piątek, 26 kwietnia 2013

Prof. M. Dakowski: pytania o 10.04.2010.

Z bloga prof. M. Dakowskiego 


"Zbiór pytań będących w zamyśle częścią Białej Księgi dotyczącej okresu od spodziewanego pobytu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na lotnisku na Litwie powracającego z wizyty w dniu 8 kwietnia 2010, do czasu oficjalnie podawanej godziny i minut odlotu Tu 154 M z lotniska Okęcie w dniu 10 kwietnia 2010.
 Obejmuje:
 -Wizytę na Litwie w dniu 8 kwietnia 2010,

-Planowaną (bądź nie) wizytę w Pradze na wieczór 8 kwietnia 2010,

-Okęcie 10 kwietnia oraz ostatnie przygotowania do wylotu,

-Lot 9 kwietnia,

  Wizyta na Litwie w dniu 8 kwietnia 2010
1. Jak wyglądał harmonogram zajęć Lecha Kaczyńskiego od 8 kwietnia do 9 kwietnia włącznie. Czy i kiedy był zmieniany, kiedy były nanoszone poprawki (jeśli były takowe). Czy jeśli były nanoszone zmiany odbyło się to zgodnie z przyjętymi procedurami?
 2. Kiedy została zaplanowana wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Litwie? Oficjalnie podawana jest informacja że była nieplanowana, nagła. Kiedy zapadły decyzję? Gdzie są tego potwierdzenia, jak i związane z tym zwyczajowe procedury : Zabezpieczenie lotniska, BOR itd.
 3. Dlaczego została podjęta decyzja o „nagłej” wizycie na Litwie. Jaka była przyczyna i potrzeba takiej wizyty w tym czasie? Dlaczego nie była planowana wcześniej?
 4. Z czasu wizyty prezydenta na Litwie są publicznie dostępne zdjęcia z lotniska przypuszczalnie z przylotu prezydenta i ze spotkania z prezydent Litwy. Nie ma dostępnych zdjęć z lotniska na Litwie z odlotu i z lotniska z Polsce z przylotu? Dlaczego?
 5. Czy z prezydentem w czasie wizyty na Litwie był fotograf prasowy prezydenta? Czy zdjęcia ze spotkania z prezydent Litwy robił fotograf prasowy prezydenta? Jeśli nie on to kto? Czy fotograf prasowy prezydenta robił także zdjęcia na lotnisku po powrocie z wizyty, a także na lotnisku na Okęciu? Jeśli nie, to dlaczego ich nie robił? A jeśli robił zdjęcia z powrotu z Litwy i na lotnisku Okęcie to dlaczego nie są dostępne publicznie?
6. Czy to prawda że ostatnie dostępne oficjalnie (publicznie, dla każdego, nie opierające się na informacji jednego świadka) informacje z Litwy o prezydencie Lechu Kaczyńskim urywają się w momencie znalezienia przez niego w samochodzie, w kolumnie samochodów w domyśle kierujących się na lotnisko?
 7. Czy i jakie są dowody wylotu polskiego samolotu  z prezydentem na pokładzie w dniu 8 kwietnia kierującego się z Litwy do Polski. Jaki to był samolot, czy Jak, który numer? O której wystartował? Itd.
 8. Jaki był skład załogi lotu na Litwę w dniu 8 kwietnia. Jaki był skład ochrony prezydenta? Czy załoga (całość, bądź część) brała udział w locie 10 kwietnia? Czy ochrona BOR (w całości bądź części) uczestniczyła w locie 10 kwietnia?
 9. Czy w wypadku lotu na Litwę w dniu 8 kwietnia zostały zachowane wszystkie procedury dotyczące przewozu najwyższej głowy państwa? : Samolot zapasowy, lotnisko zapasowe, sprawdzenie lotniska itd.
 10. Czy w przypadku lotu na Litwę są zachowane wszystkie dokumenty i potwierdzenia, które w takich w wypadkach zwyczajowo są zachowywane?
 11. Czy są zachowane wszystkie wymagane ślady współpracy ze stroną litewską dotyczące przylotu, pobytu i wylotu, w tym z jej służbami specjalnymi?
 12. Czy były przeprowadzane wywiady z prezydentem Lechem Kaczyńskim na temat wizyty na Litwie, bądź to po powrocie do Polski, bądź jeszcze w samolocie? Jeśli tak to dlaczego nie są dostępne publicznie. Jeśli nie były przeprowadzane to dlaczego?
 13. Czy i jacy polscy dziennikarze towarzyszyli prezydentowi w czasie wizyty na Litwie? 
14. Czy miała miejsce sytuacja w której dziennikarze chcieli przeprowadzić rozmowy, pytać prezydenta o wizytę na Litwie i jej owoce, bądź jeszcze samolocie, bądź w Polsce, ale z jakichś powodów nie mieli możliwości tego zrobić? Jeśli tak było jakie to były powody? Czy istnieją wypowiedzi dziennikarzy na ten temat? Jeśli tak to gdzie są dostępne?
 15. Marta Kaczyńska mówiła (informacja powszechnie dostępna) iż ostatni raz widziała ojca dwa dni temu. Jak wiadomo Marta Kaczyńska zamieszkiwała wraz z mężem w pałacu prezydenckim. Czy wobec tego często się zdarzało iż mieszkając w tym samym budynku nie widziała ojca przez dwa dni? A jeśli nie to dlaczego miało to miejsce tym razem? Jak wyglądała „standardowa częstotliwość widzenia rodziców i spotkań z nimi” podczas mieszkania w pałacu prezydenckim.
 16. Czy i gdzie znajduje się udokumentowane potwierdzenie działań prezydenta od czasu wylotu z Litwy do 10 kwietnia rano?
 17. Jeśli prezydent miał problemy (na szczególne trudności napotykając w osobie bezpośredniego dysponenta Tomasza Arabskiego) w uzyskaniu samolotu na planowany wcześniej wylot do Katynia, dlaczego o wiele łatwiej, lub całkowicie bez problemów uzyskał samolot na planowaną „w ostatniej chwili” wizytę na Litwie?
[Dodatkowe pytania z 26 kwietnia 2013:
Czy odleciał z Wilna 8.04.2010 ?
Czy wylądował w Warszawie 8.04.2010 ?
Czy poleciał do Pragi 8.04.2010 ?
Czy po drodze chciał zabrać jeszcze kogoś nieproszonego jak do Tbilisi ?]


II  Planowana (bądź nie) wizyta w Pradze na dzień 8 kwietnia 2010

 1.  Czy jest prawdą że prezydent Kaczyński 8 kwietnia miał uczestniczyć w praskim spotkaniu z Obamą i w nim nie uczestniczył? Jeśli uczestniczył to gdzie można znaleźć oficjalne potwierdzenie tej wizyty i materiały filmowe i prasowe? Jeśli nie uczestniczył, a wcześniej było to zaplanowane to dlaczego i gdzie można znaleźć oficjalną informację dotyczącą przyczyny tej absencji? Czy na ten temat znajdują się informacje w materiałach kancelarii prezydenta, czy na ten temat wypowiadali się członkowie kancelarii prezydenta. Jeśli tak to gdzie i kiedy? W czyjej gestii są teraz te materiały dotyczące odwołania, bądź nie wizyty, jej nie potwierdzenia / potwierdzenia. Czy pytania o tę wizytę były zadawane j zadawane członkom kancelarii prezydenta przez Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r? Czy byli pytani o nią przez inne uprawnione czynniki. Jeśli tak, to dlaczego ta informacja nie jest dostępna publicznie? Jeśli nie byli pytani to dlaczego?

            III Okęcie 10 kwietnia. 

                                                 oraz 

          Ostatnie przygotowania do wylotu.

 1. Czy to prawda że od czasu pobytu na Litwie prezydenta Kaczyńskiego nie ma żadnych jego zdjęć i materiałów filmowych? Takich zdjęć rzeczywiście nie można znaleźć w zasobach internetowych, w prasie. Nie były także emitowane w telewizjach w okresie żałoby po prezydencie Polski. W okresie żałoby telewizje i prasa publikowały wiele nie znanych do tej pory zdjęć i filmów z prezydentem Lechem Kaczyńskim, z parą prezydencką. Nie było jednakże zdjęć, filmów od czasu spodziewanego powrotu prezydenta z Litwy do czasu wylotu TU 154 z Lotniska na Okęciu w dniu 10 kwietnia rano. Jeśli telewizje są w posiadaniu takich zdjęć i filmów dlaczego ich nie emitowały?
2. Jest tak, że w przypadku śmierci danej osoby, zwłaszcza śmierci tragicznej, do tego niewyjaśnionej wspomina się przede wszystkim jej ostatnie chwile: ostatnie godziny i ostatnie dni. Tak jednak nie było w przypadku prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie było tak także w przypadku pozostałych ofiar delegacji na przykład generałów -dowódców najwyższych sił zbrojnych,  pracowników kancelarii prezydenta. Cofano się do wspomnień dalszych pomijając ostatnie dni, godziny. Dlaczego?
 3. Jakie osoby odpowiedzialne za organizację przebywały na Okęciu do czasu wylotu Tu-154 M w dniu 10 kwietnia? Kto to był (nazwiska) jakie miały funkcje? Czy ta liczba była odpowiednia w stosunku do licznej delegacji ważnych osób w państwie?
 4. Czy przygotowania do wylotu w porcie lotniczym ze strony pasażerów i osób odpowiedzialnych za organizację odbywały się zgodnie z przyjętymi procedurami i zwyczajem? Czy nic ich nie zakłóciło?
 5. Czy odlot (oficjalnie Tu –154) odbył się zgodnie z wcześniej przyjętym harmonogramem. Czy nic go nie zakłóciło? Czy nic nie zakłóciło zaplanowanej organizacji wylotu w tym działań osób odpowiedzialnych za organizację? A jeśli zakłóciło jakie to były przyczyny i na czym zakłócenie polegało?
 6. Na początku, tuż po „katastrofie” podawane były informacje iż prezydent spóźnił się na lotnisko. Pojawiały się insynuacje (prasa brukowa bądź inne źródła) że było to skutkiem libacji alkoholowej, którą prezydent miał rzekomo odbyć poprzedniego dnia. Dlaczego, zwłaszcza wobec dużego zainteresowania społeczeństwa osobą prezydenta w dniu 10 kwietnia i dalszych nie wyjaśniono przyczyny rzekomego, lub prawdziwego spóźnienia prezydenta na lotnisko zasięgając tych informacji u źródeł : u pracowników kancelarii prezydenta, innych kompetentnych osób winnych, oraz mogących mieć tą wiedzę?
7. Czy na lotnisku Okęcie były ekipy telewizyjne, radiowe, prasowe, zarówno ogólnopolskie, jak i lokalne. Wiadomym jest że dziennikarze mający towarzyszyć  delegacji do Katynia odlecieli wcześniejszym samolotem. Jeśli przyjąć że ekipy największych mediów przebywały w Katyniu to dlaczego nie było mediów nie planujących pobytu w Katyniu, zwłaszcza lokalnych warszawskich i innych mediów, oraz innych, tych , których finansowo nie było stać na wyjazd do Katynia. Zwłaszcza dziwić to może wobec atrakcyjności delegacji. Jedynej takiej w historii współczesnej Polski. Jeśli zaś były to jakie? Dlaczego jeśli były na terenie portu lotniczego, bądź przed nim dlaczego nie posiadamy z ich strony żadnych zdjęć, filmów, oraz ich ustnych relacji?
 8. M. Wierzchowski z kancelarii prezydenta w czasie przesłuchania przez Zespół Parlamentarny zeznał iż na lotniskach w Warszawie i Smoleńsku nie było fotografa i kamerzysty z zespołu prasowego prezydenta RP . Czy nie jest przyjętym zwyczajem i standardem iż kamerzysta i fotograf leci razem z prezydentem? W tym w wypadku, w ten sposób zespół prasowy prezydenta robiłby zdjęcia i kręcił film z odlotu prezydenta z Warszawy i z (spodziewanego) lądowania na lotnisku w Smoleńsku.
 9. Czy są znane jakieś przeszkody wobec których ekipa prasowa towarzysząca prezydentowi na Okęciu, w Smoleńsku nie mogłaby mu również towarzyszyć w Katyniu i tam wykonywać swoich obowiązków? Jeśli tak to jakie to przyczyny? Kto wydał decyzje dotyczącą braku obecności serwisu prasowego przy osobie prezydenta? Czy jest na ten temat relacja kamerzysty oraz fotografa z serwisu prasowego prezydenta? Jeśli tak, dlaczego nie jest dostępna publicznie?
 10. Jak wytłumaczyć fakt iż zespół prasowy prezydenta RP wylatuje na docelowe miejsce pobytu prezydenta i tam oczekuje na prezydenta nie mając możliwości sfotografowania go gdy wsiada do samolotu, gdy z niego wysiada jak i nakręcenia filmu w tych miejscach, a także wykonania innych stosownych do swoich obowiązków rejestracji, także w czasie lotu.
 11. Czy taka sytuacja miała kiedykolwiek miejsce w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego? Jeśli tak to kiedy to miało miejsce, jakie są zachowane dostępne materiały na ten temat i dlaczego taka decyzja została podjęta? Czy analogiczna sytuacja miała miejsce w czasie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsy?
Wyjaśnienia M. Wierzchowskiego z kancelarii prezydenta są na ten temat niejasne i nie wyjaśniają problemu. Dlaczego?
 9. Dlaczego dziennikarze, bądź ich część nie poleciała z delegacją skoro w Tupolewie były wolne miejsca?
 10. Dlaczego inne osoby spoza dziennikarzy deklarujące wedle nich chęć lotu z prezydentem zrezygnowały, jak mówią ze względu na dużą liczbę chętnych jeśli w Tupolewie były wolne miejsca. Kto im (każdej osobie) podawał taką informację że w TU –154 nie ma wolnych miejsc i dlaczego podawał taką informację? Dlaczego inne osoby pragnące towarzyszyć prezydentowi w Katyniu, a sądzące że nie mają tej możliwości w przypadku lotu samolotem nie zdecydowały się na podróż pociągiem. Wśród osób należących do rezygnujących z podróży były także osoby niższe rangą od niektórych podróżujących pociągiem, w tym młodsze od wielu pasażerów pociągu, także takie, które z racji swojej funkcji winny były towarzyszyć prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
11.         Czy pamiątkowe zdjęcia i filmy robiły osoby tym się stale zajmujące, czy też wyznaczone na tę okazję w przypadku innych ważnych osób, poza prezydentem, lecących do Katynia: Najwyższych dowódców sił zbrojnych, prezesa Narodowego Banku Polskiego, wicemarszałków senatu i sejmu? Innych. Czy Wojsko Polskie posiada serwis prasowy? Jeśli tak czy robiło zdjęcia i filmy głównodowodzących sił zbrojnych na terenie portu lotniczego. a także w bazie przed wyjazdem, bądź w innych miejscach gdzie przebywali dowódcy? Jeśli tak, to dlaczego te zdjęcia, filmy są ukryte? Jeśli nie, to dlaczego nie były robione? Analogicznie w przypadku Narodowego Banku Polskiego. Czy NBP posiada swój serwis prasowy? Jeśli tak czy robił zdjęcia w dniu 10 kwietnia? Jeśli nie to dlaczego?
12. Czy pamiątkowe zdjęcia i filmy były robione także nieprofesjonalnym sprzętem: telefonami komórkowymi i podręcznymi aparatami cyfrowymi członkom delegacji na Okęciu, a także przed znalezieniem się na nim na przykład przed domem, przed miejscami pracy, na terenie bazy, baz woskowych po przygotowaniu, a przed wyruszeniem w drogę na lotnisko przez samych członków delegacji, oraz osoby odpowiedzialne za organizację, także osoby odprowadzające?
Jeśli tak to dlaczego ani jedno takie zdjęcie i ani jeden film nie jest publicznie dostępny? Jeśli zaś nie były wykonywane to jak to można wytłumaczyć? W erze powszechnej dostępności telefonów komórkowych i aparatów fotograficznych w nich oraz kamer w tych telefonach w jaki sposób można to wytłumaczyć?
13.         Zgodnie z podanymi publicznie informacjami większość telefonów komórkowych ofiar i aparatów fotograficznych zachowała się. Wedle wcześniejszych oficjalnych informacji sprzęt ten wraz z rzeczami osobistymi został zwrócony rodzinom. Wedle ostatnich oficjalnych informacji nie został zwrócony rodzinom, ale zostanie zwrócony. Czy zostaną zwrócone również aparaty fotograficzne i telefony komórkowe?
Wedle innych publicznie dostępnych informacji niektóre telefony oraz aparaty cyfrowe zostały rodzinom zwrócone, ale nie ma śladu po zdjęciach z Okęcia i wcześniejszych. Została też wedle tych informacji wyczyszczona pamięć tych aparatów fotograficznych i telefonów. Czy na zachowanych aparatach i w telefonach które mają być zwrócone rodzinom zachowały się pamiątkowe zdjęcia z Okęcia, sprzed wyjazdu na lotnisko, inne?
Jeśli się nie zachowały to dlaczego? Czy można sądzić że w dniu 10 kwietnia nie zostało wykonane przez nikogo z członków delegacji żadne zdjęcie, bądź nie został nakręcony żaden materiał filmowy? Jeśli tak to na jakiej podstawie? Co mogłoby być przyczyną?
14. Czy prokuratura wojskowa jest w posiadaniu zdjęć bądź filmów z Okęcia które znajdowały się w aparatach fotograficznych ofiar bądź telefonach komórkowych?
15. Jak zadysponowali swoją podróż wyjazd do Katynia głównodowodzący wojsk polskich?
Czy są stosowne tego ślady w odpowiednich instytucjach wojskowych sygnowane podpisami. Jakie są procedury w tego typu wyjazdach głównych dowódców poza granice kraju? Czy wszystko odbyło się zgodnie z nimi? Czy zlecono zastępcom głównodowodzących sił zbrojnych zastępstwo właśnie? Czy odbyło się to zgodnie z procedurami? Jakie są procedury natowskie w tym wypadku?
16. Jakie procedury pozwalają na jednoczesne opuszczenie kraju wszystkim naczelnym dowódcom sił zbrojnych? Czy w ogóle jest taka procedura? Jeśli jest to w jakim dokumencie się znajduje? Czy procedura taka jest jednakowa w wypadku wylotu do państwa NATOwskiego, państwa nie będącego członkiem NATO uważane za państwo zaprzyjaźnione, państwa nie będącego członkiem NATO uważanego za neutralne. Za jakie państwo była uważana Rosja?
17. Wedle powszechnej oceny czynników zachodnich i polskich Rosja jest państwem niestabilnym. Tuż przed 10 kwietnia 2010 miał miejsce w Rosji zamach uważany za zamach terrorystyczny. Czy w związku ze statusem Rosji oraz dodatkowo zamachu w moskiewskim metrze zostały podjęte w Polsce dodatkowe środki bezpieczeństwa w wojsku polskim, służbie wywiadu wojskowego, oraz służbie kontrwywiadu wojskowego w związku z planowanym wyjazdem wszystkich  głównodowodzących sił zbrojnych poza granice kraju na teren Rosji.
18. Jaki wpływ na SWW oraz SKW mają głównodowodzący sił zbrojnych oraz jaki mają na dostęp do informacji będących w posiadaniu tych służb. W jakich dokumentach jest to regulowane? Czy w czasie ostatnich miesięcy były jakieś zmiany w relacjach SWW, SKW i głównodowodzący sił zbrojnych? Czy zwłaszcza w ostatnich dwóch dniach 8-10 kwietnia były jakieś zmiany, bądź trudności w dostępie do informacji przez głównodowodzących sił zbrojnych?
19. Czy wobec jednoczesnego wyjazdu poza granice kraju wojsko było postawione w stan podwyższonej gotowości? Czy tego wymagają przepisy, czy takie są standardy NATO?
20. Czy głównodowodzący sił zbrojnych opuszczając granicę pełnili nadal obowiązki głównodowodzących czy też zastępcy całkowicie przejmowali ich obowiązki? Na podstawie jakich przepisów to się odbywało?
21. Czy głównodowodzący mieli specjalne kanały do komunikacji z zastępcami (będąc w samolocie) czy też nie jest to wymagane?
22. Kiedy głównodowodzący (każdy z nich) ostatni raz kontaktował się telefonicznie ze swoim zastępcą? Kiedy osobiście z zastępcą? Kiedy i w jakich okolicznościach z innymi wojskowymi w ostatnich dwóch dniach?
23. Czy zostały przeprowadzone przez media rozmowy z zastępcami głównodowodzących sił zbrojnych dotyczące ich ostatnich kontaktów ze zwierzchnikami? Żaden taki zapis nie jest dostępny publicznie? Jeśli nie były przeprowadzone takie rozmowy, ani żadna z nich to dlaczego?
24. Czy i jaka ochrona przewidziana jest dla głównodowodzących sił zbrojnych podczas podróży po Polsce i zagranicą. Jaka jest praktyka w tym zakresie? Czy i jaka ochrona głównodowodzących sił zbrojnych eskortowała ich na dworzec lotniczy? Czy była to żandarmeria wojskowa czy inne służby?
25. Kto towarzyszył głównodowodzącym sił zbrojnych (dalej GSZ) w drodze na Okęcie. Kto towarzyszył na Okęciu?
26. Czy GSZ wyjeżdżali z baz wojskowych? Wszyscy, niektórzy? Z domów prywatnych? Wszyscy, którzy? [ Informacja uzupełniająca: Wedle relacji żony gen. Potasińskiego jechał samochodem z Krakowa do Warszawy. Nie wiadomo z tej relacji czy prowadził szofer czy sam generał i czy to był samochód służbowy. Jednakże gen. Potasiński miał wyjechać w sobotę pokonując odległość około 300 kilometrów. Optymalny czas podroży 4 godziny. Jeśliby generał miał przybyć na lotnisko w podobnym czasie co wymienieni K. Doraczyńska i Zakrzeński to musiałby wyjechać między pierwszą a dwunastą w nocy. Żona wspomina iż obudziła się godzinę po wyjściu męża. (Wschód słońca w tym czasie około 4.47.) Zauważyła że jest piękna pogoda. Jeśli nawet obudziła się o wschodzie słońca (wcześniej nie mogłaby zauważyć że jest piękna pogoda) oznaczałoby to wedle relacji iż wyszedł najszybciej około 3,37. Jeśli niektórzy przynajmniej członkowie delegacji wychodzili w Warszawie o czwartej z domów gdzie czekały na nich podstawione samochody to dlaczego generał Potasiński tylko około dwadzieścia minut wcześniej od nich wyszedł z domu, gdy miał do pokonania 300 kilometrów i jazdę po Krakowie. Mógł jednak wyjechać później bo jest to najwcześniejsza możliwa godzina wynikająca z relacji żony. Byłby zatem w Warszawie, czy na lotnisku o czasie czy po czasie oficjalnego odlotu tupolewa. Jeśli czas wyjścia byłby późniejszy gen Potasiński przyjechałby wyraźnie po czasie odlotu. Dlaczego gen Potasiński nie wyjechał w piątek by zanocować w Warszawie? Dlaczego jego wyjście z domu jest niemal zbieżne z wyjściem z domu osób mieszkających w Warszawie jeśli miał do pokonania 300 kilometrów? Jeśli jazda była optymalna nie zdążyłby na samolot. Jeśliby jechał (prowadził szofer, lub generał) bardzo szybko, to byłoby to narażanie życia. Jednak nawet gdyby udało się tę drogę pokonać w dwie godziny (czy to możliwe?) że średnią prędkością 150 km/h czyli ze względu na przejazd przez tereny zabudowane zwykle znacznie szybciej niż ponad 150 km/h to byłby na miejscu (licząc czas do rozpoczęcia jazdy, przejazd przez Kraków i Warszawę) około szóstej. To pora optymalna w stosunku do oficjalnego wylotu tupolewa i nawet nieoficjalnie planowanego czasu wylotu 6.50. Dlaczego jednak generał Potasinski miałby dotrzeć na lotnisko znacznie później niż niektórzy członkowie delegacji? Skąd te dysproporcje? Czy możliwe jest aby jechał z maksymalną, niebezpieczną prędkością. Czy taka nieuzasadniona brawura w czasie pokoju przystoi poważnemu dowódcy, głównodowodzącemu wojsk specjalnych?]
27. O której GSZ rozpoczęli podróż na Okęcie? Skąd każdy z nich? [oprócz gen. Potasińskiego].
28. Czy GSZ udawali się razem na Okęcie? Jeśli tak to jakimi środkami transportu? Skąd udali się razem? [jak wyżej].
29. Czy przed wyjazdem GSZ na misję bądź w innym celu za granicę jest przeprowadzano rano odprawa? Czy było tak i w tych przypadkach?
30. Czy GSZ zgłaszali obiekcje wobec lotu jednym samolotem wszystkich GSZ? Gdzie są ślady tych obiekcji? Czy GSZ nie łamiąc przepisów mogli zgodzić się na taki lot zwłaszcza po „katastrofie” samolotu Casa? Czy jest sytuacja, także stan wojny w którym wszyscy głównodowodzący mogą znaleźć się w jednym samolocie. Od początku wynalezienia samolotów nie jest znana sytuacja w której całe dowództwo leci jednym samolotem. Także w wypadku krajów uboższych od Polski i mniej zasobnych w sprzęt wojskowy. Nie jest znana taka sytuacja także z czasów I, II ani innej wojny, także w przypadku zniszczenia zasobów lotniczych w toku walk. Dlaczego więc tym razem nastąpiła taka sytuacja?
31. Od kiedy GSZ wiedzieli że będą znajdować się w jednym samolocie? Czy wszyscy w jednym czasie tego się dowiedzieli? Jak przekazywana była ta informacja? Czy jest tego potwierdzenie w armii? Czy na ten temat odbywały się rozmowy GSZ, gdzie jest to odnotowane?
32. Wiadomym jest że prezydent nie był swobodnym dysponentem żadnego samolotu co wynika z informacji znanych od początku kadencji rządu PO- PSL, kolejnych ustaleń oraz dokumentów.
Jak się wydaje głównymi dysponentami samolotów wojskowych CASA byli GSZ. Czy są w tym względzie inne możliwości? Dlaczego GSZ nie zdecydowali się na lot samolotami CASA, jeśli to dodawałoby należytej godności i powagi wyjątkowej delegacji wojskowej? Czy mamy jakiekolwiek informacje co do ich decyzji odnośnie samolotów CASA, swojego wylotu i podziału delegacji wojskowej?
33. Czy wiadomo gdzie i kiedy GSZ wiedzieli o jednym samolocie?
34. Czy GSZ i inne czynniki mające wpływ na wylot rozważały ochronę niespotykanej i wyjątkowo newralgicznej delegacji jeśli chodzi o bezpieczeństwo państwa polskiego na różnych szczeblach stanowioną przez myśliwce? Czy są ślady takich rozważań, planów? Dlaczego nie zostały zastosowane? Czy jeśli podjęte zostały decyzje dlaczego zostały zmienione?
35. Kiedy miały miejsce wizyty dowódców w jednostkach wojskowych w ostatnich dniach przed 10 kwietnia lub włącznie?
Czy ich częstotliwość bądź stały pobyt były standardowe bądź było w nich coś odmiennego?
36. Oprócz podwyższonego stanu gotowości ( o ile) jakie wojsko podjęło zabezpieczenia i wdrożyło procedury w związku z planowanym wylotem wszystkich GSZ poza granice kraju?
37. Czy ekipa prasowa prezydenta leciała z dziennikarzami Jakiem czy też udała się jeszcze wcześniej do Katynia? Jakim środkiem transportu, z kim, kiedy dokładnie? Czy ekipa prasowa prezydenta spodziewała się wcześniej że nie poleci razem z prezydentem? Kiedy otrzymała taką informację, nakaz? Czy ekipa prasowa prezydenta była zdziwiona tym że nie poleci razem z prezydentem? Czy ktoś rozmawiał z nimi na ten temat, dziennikarze inne osoby? Gdzie obecnie przebywają osoby z serwisu prasowego prezydenta i czym się zajmują (o ile nie pełnią tej samej funkcji przy prezydencie Komorowskim) ?
38. T. Szczegielniak z kancelarii prezydenta twierdzi że obserwował wsiadanie delegacji do samolotu i odlot samolotu z delegacją z tarasu widokowego. Odległość z tarasu widokowego do płyty lotniska jest duża, około 100 metrów nadto widoczność nawet o podawanej porze wylotu Tupolewa, przez oficjalne czynniki, po siódmej o tej porze roku jest słaba. Dlaczego minister kancelarii prezydenta, tak ważna osoba dla prezydenta, jeśli już wyjechał na lotnisko by pożegnać delegację przebywał tylko na tarasie widokowym? Czy należy rozumieć że przebywał tylko na tarasie widokowym z nikim się nie widział, z nikim nie rozmawiał i po przyjeździe na Okęcie wszedł na taras widokowy doczekał odlotu samolotu i odjechał?
Wedle informacji jednak taras widokowy był w remoncie. Czy to prawda że był w remoncie? Kiedy rozpoczął się ten remont, do kiedy trwał? Kiedy został zlecony? Jaka jest dokumentacja w tym zakresie (dotycząca remontu w tym i w innych miejscach na terenie Okęcia). Jak rozumieć należy w kontekście niedostępności tarasu widokowego relację T. Szczegielniaka?
39. Oprócz T. Szczegielniaka osobą, która twierdzi że odprowadzała delegację i prezydenta (tym razem widząc wszystkich blisko, niektórych wis a wis, z wieloma rozmawiając) jest Andrzej Klarkowski doradca prezydenta. W przeprowadzonym z nim wywiadzie w Naszym Dzienniku marzec b. r. ) i podobnym, nieco skromniejszym, wcześniejszym w TV Trwam natrafiamy na wiele niejasności, sprzecznych ze sobą informacji. Dlaczego mamy tylko informację trzech osób związanych z prezydentem (trzecia to minister Fotyga) o tym iż w taki czy inny sposób widzieli delegację, bądź przebywali na terenie Okęcia w oficjalnym czasie odlotu delegacji? Dlaczego powyższe relacje pojawiły się dopiero po niemal roku od tragedii?
40. Czy jakieś rodziny ( jakie, ile rodzin?) odprowadzały swoich bliskich, członków delegacji na lotnisko Okęcie? Czy przebywały także na terenie portu lotniczego, czy tylko „odwiozły” swoich bliskich. Dlaczego nie ma relacji członków rodzin odprowadzających? Czy należy rozumieć przez to że żadna rodzina nie odprowadzała swoich bliskich na lotnisko? Jeśli tak to dlaczego? Wśród członków delegacji było wiele osób wiekowych: rodziny katyńskie, Anna Walentynowicz, Prezydent Kaczorowski. Czy jest przyjętym zwyczajem że bliscy nie towarzyszą zwłaszcza starszym osobom?
 41. Jakimi środkami transportu udawały się na lotnisko poszczególne osoby delegacji? Dlaczego nie jest to informacja publicznie znana 14 miesięcy po „katastrofie” smoleńskiej.
42. Z miejsca pozostawionego samochodu przez prezes Naczelnej Rady Adwokackiej panią Joannę Agacką Indecką wynika że jechała na Okęcie (z Łodzi) okrężną drogą. Dlaczego? Samochód nie był jednak zaparkowany na Okęciu? Dlaczego pozostawiła samochód nie docierając nim na Okęcie?  
 43. Spośród nielicznych relacji rodzin dotyczących wyjść bliskich z domu udających się na Okęcie jedna dotyczy aktora Janusza Zakrzeńskiego. Miał wyjść z domu po czwartej (z osiedla Pod Skocznią). Dlaczego ta pora była tak wczesna?
Z tych nielicznych relacji można stworzyć obraz że członkowie delegacji udawali się na lotnisko Okęcie w nocy. Koresponduje z tym relacja A. Klarkowskiego, który twierdzi że przybył na lotnisko o 6.10, a generalicja była już tam dużo wcześniej.
Dlaczego członkowie delegacji udawali się na lotnisko pod osłoną nocy?
 44. Czy skoro Janusz Zakrzeński wyszedł z domu po czwartej (czy należy rozumieć że do samochodu podstawionego przez organizatorów wylotu?) nie należy sądzić że była to pora obowiązująca dla członków delegacji? Można się spodziewać iż była ona jednakowa dla wszystkich, a przynajmniej dla „cywilów” i została przekazana przez organizatorów wylotu.
 45. Kto powiadamiał członków delegacji o czasie wyjazdu z miejsca zamieszkania i jak uzasadniał wczesną porę? Jaka była podawana członkom delegacji spodziewana godzina wylotu?
 46. Jak wiadomo między godziną czwartą i piątą rano, zwłaszcza porą zimową, jesienną i wczesnowiosenną przemieszczanie się po Warszawie i innych dużych miastach jest istotnie ułatwione w porównaniu do późniejszych godzin. Można zatem sądzić że niektórzy członkowie delegacji znaleźli się na Okęciu znacznie przed piątą. Dlaczego nie widzieli ich dziennikarze, którzy odlecieli o godzinie piątej? A jeśli widzieli dlaczego nie możemy nigdzie znaleźć ich relacji na ten temat?
Jeśli choćby niektórzy członkowie delegacji przybyli przed piątą, a nawet niedługo po czwartej, wpół do piątej. Dlaczego nie ma o tym wzmianek w relacjach dziennikarzy. Dziennikarze byli zawiedzeni iż nie przeprowadzą wywiadów z osobami z którymi na co dzień nie mają kontaktu. Dlaczego zatem nie robili wywiadów z członkami delegacji, którzy już byli na Okęciu? Jeśli zaś robili dlaczego o tym nie informują opinii publicznej i nie przedstawiają wywiadów?
Czy można sądzić że wszyscy członkowie delegacji, opuszczający domy o godzinie czwartej (po czwartej), jechali znacznie dłużej na lotnisko niż ma to miejsce w czasie większego ruchu i w konsekwencji byli po piątej? Jeśli taka sytuacja miała miejsce, jak ją wytłumaczyć?
O relacjach osób odwożących członków delegacji na lotnisko nic nie wiadomo? Czy takowe istnieją? Jeśli nie to dlaczego? Jeśli istnieją dlaczego nie są udostępnione opinii publicznej?
 47. Jak wyglądała podróż członków delegacji spoza Warszawy (oprócz wzmiankowanej podróży Joanny Agackiej Indeckiej).
Czy (którzy z nich?) przyjechali do Warszawy w przeddzień? Gdzie nocowali w Warszawie? Czy w jednym miejscu zapewnionym przez „organizatorów wylotu, czy w różnych miejscach?
 48. Czy rodziny członków delegacji otrzymywały od nich esemesy po starcie samolotu informujące że samolot wystartował? Nie wiadomo nic o żadnym takim esemesie. Czy możliwe jest że żaden z członków delegacji nie wysłał takiego esemesa? Jeśli tak, dlaczego odbyło się wbrew zwyczajowi gdzie zwykle pasażerowie po czasie startu informują bliskich za pomocą sms o bezpiecznym znalezieniu się w powietrzu (i analogicznie po wylądowaniu).
 49. Jakie było wyloty z Okęcia od czasu Jaka z dziennikarzami do czasu oficjalnego odlotu Tu-154?
 59. Czy w składzie personelu lotniska Okęcie zaszły w dniu 10 kwietnia 2010 jakieś zmiany w stosunku do ostatnich dni, w tym 7 kwietnia? Jeśli tak to jakie? Czy ewentualne zastępstwa pracowników (spowodowane na przykład chorobowym) różnią się ilością tych zastępstw od statystycznych danych Okęcia na ten temat?
 60. Podawany czas wylotu Jaka z dziennikarzami to godzina piąta. Są tu jednak rozbieżności. Czy jest znany dokładny czas wylotu: godzina i minuta jednoznacznie potwierdzony? Dlaczego tutaj są rozbieżności jakich nie ma przy wylocie „zwykłego” samolotu pasażerskiego nie związanego z wyjątkowa sytuacją, jak to ma miejsce w przypadku Jaka z dziennikarzami?
 61. Według raportu Millera nawigator Tu-154 miał wyjść z domu około wpół do piątej (polskiego czasu. Miller podaje w Warszawie czas rosyjski) . Tymczasem wspomniany pasażer Wojciech Zakrzeński wyszedł z domu po czwartej, jak i przypuszczalnie znaczna część pasażerów „cywili” (wedle relacji rodzin w tym K. Doraczyskiej) z założeniem podstawionego przez organizatorów transportu. Czy jest zwyczajem iż pasażerowie udają się bezpośrednio na lotnisko przed załogą?
 62. Czy Komisja Millera, jej eksperci zapoznawali się z książką raportów Okęcia z dnia 10.04. 2010. Z raportu wynika że nie zapoznawali się? Dlaczego? Czy książka raportów była przedmiotem jakiejkolwiek analizy prokuratury? Jeśli tak gdzie są jakikolwiek ślady informacji o zainteresowaniu prokuratury książką raportów z dnia 10 kwietnia 2010.
 63. We wspomnieniach rodzin min. Doraczyńskiej czy aktora Zakrzeńskiego jest informacja że samochody służbowe mające je zawieźć przyjeżdżały o czwartej rano. W przypadku ilu konkretnie osób zawoziły je samochody? Jakie to były samochody tzn. kogo będące własnością, czy przez organizatorów na tę okazję wynajęte, czy też stałe samochody służbowe? Czy były to mikrobusy czy samochody osobowe?
 64. Jeśli w dostępnych nielicznych wspomnieniach mamy informację iż samochody podjeżdżały o czwartej wynika z tego że do każdej osoby przyporządkowany był jeden samochód. Jeśli byłyby to busy to zabierałyby pasażerów kolejno i pierwszy pasażer wsiadłby o czwartej, drugi na przykład piętnaście po czwartej, trzeci na przykład czwarta czterdzieści, siódmy o piątej dziesięć na przykład. Jeśli były to samochody zabierające tylko jednego pasażera to dlaczego taka sytuacja miała miejsce? Czy zawsze tak jest że samochody mające charakter samochodów desygnowanych przez państwo polskie zabierają tylko pojedynczych pasażerów o jednej porze czy to jest nie będący urzędnikiem państwowym członek delegacji czy to jest minister w kancelarii prezydenta?
 65. Czy to prawda że w noc poprzedzającą wylot do Smoleńska paliły się długo w nocy światła w wielu bądź wszystkich oknach pałacu prezydenckiego. Czy było wcześniejszym zwyczajem że prezydent Lech Kaczyński długo w noc rozświeca różne pomieszczenia pałacu prezydenckiego? Czy noc przed wylotem wcześnie rano nie była czasem w którym prezydent winien spać? Jak wytłumaczyć owe światła? Jeśli zaś nie jest to prawdą czy ta sprawa była badana i wyjaśniana przez pracowników pałacu prezydenckiego? Czy należy wiązać owo rozświetlenie pałacu ( o ile miało miejsce) z plotkami i insynuacjami zaraz po tragedii iż prezydent brał udział w libacji poprzedniej nocy i dlatego zaspał. Kto te plotki rozprowadzał?
 66. Jarosław Kaczyński mówi że namawiał brata żeby jechał pociągiem, ale prezydent nie chciał bo miał umówiona wizytę na Litwie i spóźniłby się. Anna Pietraszek, która rozmawiała z ramienia telewizji na temat obsługi medialnej mówiła iż po godzinnej rozmowie namówiła ministra Stasiaka do podróży prezydenta pociągiem. Minister Stasiak przekona z kolei prezydenta. Jednak potem jak opisuje to A. Pietraszek „tak na niego wsiedli” że wrócił do lotu samolotem. W innym czasie Jarosław Kaczyński mówił że spodziewał się że brat pojechał pociągiem. Jak mógł się tego spodziewać skoro prezydent, jak wynika ze słów J. K. zdecydowanie wybrał podróż samolotem? Dlaczego są rozbieżności między tymi relacjami? Jeśli zaś relacja A. Pietraszek oddaje rzeczywistość to dlaczego prezydent był odwiedziony od lotu samolotem jeśli się na to zdecydował i przez kogo?
 67. Wedle skąpych, ale oficjalnych informacji zepsuł się monitoring na Okęciu. Jednakże informacja o zepsuciu się monitoringu jest jedyną na ten temat? Dlaczego nie ma żadnej innej? Kto odpowiada za monitoring na Okęciu? Czy takie zepsucie monitoringu zdarzyło się już wcześniej czy pierwszy raz? (jednak o ewentualnej awaryjności monitoringu na Okęciu nie ma żadnych informacji). Jaka była przyczyna tego zepsucia się? Dlaczego nie jest podawane żadne wyjaśnienie awarii? Czy jest to kilka niezależnych od siebie systemów? Czy monitoring może zepsuć się w całym Okęciu gdy nastąpi awaria w jednym miejscu?
IV   Lot 9 kwietnia

 1. Dlaczego lot 9 kwietnia do Smoleńska/Katynia został utajniony przed opinią publiczną. Jaki był cel tego lotu? Kto go zlecił? Kto nadzorował? Jaki był skład załogi? Czy samolot lądował na lotnisku Siewiernyj? Jeśli tak to czy lądował od wschodu czy zachodu? Jakie były efekty tego lotu? Czy takie jak zaplanowano? Kto zaplanował? Jak wyglądała sprawa obsługi lotniska, jeśli według wcześniejszych i ostatnich danych rosyjska obsługa zamkniętego lotniska Siewiernyj została skompletowana na dzień 10 kwietnia? O udziale córki w tym locie (która uczestniczyła również w locie 10 kwietnia) wspomina ojciec stewardessy.
Zmieniony ( 26.04.2013. )" 
  [Przedruk za zgodą Autora]

czwartek, 18 kwietnia 2013

Warszawskie cyngle dla "Głosu Rosji"


Poza Hypkimi i Osieckimi, Wałęsą czy Leszkiem Millerem, takich cyngli nadających z Warszawy dla Moskwy jest więcej.....
W latach II wojny światowej tacy sami pisywali w tzw. "gadzinówkach", tj. w polskojęzycznej prasie okupantów.

Dzisiaj: 

Cyprian Darczewski: 

Wódka mszalna - smoleńska

Cyprian Darczewski, redakcja internetowa
5.04.2013, 17:59
Drukuj Poleć znajomemu Dodaj do bloga
Wódka mszalna - smoleńska

Foto: EPA
Dwa dni przed rocznicą katastrofy prezydenckiego TU-154 pod Smoleńskiem, 8 kwietnia br., I program państwowej polskiej telewizji – TVP, pokaże 2 filmy o katastrofie smoleńskiej. Pierwszy z nich to zrealizowany na zlecenie National Geographic "Śmierć Prezydenta", drugi - "Anatomia Upadku" nakręcony przez środowiska skrajnej prawicy związane z tygodnikiem „Gazeta Polska”. Czy rząd polski świadomie dąży do eskalacji wojny polsko – polskiej? Nie, ale świadomie czyni to prezes TVP – Juliusz Braun.
Nienawidzę spekulacji na temat katastrofy pod Smoleńskiem. Wciąganie w nią jest dowodem na schizofrenię prowodyrów. Bezdusznych, cynicznych, egoistycznych i podłych jednostek, harcujących na grobach ofiar w nadziei na korzyści polityczne. I co miałyby im dać wygrane wybory? – łagry dla polityków PO, szubienice dla tych z SLD i publiczne ukamieniowania tych z Ruchu Palikota? Gdyby rządząca koalicja miała trochę więcej wyobraźni, już transferowałaby pieniądze w rejony przewidywanych zsyłek swoich „mniej winnych” aktywistów. Może byłoby im trochę łatwiej przeżyć niż tym spod Magadanu i Workuty.
I co dalej ze zdobytą władzą? Nowy kościół w każdej gminie na 10 rocznicę katastrofy? Pomniki „pamięci ofiar zamachu” przy każdej szkole i przedszkolu? Pomniki Macierewicza (prawicowy „ekspert” od teorii zamachu) w każdym powiecie? Dla dzieci obowiązkowa nauka na pamięć numeru konta bankowego „Radia Maryja”? Likwidacja wszystkich stacji TV poza telewizją „Trwam” księdza Rydzyka? No co jeszcze? Wypowiedzenie wojny Rosji i Niemcom? Wystąpienie z NATO i UE? OK, co jeszcze? Nauka religii zamiast wychowania fizycznego w szkołach, obowiązkowa asceza na przerwach między lekcjami? Zamiast literatury lektura dzieł braci Kaczyńskich? No i co jeszcze?! Wszystkiego mało i mało! Zamiast historii nauka historii PiS – królowej nauk. Jeszcze! Obowiązek jedzenia ziemniaków gotowanych WYŁĄCZNIE na gazie z łupków? Picie wódki mszalnej smoleńskiej? „Bogurodzica” (prastara pieśń religijna) na radiowych listach przebojów? Koniec wyobraźni? No to co dalej, zbiorowe samobójstwo, czy osiągnięcie stanu „idealnej harmonii społecznej”?
Przesadziłem z tymi przykładami? Ależ skądże! Zmodyfikowałem je tylko. Przecież wszystko to działo się już i to całkiem niedawno. Bardzo niedawno, bo w czasie dzieciństwa Kaczyńskich, Rydzyka i Macierewicza. Zazdrość, sentyment? Nie podejmuję się analizy tych umysłów. Podobnie jak innych „chwilowo wielkich”. Żal tylko społeczeństw, którym narzucono podobne ideologie.
Już jedna trzecia Polaków uważa, że katastrofa smoleńska była skutkiem zamachu. Takie są wyniki sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej. W zamach nie wierzy 51 proc. ankietowanych. W grudniu 2012 roku osób niewierzących w zamach było 56 proc., wierzących 26 proc. Są to dane opublikowane 1 marca br. Jaki odsetek uwierzy w zamach po obejrzeniu „Anatomii Upadku” dowiemy się pewnie za 2 tygodnie.
Zgoda na wyemitowanie przez TVP filmu lansującego teorią zamachu jest decyzją kuriozalną, ale tylko ze społecznego i politycznego punktu widzenia. Zarząd sprawujący władzę w tej państwowej spółce jest najgorszym w ciągu ostatniego dwudziestolecia. Zapaść finansowa (strata za ubiegły rok na poziomie 50 mln EUR), stałe i postępujące zmniejszanie udziału w rynku telewizyjnym, bezład programowy, prywata, chore pomysły na reformę telewizji – wszystko to kwalifikuje obecny zarząd do natychmiastowej wymiany. Co, prędzej czy później, miałoby się wydarzyć, można w przypadku aktualnego Prezesa TVP obrócić w sukces.
Straty stratami – przecież to pieniądz państwowy, czyli niczyj. Jak już za rozwalenie firmy przyjdzie odpowiedzieć, odejdzie w proteście z powodu „krytyki politycznej” i zadeklaruje raz jeszcze swoje przywiązanie do wolności słowa. Przygarną go środowiska prawicowe, którym umożliwia za państwowe pieniądze uprawianie publicystyki w TVP INFO (największy telewizyjny kanał informacyjny w Polsce) z jego własnym bratankiem – Grzegorzem Braunem na czele. Nikt krytycznie nie oceni jego „dokonań”. Narodzi się kolejny „niezależny bohater”. W jego ewentualnych tłumaczeniach zabraknie zapewne wyjaśnień dlaczego „Wiadomości” TVP nie opierają się na informacjach z „Władcy Pierścieni”, „Teleexpress” na „Gwiezdnych Wojnach”, a „Panorama” na newsach o Harrym Potterze. No właśnie, dlaczego? – przecież to też science fiction…
A harce na grobach i uczuciach bliskich ofiar katastrofy? Hm, polityka nie uznaje sentymentów. Nie ma uczuć, nie ma skrupułów tam gdzie jest cel: budowa „idealnej harmonii społecznej”. Czas na emigrację? Na pewno warto pomyśleć już o bagażu. Oczywiście, jeśli pozwolą zabrać bagaż.
Cyprian Darczewski, polski publicysta, Warszawa
http://polish.ruvr.ru/2013_04_05/Wodka-mszalna-smolenska/ 


I kolejny głos Cypriana Darczewskiego: Puzzle polskie”, 17.04.2013, 14:40

"Najpierw obiecałem sobie, że przez rok nie napiszę o katastrofie pod Smoleńskiem. Potem, że miesiąc, a jeszcze później, że tydzień. Wytrzymałem dzień.
Telewizja Polska (TVP) poinformowała na swoim portalu: WWW.TVP.INFO o pojawieniu się w sprzedaży dość szokującej zabawki. Ta zabawka to puzzle, które po złożeniu tworzą mapę Europy; tak też się nazywa – „Układanka Europa” . Na stronie producenta czytamy, że składa się z 58 elementów i przeznaczona jest dla dzieci od 6 roku życia. Na złożonej mapie możemy przeczytać krótkie ciekawostkowe informacje historyczne o niektórych miejscach. Oczywiście nie zabrakło na niej Katynia i Smoleńska. Tekst znajdujący się przy nich: "MORD POLSKICH OFICERÓW W 1940 R. ŚMIERĆ PREZYDENTA LECHA KACZYŃSKIEGO W PRAWDOPODOBNYM ZAMACHU 2010 R. ". Napis ten ewoluuje. W zaprezentowanej powyżej mapce czytamy o „NIEWYJAŚNIONEJ KATASTROFIE”. W mapce kupionej przez dziennikarkę o: „PRAWDOPODOBNYM ZAMACHU”. W rozmowie z TVP.INFO producent poinformował, że to stare wersje i kolejna edycja mówić już będzie tylko o „ZAMACHU”, nawet bez słowa „prawdopodobny”.
Na stronie producenta czytamy: (…) „Nasze układanki spełniają warunek przyjemnej nauki poprzez zabawę, często spędzając ten czas wspólnie - dzieci wraz z rodzicami. Dzięki wysokiej ocenie tego projektu przez nauczycieli szkół podstawowych i gimnazjalnych uzyskaliśmy wsparcie finansowe ze środków Unii Europejskiej”.
Zdaje się, że właśnie przekraczamy kolejną granicę moralnego upodlenia błądząc w oparach absurdu niczym prezydencki Tupolew w smoleńskiej mgle. Za pieniądze Unii Europejskiej uczymy dzieci nieprawdziwej historii od najwcześniejszych lat wpajając im nienawiść. Nie określam do kogo, ale skoro był zamach, to ktoś za nim stoi.
Nastawienie Polaków do sprawy katastrofy prezydenckiego samolotu widać po wynikach popularności haseł „wrzucanych” do przeglądarki Google. I tak: „tragedia smoleńska” – 600 tys. haseł, kłamstwa smoleńskie – 117 tys. Powiedzmy, że te dwie kategorie moglibyśmy określić nazwą „ogólne”, zawierają one bowiem opinie zwolenników i przeciwników spisku. Popatrzmy jednak, jak najobszerniejsza z kategorii – „tragedia smoleńska” (ok. 600 tys. haseł) ma się do innych. „Zabójstwo smoleńskie” – 669 tys., „zamach smoleński” – 219 tys., „mord smoleński” – 34 tys., „spisek smoleński” – 23,4 tys. wskazań.
Według różnych sondaży, w zamach smoleński wierzy od 24 do 33 proc. Polaków (po uśrednienie – 28,5 proc.). Przytoczone wyniki „zabawy z wyszukiwarką” każą przypuszczać, że liczba ta nie będzie spadać. Przynajmniej w najbliższym czasie. Ofiary katastrofy nazywa się już w polskich mediach „męczennikami”, „poległymi” – tak jakby oddały życie za wiarę albo z bronią w ręku walczyły na rosyjskiej ziemi.
Prochy Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego – bardzo słabego Prezydenta w mojej ocenie – spoczęły między prochami królów Polski w kryptach Katedry Wawelskiej. Medialnie staje się „poległym męczennikiem”, ofiarą „zamachu smoleńskiego” bądź „zabójstwa smoleńskiego”. Dzieci od 6 roku życia zaczynają się uczyć o zamachu. Macierewicz przekonuje, że trzy osoby przeżyły katastrofę pod Smoleńskiem. Skoro nikt nie zaginął, a ocaleni nie żyją wniosek nasuwa się taki, ze zostały zamordowane przez Rosjan.
Patrząc na zabawy sekty smoleńskiej umysłami dzieci, zastanawiam się, z czym można je porównać? Z zabawą brzytwą w przedszkolu? A może puszczeniem kombajnu w żłobku? Igraszkami granatami F-1 na lekcjach WF-u?
Rozumiem wolność słowa. W sumie żyję z niej. Ale czy wolność ta ma swoje granice? Oczywiście, że ma! Prawo w Polsce zabrania propagowania symboli faszystowskich i komunistycznych. Dopuszcza delegalizację partii politycznych. Karze za tzw. kłamstwo oświęcimskie. Dlaczego więc nie dzieje się nic, by powstrzymać ten macierewiczowski festiwal nienawiści i obłudy?!
Paradoksem jest też to, że jeśli ideologia sekty smoleńskiej zdominuje światopogląd Polaków, skończy się wolność słowa. Ludzie np. z moimi poglądami trafią do więzień lub zostaną zmuszeni do emigracji. Na wszelki wypadek zapisałem córkę na kurs w szkole przetrwania.
Skoro rząd Donalda Tuska boi się wprowadzenia jakichkolwiek restrykcji za ogłupianie narodu, namawiam do rozwiązań prostszych. Lekarz, kaftan bezpieczeństwa i zakład psychiatryczny. Ale taki trochę otwarty: zezwalający na odwiedziny pacjenta Macierewicza, pod warunkiem, że osoba odwiedzająca dobrowolnie zdecyduje się z nim pozostać. I co z tego, że szpital szybko przerodzi się w klasztor sekty smoleńskiej? Warto! Dajmy im nawet glinę do lepienia bożków i odzież z teatralnej garderoby, żeby mogli się przebierać za Napoleonów. Dajmy im nawet brzytwy, trotyl, bomby próżniowe, lasek brzozowy i mgłę. Dużo, dużo mgły.
Cyprian Darczewski, polski publicysta, Warszawa"
http://polish.ruvr.ru/2013_04_17/Puzzle-polskie/


Jest też tutaj  Leszek Miller

12.04.2013.:
Leszek Miller : "Biesy" w Warszawie , 12.04.2013.

http://m.ruvr.ru/data/2013/04/12/1325476912/4RIA-752406-Preview.jpg




Obchody trzeciej rocznicy katastrofy smoleńskiej odbyły się w atmosferze zapiekłej wrogości. Była to kolejna, zaplanowana impreza partyjna Prawa i Sprawiedliwości, tyle że przebiegała z większym rozmachem niż comiesięczne manifestacje nienawiści do wszystkich, którzy nie podzielają PiS-owskiej teorii o „morderstwie” popełnionym na polskim prezydencie i towarzyszących mu osobach. Demonstracje przed kancelarią premiera i ambasadą Rosji przypomniały mi zebrania rewolucjonistów z ''Biesów'' Dostojewskiego, gdzie mówi się o potrzebie ''puszczania dreszczy'' w lud, ''tak by jedni zaczęli pożerać drugich''.
Z katastrofy smoleńskiej uczyniono swoistą religię, na jej gruzach wyrósł „kościół smoleński” z wieloma wyznawcami, którym ton poddaje brat byłego prezydenta: „polegli o świcie”, „zginęli”, „zamach”, „męczennicy”… Mało tego – tworzy się wspólnotę śmierci między ofiarami katastrofy lotniczej, a polskimi oficerami zamordowanymi przed NKWD w Katyniu. To jest kanwa trwającej od trzech lat wielkiej kampanii politycznej, do której włączają się niektórzy hierarchowie Kościoła katolickiego, zwykli księża i prawicowe media. Rząd właściwie nie broni swoich racji, ograniczając się do roli ofiary propagandowej nawały PiS.
W rezultacie po trzech latach od katastrofy, połowa pytanych w ogóle nie bierze pod uwagę, albo po prostu nie wie, że istniała państwowa komisja, i że najlepsi specjaliści lotniczy, wykluczyli jakikolwiek zamach, uznając za przyczynę katastrofy błędy ludzkie. Dla wyznawców „religii smoleńskiej” to nie jest tłumaczenie do przyjęcia, odrzucają je jako „kłamliwe”, „zmanipulowane” zbudowane na „sfałszowanych” dowodach. Dzień w dzień przekonuje ich o tym najwybitniejszy „tropiciel” spisku, Antoni Macierewicz. W tych wymysłach zmieniają się tylko sposoby przeprowadzenia „zamachu”. Najpierw mówiono o sztucznej mgle i dobijaniu rannych, o jakiejś bombie ciśnieniowej, potem mówiono o dwóch wybuchach, a na koniec Antoni Macierewicz oznajmił, że było to wiele wybuchów „punktowych”.
Niestety drogę tej aberracji do wielu umysłów utorowała polityka informacyjna władz, kompromitująca komunikatywność prokuratorów wojskowych i niedopuszczalne pomylenie zwłok, do czego doszło w Rosji. Swoje zrobił również raport MAK, w którym wyraźnie broni się tezy nie do obrony, mianowicie całkowitego braku winy strony rosyjskiej. Tymczasem kontrolerzy lotu na lotnisku w Smoleńsku, zaledwie „odradzali lądowanie”, choć w takich warunkach, jakie panowały feralnego dnia na „Siewiernym”, mieli obowiązek kategorycznie odmówić zgody na lądowanie. Trzeba powiedzieć jasno, że Rosjanie ulegli tej samej presji, co piloci polskiego samolotu. Pozostawili decyzję w ich rękach, zamiast postąpić zgodnie z procedurami. Gdyby zakazali lądowania awantura i oskarżenia o świadome działanie też by się rozlegały, ale już nie tak szeroko i nie miałby tej siły emocjonalnej. Żyliby bowiem świadkowie, którzy mogliby potwierdzić, że lądowanie we mgle było niemożliwe. Cieniem kładzie się również wlokąca się sprawa wraku. Najwidoczniej Rosjanie nie zdają sobie sprawy z uczuć, jakie on w Polsce wzbudza. Choć podzielam opinię, że to jest już tylko złom, a jeśli symbol, to co najwyżej nieudolności i bałaganu, ale jednak to my powinniśmy się o to spierać, to nie jest sprawa Rosjan, dlatego powinni wrak samolotu oddać jak najrychlej.
Niemniej, co byśmy dziś nie powiedzieli o rosyjskich oczywistych zaniedbaniach, zlekceważeniu procedur, i nieliczenia się, bądź braku zrozumienia dla naszych emocji, nie są to argumenty przesądzające o przyczynach katastrofy. Przyczyn katastrofy trzeba szukać w Warszawie. Ten lot w ogóle nie powinien się odbyć: w grafiku obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej upchnięto go na siłę, wyłącznie dla potrzeb wyborczo-propagandowych.
Liczący na reelekcję Lech Kaczyński nie chciał dopuścić do sytuacji, kiedy hołd poległym oficerom składa premier Tusk, a jego, „pierwszego patrioty”, miałoby tam zabraknąć. Żeby spełnić jego zachciankę odrzucono wszelkie zasady organizacji takich podróży - zignorowano niekorzystną informację meteorologiczną, załoga była kompletowana na chybcika, nie miała wystarczających uprawnień do pilotowanie tego typu statku powietrznego, popełniła rażące błędy podczas lotu i była pod presją osób nieuprawnionych do wchodzenia do kabiny pilotów podczas podróży. W tych okolicznościach podjęła się wykonania zadania niewykonalnego.
Brat Głównego Pasażera i całe jego środowisko nie przyjmują tego do wiadomości, wiedzą swoje: Prezydent Lech Kaczyński, najlepszy, jakiego Polska kiedykolwiek wydała, zginął w zbrodniczym zamachu dokonanym przez Rosjan – odwiecznego wroga polskiej wolności i niezależności, posługującego się, jak zawsze, polskimi zdrajcami. Była to rosyjska zemsta, za to, że Lech Kaczyński „zatrzymał rosyjskie czołgi prące do Tbilisi”. Na tym idiotyzmie z banalnego polityka i bardzo słabego prezydenta buduje się mit bohatera, który „w obronie wartości narodowych” poświęcił życie. Słupek na skali nienawiści Polaków z PiS do Polaków odmiennego zdania, i, oczywiście, do Rosjan in corpore, znów podniósł się o parę kresek.
Rząd dopiero teraz powołuje zespół, który ma publicznie polemizować z każdym idiotyzmem, który na temat katastrofy wydaje z siebie PiS. Obawiam się, czy nie za późno. Jarosław Kaczyński już wyzwolił groźne emocje. Tłum zawsze i wszędzie z radością słucha rozrzucanych hojnie obietnic „sprawiedliwych sądów” i „ukaranie winnych”. Frustratów nie brakuje, a wątpiący zmieniają się w przekonanych.
Kaczyński z rozmysłem budzi upiory, bo całkowicie pochłania go żądza powrotu do władzy choćby po trupach. To polityka, nie zaś, współczucia ofiarom, cierpienie po stracie brata, czy pragnienie prawdy. On obiektywnej prawdy nie potrzebuje, ma własną, on potrzebuje zemsty.
Leszek Miller, premier RP (2001-2004), przewodniczący SLD

Komentarze:
·  Emil Zin · Top Commenter
Wielce Szanowny Panie Premierze!

Kaczyński owszem z rozmysłem budzi upiory, bo całkowicie pochłania go żądza powrotu do władzy choćby po trupach. Tu się z Panem całkowicie mnożna się zgodzić. W mojej ocenie Kaczyński nie działa z zemsty, jak Pan twierdzi. Najgroźniejsza jest dla tego polityka I paru jego partyjnych kolegów – prawda obiektywna. Stąd też uporczywe – kompulsywne wręcz, mamy z ich strony tworzenie legendy wokół tego dramatycznego wypadku, jest to konieczne - dla tych polityków chcących sprawować władzę w Polsce. Ponieważ ten dramatyczny wypadek zrodził w głowach nie tylko Polaków, pytanie – jak Polską mogą rządzić ludzie I zapewniać jej bezpieczeństwo, którzy sami sobie I swoim najbliższym tego bezpieczeństwa zapewnić nie potrafili? No, bo któż był obecny na pokładzie tego samolotu? Najważniejsze osoby w Polsce odp...See More
Reply · 4 ·

Zofia Bąbczyńska-Jelonek · Top Commenter
No I efekt wiadomy. Rosja właśnie oficjalnie odpowiedziała, co myśli o sugestiach Leszka Millera na temat kontrolerów ruchu lotniczego ze Smoleńska.
Reply · 1 ·

Ten gnojek poszedł pluć nawet tutaj.
Reply · 1 ·

· April 13 at 12:17pm
·  Zofia Bąbczyńska-Jelonek · Top Commenter
Mnie dziwi, że były premier Polski oczekuje od rządu sąsiedniego państwa, że dla polskiego widzi mi się będzie łamać procedury I przepisy prawne obowiązujące w Rosji. Dzisiaj oficjalnie prokuratura rosyjska przypomniała, m.in. także I Leszkowi Millerowi - rosyjskie prawo I procedury związane z dowodami rzeczowymi (w tym przypadku chodzi o wrak samolotu) w prowadzonym śledztwie.
Są one jasne I znane w Polsce.
Nieustanne domaganie się zwrotu dowodów rzeczowych przed zakończeniem śledztwa rosyjskiej prokuratury - jest ze strony polskiej lewicy politycznym biciem piany I niczym więcej.
Szef SLD wpisał się w retorykę PiS. Licho wie po co...
Teraz na pewno Rosjanie będą wiedzieli, ze I polska lewica parlamentarna cierpi na "smoleńskie zaćmy".
Mogli by nasi politycy czasem myśleć nim co powiedzą czy napiszą publicznie!
Reply ·

·  Zofia Bąbczyńska-Jelonek · Top Commenter
W tym, że "religia smoleńska" zatruwa polską świadomość ma swój udział, może nawet największy - nie tyle sam Macierewicz I jego fantasmagorie, co polskie media. Największa bzdura o katastrofie w Smoleńsku, najbardziej idiotyczna impreza PiS I otoczenia z okazji tej Katastrofy trafia na pierwsze kolumny gazet, czołowe miejsca w telewizji I internecie.I dopóki nasi polscy dziennikarze nie opamiętają się w tej piramidalnej propagandzie nonsensów, dopóki nie pojmą, ile szkód społecznych niesie ich egzaltacja pomysłami posła Macierewicza, tak długo Polska nie wyzwoli się z tej katastrofy. A podział społeczny będzie się pogłębiał I utrwalał. Te same media - z pełną świadomością niszczą autorytet rządu I premiera, promując I lansując złośliwości Internautów, kierowane pod adresem premiera Tuska z powodu jego wizyty w Afryce w czasie ...See More
Reply · 2 ·
· April 13 at 2:53am
Zofia Bąbczyńska-Jelonek · Top Commenter
Mnie dziwi, że były premier Polski oczekuje od rządu sąsiedniego państwa, że dla polskiego widzi mi się będzie łamać procedury I przepisy prawne obowiązujące w Rosji. Dzisiaj oficjalnie prokuratura rosyjska przypomniała, m.in. także I Leszkowi Millerowi - rosyjskie prawo I procedury związane z dowodami rzeczowymi (w tym przypadku chodzi o wrak samolotu) w prowadzonym śledztwie.
Są one jasne I znane w Polsce.
Nieustanne domaganie się zwrotu dowodów rzeczowych przed zakończeniem śledztwa rosyjskiej prokuratury - jest ze strony polskiej lewicy politycznym biciem piany I niczym więcej.
Szef SLD wpisał się w retorykę PiS. Licho wie po co...
Teraz na pewno Rosjanie będą wiedzieli, ze I polska lewica parlamentarna cierpi na "smoleńskie zaćmy".
Mogli by nasi politycy czasem myśleć nim co powiedzą czy napiszą publicznie!
Reply ·

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Nieznajomość Rosji możliwą przyczyną polskiej klęski posmoleńskiej



„Boże Wszechmogący miej w opiece ten kraj.” –
Ten wpis @Cameela był pierwszym, na który trafiłam 10.04.2010. na salonie24. I zapamiętałam go na zawsze.[1]

Dzisiaj ponownie do niego powróciłam. Po lekturze artykułu Piotra Falkowskiego w „Naszym Dzienniku”, w którym autor pisze o bardzo ważnej dla nas informacji: o możliwości postawienia w stan oskarżenia dowódcy polskiej załogi Tu-154, mjr Arkadiusza Protasiuka przed sądem rosyjskim.[2]

Okazuje się, że „że podstawą oskarżenia może być art. 263 rosyjskiego kodeksu karnego – pisze Piotr Falkowski. - Jeżeli Komitet Śledczy pójdzie tropem wywodów MAK, uzna sposób pilotowania samolotu za „naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu lotniczego”, które spowodowało „śmierć dwóch lub więcej osób”. Tak część trzecia art. 263 rosyjskiego kodeksu karnego opisuje przestępstwo zagrożone karą do siedmiu lat więzienia. To byłby więc rdzeń oskarżenia. (...)
Taki obrót sprawy wyraźnie sugeruje szef grupy prowadzącej rosyjskie śledztwo generał-major Michaił Guriewicz z zarządu ds. szczególnie ważnych śledztw w sprawach przeciwko osobom i bezpieczeństwu [m.in. sprawy opozycji politycznej i inne ważne dla Putina sprawy-przyp. a.222]. W opublikowanym w sobotę wywiadzie dla PAP stwierdza, że „w razie stwierdzenia winy pilotów polskiego samolotu i niezgadzania się ich rodzin z wynikami śledztwa materiały zostaną skierowane do sądu w Smoleńsku w celu ich merytorycznego rozpatrzenia i wydania ostatecznej decyzji procesowej w tej sprawie”. Akta sprawy mają zostać „udostępnione do zapoznania osobom uznanym za pokrzywdzone, a także stronie oskarżenia”.[3]

Zadziwiająca zapowiedź strony rosyjskiej, moglibyśmy powiedzieć.

Ale jednocześnie następuje  nie mniej kuriozalna reakcja po polskiej stronie.

Na całe szczęście, nie pada ona z kręgów rządowych lecz jedynie z prawniczych. Sam jednak fakt braku poważniejszych komentarzy odnoszących się do tych wypowiedzi rosyjskiego śledczego od A. Bastrykina, też niedobrze świadczy o polskojęzycznych środowiskach opiniotwórczych.

„– Co mnie obchodzi, co się dzieje w Rosji? Mało to ludzi mówi różne rzeczy? A może on coś innego powiedział? – z wyraźnym niedowierzaniem o słowach Guriewicza mówi mec. Andrzej Werniewicz, pełnomocnik rodzin mjr. Arkadiusza Protasiuka i ppłk. Roberta Grzywny.”[4]

Chciałoby się zawołać: „człowieku, co ty wygadujesz?!”
I jako prawnik; i jako pełnomocnik rodzin; i jako uczestnik rozgrywki toczącej się „na ostro” i jak najbardziej na serio od 10.04.2010. między Rosją i Polską. Szczególnie jako pełnomocnik rodzin ma przecież tutaj (w całym tym quasi śledztwie) jednak parę rzeczy do zrealizowania na ich rzecz!

Czy on w ogóle wie, kto to jest Michaił Guriewicz?
Czy on w ogóle wie, co to za instytucja: Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej?
Czy on sobie zdaje sprawę z tego, kim jest tam A. Bastrykin, szef owego KŚ FR?

A czy autor "NDz", P. Falkowski, powinien taką ignorancję pełnomocnika rodzin zostawić bez jednego słowa komentarza???
Więc: czy Falkowski zdaje sobie sprawę z tego, o jakiej instytucji rosyjskiej pisze w tym artykule?

M.G. Guriewicz jest członkiem zespołu prowadzącego najważniejsze śledztwa w Rosji.
Prowadzi głównie te, na których Putinowi najbardziej zależy.
To są m.in.: sprawy demonstracji „Marszu milionow” w Moskwie i sądzenie jej uczestników; to są wszyscy główni więźniowie polityczni Rosji osądzani przez resort KŚ FR i przy osobistym udziale Guriewicza.[5]

Z kim siedzi na zamieszczonym zdjęciu gruby Guriewicz? Z rzecznikiem prasowym KŚ FR, W. Markowem, nie posiadającym podstaw do tytułowania go generałem justicji; z rzecznikiem prasowym A. Bastrykina, najbliższego przyjaciela W. Putina i bezwzględnie mu podporządkowanego
I KŚ, i Bastrykin, i rzecznik prasowy byli już przeze mnie opisywani w notkach publikowanych na salonie24.[6], nie będę więc już tutaj wracać do różnych szczegółów.
Poza jednym: Komitet Śledczy FR zaliczam do jednych z głównych segmentów przestępczej Rosji.

Nie można zadać pytania: jak to jest możliwe, że polscy prawnicy nie mają elementarnej wiedzy o drugiej stronie sprawy, w której uczestniczą? Jak to jest możliwe, że nie tylko nie mają zielonego pojęcia o strategii rosyjskiej, prowadzonej w tym pożal się Boże „śledztwie”, ale i o instytucji, która bezpośrednio wykonuje tutaj polecenia Kremla?

Obawiam się, że taki sam stopień niewiedzy charakteryzuje 90% prokuratorów i urzędników wprzęgniętych w tzw. śledztwo smoleńskie, a także – niestety! – pełnomocników rodzin ofiar 10.04.2010. Czyli zerowy!!! Celowo piszę, że „zostali wprzęgnięci” zbiegiem różnych okoliczności, gdyż określenie „zaangażowani” wydaje mi się naprawdę nieadekwatne. Z pewnością nieadekwatne przynajmniej w stosunku do mec. Andrzeja Werniewicza.

Jak mogą oni prawidłowo i skutecznie reprezentować i prowadzić interesy rodzin bez wiedzy dotyczącej  tych, którzy są ich procesowymi przeciwnikami? Którzy są ich narodowymi i politycznymi wrogami?

Czy czasami jedną z tych przyczyn różnorakich „niemożności” po polskiej stronie w tzw. smoleńskim śledztwie, nie jest czasami... tępota wynikająca z braku wiedzy podstawowej dla tego typu śledztwa? Niewiedza o tym, czym jest dzisiejsza Rosja? Jakim rodzajem państwa z modelem wschodniej despotii?

To byłoby chyba najstraszniejsze dla mnie – poza samą tragedią i śmiercią prawie setki osób - odkrycie po 10.04.2010.

Jak w takim razie wygląda sytuacja w strukturach organów państwowych? W Prokuraturze Generalnej? W Naczelnej Prokuraturze Wojskowej? W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie?
Czy tam siedzą takie same tłuki, jak przedstawiony w artykule pan mecenas???

By nie poprzestawać w tej notce jedynie na linkach interpretujących podstawowe źródło P. Falkowskiego z „NDz”[7], zamieszczam poniżej treść całego wywiadu M.G. Guriewicza dla PAP z 13.04.2013.[8]

Wywiad:
„Generał-major Michaił Guriewicz, starszy śledczy ds. o szczególnym znaczeniu przy przewodniczącym Komitetu Śledczego FR i szef grupy prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem, odpowiedział na piśmie na pytania zadane przez moskiewskiego korespondenta PAP.

PAP: Kiedy Komitet Śledczy FR zakończy śledztwo w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem? Niektórzy twierdzą, że strona rosyjska będzie czekać na zakończenie polskiego śledztwa.
Michaił Guriewicz: W chwili obecnej nie da się określić konkretnych terminów zamknięcia tego śledztwa, ponieważ nie zostały zakończone zlecone ekspertyzy sądowe. Co więcej, z Polski nie wpłynęły zamówione w trybie międzynarodowej współpracy prawnej materiały z naszych 8 wniosków o pomoc prawną. Są one niezbędne ekspertom do przeprowadzenia wspomnianych ekspertyz.

Jeden z wniosków dotyczy ekspertyzy fonoskopijnej, do której potrzebne są nam próbki głosów kilku obywateli, którzy zginęli w tej katastrofie. Wciąż czekamy na te dane od strony polskiej.

Chcę przy tym zaznaczyć, że na termin podjęcia przez Komitet Śledczy FR decyzji procesowej w tej sprawie karnej w żaden sposób nie wpłynie data zakończenia śledztwa prowadzonego przez polskich prokuratorów.

PAP: Co Komitet Śledczy FR zrobił przez trzy lata śledztwa i co jeszcze pozostało mu do zrobienia?

M.G.: W tej sprawie karnej przeprowadzono ogromny zakres śledczych i innych czynności procesowych. Wykonano ponad 410 badań eksperckich. Przesłuchano ponad 300 świadków, dokonano ponad 100 oględzin miejsca zdarzenia, w tym z udziałem różnych ekspertów i w obecności przedstawicieli Polski. Zabezpieczono ponad 1500 przedmiotów, które poddano ekspertyzom sądowym. Dokonano oględzin ponad 2000 różnych przedmiotów, dokumentów i fragmentów samolotu.

Przeprowadzono czynności śledcze z udziałem bezpośrednich świadków katastrofy polskiego samolotu. W obecności polskich ekspertów dokonano wielokrotnych, szczegółowych oględzin i badań nagrań z rejestratorów pokładowych, fragmentów oraz przyrządów polskiego samolotu. W ich toku zabezpieczono ponad 600 próbek do porównawczych badań eksperckich, na podstawie których zlecono ekspertyzy sądowe.

Jak już wspomniałem, do zakończenia pozostał szereg ekspertyz sądowych i przeprowadzenie na ich podstawie kompleksu śledczych i innych czynności procesowych, dane z których są niezbędne do podjęcia ostatecznej decyzji w sprawie karnej.

PAP: Czy sprawa zostanie skierowana do sądu? Czy Komitet Śledczy FR zamierza postawić komuś jakieś zarzuty?

M.G.: Przed zakończeniem śledztwa byłoby niepoprawne mówienie o tym, jaka decyzja zostanie podjęta i kto zostanie uznany za winnego tego, co się stało.

Zgodnie z rosyjskim ustawodawstwem po zakończeniu śledztwa materiały sprawy karnej zostaną udostępnione do zapoznania osobom uznanym za pokrzywdzone, a także stronie oskarżenia. W razie stwierdzenia winy pilotów polskiego samolotu i nie zgadzania się ich rodzin z wynikami śledztwa materiały zostaną skierowane do sądu w Smoleńsku w celu ich merytorycznego rozpatrzenia i wydania ostatecznej decyzji procesowej w tej sprawie.

PAP: Czy Polska może liczyć na zwrot wraku samolotu i jego "czarnych skrzynek" przed zamknięciem rosyjskiego śledztwa? Polska gwarantuje, że w takim wypadku rosyjscy śledczy będą mieli nieograniczony dostęp do tych fragmentów. Prezydent Władimir Putin oświadczył niedawno, iż nie jest przekonany, że należy "kurczowo się trzymać" wraku. Obiecał też, iż porozmawia o tym z przewodniczącym Komitetu Śledczego FR Aleksandrem Bastrykinem. Czy porozmawiał?

M.G.: Problem ten był omawiany niejednokrotnie, w tym z przedstawicielami strony polskiej. Nie jeden raz wyjaśnialiśmy polskim kolegom, że konieczność przetrzymywania fragmentów samolotu i rejestratorów pokładowych na terytorium Federacji Rosyjskiej do czasu podjęcia w sprawie karnej ostatecznej decyzji procesowej wynika z prawa karnego procesowego FR i nie jest sprzeczne z europejską konwencją o wzajemnej pomocy prawnej w sprawach karnych, umową między Federacją Rosyjską i Rzeczypospolitą Polską o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych, a także innymi porozumieniami międzynarodowymi.

Śledztwo w sprawie karnej prowadzone jest w zgodzie z rosyjskim ustawodawstwem. Jako szef grupy śledczej w tej sprawie powtórzę: dowody rzeczowe będą znajdować się na terytorium Federacji Rosyjskiej do czasu aż zapadnie ostateczna decyzja procesowa w tej sprawie karnej.

Jeśli chodzi o konkretną rozmowę Aleksandra Bastrykina z prezydentem Rosji, to nie jest mi wiadomo, czy do niej doszło.

PAP: Czy Komitet Śledczy FR potwierdza wnioski Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który uznał, że w działaniach kontrolerów lotów na lotnisku w Smoleńsku nie było błędów; że nikt nie wywierał na nich presji i że lotnisko Siewiernyj było właściwie przygotowane do przyjęcia tego samolotu?

M.G.: Ostateczne odpowiedzi na te pytania mogą zostać udzielone dopiero po zakończeniu śledztwa z uwzględnieniem opinii ekspertów sądowych i rezultatów czynności śledczych. Jednak do chwili obecnej śledztwo nie znalazło jakichkolwiek dowodów na uchybienia ze strony grupy kierownictwa lotów czy niesprawność techniczną systemów lotniska, które mogły stać się przyczyną katastrofy polskiego samolotu.

PAP: Dlaczego we wnioskach polskich prokuratorów i rosyjskich śledczych występują tak duże różnice?

M.G.: O istnieniu lub braku sprzeczności we wnioskach polskich i rosyjskich organów śledczych badających tę katastrofę lotniczą można będzie mówić dopiero po przestudiowaniu oraz przeanalizowaniu ich decyzji procesowych i dowodów, uzyskanych w toku wstępnych czynności śledczych tak w Rosji, jak i Polsce. Dopóki wyniki rosyjskiego i polskiego dochodzenia nie zostaną upublicznione, dopóty takie rozważania są przedwczesne.

PAP: Czy Komitet Śledczy FR zna wnioski polskiego zespołu parlamentarnego, który prowadzi własne dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej i który utrzymuje m.in., że jej przyczyną był wybuch na pokładzie samolotu? Czy może pan odnieść się do tego?

M.G.: Dane hipotezy są nam znane ze środków masowego przekazu. Przy czym nie przedstawia się ani jednego bezpośredniego lub pośredniego dowodu potwierdzającego tę wersję, oprócz domysłów na temat wskazań skanerów podczas dokonywania oględzin fragmentów samolotu i możliwego występowania na fragmentach samolotu elementów chemicznych. Co więcej - o ile nam wiadomo, ekspertyzy przekazanych stronie polskiej próbek jeszcze się nie zakończyły.

Przy czym duża liczba bezpośrednich dowodów, będących w posiadaniu tak śledczych Komitetu Śledczego FR, jak i - jak zakładam - polskich prokuratorów, całkowicie podważa hipotezę wybuchu na pokładzie jako przyczynę tej katastrofy. I tak, na fragmentach samolotu nie wykryto charakterystycznych śladów eksplozji, na odzieży ofiar i ich rzeczach osobistych śladów wybuchu także nie ma. Żadna z osób, które były na pokładzie samolotu, nie zmarła w wyniku detonacji ładunku wybuchowego lub elementów rażenia. I wreszcie, na nagraniach rejestratorów pokładowych nie ma informacji o eksplozji na pokładzie statku powietrznego lub oddaniu strzału.

Rozmawiał: Jerzy Malczyk