piątek, 14 listopada 2014

Inna twarz dla Europy, inna dla Chin

Psychopatyczne zagrywki Putina są doskonale znane - internet jest pełen zdjęć-dowodów, trzeba tylko trochę poszukać. A to Putin w szokujący sposób dobiera  się publicznie do kilkuletniego chłopca, podciąga mu koszulkę i całuje w goły brzuch. Z nagimi torsami innych mężczyzn (zwykle sportowców) równie chętnie paraduje... A to każe fotografować swoje różne pozy wielkiego "macho" z tygrysami i lampartami. Na motolotni przewodzi kluczom żurawi. Itp.

Kilka ujęć ze spotkań jak najbardziej oficjalnych ma jednak aspekty stricte polityczne. Zamieszczam je poniżej i chronologicznie.

Na pierwszym straszy Angelę Merkel w swojej rezydencji w Soczi (21.01.2007.), gdzie spotykają się na rozmowach w sprawie Gazociągu Północnego. Prezydencki pies Koney ma sparaliżować bojącą się tych zwierząt niemiecką kanclerz.




Na drugim w Davos (2009)  demonstruje swój buraczany i przaśny obraz dominacji nad rozmówcą, polskim premierem D. Tuskiem



Natomiast zdjęcie trzecie (w 2 odsłonach) jest całkiem odmienne: Putin troskliwie dociepla pledem żonę chińskiego premiera na oficjalnym spotkaniu w Pekinie (10.11.2014., ATEC), wbrew wszystkim regułom zachowań dyplomatycznych obowiązujących w Chinach, zakazujących absolutnie "tykania" małżonek chińskich dyplomatów przez osoby trzecie. W chińskich mediach ujęcia te zostały natychmiast ocenzurowane i powycinane.
Scenę tę odczytać można symbolicznie: Putin z ochotą pełniłby rolę nawet lokaja w Państwie Środka, od którego mogą zależeć w niedalekiej już przyszłości losy gospodarki Rosji i jej miejsce w geopolityce, ale właśnie tutaj dostał po łapach za swój nieprofesjonalizm.
W Pekinie bowiem nawet lokaj musi doskonale znać swoje miejsce w szeregu.
Czyżby więc dzisiejszy Zachód już tak spsiał, że brutalne gierki rosyjskiego prezydenta bawią tamtejszą gawiedź a samemu bohaterowi dodają jeszcze splendoru?









Putin na szczycie ATEC nie miał szczęścia do pozowania w roli wodza-dominanta, czy światowego przywódcy. Jako gość Pekinu, głównego organizatora szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku, był tylko jednym z dziesiątków ważnych polityków Regionu obecnych tutaj. I na dodatek reprezentował Rosję-petenta, usilnie starającego się dzisiaj o chińską pomoc finansową w związku z działaniem sankcji Zachodu, wobec którego decyzje Pekinu są na razie dość wstrzemięźliwe. I zawsze dobrze obliczone - finansowo i politycznie.

To nie o Putina dzisiaj Pekin zabiega - chociaż i dla Chin, i dla USA Rosja jest ciągle ważnym potencjalnym sojusznikiem, mogącym wzmocnić jedną ze stron w tym obecnym przeciąganiu azjatyckiej liny. Rosja coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że pogłębienie zachodnich sankcji w sektorze finansowym i technologicznym już teraz zmusza ją do zawierania właśnie z Chinami kontraktów mało dla niej korzystnych, a więc jasne jest, że w sumie sankcje te będą działać bardzo osłabiająco na całą jej gospodarkę. Chińczycy bowiem potrafią czekać i etapami budować nowy ład azjatycko-pacyficzny zapewniający im samym najkorzystniejszą pozycję, w którym Rosja jest jedynie jednym z elementów.
Znacznie więcej uwagi w ostatnich dniach chińskie media poświęcały nie tylko stosunkom Waszyngton-Pekin, ale i np. relacjom chińsko-japońskim i staraniom Pekinu o zacieśnienie współpracy z Krajem Kwitnącej Wiśni.

Dzisiaj Putin przybył do Australii na szczyt G20.
A ponieważ kontynentem australijskim Chiny i USA również są bardzo zainteresowane, by u/trzymać je blisko siebie, więc można przypuszczać, że teraz kwestia tego pacyficznego trójkąta (Australia-USA-Chiny) wysunie się na plan pierwszy. Nie tyle może na obradach plenarnych - bo tam ma dominować jednak Ukraina - co raczej w kuluarach i w uzgodnieniach nieoficjalnych.

Jakie zdjęcia rosyjskiego wodza tam zobaczymy?
Jak krytyczne wobec Rosji teksty dostaniemy? Bo "rozprawę z Putinem" (za Ukrainę) zapowiedziało już wielu obecnych na szczycie i mogą go czekać przysłowiowe baty. Na razie zasmakował bardzo chłodnego przyjęcia.

Czy Europa wreszcie pojęła, że buta Putina tylko na jej kontynencie przejawia się tak ostro i bandycko, bo warunkowana jest jej - Europy - brakiem instynktu samozachowawczego? Że w Chinach - lub na obszarach chińskich zainteresowań - na nic takiego Putin i jego czekiści nigdy by sobie dzisiaj nie pozwolili?
Sprowadzając rzecz do psychopatologii, nieodłącznego elementu osobowości Putina, rzec jedynie można, że psychopata jest tym brutalniejszy im bardziej bezbronna jest druga strona.

I to jest ten najmniej optymistyczny dla nas epilog: Rosja, starając się o uzyskanie silniejszej pozycji w rozgrywkach o obszar azjatycko-pacyficzny, będzie zapewne gotowa do wielu aktów desperackich na terenie europejskim, wymuszając przynajmniej tutaj korzystne dla siebie rozwiązania.
"Stop!" mogą jej powiedzieć tylko główni gracze w tej grze.

Który z nich okaże się bardziej przyjazny Europie: USA czy Chiny?
Stawiam na USA.
Pytanie jest tylko takie: czy USA będą chciały i czy będą mogły zapobiec szykującym się zmianom na naszym kontynencie?
Czy - deklarując solidarność z ideami euroatlantyckimi i wartościami Starego Świata, ale de facto zwracając się już całkowicie w kierunku rynków azjatycko-pacyficznych -  nie pozostawią w Europie jedynie swojego namiestnika w postaci Niemieckiej Rzeszy, która już zgodnie z własnymi interesami dogadywać się będzie z Rosją?





















Komorowski przejął władzę po telefonie Miedwiediewa