poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Nieznajomość Rosji możliwą przyczyną polskiej klęski posmoleńskiej



„Boże Wszechmogący miej w opiece ten kraj.” –
Ten wpis @Cameela był pierwszym, na który trafiłam 10.04.2010. na salonie24. I zapamiętałam go na zawsze.[1]

Dzisiaj ponownie do niego powróciłam. Po lekturze artykułu Piotra Falkowskiego w „Naszym Dzienniku”, w którym autor pisze o bardzo ważnej dla nas informacji: o możliwości postawienia w stan oskarżenia dowódcy polskiej załogi Tu-154, mjr Arkadiusza Protasiuka przed sądem rosyjskim.[2]

Okazuje się, że „że podstawą oskarżenia może być art. 263 rosyjskiego kodeksu karnego – pisze Piotr Falkowski. - Jeżeli Komitet Śledczy pójdzie tropem wywodów MAK, uzna sposób pilotowania samolotu za „naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu lotniczego”, które spowodowało „śmierć dwóch lub więcej osób”. Tak część trzecia art. 263 rosyjskiego kodeksu karnego opisuje przestępstwo zagrożone karą do siedmiu lat więzienia. To byłby więc rdzeń oskarżenia. (...)
Taki obrót sprawy wyraźnie sugeruje szef grupy prowadzącej rosyjskie śledztwo generał-major Michaił Guriewicz z zarządu ds. szczególnie ważnych śledztw w sprawach przeciwko osobom i bezpieczeństwu [m.in. sprawy opozycji politycznej i inne ważne dla Putina sprawy-przyp. a.222]. W opublikowanym w sobotę wywiadzie dla PAP stwierdza, że „w razie stwierdzenia winy pilotów polskiego samolotu i niezgadzania się ich rodzin z wynikami śledztwa materiały zostaną skierowane do sądu w Smoleńsku w celu ich merytorycznego rozpatrzenia i wydania ostatecznej decyzji procesowej w tej sprawie”. Akta sprawy mają zostać „udostępnione do zapoznania osobom uznanym za pokrzywdzone, a także stronie oskarżenia”.[3]

Zadziwiająca zapowiedź strony rosyjskiej, moglibyśmy powiedzieć.

Ale jednocześnie następuje  nie mniej kuriozalna reakcja po polskiej stronie.

Na całe szczęście, nie pada ona z kręgów rządowych lecz jedynie z prawniczych. Sam jednak fakt braku poważniejszych komentarzy odnoszących się do tych wypowiedzi rosyjskiego śledczego od A. Bastrykina, też niedobrze świadczy o polskojęzycznych środowiskach opiniotwórczych.

„– Co mnie obchodzi, co się dzieje w Rosji? Mało to ludzi mówi różne rzeczy? A może on coś innego powiedział? – z wyraźnym niedowierzaniem o słowach Guriewicza mówi mec. Andrzej Werniewicz, pełnomocnik rodzin mjr. Arkadiusza Protasiuka i ppłk. Roberta Grzywny.”[4]

Chciałoby się zawołać: „człowieku, co ty wygadujesz?!”
I jako prawnik; i jako pełnomocnik rodzin; i jako uczestnik rozgrywki toczącej się „na ostro” i jak najbardziej na serio od 10.04.2010. między Rosją i Polską. Szczególnie jako pełnomocnik rodzin ma przecież tutaj (w całym tym quasi śledztwie) jednak parę rzeczy do zrealizowania na ich rzecz!

Czy on w ogóle wie, kto to jest Michaił Guriewicz?
Czy on w ogóle wie, co to za instytucja: Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej?
Czy on sobie zdaje sprawę z tego, kim jest tam A. Bastrykin, szef owego KŚ FR?

A czy autor "NDz", P. Falkowski, powinien taką ignorancję pełnomocnika rodzin zostawić bez jednego słowa komentarza???
Więc: czy Falkowski zdaje sobie sprawę z tego, o jakiej instytucji rosyjskiej pisze w tym artykule?

M.G. Guriewicz jest członkiem zespołu prowadzącego najważniejsze śledztwa w Rosji.
Prowadzi głównie te, na których Putinowi najbardziej zależy.
To są m.in.: sprawy demonstracji „Marszu milionow” w Moskwie i sądzenie jej uczestników; to są wszyscy główni więźniowie polityczni Rosji osądzani przez resort KŚ FR i przy osobistym udziale Guriewicza.[5]

Z kim siedzi na zamieszczonym zdjęciu gruby Guriewicz? Z rzecznikiem prasowym KŚ FR, W. Markowem, nie posiadającym podstaw do tytułowania go generałem justicji; z rzecznikiem prasowym A. Bastrykina, najbliższego przyjaciela W. Putina i bezwzględnie mu podporządkowanego
I KŚ, i Bastrykin, i rzecznik prasowy byli już przeze mnie opisywani w notkach publikowanych na salonie24.[6], nie będę więc już tutaj wracać do różnych szczegółów.
Poza jednym: Komitet Śledczy FR zaliczam do jednych z głównych segmentów przestępczej Rosji.

Nie można zadać pytania: jak to jest możliwe, że polscy prawnicy nie mają elementarnej wiedzy o drugiej stronie sprawy, w której uczestniczą? Jak to jest możliwe, że nie tylko nie mają zielonego pojęcia o strategii rosyjskiej, prowadzonej w tym pożal się Boże „śledztwie”, ale i o instytucji, która bezpośrednio wykonuje tutaj polecenia Kremla?

Obawiam się, że taki sam stopień niewiedzy charakteryzuje 90% prokuratorów i urzędników wprzęgniętych w tzw. śledztwo smoleńskie, a także – niestety! – pełnomocników rodzin ofiar 10.04.2010. Czyli zerowy!!! Celowo piszę, że „zostali wprzęgnięci” zbiegiem różnych okoliczności, gdyż określenie „zaangażowani” wydaje mi się naprawdę nieadekwatne. Z pewnością nieadekwatne przynajmniej w stosunku do mec. Andrzeja Werniewicza.

Jak mogą oni prawidłowo i skutecznie reprezentować i prowadzić interesy rodzin bez wiedzy dotyczącej  tych, którzy są ich procesowymi przeciwnikami? Którzy są ich narodowymi i politycznymi wrogami?

Czy czasami jedną z tych przyczyn różnorakich „niemożności” po polskiej stronie w tzw. smoleńskim śledztwie, nie jest czasami... tępota wynikająca z braku wiedzy podstawowej dla tego typu śledztwa? Niewiedza o tym, czym jest dzisiejsza Rosja? Jakim rodzajem państwa z modelem wschodniej despotii?

To byłoby chyba najstraszniejsze dla mnie – poza samą tragedią i śmiercią prawie setki osób - odkrycie po 10.04.2010.

Jak w takim razie wygląda sytuacja w strukturach organów państwowych? W Prokuraturze Generalnej? W Naczelnej Prokuraturze Wojskowej? W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie?
Czy tam siedzą takie same tłuki, jak przedstawiony w artykule pan mecenas???

By nie poprzestawać w tej notce jedynie na linkach interpretujących podstawowe źródło P. Falkowskiego z „NDz”[7], zamieszczam poniżej treść całego wywiadu M.G. Guriewicza dla PAP z 13.04.2013.[8]

Wywiad:
„Generał-major Michaił Guriewicz, starszy śledczy ds. o szczególnym znaczeniu przy przewodniczącym Komitetu Śledczego FR i szef grupy prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem, odpowiedział na piśmie na pytania zadane przez moskiewskiego korespondenta PAP.

PAP: Kiedy Komitet Śledczy FR zakończy śledztwo w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem? Niektórzy twierdzą, że strona rosyjska będzie czekać na zakończenie polskiego śledztwa.
Michaił Guriewicz: W chwili obecnej nie da się określić konkretnych terminów zamknięcia tego śledztwa, ponieważ nie zostały zakończone zlecone ekspertyzy sądowe. Co więcej, z Polski nie wpłynęły zamówione w trybie międzynarodowej współpracy prawnej materiały z naszych 8 wniosków o pomoc prawną. Są one niezbędne ekspertom do przeprowadzenia wspomnianych ekspertyz.

Jeden z wniosków dotyczy ekspertyzy fonoskopijnej, do której potrzebne są nam próbki głosów kilku obywateli, którzy zginęli w tej katastrofie. Wciąż czekamy na te dane od strony polskiej.

Chcę przy tym zaznaczyć, że na termin podjęcia przez Komitet Śledczy FR decyzji procesowej w tej sprawie karnej w żaden sposób nie wpłynie data zakończenia śledztwa prowadzonego przez polskich prokuratorów.

PAP: Co Komitet Śledczy FR zrobił przez trzy lata śledztwa i co jeszcze pozostało mu do zrobienia?

M.G.: W tej sprawie karnej przeprowadzono ogromny zakres śledczych i innych czynności procesowych. Wykonano ponad 410 badań eksperckich. Przesłuchano ponad 300 świadków, dokonano ponad 100 oględzin miejsca zdarzenia, w tym z udziałem różnych ekspertów i w obecności przedstawicieli Polski. Zabezpieczono ponad 1500 przedmiotów, które poddano ekspertyzom sądowym. Dokonano oględzin ponad 2000 różnych przedmiotów, dokumentów i fragmentów samolotu.

Przeprowadzono czynności śledcze z udziałem bezpośrednich świadków katastrofy polskiego samolotu. W obecności polskich ekspertów dokonano wielokrotnych, szczegółowych oględzin i badań nagrań z rejestratorów pokładowych, fragmentów oraz przyrządów polskiego samolotu. W ich toku zabezpieczono ponad 600 próbek do porównawczych badań eksperckich, na podstawie których zlecono ekspertyzy sądowe.

Jak już wspomniałem, do zakończenia pozostał szereg ekspertyz sądowych i przeprowadzenie na ich podstawie kompleksu śledczych i innych czynności procesowych, dane z których są niezbędne do podjęcia ostatecznej decyzji w sprawie karnej.

PAP: Czy sprawa zostanie skierowana do sądu? Czy Komitet Śledczy FR zamierza postawić komuś jakieś zarzuty?

M.G.: Przed zakończeniem śledztwa byłoby niepoprawne mówienie o tym, jaka decyzja zostanie podjęta i kto zostanie uznany za winnego tego, co się stało.

Zgodnie z rosyjskim ustawodawstwem po zakończeniu śledztwa materiały sprawy karnej zostaną udostępnione do zapoznania osobom uznanym za pokrzywdzone, a także stronie oskarżenia. W razie stwierdzenia winy pilotów polskiego samolotu i nie zgadzania się ich rodzin z wynikami śledztwa materiały zostaną skierowane do sądu w Smoleńsku w celu ich merytorycznego rozpatrzenia i wydania ostatecznej decyzji procesowej w tej sprawie.

PAP: Czy Polska może liczyć na zwrot wraku samolotu i jego "czarnych skrzynek" przed zamknięciem rosyjskiego śledztwa? Polska gwarantuje, że w takim wypadku rosyjscy śledczy będą mieli nieograniczony dostęp do tych fragmentów. Prezydent Władimir Putin oświadczył niedawno, iż nie jest przekonany, że należy "kurczowo się trzymać" wraku. Obiecał też, iż porozmawia o tym z przewodniczącym Komitetu Śledczego FR Aleksandrem Bastrykinem. Czy porozmawiał?

M.G.: Problem ten był omawiany niejednokrotnie, w tym z przedstawicielami strony polskiej. Nie jeden raz wyjaśnialiśmy polskim kolegom, że konieczność przetrzymywania fragmentów samolotu i rejestratorów pokładowych na terytorium Federacji Rosyjskiej do czasu podjęcia w sprawie karnej ostatecznej decyzji procesowej wynika z prawa karnego procesowego FR i nie jest sprzeczne z europejską konwencją o wzajemnej pomocy prawnej w sprawach karnych, umową między Federacją Rosyjską i Rzeczypospolitą Polską o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych, a także innymi porozumieniami międzynarodowymi.

Śledztwo w sprawie karnej prowadzone jest w zgodzie z rosyjskim ustawodawstwem. Jako szef grupy śledczej w tej sprawie powtórzę: dowody rzeczowe będą znajdować się na terytorium Federacji Rosyjskiej do czasu aż zapadnie ostateczna decyzja procesowa w tej sprawie karnej.

Jeśli chodzi o konkretną rozmowę Aleksandra Bastrykina z prezydentem Rosji, to nie jest mi wiadomo, czy do niej doszło.

PAP: Czy Komitet Śledczy FR potwierdza wnioski Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który uznał, że w działaniach kontrolerów lotów na lotnisku w Smoleńsku nie było błędów; że nikt nie wywierał na nich presji i że lotnisko Siewiernyj było właściwie przygotowane do przyjęcia tego samolotu?

M.G.: Ostateczne odpowiedzi na te pytania mogą zostać udzielone dopiero po zakończeniu śledztwa z uwzględnieniem opinii ekspertów sądowych i rezultatów czynności śledczych. Jednak do chwili obecnej śledztwo nie znalazło jakichkolwiek dowodów na uchybienia ze strony grupy kierownictwa lotów czy niesprawność techniczną systemów lotniska, które mogły stać się przyczyną katastrofy polskiego samolotu.

PAP: Dlaczego we wnioskach polskich prokuratorów i rosyjskich śledczych występują tak duże różnice?

M.G.: O istnieniu lub braku sprzeczności we wnioskach polskich i rosyjskich organów śledczych badających tę katastrofę lotniczą można będzie mówić dopiero po przestudiowaniu oraz przeanalizowaniu ich decyzji procesowych i dowodów, uzyskanych w toku wstępnych czynności śledczych tak w Rosji, jak i Polsce. Dopóki wyniki rosyjskiego i polskiego dochodzenia nie zostaną upublicznione, dopóty takie rozważania są przedwczesne.

PAP: Czy Komitet Śledczy FR zna wnioski polskiego zespołu parlamentarnego, który prowadzi własne dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej i który utrzymuje m.in., że jej przyczyną był wybuch na pokładzie samolotu? Czy może pan odnieść się do tego?

M.G.: Dane hipotezy są nam znane ze środków masowego przekazu. Przy czym nie przedstawia się ani jednego bezpośredniego lub pośredniego dowodu potwierdzającego tę wersję, oprócz domysłów na temat wskazań skanerów podczas dokonywania oględzin fragmentów samolotu i możliwego występowania na fragmentach samolotu elementów chemicznych. Co więcej - o ile nam wiadomo, ekspertyzy przekazanych stronie polskiej próbek jeszcze się nie zakończyły.

Przy czym duża liczba bezpośrednich dowodów, będących w posiadaniu tak śledczych Komitetu Śledczego FR, jak i - jak zakładam - polskich prokuratorów, całkowicie podważa hipotezę wybuchu na pokładzie jako przyczynę tej katastrofy. I tak, na fragmentach samolotu nie wykryto charakterystycznych śladów eksplozji, na odzieży ofiar i ich rzeczach osobistych śladów wybuchu także nie ma. Żadna z osób, które były na pokładzie samolotu, nie zmarła w wyniku detonacji ładunku wybuchowego lub elementów rażenia. I wreszcie, na nagraniach rejestratorów pokładowych nie ma informacji o eksplozji na pokładzie statku powietrznego lub oddaniu strzału.

Rozmawiał: Jerzy Malczyk