Polska droga od słabości do siły
Przeznaczeniem Polski jest przewodzić Europie Środkowo-Wschodniej. Być zwornikiem wymiany gospodarczej północ–południe i wschód–zachód. Bo Polska to największy kraj regionu i przez jej terytorium wiodą najkrótsze szlaki handlowe.
Nadchodzą wielkie geopolityczne zmiany. Wzrost potęgi chińskiej osiągnął tak wielkie rozmiary, że rozsadza obecny porządek świata. Zmuszając Amerykę do przeciwdziałania próbie wypchnięcia jej z kluczowego dla planetarnej hegemonii Zachodniego Pacyfiku. Temu służą transoceaniczne strefy wolnego handlu. Temu służy przerzucenie imperialnego potencjału na morze śródziemne XXI w. kosztem Europy. Tego skutkiem jest destabilizacja Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej, wreszcie Ukrainy. To najpewniej zaledwie przedsmak bezmiaru chaosu, który czeka świat w drodze od obecnego ładu międzynarodowego do przyszłego.
Wariant najspokojniejszy to duża korekta dzisiejszego porządku. Wariant najgwałtowniejszy to jego wywrócenie do góry nogami. Zatem w najbliższych latach nic nie jest pewne i wszystko jest możliwe. Łącznie z III wojną światową, wieloma konfliktami regionalnymi, odwróceniem wielu sojuszy, gwałtownym awansem jednych i rozpaczliwą degradacją drugich.
Przekleństwo i błogosławieństwo
Polska powinna się, wzorem poważnych graczy, przygotować na nadchodzące przewartościowania. Należy w tym celu wykorzystać dotychczasową słabość naszego kraju, którą można przekuć w siłę. Naszym przekleństwem – i zarazem błogosławieństwem – jest położenie pomiędzy (mówiąc językiem klasycznej geopolityki) zamkniętym kontynentalnie Heartlandem, czyli lądowym sercem Euroazji, a otwartym na szerokie wody i żywszym gospodarczo Rimlandem, czyli morskimi obrzeżami europejskiej części Eurazji. To czyniło przez ostatnie 300 lat z Polski byt o charakterze buforowym, upchnięty w uskoku geopolitycznym, niejako w korytarzu pomiędzy potężnymi siłami, przedmiot gry silniejszych.
Jednak to samo czyniło z niej wcześniej jedno z największych i najpotężniejszych państw Europy. I była to, w kontraście do obecnej, sytuacja naturalna. Przeznaczeniem Polski jest przewodzić Europie Środkowo-Wschodniej i być zwornikiem wymiany gospodarczej północ–południe i wschód–zachód, ponieważ jest największym krajem regionu i przez jej terytorium wiodą najkrótsze szlaki handlowe łączące Wschód z Zachodem oraz Bałtyk z Morzem Czarnym, Adriatykiem i Morzem Śródziemnym. Takie terytorium to bezcenny skarb. Właśnie dlatego jest ono od setek lat obiektem nieustannej agresji z różnych stron, która doprowadziła z czasem do – nienaturalnego, podkreślmy – stanu dominacji zewnętrznych hegemonów.
Radykalne przewartościowania geopolityczne oznaczają – pośród mgławicy możliwych scenariuszy rozwoju wypadków – szansę na zmianę tej sytuacji. Tak jak inni poważni gracze Polska powinna skalkulować swój narodowy interes i dążyć za wszelką cenę do znalezienia się w gronie tych, którzy w najbliższych latach gwałtownie awansują.
Międzymorze – po amerykańsku i po polsku
Dlatego powinna pomyśleć o projekcie Międzymorza po polsku. Dlaczego „po polsku”? Dla odróżnienia od formuły intermarium suflowanej nam przez Waszyngton. To głęboko niepokojące, jak polscy komentatorzy bezwiednie biorą za dobra monetę amerykańskie pochlebstwa o naturalności polskiego przywództwa w regionie i wezwania do budowy środkowoeuropejskich sojuszy. Imperium nie mówi takich rzeczy w interesie peryferyjnego kraju buforowego. Mówi to w interesie własnym. Polega on dziś na powstrzymaniu rewizjonizmu rosyjskiego i zmuszeniu Kremla do akceptacji statusu juniorpartnera Ameryki bez doprowadzenia do istotnego wzmocnienia Polski. Samodzielna strategicznie Rzeczpospolita przewodząca Międzymorzu byłaby bowiem niekontrolowanym graczem, zdolnym do zbyt dalekiego odepchnięcia i destabilizacji Rosji, na czym Stanom nigdy nie zależało i nie zależy. Przeciwnie, potrzebowały i potrzebują Kremla jako stabilizatora Heartlandu, a w najbliższym czasie – jako sojusznika przeciw Chinom.
Tymczasem Intermarium po polsku oznaczałoby samodzielną strategicznie koalicję państw Europy Środkowo-Wschodniej. Wynika ona z obiektywnych geopolitycznych uwarunkowań. A te podpowiadają, jak prowadzić politykę, aby przynosiła korzyści państwu polskiemu i jego obywatelom. I nie chodzi o chciejstwo teoretyczne, lecz jedynie o wpływanie na wydarzenia, tak jak się wpływa na bieg wody, która i tak płynie zgodnie z naturalnym ukształtowaniem terenu. Pomagając jedynie tu i tam w jej biegu i od czasu do czasu dbając w stosownym momencie o pokonanie przeszkody, która tamuje bieg rzeki. Kluczowe jest, by dokonywać tego w odpowiednim czasie i przy pomocy odpowiednich środków polityczno-finansowych. Z czasem rzeka staje się potężniejsza i można myśleć o modelowaniu jej biegu na nowych odcinkach i dopływach.
Po pierwsze, Ukraina
Kluczem do realizacji projektu Międzymorza nie są kraje wyszehradzkie czy bałtyckie. Są one z tego punktu widzenia ważne, ale drugorzędne. Kluczem jest Ukraina. Uważny ogląd mapy Europy pokazuje to niezbicie.
Ukraina jest potrzebna do tego, aby regionalne szlaki handlowo-transportowe mogły ominąć ciągnące się wężowato przez środkową Europę Karpaty, których pokonywanie znacznie zwiększa koszty. Dziś brak infrastruktury oraz różnice gospodarcze i polityczne blokują rozwój naturalnej, najefektywniejszej ekonomicznie osi transportowej północ–południe, z krajów skandynawskich – i szerzej: Europy Północnej – przez Polskę i Ukrainę, a dalej przez Morze Czarne i cieśniny tureckie dalej w świat.
Ominięcie Karpat i wykorzystanie wielokrotnie tańszych niż szlaki lądowe bałtyckich i czarnomorskich dróg morskich przyniosłoby ogromne korzyści Warszawie i Kijowowi. Dotyczy to zresztą także transportu energii. Dodatkowo wzmocniłoby równie naturalną oś transportowo-handlową wschód–zachód poprzez sam wolumen obrotu kumulującego się na naszym terytorium na obu osiach kierunkowych. Wreszcie zamiast narzekać na przekleństwo położenia między Niemcami a Rosją, korzystalibyśmy na wielką skalę z naszej lokalizacji.
Geografia, drzemiący potencjał naszego ukraińskiego sąsiada, oraz sytuacja, w której się on obecnie znajduje, dyktują, aby zacząć poprzez roztropnie zaprojektowaną i prowadzoną współpracę z Ukrainą. Mającą na celu nie uczestniczenie w wojnie, lecz uzyskanie profitów przemysłowych, surowcowych i finansowych na Ukrainie w zamian za udzielane Kijowowi wsparcie i koncesje. Takie wsparcie przynosi duży zwrot kapitału przy małym wkładzie własnym. A za tym, jeśli zaistnieje polski ośrodek decyzyjny umiejący tym procesem zarządzać, przyjdą zasadnicze korzyści strategiczne.
Sam początek będzie zdecydowanie najtrudniejszy, gdyż interesy na Ukrainie już teraz mają państwa potężniejsze od nas. A zatem nasza podmiotowa polityka zwłaszcza na początku będzie kontestowana i należy się spodziewać przeciwdziałania nawet naszych najbliższych sojuszników.
Nie miejsce tu na rozważanie reform wewnętrznych, które musiałyby się dokonać, aby projekt Międzymorza mógł zacząć być realizowany. Nie miejsce tu również na projektowanie krótkofalowej polityki zagranicznej Polski. Chodzi mi o pokazanie punktu docelowego, długofalowej wizji, której należy podporządkować nasze wysiłki.
Przywrócić stan naturalny
Zakładając pokonanie początkowych przeszkód, można oczekiwać, że rosnąca zależność polsko-ukraińska może z czasem doprowadzić elity znad Dniepru do przekonania o nieodzowności pogłębionej współpracy, a nawet unii gospodarczej z Polską. Zwłaszcza przy braku wyciągniętej ręki z UE, dalszego słabnięcia projektu europejskiego i ewentualnej siły polskiego kapitału współfinansującego ukraińskie reformy i kluczowe inwestycje. W wymiarze gospodarczym powyższe uwagi dotyczą ułatwionej wymiany handlowej, współpracy energetycznej, surowcowej i transportowej. A także współdziałania z ukraińskim przemysłem zbrojeniowym, który w niektórych segmentach jest bardziej zaawansowany niż Polski oraz ma poważne zaplecze badawcze. Warto też pamiętać, że Ukraina wydaje się mieć potencjał do rozwijania technologii nuklearnej (dysponuje elektrowniami atomowymi), w tym wojskowej, co ma niebagatelne znaczenie.
Po ukonstytuowaniu się ścisłego związku polsko-ukraińskiego stałby się on z czasem nieodzownym elementem sieci transportowej z północnej Europy w kierunku południowym (i odwrotnie). Geografia nam tu sprzyja, bowiem w sposób naturalny powoduje, że łącząc Bałtyk z Morzem Czarnym i omijając przy tym łańcuchy Karpat, to Polska i Ukraina – a nie Niemcy, jak dziś – stają się hubem transportowym Europy. Zachodziłyby tu procesy samoczynne, bo przy odpowiednich regulacjach i osłonie politycznej (zapewniającej zwłaszcza w stosunku do Niemiec biznesowe „równe boisko”) inwestowany w Polsce kapitał osiągałby najlepsze zwroty z inwestycji.
Geografia naszego zachodniego sąsiada jest pod tym względem zdecydowanie mniej korzystna niż nasza. Ale wciąż umożliwia istnienie huba – przy wzmożonym wsparciu politycznym. Przywrócenie Europie Środkowo-Wschodniej jej naturalnej roli wymaga więc skutecznej rywalizacji z Republiką Federalną.
Implozja Rosji?
Nie sposób pominąć przy tym również pytania o naturę Rosji i o jej najbliższą przyszłość. To kraj nieustannie podlegający wewnętrznemu napięciu w zaklętym trójkącie: fatalna geografia ograniczająca rozwój gospodarczy i kumulację kapitału, kosztowna konieczność administrowania ogromnym obszarem oraz imperatyw powstrzymywania nieuchronnych tendencji secesjonistycznych obrzeży imperium. Te ostatnie grawitują bowiem naturalnie w kierunku atrakcyjniejszych centrów cywilizacyjnych.
W związku z tym państwo rosyjskie cyklicznie, po okresie reform i ekspansji, popada w kryzys zazwyczaj kończący się upadkiem władzy centralnej i implozją. Obecna próba reform i ekspansji dokonuje się w okresie wielkiej słabości wewnętrznej. Oprócz słabości gospodarczej i zapóźnienia technologicznego, granice państwa są przesunięte najdalej na wschód od średniowiecza. A populacja, tak kiedyś liczna w porównaniu do rywali, już nikogo nie rzuca na kolana swym ogromem. Zachodzą także niesprzyjające zjawiska długofalowe: negatywny trend demograficzny, relatywna utrata znaczenia zasobów surowcowych oraz dynamiczny wzrost Chin będących naturalnym konkurentem Rosji na Dalekim Wschodzie i w Azji Centralnej.
Pomost bałtycko-czarnomorski
Wróćmy jednak do scenariusza ścisłego związku polsko-ukraińskiego. Przechodząca przez nasze kraje oś północ–południe otworzyłaby kierunki kaukaski i turecki, a co za tym idzie nasze oddziaływanie geopolityczne na tych kierunkach, w tym w zakresie surowcowym i energetycznym. Z czasem w pewnym stopniu dałoby to także otwarcie kierunku chińskiego. Państwo Środka ma swoje interesy biznesowe i (w mniejszym stopniu) strategiczne na Ukrainie. Przede wszystkim zaś Chiny przygotowują podłoże polityczne i inwestują ogromne kwoty w nowy „szlak jedwabny” prowadzący znad Żółtej Rzeki przez Azję Centralną i Turcję do Europy. Z pominięciem szlaków morskich w Rimlandzie azjatyckim kontrolowanych na razie przez flotę amerykańską. W ostatnich miesiącach 2014 r. prezydent Chin Xi bezustannie odnosił się do powstania lądowego „szlaku jedwabnego” wraz z niezbędnymi do tego inwestycjami w infrastrukturę oraz porozumieniami międzynarodowymi.
Polska, sama mając duży rynek wewnętrzny i spinając europejski ruch handlowy ze wschodu na zachód i z północy na południe w kierunku Morza Czarnego i dalej: Kaukazu, Azji, Afryki, Kanału Sueskiego oraz nowego „szlaku jedwabnego”, zaczęłaby mieć ogromne oddziaływanie na cały tzw. pomost bałtycko-czarnomorski. Czyli na pas państw we wspomnianym powyżej uskoku geopolitycznym pomiędzy heartlandem a rimlandem, co stwarzałoby realne szanse na realizację koncepcji Międzymorza po polsku.
Jeśliby Turcja i Chiny odczuły atrakcyjność i znaczenie Polski, to weszlibyśmy do geopolitycznej gry o przyszłość Europy Środkowo-Wschodniej na prawach podmiotu, a nie narzędzia USA. W przypadku nowej smuty w Rosji dodatkowo stawiałoby to Polskę w roli pierwszego kandydata do prymatu w Europie Wschodniej i stwarzałoby niewyobrażalne szanse rozwoju. Pojawiłoby się naturalnie przyciąganie wszystkich państw położonych pomiędzy Niemcami a Rosją w polską orbitę wpływów. W dalszej fazie ten proces mógłby uruchomić stopniowe przyciąganie do Polski państw skandynawskich zachęconych rolą gospodarczą Polski jako zwornika osi północ–południe i wschód–zachód. Całość pasa bałtycko-czarnomorskiego znalazłaby się w okowach polskich interesów i kotwiczyłaby europejski koniec szlaku jedwabnego przyciągającego handel z dynamicznej Azji. Zdolność Sił Zbrojnych RP do projekcji siły w całym regionie wzmacniałaby dodatkowo nasze interesy. A państwa regionu kojarzące dotychczasowe wpływy rosyjskie z nieprzezwyciężalną słabością gospodarczą orientowałyby się na Polskę, tak jak my orientowaliśmy się na przełomie XX i XXI w. na prosperity kojarzone z Unią Europejską.
Nierealne? Na dziś z pewnością. Powtórzmy jednak, że przy obecnej dynamice sytuacji międzynarodowej wszystko jest w najbliższych latach możliwe. Fortes fortuna iuvat.
Nadchodzą wielkie geopolityczne zmiany. Wzrost potęgi chińskiej osiągnął tak wielkie rozmiary, że rozsadza obecny porządek świata. Zmuszając Amerykę do przeciwdziałania próbie wypchnięcia jej z kluczowego dla planetarnej hegemonii Zachodniego Pacyfiku. Temu służą transoceaniczne strefy wolnego handlu. Temu służy przerzucenie imperialnego potencjału na morze śródziemne XXI w. kosztem Europy. Tego skutkiem jest destabilizacja Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej, wreszcie Ukrainy. To najpewniej zaledwie przedsmak bezmiaru chaosu, który czeka świat w drodze od obecnego ładu międzynarodowego do przyszłego.
Wariant najspokojniejszy to duża korekta dzisiejszego porządku. Wariant najgwałtowniejszy to jego wywrócenie do góry nogami. Zatem w najbliższych latach nic nie jest pewne i wszystko jest możliwe. Łącznie z III wojną światową, wieloma konfliktami regionalnymi, odwróceniem wielu sojuszy, gwałtownym awansem jednych i rozpaczliwą degradacją drugich.
Przekleństwo i błogosławieństwo
Polska powinna się, wzorem poważnych graczy, przygotować na nadchodzące przewartościowania. Należy w tym celu wykorzystać dotychczasową słabość naszego kraju, którą można przekuć w siłę. Naszym przekleństwem – i zarazem błogosławieństwem – jest położenie pomiędzy (mówiąc językiem klasycznej geopolityki) zamkniętym kontynentalnie Heartlandem, czyli lądowym sercem Euroazji, a otwartym na szerokie wody i żywszym gospodarczo Rimlandem, czyli morskimi obrzeżami europejskiej części Eurazji. To czyniło przez ostatnie 300 lat z Polski byt o charakterze buforowym, upchnięty w uskoku geopolitycznym, niejako w korytarzu pomiędzy potężnymi siłami, przedmiot gry silniejszych.
Jednak to samo czyniło z niej wcześniej jedno z największych i najpotężniejszych państw Europy. I była to, w kontraście do obecnej, sytuacja naturalna. Przeznaczeniem Polski jest przewodzić Europie Środkowo-Wschodniej i być zwornikiem wymiany gospodarczej północ–południe i wschód–zachód, ponieważ jest największym krajem regionu i przez jej terytorium wiodą najkrótsze szlaki handlowe łączące Wschód z Zachodem oraz Bałtyk z Morzem Czarnym, Adriatykiem i Morzem Śródziemnym. Takie terytorium to bezcenny skarb. Właśnie dlatego jest ono od setek lat obiektem nieustannej agresji z różnych stron, która doprowadziła z czasem do – nienaturalnego, podkreślmy – stanu dominacji zewnętrznych hegemonów.
Radykalne przewartościowania geopolityczne oznaczają – pośród mgławicy możliwych scenariuszy rozwoju wypadków – szansę na zmianę tej sytuacji. Tak jak inni poważni gracze Polska powinna skalkulować swój narodowy interes i dążyć za wszelką cenę do znalezienia się w gronie tych, którzy w najbliższych latach gwałtownie awansują.
Międzymorze – po amerykańsku i po polsku
Dlatego powinna pomyśleć o projekcie Międzymorza po polsku. Dlaczego „po polsku”? Dla odróżnienia od formuły intermarium suflowanej nam przez Waszyngton. To głęboko niepokojące, jak polscy komentatorzy bezwiednie biorą za dobra monetę amerykańskie pochlebstwa o naturalności polskiego przywództwa w regionie i wezwania do budowy środkowoeuropejskich sojuszy. Imperium nie mówi takich rzeczy w interesie peryferyjnego kraju buforowego. Mówi to w interesie własnym. Polega on dziś na powstrzymaniu rewizjonizmu rosyjskiego i zmuszeniu Kremla do akceptacji statusu juniorpartnera Ameryki bez doprowadzenia do istotnego wzmocnienia Polski. Samodzielna strategicznie Rzeczpospolita przewodząca Międzymorzu byłaby bowiem niekontrolowanym graczem, zdolnym do zbyt dalekiego odepchnięcia i destabilizacji Rosji, na czym Stanom nigdy nie zależało i nie zależy. Przeciwnie, potrzebowały i potrzebują Kremla jako stabilizatora Heartlandu, a w najbliższym czasie – jako sojusznika przeciw Chinom.
Takie terytorium jak polskie to bezcenny skarb. Właśnie dlatego jest ono od setek lat obiektem nieustannej agresji z różnych stronPonieważ jednak Kreml ani myśli być juniorpartnerem, sprawia kłopoty na Ukrainie, podbijając stawkę. Musi być zatem powstrzymany. Amerykanie, cierpiący na nadmiar imperialnych zobowiązań, chcieliby rozwiązać ten problem „jedną ręką”, bez zmiany własnych strategii, przede wszystkim bez odwołania reorientacji na Pacyfik. Nie pozostaje im nic innego, jak posłużyć się sojusznikami w regionie, którzy powstrzymają Rosję i ustabilizują system międzynarodowy w sposób zabezpieczający interesy USA. Sami się specjalnie nie angażując, będą wówczas Amerykanie prowadzili wojnę o swoje interesy w Europie Wschodniej per procura, pozostawiając sobie zarazem pole manewru do ewentualnych ustępstw wobec Rosji. Do tego właśnie służyć ma projekt Międzymorza w wydaniu amerykańskim.
Tymczasem Intermarium po polsku oznaczałoby samodzielną strategicznie koalicję państw Europy Środkowo-Wschodniej. Wynika ona z obiektywnych geopolitycznych uwarunkowań. A te podpowiadają, jak prowadzić politykę, aby przynosiła korzyści państwu polskiemu i jego obywatelom. I nie chodzi o chciejstwo teoretyczne, lecz jedynie o wpływanie na wydarzenia, tak jak się wpływa na bieg wody, która i tak płynie zgodnie z naturalnym ukształtowaniem terenu. Pomagając jedynie tu i tam w jej biegu i od czasu do czasu dbając w stosownym momencie o pokonanie przeszkody, która tamuje bieg rzeki. Kluczowe jest, by dokonywać tego w odpowiednim czasie i przy pomocy odpowiednich środków polityczno-finansowych. Z czasem rzeka staje się potężniejsza i można myśleć o modelowaniu jej biegu na nowych odcinkach i dopływach.
Po pierwsze, Ukraina
Kluczem do realizacji projektu Międzymorza nie są kraje wyszehradzkie czy bałtyckie. Są one z tego punktu widzenia ważne, ale drugorzędne. Kluczem jest Ukraina. Uważny ogląd mapy Europy pokazuje to niezbicie.
Ukraina jest potrzebna do tego, aby regionalne szlaki handlowo-transportowe mogły ominąć ciągnące się wężowato przez środkową Europę Karpaty, których pokonywanie znacznie zwiększa koszty. Dziś brak infrastruktury oraz różnice gospodarcze i polityczne blokują rozwój naturalnej, najefektywniejszej ekonomicznie osi transportowej północ–południe, z krajów skandynawskich – i szerzej: Europy Północnej – przez Polskę i Ukrainę, a dalej przez Morze Czarne i cieśniny tureckie dalej w świat.
Ominięcie Karpat i wykorzystanie wielokrotnie tańszych niż szlaki lądowe bałtyckich i czarnomorskich dróg morskich przyniosłoby ogromne korzyści Warszawie i Kijowowi. Dotyczy to zresztą także transportu energii. Dodatkowo wzmocniłoby równie naturalną oś transportowo-handlową wschód–zachód poprzez sam wolumen obrotu kumulującego się na naszym terytorium na obu osiach kierunkowych. Wreszcie zamiast narzekać na przekleństwo położenia między Niemcami a Rosją, korzystalibyśmy na wielką skalę z naszej lokalizacji.
Geografia, drzemiący potencjał naszego ukraińskiego sąsiada, oraz sytuacja, w której się on obecnie znajduje, dyktują, aby zacząć poprzez roztropnie zaprojektowaną i prowadzoną współpracę z Ukrainą. Mającą na celu nie uczestniczenie w wojnie, lecz uzyskanie profitów przemysłowych, surowcowych i finansowych na Ukrainie w zamian za udzielane Kijowowi wsparcie i koncesje. Takie wsparcie przynosi duży zwrot kapitału przy małym wkładzie własnym. A za tym, jeśli zaistnieje polski ośrodek decyzyjny umiejący tym procesem zarządzać, przyjdą zasadnicze korzyści strategiczne.
Sam początek będzie zdecydowanie najtrudniejszy, gdyż interesy na Ukrainie już teraz mają państwa potężniejsze od nas. A zatem nasza podmiotowa polityka zwłaszcza na początku będzie kontestowana i należy się spodziewać przeciwdziałania nawet naszych najbliższych sojuszników.
Nie miejsce tu na rozważanie reform wewnętrznych, które musiałyby się dokonać, aby projekt Międzymorza mógł zacząć być realizowany. Nie miejsce tu również na projektowanie krótkofalowej polityki zagranicznej Polski. Chodzi mi o pokazanie punktu docelowego, długofalowej wizji, której należy podporządkować nasze wysiłki.
Przywrócić stan naturalny
Zakładając pokonanie początkowych przeszkód, można oczekiwać, że rosnąca zależność polsko-ukraińska może z czasem doprowadzić elity znad Dniepru do przekonania o nieodzowności pogłębionej współpracy, a nawet unii gospodarczej z Polską. Zwłaszcza przy braku wyciągniętej ręki z UE, dalszego słabnięcia projektu europejskiego i ewentualnej siły polskiego kapitału współfinansującego ukraińskie reformy i kluczowe inwestycje. W wymiarze gospodarczym powyższe uwagi dotyczą ułatwionej wymiany handlowej, współpracy energetycznej, surowcowej i transportowej. A także współdziałania z ukraińskim przemysłem zbrojeniowym, który w niektórych segmentach jest bardziej zaawansowany niż Polski oraz ma poważne zaplecze badawcze. Warto też pamiętać, że Ukraina wydaje się mieć potencjał do rozwijania technologii nuklearnej (dysponuje elektrowniami atomowymi), w tym wojskowej, co ma niebagatelne znaczenie.
Po ukonstytuowaniu się ścisłego związku polsko-ukraińskiego stałby się on z czasem nieodzownym elementem sieci transportowej z północnej Europy w kierunku południowym (i odwrotnie). Geografia nam tu sprzyja, bowiem w sposób naturalny powoduje, że łącząc Bałtyk z Morzem Czarnym i omijając przy tym łańcuchy Karpat, to Polska i Ukraina – a nie Niemcy, jak dziś – stają się hubem transportowym Europy. Zachodziłyby tu procesy samoczynne, bo przy odpowiednich regulacjach i osłonie politycznej (zapewniającej zwłaszcza w stosunku do Niemiec biznesowe „równe boisko”) inwestowany w Polsce kapitał osiągałby najlepsze zwroty z inwestycji.
Geografia naszego zachodniego sąsiada jest pod tym względem zdecydowanie mniej korzystna niż nasza. Ale wciąż umożliwia istnienie huba – przy wzmożonym wsparciu politycznym. Przywrócenie Europie Środkowo-Wschodniej jej naturalnej roli wymaga więc skutecznej rywalizacji z Republiką Federalną.
Implozja Rosji?
Nie sposób pominąć przy tym również pytania o naturę Rosji i o jej najbliższą przyszłość. To kraj nieustannie podlegający wewnętrznemu napięciu w zaklętym trójkącie: fatalna geografia ograniczająca rozwój gospodarczy i kumulację kapitału, kosztowna konieczność administrowania ogromnym obszarem oraz imperatyw powstrzymywania nieuchronnych tendencji secesjonistycznych obrzeży imperium. Te ostatnie grawitują bowiem naturalnie w kierunku atrakcyjniejszych centrów cywilizacyjnych.
W związku z tym państwo rosyjskie cyklicznie, po okresie reform i ekspansji, popada w kryzys zazwyczaj kończący się upadkiem władzy centralnej i implozją. Obecna próba reform i ekspansji dokonuje się w okresie wielkiej słabości wewnętrznej. Oprócz słabości gospodarczej i zapóźnienia technologicznego, granice państwa są przesunięte najdalej na wschód od średniowiecza. A populacja, tak kiedyś liczna w porównaniu do rywali, już nikogo nie rzuca na kolana swym ogromem. Zachodzą także niesprzyjające zjawiska długofalowe: negatywny trend demograficzny, relatywna utrata znaczenia zasobów surowcowych oraz dynamiczny wzrost Chin będących naturalnym konkurentem Rosji na Dalekim Wschodzie i w Azji Centralnej.
Kluczem do realizacji projektu Międzymorza jest Ukraina. Uważny ogląd mapy Europy pokazuje to niezbicieWewnętrzna implozja Rosji jest realna za naszego życia. I – powiedzmy to otwarcie – jest scenariuszem bardzo korzystnym dla Polski. Ten sam obszar, rynek wewnętrzny, surowce naturalne, ale bez twardej kontroli politycznej ze strony Kremla stwarzałyby bajeczne możliwości pomnażania polskiego kapitału na bezkresnym Wschodzie.
Pomost bałtycko-czarnomorski
Wróćmy jednak do scenariusza ścisłego związku polsko-ukraińskiego. Przechodząca przez nasze kraje oś północ–południe otworzyłaby kierunki kaukaski i turecki, a co za tym idzie nasze oddziaływanie geopolityczne na tych kierunkach, w tym w zakresie surowcowym i energetycznym. Z czasem w pewnym stopniu dałoby to także otwarcie kierunku chińskiego. Państwo Środka ma swoje interesy biznesowe i (w mniejszym stopniu) strategiczne na Ukrainie. Przede wszystkim zaś Chiny przygotowują podłoże polityczne i inwestują ogromne kwoty w nowy „szlak jedwabny” prowadzący znad Żółtej Rzeki przez Azję Centralną i Turcję do Europy. Z pominięciem szlaków morskich w Rimlandzie azjatyckim kontrolowanych na razie przez flotę amerykańską. W ostatnich miesiącach 2014 r. prezydent Chin Xi bezustannie odnosił się do powstania lądowego „szlaku jedwabnego” wraz z niezbędnymi do tego inwestycjami w infrastrukturę oraz porozumieniami międzynarodowymi.
Polska, sama mając duży rynek wewnętrzny i spinając europejski ruch handlowy ze wschodu na zachód i z północy na południe w kierunku Morza Czarnego i dalej: Kaukazu, Azji, Afryki, Kanału Sueskiego oraz nowego „szlaku jedwabnego”, zaczęłaby mieć ogromne oddziaływanie na cały tzw. pomost bałtycko-czarnomorski. Czyli na pas państw we wspomnianym powyżej uskoku geopolitycznym pomiędzy heartlandem a rimlandem, co stwarzałoby realne szanse na realizację koncepcji Międzymorza po polsku.
Jeśliby Turcja i Chiny odczuły atrakcyjność i znaczenie Polski, to weszlibyśmy do geopolitycznej gry o przyszłość Europy Środkowo-Wschodniej na prawach podmiotu, a nie narzędzia USA. W przypadku nowej smuty w Rosji dodatkowo stawiałoby to Polskę w roli pierwszego kandydata do prymatu w Europie Wschodniej i stwarzałoby niewyobrażalne szanse rozwoju. Pojawiłoby się naturalnie przyciąganie wszystkich państw położonych pomiędzy Niemcami a Rosją w polską orbitę wpływów. W dalszej fazie ten proces mógłby uruchomić stopniowe przyciąganie do Polski państw skandynawskich zachęconych rolą gospodarczą Polski jako zwornika osi północ–południe i wschód–zachód. Całość pasa bałtycko-czarnomorskiego znalazłaby się w okowach polskich interesów i kotwiczyłaby europejski koniec szlaku jedwabnego przyciągającego handel z dynamicznej Azji. Zdolność Sił Zbrojnych RP do projekcji siły w całym regionie wzmacniałaby dodatkowo nasze interesy. A państwa regionu kojarzące dotychczasowe wpływy rosyjskie z nieprzezwyciężalną słabością gospodarczą orientowałyby się na Polskę, tak jak my orientowaliśmy się na przełomie XX i XXI w. na prosperity kojarzone z Unią Europejską.
Nierealne? Na dziś z pewnością. Powtórzmy jednak, że przy obecnej dynamice sytuacji międzynarodowej wszystko jest w najbliższych latach możliwe. Fortes fortuna iuvat.
INTERNETOWY MIESIĘCZNIK IDEI, NR 3 (54)/2014, 3 GRUDNIA–6 STYCZNIA, CENA: 0 ZŁ
„Nowa Konfederacja” nr 3 (54)/2014
Komentarze do notki 47
@Autorka
Więc, może analogia jest ale zupełnie gdzie indziej. Analogia ale jakby odwrócona. Przypomnijmy sobie choćby "Ogniem i mieczem". Wielka Rzeczpospolita toczy wojne z buntującymi się Kozakami, chcącymi autonomii. Może to tu jest ta analogia, tylko z drugiej strony. Wielka Rosja próbuje przywołać do porządku Ukraińców. Mówi się, że wojna na Ukrainie była końcem wielkiej Rzeczpospolitej. Teraz, zakładam będzie to samo, To początek końca Rosji. Z analogii wynika też, że to my na tym skorzystamy. Jest i coś jeszcze. W Rosji niedługo wcześniej była przeciez Wielka Smuta, u nas przecież też trwa coś podobnego.
Tak mi to wychodzi z logiki dziejów, i sądzę, że mam rację :)
Stawiam, że w niedalekiej przyszłości jakiś zdolny Rosjanin po rosyjsku napisze o obecnych czasach:
"Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą"
A Rosja wróci na swoje miejsce czyli do Księstwa Moskiewskiego. Natomiast Chińczycy zajmą miejsce ówczesnych Tatarów.
Wszystko się zgadza
@Autor
Nowa trasa omija w części stary wielki szlak herbaciany by nie ułatwiać Rosji reintegracje Dalekiego Wschodu.
Co do uwaga o chińskiej kolonizacji Syberii i Dalekiego Wschodu , to nie tak prędko. Chiny mając długoletnią tradycję jeżeli już to plany mają rozłożone na dziesięciolecia. Najważniejszym problem w China to zrównoważony rozwój interioru a nie tylko przerost znaczenia wybrzeża - co podważa kosztowną unifikacja i zjednoczenie kraju przez Mao.
Chiny mają kilkadziesiąt mln nadwyżki młodych mężczyzn którzy nie mają perspektyw znalezienia partnerki, jednym z kierunków tej emigracji towarzyskiej jest Syberia, ale władze Rosji też próbują znaleźć wyjście z sytuacji.
Sankcja wobec Rosji już spowodowały zachwianie się gospodarek Azji Środkowej - powiązanych z Rosja, jest i grunt dla werbowania kolonistów na daleki wschód.
Taka oferta jest już skierowana do 800 tys. uchodźców z Donbasu.
Jeżeli notka jest tak samo aktualne jak mapa przebiegu trasy, no cóż.
@Autor
@POLFIC
Trzymam się współczesności, ale wiadomo, że tak jak budowa imperiów zwykle odbywała się krwawo, tak samo ich upadek rzadko przebiegał pokojowo. Więc to czego się obawiam najbardziej, to tego, że agonia mocarstwowości Rosji nieźle nas jeszcze wymęczy.
@NIEOBYTY
Mapka, którą załączam (w notce podane jest źródło) jest z materiału pochodzącego sprzed kilku dni, 16.11.2014.
Z tego, co czytam zdaje się wynikać, że wiele szczegółów jeszcze nie do końca ustalono, że są one dogadywane. Ponadto, opracowuje się wiele różnych projektów i nie wiem, czy akurat mówimy o tym samym.
Zob. też np. tutaj:
http://epkun.salon24.pl/610310,chiny-europa-superszybka-magistrala-ladowa
@Autor
@NIEOBYTY
"Jeżeli notka jest tak samo aktualne jak mapa przebiegu trasy, no cóż."
Czyżbyś dysponował danymi wskazującymi na przewagę gospodarczo-kapitałową Rosji nad Chinami?
Bo tylko w takim wypadku tezy mojej notki można śmiało wrzucić do kosza.
@2JACKS
W ogóle u nas chyba nie ma porządnych serwisów zajmujących się na poważnie geopolityką, strategiami Chin, relacjami rosyjsko-chińskimi itp.
Stąd chyba to uporczywe powielanie mocarstwowego stereotypu Rosji, który poza Europą już nie ma żadnego znaczenia i już raczej "nie straszy" :).
Mocarstwo - oczywiście tak, ale głównie atomowe, a geopolitycznie - jedynie regionalne.
@AMELKA222
@BOSON
Z tego, co ogłaszają obecnie wojskowe koła rosyjskie, Krym będzie poważnie i szybko wzmocniony militarnie:
http://www.mk.ru/politics/2014/11/12/shoygu-o-slozhnoy-obstanovke-na-yuge-novoy-krymskoy-gruppirovke-i-poletakh-voennoy-aviacii.html
Nie wiem natomiast, jaka jest kondycja dalekowschodniego okręgu wojskowego i jakie tutaj plany konstruuje sztab wojskowy w Moskwie. Być może nie ma na razie żadnej nowej opcji dla zmiany statusu obszarów wschodnich.
W moim odczuciu, już sam fakt złożenia w Dumie projektów dot. zasiedlenia Syberii świadczy o obawach związanych z możliwością utraty tego regionu przez Rosję. Dotąd były to jedynie dość luźne dywagacje publicystyczne.
@2JACKS - 11:41
Ja jednak jestem wzrokowcem i nie jestem ekonomistką :), więc szukam tekstów wykładających humaniście "kawę na ławę" :)
@AMELKA222 11:12
http://french.xinhuanet.com/chine/2014-03/30/c_133224315.htm
2. Akurat pod tą notką zabierałem głos w dyskusji.
3. Mapa prezentowana też pochodzi ze stron Chińskich ale i ile mnie pamięć nie myli jest to projekt trasy z jesieni 2013. Z uwagi na zmiany w układzie sił, Chiny nie traktują go jako pierwszoplanowy, to jest koncepcja trasy rozgrywana politycznie. Jest to bardziej projekt odnogi o mniejszym natężeniu ruchu
4. Zwracam uwagę że rozważania bazują na zdezaktualizowanych przesłankach, w tym wypadku kolejna koncepcja przebiegu trasy daje już inne uwarunkowania geopolityczne a nową trasę determinują nie omawiane czynniki. Stosunki Chińsko-Rosyjskie są napięte w wielu elementach, i nie podważam problemów demograficznych ale tezy o roli Chin w Azji środkowej wyglądają trochę inaczej. Całości sprawa jest bardziej złożona jak i bardziej wyrafinowane są formy chińskiej ekspansji.
Cóż demografia to jest zmartwienia Rosji i jej elit kierowniczych, tylko że one próbują coś w tym kierunku działać.
5. Obecnie Rosja w imieniu i za fundusze Chińskie - prowadzi konfrontacje militarną i polityczną z głównym konkurentem CHRL. [ by zrozumieć znaczenia pojęcia konfrontacji militarnej - taki element jest choćby kosztowna modernizacja lotnictwa syryjskiego wykonana przez Rosjan].
@NASZ WOJTEK
http://rusanalit.livejournal.com/1925123.html
lub
http://uainfo.org/blognews/438873-rossiya-i-kitayskaya-ugroza.html
Są to m.in.: utracone w 1860 na rzecz Rosji - Primorskij Kraj, poł. część Kraju Chabarowskiego, część regionu amurskiego i Sachalin.
W materiale są również wyszczególnione obszary odzyskane przez Chiny po 1949.
W sumie jest tego wszystkiego sporo, ale najkrócej: są to większe obszary niż okolice Władywostoku :)
@NIEOBYTY
@AMELKA222
A poza tym Chińczycy są "nieśmiertelni". Policjant z jednego kraju UE podzielił się ze mną taką uwagą: "W moim rejonie żyje legalnie wielu Chińczyków, ale jeszcze nigdy nie słyszałem o żadnym pogrzebie.
Wytłumaczenie jest proste: na miejsce zmarłego wchodzi inny, podobny do niego. A dla Europejczyka Chińczycy są do siebie bardzo podobni.
Pozdrowienia
@NASZ WOJTEK
https://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_nerczy%C5%84ski
@MISIOSŁAW
@FRANIOMINOR
Dziękuję!
Również pozdrawiam
@
Przewodnie hasło: "pogłębienie wzajemnej strategicznej współpracy w sferze wojskowej i cywilnej" i standardowe ogólniki.
Szczegółów brak.
http://russian.news.cn/china/2014-11/18/c_133798362.htm
@
Rosja zasługuje na chińską pomoc - jest przecież dzisiaj strategicznym partnerem Pekinu.
Inwestycje chińskie są w Rosji dzisiaj ryzykowne bardziej, ale ryzyko to jest przez Pekin kontrolowane.
Chiny posiadają rosyjskie obligacje i inne aktywa pieniężne, kapitał chiński ma wiele inwestycji na terenie Rosji, ale ponieważ one same (Chiny) posiadają potężne rezerwy walutowe, jest duża możliwość łagodzenia strat.
Dalsze pogłębianie osłabienia gospodarki ros. (np. kolejnymi sankcjami) pobudzi Chiny do namysłu nad tym, w jakich sferach będą one mogły tę rosyjską słabość obrócić na własny pożytek.
Jeśli Pekin zdobędzie pełne zaufanie Rosji, będzie miał w tym kraju solidnego dostawcę energii i surowców oraz lojalnego wobec Chin wojskowego sojusznika strategicznego.
http://www.globaltimes.cn/content/892038.shtml
Czyli: im większa słabość rosyjskiego partnera, tym większe gwarancje dla jego ścisłego związania ze strategią Pekinu. Wydaje się przy tym, że chodzi tu głównie o możliwości szybkiego wykorzystania całego potencjału militarnego Rosji na użytek Państwa Środka.
Czy tego właśnie dotyczyły dzisiejsze rozmowy S. Szojgu w Chinach?
Czy Rosja w jakimś momencie nie stanie czasami przed wyborem: chleb lub armia? Lub zachowa jedno i drugie, ale już z "chińskiego pieca"?
@NASZ WOJTEK
Ale b. ciekawą sprawą w rachubach chińskich jest ten potencjalny wariant przewrotu politycznego w Rosji, który Pan bierze pod uwagę (pod poprzednią notką również @Trzmielka zwracała na to uwagę), a do którego ja ciągle podchodzę (pewnie za bardzo) sceptycznie. Ale to inna historia.
Natomiast co do Mr. Kissingera, to ma on chyba dość szczególną słabość do Rosji w kontekście ukraińskim, której nie ufam.
Ale zgoda: USA też mają swoje rachunki, których część może jeszcze dzisiaj opłacić Rosja.
Amelko,
Dokonuje się dalszy ciąg inscenizacji 10 kwietnia. Bez wyaresztowania kilku tysięcy ludzi zajmujących kluczowe stanowiska nic się nie zmieni. Natychmiastowe ich rozstrzelanie byłoby błędem, bo najpierw trzeba ich przesłuchać. Tylko kto ma tych aresztowań dokonać, skoro naród nie ma broni?!
Bul K. zapowiada, że zażąda wyjaśnień od kogoś tam.
@NASZ WOJTEK
Tylko jak wielkomocarstwowy "russkij" zniesie świadomość stawania się przez wielką Rosję kolonią chińską?
A prof. Dugin i jego cała szkoła?
@SAUELIOS :)
Wiele świetnych podsumowań ludzie napisali na s24.
Kolejna warstwa mułu dna, do którego obsuwa się to państwo. Jak się go tam teraz skutecznie i ostatecznie nie zatopi, to nadal będzie takim zombi, które my ciągle za frajer będziemy dokarmiać.
Skandal do potęgi n-tej!
Pozdrawiam :)
@SAUELIOS - 21:19
Będą chcieli pewnie dać na odstrzał 5-ciu członków, którzy skończyli 70 lat i zamknąć sprawę.
Na ich miejsce przygotują młodszych, sprawniejszych w pijarze, funkcjonariuszy i ma się to po prostu dalej kręcić.
TK, SN i NSA - delegujące przedstawicieli do PKW - są już całkowicie opanowane przez ludzi systemu. Bez jego (systemu) rozwalenia nic się nie zmieni :(
@AMELKA222
Równie świetnie, jak kiedyś znosił władzę chanów. Myślę, że ktoś obeznany z historią Moskowii nawet by takiego pytania nie postawił.
Amelko,
@Autor
Uklony
@NASZ WOJTEK, @Misiosław
Zabrakło dodatkowego emota :)
@WOYZECK
Nie sądzę, by na Szlaku chciano wybudować setki nowych aglomeracji typu kazachska Astana :), ale podkreśla się XXI-wieczny rozmach tych nowych ośrodków (jak w Yandexie znajdę ciekawsze materiały na ten temat - zalinkuję; trochę polskich tekstów też jest na ten temat, podam za moment).
Całość ma mieć charakter sieciowy i tworzyć nowoczesny system integracji mini regionów, regionów i większych obszarów Azji, z centralą w Pekinie. Bo to Pekin ma wykładać gros kapitału inwestycyjnego w zamian za dostawy surowców.
Centrum stanowić ma Azja, a odnogi (korytarze nowoczesnych technologii) mają łączyć się z |Europą, wychodzić na Afrykę, na obie Ameryki i Australię.
Ilość krajów zainteresowanych udziałem w tym projekcie jest ogromna i chyba do dzisiaj trwają targi dotyczące głównych odcinków trasy tego niesamowitego przedsięwzięcia, bo podobno kapitałowo będą to inwestycje bardzo opłacalne.
@WOYZECK
http://logistyka.pb.pl/3924409,98821,chiny-zbieraja-fundusze-na-nowy-jedwabny-szlak
http://silkroad.org.pl/nowy-szlak-jedwabny-eurazjatycki-korytarz-transportowy/
http://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/nowy-jedwabny-szlak-wlasnie-sie-buduje/
@NIEOBYTY
http://www.xinhuanet.com/world/newsilkway/index.htm
@AMELKA222
Ale wielu całkiem poważnie uznaje to pytanie za retoryczne, a taki scenariusz z tego powodu za niemożliwy. A przecież historia Rusi uczy, że bicie przed kimś pokłonów po to, aby nad kimś innym zyskać władzę absolutną, nie jest tam niczym dziwnym.
@MISIOSŁAW
@WOYZECK
http://www.bloomberg.com/news/2014-11-04/china-said-to-plan-16-3-billion-fund-to-revive-silk-road.html
http://sanat2013.orexca.com/rus/archive/3-4-06/great_silk.shtml
http://argumentua.com/stati/na-shelkovom-puti-ne-razminutsya
@NIEOBYTY - 18.11, 10:16
Podtrzymuję swoje wątpliwości w sprawie tego, czy mówiąc o różnych trasach, mówimy o tym samym.
Mam nadzieję, że podane przeze mnie we wcześniejszym kom. źródło mapki (tej z tekstu notki), porządkuje przynajmniej chronologię planów dot. trasy. Data 28.10.2014. jest póki co najbardziej aktualnym obrazem.
Mam też przed sobą najświeższy komentarz (rosyjski) dotyczący Szlaku:
http://www.echo.msk.ru/blog/golovnin/1440026-echo/
w którym wraca się do rozczarowania Rosjan trasą przebiegu Szlaku, mającą przebiegać w rejonach na południe od Rosji ["...построения в Евразии на территориях южнее России грандиозного многопланового транспортно-экномического коридора, Нового Шелкового пути."]
Optymistycznie dla Rosji brzmi zapowiedź, że Pekin jest wobec niej bardzo przyjazny i że plany komunikacyjnych połączeń między Rosją i Europą mogą stanowić jakiś dodatkowy element składowy całego projektu :), ale sprawa jest jasna: to Chiny będą gospodarzem całości.
Niemniej, ustalenia między różnymi partnerami nadal trwają.
Wiele może też zależeć od sytuacji polityczno-militarnej w każdym z regionów potencjalnie mogących wejść w chiński plan.
Więc żadnej kropki nad "i" jeszcze nie ma.
Uwaga techniczna
W edytorze notki mapka jest stale obecna, więc nie mam pojęcia, dlaczego w notce opublikowanej raz jest, a raz znika.
Kilku blogerów skarżyło się wcześniej na fatalne funkcjonowanie opcji zdjęciowej w systemie s24, więc teraz pewnie i na mnie padło.
Szojgu w Chinach
- wojskowy sojusz rosyjsko-chiński będzie wszechstronny, "horyzontalny i pionowy" (kom. Pekinu)
- Chiny zacieśniają współpracę z Rosją chcąc uzyskać silniejszy wpływ na projekty Azja-Pacyfik (kom. Financial Times)
- rosyjsko-chińskie przymierze zwiększy bezpieczeństwo regionalne w Azji (kom. ros.)
http://ria.ru/east_military/20141119/1034169748.html
http://russian.news.cn/china/2014-11/19/c_133800926.htm
http://ria.ru/analytics/20141118/1033915225.html
Azja Centralna
"Dzisiaj migracja zarobkowa do Rosji jest jeszcze atrakcyjna w tym regionie Azji, a łączne i policzalne zarobki migrantów trafiające do krajów stałego zamieszkania czasami przekraczają nawet ich roczne PKB (Tadżykistan). Jeśli warunki umów o pracę na rosyjskim Dalekim Wschodzie byłyby dla tej ludności korzystne, to jest nadzieja na ich ściągnięcie do wschodniej Rosji. Ale jak to będzie za kilka-kilkanaście lat, kiedy ruszy budowa infrastruktury zaplanowanej przez Pekin wzdłuż przebiegu chińskiego nowego Szlaku Jedwabnego..."
Ostatnie analizy rosyjskiego rynku pracy są już inne.
Wśród 11 mln gastarbeiterów pracujących w FR, większość stanowią przybysze z Azji Centralnej. W związku z kryzysem w Rosji spada wysokość ich wynagrodzeń, wypowiada się im pracę, część już zaczyna wracać do krajów zamieszkania. Ten trend przyśpiesza i liczba wracających rośnie. Na stałe ich osadnictwo w Rosji (Syberia) nie ma co liczyć, bo rosyjskie kłopoty finansowe dopiero się rozkręcają.
Problem nie wiąże się tylko z z ich pauperyzacją i gwałtownym tąpnięciem socjalnym. Wypłukani z pieniędzy, bez perspektyw i wściekli mogą być licznym zapleczem dla rewolty w Azji Centralnej, i mogą nie móc/nie chcieć czekać na świetlane projekty Jedwabnego Szlaku.
http://lenta.ru/articles/2014/11/19/ca/#
Dzisiaj
http://ria.ru/defense_safety/20141120/1034256169.html
http://wpolityce.pl/polityka/222837-rosyjska-flota-plynie-w-strone-nato-ma-zabezpieczyc-interesy-kremla
- Chiny uzupełniają rezerwy ropy
http://www.globaltimes.cn/content/892790.shtml
- Merkel oświadcza, że tylko razem z Rosją Europa może myśleć o bezpieczeństwie i tylko drogą pokojową może z Rosją "wyrównywać swoje interesy"
http://www.zakon.kz/4669513-merkel-bezopasnost-es-nevozmozhna-bez.html
http://wpolityce.pl/polityka/222810-powialo-groza-merkel-tylko-wspolnie-z-rosja-mozemy-zabezpieczyc-bezpieczenstwo-europy
@AMELKA222 (19:51)
@UNUKALHAI
@
"Jak tę porażkę przyjmą rosyjskie koła gospodarcze i wojskowe? (te ostatnie już dzisiaj na zachodzie gotowe są do zmasowanego ataku). I na których obszarach w pierwszej kolejności będą się starały minimalizować potencjalne straty?"
- powoli zaczyna się kształtować:
http://mojeszyfrogramy.salon24.pl/617967,polska-ukraina-o-tym-jak-cnote-stracic-i-rubelka-nie-zarobic
Pakt niemiecko-rosyjski oznacza zachowanie dotychczasowych wpływów Rosji w Europie i możliwość dalszego ich umacniania w części środkowo-wschodniej.
Ukraina została właśnie zdradzona przez zachód.
Rosja już teraz dozbraja Chiny
Rosyjska spółka Rosoboroneksport i Ministerstwo Obrony Chin porozumiały się w sprawie dostawy do Chin co najmniej sześciu rosyjskich przeciwlotniczych systemów rakietowych S-400 Triumf. Kwota kontraktu szacowana jest na 3 mld dolarów.
Systemu S-400 Triumf stanowi kontynuację pomysłów, wykorzystanych w systemie S-300. Opracowanie rosyjskiego koncernu Ałmaz-Antej jest w stanie niszczyć samoloty i rakiety balistycznego w odległości do 400 km i na wysokości od 5 m do 30 km.
Rosja, Chiny, rakiety balistyczne, S-400, Bezpieczeństwo
http://polish.ruvr.ru/news/2014_11_26/Rosja-podpisala-z-Chinami-kontrakt-na-dostawe-S-400-6425/
http://lenta.ru/news/2014/11/26/s_400/
Chińczycy dzisiaj na (jeszcze) rosyjskim Dalekim Wschodzie
http://www.novayagazeta.ru/economy/66339.html#
Chodzi tutaj nie tylko o klęskę ekologiczną regionu, w którym Chińczycy prowadzą wzmożoną eksploatację i rabunkową gospodarkę zasobów leśnych - uzyskali do tego prawo wydzierżawiając w latach 1998-2004 od FR na lat 49 tysiące km2 w Kraju Zabajkalskim i w Obwodzie Amurskim.
Chodzi również o bezradność władz lokalnych i niemożność wymuszenia na chińskiej korporacji respektowania zawartych wcześniej umów.
Ich istotną część stanowiło np. zobowiązanie do zatrudniania ludności miejscowej Ewenków (minimum 50% stanu zatrudnienia) i do łożenia konkretnych pieniędzy na zabezpieczenie jej potrzeb socjalnych.
Nikt jednak nie potrafi rozliczyć żadnych kwot idących w mln rubli, które rzekomo miały wspierać mieszkańców wiosek (pytanie: czy w ogóle w Rosji takie rozliczenia są wiarygodne?).
Nikt też nie potwierdza zatrudniania Ewenków - najczęstsze proporcje są takie: na ponad 300 zatrudnionych w danej jednostce, 50 to Rosjanie, a ponad 250 to Chińczycy. W budowanym osiedlu robotniczym na 2000 miejsc, proporcje te będą zbliżone lub jeszcze bardziej korzystne dla robotników chińskich.
Kolonizacja chińska - oparta na wymuszaniu respektowania własnych zasad i wykorzystująca skorumpowanie miejscowych urzędników - ma więc tutaj bardzo dobre warunki dalszego rozwoju w następnym półwieczu.
I znowu znakomity J. Bartosiak