Księżyc nad Majdanem
Księżyc nad Majdanem



Jak tylko mogę siąść do komputera, włączam bezpośrednią relację z Majdanu w Kijowie. I słucham wystąpień i ukraińskiego hymnu, który zgromadzeni śpiewają codziennie – czasami co godzinę, innym razem w nieco dłuższych odstępach czasowych. Energia tłumu zagrzewanego muzyką i dobrymi, krótkimi przemówieniami liderów opozycji, porywa.
Najlepszym mówcą wiecowym jest chyba Oleh Tiahnybok (Swoboda): niski, potężny głos; mobilizacja tłumu do krótkich, jednoznacznych potwierdzeń jego tez; powtarzanie pewnych fraz z coraz większą mocą i natychmiastowy odzew zgromadzonych – wszystko to pokazuje, że w przewodzeniu masom jest świetny.
Nieco inaczej mówi Jaceniuk (Bat’kiwszczina): ciepły, nieco wyższy - niż u Tiahnyboka -  głos; konkretne, wypunktowane  relacje składane przez niego zebranym na Majdanie z działań centrum kierującego opozycją p/Janukowyczowi i również świetny kontakt z tłumem, zapewniają mu długie owacje.
Na tle ich obu, Witalij Kliczko (Udar) wypada raczej słabo (lepszy jest jego brat Wladymir), ale zdaje się, że nikt od niego więcej nie oczekuje. „Slawa Ukraini!” – „Herojem slawa!” - to hasło-odzew brzmi zawsze na Majdanie tubalnie i wiernie, a wykrzykiwane jest przeciętnie kilka razy na godzinę: to nim zaczyna większość swoje wystąpienia i nim kończy. Żadnego zmęczenia, żadnego wypalenia i zauważalnej utraty poweru w tłumie nie widać. Przez tyle dni…
Dzień dzisiejszy był szczególny – tylu przedstawicieli różnych środowisk spoza granic Ukrainy, popierających dążenia eurointegracyjne, Majdan chyba jeszcze nie widział w ciągu paru godzin. Po 14-tej byli ludzie  z Azerbajdżanu i z Łotwy, z Litwy i z Białorusi; nawet byli „afgańcy” ze specnazu się pojawili. „Armia z narodem!”, „Naród z armią!” i zapewnienia o wierności żołnierzy sprawie Ukrainy, wzbudziły głośny aplauz tłumów. Chyba był on nieco większy niż ten, z którym spotkało się wczorajsze wystąpienie przedstawicieli emigracji ukraińskiej z Kanady, W. Brytanii i Australii - część z nich miała niebiesko-żółte wstążeczki przypięte pod szyją, ale część miała czarno-czerwone.  Entuzjazm towarzyszący dzisiaj żołnierzom był chyba równy swoją energią przyjęciu  (także wczoraj)  grupy Kozaków w narodowych strojach.
Aplauz dla kozaczyzny nie dziwi: tradycje ukraińskie bezpośrednio nawiązują do dziejów Kozaków zaporoskich i są podstawowym źródłem dzisiejszej tożsamości narodowej Ukraińców w części zachodniej. Tak samo, jak kozacy dońscy i kubańscy dla całej Ukrainy południowej i wschodniej. W hymnie ukraińskim to kozacy są głównym rdzeniem braterstwa wywodzącego się ze wspólnego szczepu kozackiego:
 Душу, тіло ми положим за нашу свободу
І покажем, що ми, браття, козацького роду.”
Jeśli mowa o ukraińskim hymnie, to ciekawi mnie jedna rzecz.
Oficjalny hymn zatwierdzony przez władze Ukrainy w 1991 jest krótki i obejmuje tylko pierwszą zwrotkę (z refrenem) narodowej pieśni Ukraińców z XIX wieku. Są to słowa wiersza Pawła Czubińskiego z 1862 „Ukraina nie zginęła” i muzyki M. Werbickiego z 1865 r. W 2003 zmieniono jedynie tytuł tego samego krótkiego hymnu na „Nie zginęła Ukrainy ni chwała, ni wolność…”
Tekst w  oryginale zawiera jeszcze 2 zwrotki, które nie weszły do hymnu państwowego niepodległej Ukrainy, ale które zawsze są śpiewane przez emigrację ukraińską i są również bardzo dobrze znane w dzisiejszej Ukrainie.
Całość (3 zwrotki) wygląda tak:
„Ще не вмерла Україна, і слава, і воля.
Ще нам, браття молодії(***), усміхнеться доля.
Згинуть наші вороженьки, як роса на сонці,
Запануєм і ми, браття, у своїй сторонці.
Душу, тіло ми положим за нашу свободу,
І покажем, що ми, браття, козацького роду.
Станем, браття, в бій кривавий від Сяну до Дону,
В ріднім краю панувати не дамо нікому;
Чорне море ще всміхнеться, дід Дніпро зрадіє,
Ще у нашій Україні доленька наспіє.
Душу, тіло ми положим за нашу свободу,
І покажем, що ми, браття, козацького роду.
А завзяття, праця щира свого ще докаже,
Ще ся волі в Україні піснь гучна розляже,
За Карпати відоб'ється, згомонить степами,
України слава стане поміж ворогами.
Душу, тіло ми положим за нашу свободу,
І покажем, що ми, браття, козацького роду.”
(***) Na Majdanie śpiewają "Ukraincy" a nie "mołodii"

Wrzucamy do tłumacza i już wiemy, dlaczego dwie następne zwrotki nie znalazły się w hymnie państwowym: w zwrotce drugiej mowa jest o krwawym boju, który trzeba będzie stoczyć  od Sanu do Donu i o panowaniu nad Morzem Czarnym; w zwrotce trzeciej są Karpaty,  odległe dość znacznie od etnicznego rdzenia Ukrainy i będące już ojczyzną Łemków, suwerenności których Ukraińcy nigdy nie respektowali.
Pytanie jest więc takie: jak się ma cała treść tej pieśni do aktualnych postulatów ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, wskazującego na San jako na ukraińską przestrzeń terytorialną na zachodzie i jak ona dzisiaj się ma do mentalności politycznej współczesnych Ukraińców? Żywe są wśród nich nadal te właśnie idee terytorialne, czy też mają znaczenie tylko historyczne? Niepodległa państwowość ukraińska po 1990 jednoznacznie próbuje się odciąć od historycznych aspiracji swojego narodu skierowanych na zachodnie rubieże, ale czy tendencja ta okaże się trwała? Czy ktoś z salonowych bliskich Ukrainie mógłby to szerzej naświetlić?
Z Kozakami jeszcze jeden wątek się wiąże. Tym razem rosyjski.
W ubiegłym roku w Moskwie pojawiły się na ulicach (piesze) oddziały kozackiej straży miejskiej, z  kilkoma elementami wystroju wojsk kozackich z początków XX w.: czapki-kubanki, kubrak kożuszkowy przepasany pasem, ciemne spodnie z czerwonymi lampasami. Kontrolowali targowiska miejskie. Nikt nie wiedział, skąd ten pomysł i dlaczego akurat Kozacy?
Czy po to, by łagodzić konflikty narodowościowe i by wschodnim i kaukaskim kupcom handlującym (na ogół nielegalnie) na targowiskach Moskwy pokazać, że mandaty w stolicy wręczają im teraz inni, nie-moskwianie, również nietutejsi i nie „Russkije”?
Czy też po to, by mieszkańcom Moskwy przypominać na co dzień, że w służbach (tutaj: komunalnych) są reprezentowane również nierosyjskie narodowości, które – wypełniając swoje obowiązki regulowane rosyjskim prawem – mają możliwości podkreślania innym uniformem swojej odrębności narodowej?
No, ale czy Kozacy mieszkający w obrębie FR nie kojarzą się jednoznacznie raczej z dzisiejszą Ukrainą, a więc z odrębnym tworem państwowym, który porzucił w 1990 „matuszkę Rassiję” i czy czasami Kozacy nie wzbudzili w Moskwie zupełnie innych emocji?
Czy też może plan był zupełnie inny? Stała obecność oddziałów kozackich w Moskwie i popularyzowanie ich w rosyjskich mediach ocieplić miała wizerunek Rosji, głównie w oczach Ukraińców, wykazujących od 2010 narastające niezadowolenie z wysokich kosztów gospodarczych kontaktów Ukrainy z Federacją Rosyjską…? A więc byłyby to jakieś działania wyprzedzające – na początek w sferze jedynie wizerunkowej - ze strony Rosji przed okresem rosnących napięć w stosunkach z Ukrainą? Czy takich działań, nienagłaśnianych specjalnie przez rosyjskie media, było więcej ze strony rosyjskich służb bezpośrednio na terenie Ukrainy? Ja tego nie wiem, bo nie śledziłam do listopada br. wątku ukraińskiego, ale może ktoś inny to zauważył….


Wiem, że mój przekaz jest bardzo powierzchowny – nie wychodzi poza garść luźnych skojarzeń.  Oczywiście, nie orientuję się we wszystkich szczegółach, które obserwować można na żywo – bariera językowa i nieznajomość np. szczegółów personalnych, na pewno utrudnia mi zrozumienie kontekstu wielu spraw, chociaż po osłuchaniu się z językiem, z grubsza można zrozumieć mowę ukraińską. Zdaje się, że manifestujący muszą wytrzymać do 17 grudnia, do czasu wizyty Janukowycza na Kremlu, bo dopiero po tej dacie nastąpić może jakiś przełom w strategii opozycyjnego Majdanu.
Obserwacja tego co się tam dzieje – z pełną świadomością, że jest to jedynie wycinek współczesnej Ukrainy; najbardziej zbuntowany, ale tylko wycinek – daje sporo okazji do myślenia o polskich sprawach i snucia polskich "dumek"… O niektórych pisze Eurybiades (eurybiades.salon24.pl/555124,ukraina-to-dobrze-dla-nas-czy-nie)