SMOLEŃSKA TUSKOWI NIE ODPUŚCIMY!
08.08.2012 05:01
334
opublikowana w: NAJLEPSZE TEKSTY S24, Smoleńsk Raport S 24
Jak łatwo uderzyć w twarz... cudzą. Wywiad z Free Your Mind
Początki na salonie24
Na wstępie chcę Ci gorąco podziękować za wyrażenie zgody na tę rozmowę.
Jej źródła
mieszczą się w poszukiwaniu przeze mnie logiki wydarzeń ostatnich
tygodni, jakie zaszły w przestrzeni formułowania hipotez smoleńskich.
Musiałam się cofnąć do Twojej pierwszej notki z dnia 10.04.2010.,
opublikowanej na salonie24 o godzinie 13:00, a zamkniętej w zasadzie
dopiero opublikowaną 9 czerwca 2012 ostatnią częścią (Aneksem-3)
„Czerwonej strony Księżyca”.
Prowadząc
swój blog na salonie24, uczyniłeś ten portal jednym z najważniejszych
ośrodków polskiego śledztwa obywatelskiego w sprawie Smoleńska i stałeś
się po 10. Kwietnia jednym z jego czołowych badaczy; jednym z
najważniejszych autorytetów w tym zakresie.
Jestem
przekonana, że nie można ot tak, po prostu, z dnia na dzień, skupić na
swoim blogu całej czołówki blogerskiej salonu – pomimo wyjątkowości i
całej niesamowitości sytuacji wywołanej tragedią narodową
w tamtą dramatyczną sobotę. To nie był przypadek, że – niezależnie od
pojedynczych notek pisanych na salonie przez czytywanych masowo wówczas
blogerów – ci sami autorzy pozostawiali u Ciebie na blogu swoje kluczowe
przemyślenia dotyczące zarówno sytuacji dnia 10.04.2010., jak i
niezbędności działań, które należało przedsięwziąć celem jej dokładnego
wyjaśnienia.
I
tak, próbując się zorientować, jak to się stało, że to właśnie u Ciebie
skupiły się główne siły intelektualne salonu24 (niezależnie zupełnie od
późniejszych podziałów), wzięłam pod lupę cały okres Twojej obecności
na s24, tj. od 12.czerwca 2007.
Wyszło
mi z tej obserwacji, że od samego początku nie byłeś „typowym”
blogerem, który coś tam sobie pisuje, bo ma na to ochotę – raz mniejszą,
raz większą, a jego pozycja na portalu kształtuje się mozolnie, długo,
bez żadnej gwarancji jakiegoś wyraźniejszego sukcesu.
Ty
rozpocząłeś blogowanie intensywnie (kilka notek dziennie, po 6
tygodniach blogowania miałeś ich 150) i z jasno sprecyzowanym planem, , z
wyraźną determinacją
1.Co to był za plan? Jaki pomysł / ideę chciałeś zrealizować?
Odp.:
Dzięki za miłe słowa, choć na pewno są na wyrost, stanowczo na wyrost,
zarówno w stosunku do mnie, jak i do samego s24. Jeśli bowiem mówimy o
śledztwie smoleńskim (ta nazwa nie jest właściwa, bo podtrzymuje
oficjalną wersję wydarzeń; ale chodzi o pewien skrót myślowy), to z
jednej strony s24 stanowił jakąś „instytucję” pośród innych, lecz nie
można w żaden sposób zapominać o tym, co zrobiła „komisja Millera”, a
także o wielu publikacjach i materiałach audiowizualnych, których
autorzy starali się uporać z rekonstrukcją tego, co się mogło dziać
10-go Kwietnia, podając wiele szczegółów, uzupełnień, swoich własnych
interpretacji (także skomplikowanej problematyki lotniczej). Bez tychże
publikacji i materiałów śledztwo blogerskie nie posuwałoby się naprzód,
wiele bowiem wskazówek do researchu można było znaleźć (paradoksalnie) w
oficjalnej właśnie dokumentacji (np. w polskich „Uwagach” do raportu
komisji Burdenki 2 (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/09/uwagi-do-uwag.html)).
Co
zaś do początków mojego blogowania, to jego intensywność wynikała
poniekąd z banalnego powodu: był akurat okres wakacyjny i miałem więcej
czasu na publikowanie postów. Czy przyświecała temu jakaś idea? Przede
wszystkim taka, by oddzielić moją wirtualną tożsamość, czyli „Free Your
Mind-a” od mnie samego (naukowca, pisarza itd.), tzn. by publikacje
„broniły się same”, czyli by byle komentator nie szarpał mnie zaraz, że
jestem z Rzeszowa, napisałem to a to, mam takie a takie wykształcenie,
związany jestem z taką a taką uczelnią itd. Oczywiście w swej głupocie
zrazu podałem administracji mojego prywatnego maila (po jakimś czasie
dopiero zmieniłem adres na „yurigagarin” itd.). Chciałem pisać w swoim
imieniu, ale też na własny rachunek (pozanaukowy i pozapisarski). Przy
okazji chciałem sam sprawdzić, jak to jest przebywać w Sieci i wygłaszać
swoje opinie na różne tematy, zwłaszcza polityczne, a że okres był
gorący, bo czasy „kaczyzmu”, to i moją publicystyką się zaczęto
interesować, co było dla mnie miłym zaskoczeniem.
Z
biegiem czasu jednak doświadczenie przestało być miłe i beztroskie, tj.
gdy zaczęły się ataki troli, gdy pojawiły się „wędrujące dzikie stada”,
czyli ludzie urządzający lincze na tych, którzy im się nie podobają
(nie podobają za to, co ośmielają się głosić). Później były przeróżne
mniej lub bardziej sztucznie wywoływane podziały „na salonie” i
odrywanie się poszczególnych grup blogerów. Z dzisiejszej perspektywy
mogę powiedzieć (już jako medioznawca), że blogosfera nie ma aż takiej
siły oddziaływania, jaką (nieco buńczucznie) deklaruje. Dopóki coś się
nie pojawi jako „temat” w masowych mediach (do nich zaliczam, rzecz
jasna, także te uchodzące za prawicowe – podział: mainstream contra
„niezależne media” to fikcja), dopóty treści z blogów są nieobecne w
świadomości społecznej. Należy mieć to na uwadze, jeśli się „siedzi w
blogach”. Ujrzałem to zresztą na prostym przykładzie – mój dobry i
wieloletni (bo od późnej podstawówki) przyjaciel, dziennikarz, dopiero
ode mnie się dowiedział, gdy siedliśmy kiedyś w knajpie przy piwie, że
się ujawniłem :). Wtedy sobie uświadomiłem, że ludzie mediów wcale nie
śledzą z wypiekami na twarzy tego, co się dzieje w Sieci.
I
mają rację. Dziennikarze mają też rację pod tym względem, że swoje
blogi traktują zwykle jako nieinteraktywne albo niskointeraktywne. Po
prostu ilość ludzi w Sieci, którzy nie są w stanie ani zrozumieć tego,
co piszesz, ani sensownie skomentować, jest tak olbrzymia, że nie ma co
tracić czasu na dyskusje z nimi, na wyjaśnianie znaczeń słów czy sposobu
rozumowania. To się mija zupełnie z celem. Zawsze bowiem, nawet jak się
nawyjaśniasz, pojawi się ktoś, kto powie: „ale o co chodzi” albo „autor
to debil”. I wszystko zaczyna się od początku. Wystarczy zresztą
spojrzeć na listy komentarzy pod blogami dziennikarskimi. Komentatorom
„treść nie przeszkadza”, mówiąc eufemistycznie – cokolwiek bowiem
napiszesz, oni i tak mówią swoimi językami o swoich „boleściach”.
I
tak generalnie wygląda blogosfera. To hyde park, który nie ma większego
społecznego znaczenia – najczęściej zresztą jest to propagandowy
zgiełk, w ramach którego wiele osób pisze to samo tylko na różne sposoby
i powtarza, co gorsza, to, co przeczytało u swoich ulubionych
mainstreamowych publicystów (czy to z lewej, czy prawej strony). Gdyby
doszło do profesjonalizacji blogosfery i powstałyby jakieś szacowne
pisma on-line, to wtedy można by było mówić o konstytuowaniu się
środowisk nowych liderów opinii. Jeśli jednak hyde park pozostaje hyde
parkiem, zaś blogerzy i komentatorzy nie ustają w urządzaniu kolejnych
„dni nienawiści”, to nie ma o czym mówić. To medium (blogosfera) nie
zagraża ani politykom, ani tym bardziej IV władzy, tj. dziennikarzom.
2.
Jak to się stało, że Twój wybór padł wówczas właśnie na portal
salon24.pl? Korzystniej go oceniałeś w porównaniu z innymi? Ktoś Cię
zachęcił do spróbowania własnych sił właśnie tam? W sierpniu 2007 byłeś
przekonany, że Igorowi Janke blogerzy w przyszłości postawią pomnik za
stworzenie niezależnej platformy blogerskiej... Ale już we wrześniu
zwracałeś uwagę na zjawisko „gorsetowania” salonu.... Co ono oznaczało?
Odp.:
Zachęcił mnie mój inny dobry przyjaciel RadioBotswana. On siedział
długi czas i czytywał cierpliwie te rozliczne teksty ukazujące się na
s24 i zasugerował, bym może sam zaczął publikować, wiedząc, że jestem
pisarzem i mocno interesuję się polityką oraz współczesną historią. Taki
klasyczne wkręcenie – RadiuBotswana się nie chciało pisać, więc mnie
wysłał do tego :). Ja się przed tym egzystowaniem online wzbraniałem,
dziwiąc się w ogóle, co może być ciekawego w tekstach czy to
dziennikarzy, czy jakichś blogerów. Człowiek bowiem śledząc prasę,
radio, telewizję etc. tak czy tak z czasem wyrabia sobie jakąś opinię
nt. poziomu intelektualnego tego, co jest publikowane. Jeśli zaś
przekonujesz się, że w wielu mediach dziennikarze piszą wedle dość
podobnego schematu „argumentacyjnego” (przy czym różnica dotyczy
wyłącznie ideologicznej zawartości) i pomijają to, co „nie zgadza się z
teorią”, no to tym bardziej nie spodziewasz się rewelacji po takim
medium jak s24. Pisząc jednak i publikując, odkrywasz rozmaitych
zupełnie nowych autorów (nieobecnych w mediach) i przekonujesz się, że
faktycznie istnieją intrygujące głosy „spoza mediów”, które warte są
czytania, słuchania etc. Tak to mniej więcej u mnie wtedy było.
Co
zaś do moich zmieniających się ocen s24 – wynikały one z dość
dziwacznej „polityki redakcyjnej” szefów s24. Z jednej strony szczycili
się oni swą platformą, z drugiej wprowadzali co rusz to nowe zasady
wprowadzające zamęt. Z czasem s24 bardzo ostrą walkę też zaczął wytaczać
rozmaitym nowopowstającym inicjatywom blogerów – także Miastu Pana
Cogito się dostało od razu na starcie.
Wydaje
mi się (choć mogę się mylić), że red. Janke nigdy nie miał jakiegoś
skonkretyzowanego, perspektywicznego pomysłu na s24, co w rezultacie
dało właśnie hyde park, w którym krzykliwe grupy są w stanie zahukać lub
zatupać kogoś, kto się im nie podoba. Nigdy nie miałem możności
porozmawiać z Jankem (choć swego czasu chciał nawet przeprowadzić ze mną
wywiad), lecz niejednokrotnie pisałem w komentarzach czy postach, jak
można sprofesjonalizować s24, tzn. wybrać na stronę główną najlepszych
autorów, którzy stanowią wizytówkę portalu, zaś grafomanów czy ludzi
piszących dla połechtania własnego ego, trzymać dla fanów grafomanii,
gdzieś w oddali. W sytuacji natomiast, w której ktoś, kto nie ma nic do
powiedzenia, traktowany jest na równi z tym, kto ma erudycję, dobry styl
itd., nie ma mowy o profesjonalizacji takiego miejsca. Poza tym
polityka wobec troli (zwana umownie „walką z chamstwem”) także była
nieskuteczna – co więcej, trole z czasem miały jeszcze większą siłę
oddziaływania i mają do dziś, co także jest nie do przyjęcia.
Kiedy dzisiaj
przeglądam statystyke odsłon i komentarzy u Ciebie na blogu w roku 2007
i porównuję je z rokiem 2012, nie mogę się nadziwić, że przeciętna
rejestrowana wówczas ilość odsłon, to jakieś 30-40, max. 400-480, a już w
drugiej połowie 2007 jesteś uważany za jednego z najbardziej znanych i
dynamicznych blogerów. Dla porównania – przeciętna wejść wiosną tego
roku, to kilkanaście tysięcy odsłon dla każdej z Twoich notek, a ok.
30 000 wejść tez nie jest rzadkością.
3.
Czy inaczej wówczas ewidencjonowano wejścia na blogi? Bo nawet jeśli
bierzemy pod uwagę przyrost liczebny internautów między 2007 i 2012
rokiem, to jednak i tak coś tutaj nie pasuje...
I
jeszcze jedno: byłeś częstym gościem na SG, a zdaje się było to wówczas
szalenie skomplikowane...? Jak ten salon24 wówczas w ogóle działał?
Odp.:
To chyba zmieniało się i technologicznie, i kulturowo równocześnie. I
pewnie biznesowo, tzn. z pewnego niszowego miejsca robiło się coraz
bardziej popularne i odwiedzane, w związku z tym pojawili się także
reklamodawcy. Jak już wspomniałem wyżej, nigdy do końca nie byłem w
stanie rozgryźć, jakie zasady rządzą redagowaniem s24 (a już na pewno
SG). Była z tym redagowaniem związana jakaś polityka wycinania kogoś czy
przemilczania (powstawały nawet „zapiwniczone” miejsca s24, nieobecne
na SG) – toczyły się o to zresztą boje różnych blogerów, ale w gruncie
rzeczy jeśli jakiś autor miał „wyrobioną markę”, to jego czytelnicy i
tak znajdowali i śledzili jego kolejne teksty, nawet jeśli nie
eksponowano ich na SG. Powtórzę
jednak: właściele s24 nie wykorzystali intelektualnego potencjału,
który (mniej lub bardziej przypadkowo) udało się im zebrać, stąd
poznikało wielu autorów lub też potworzyły się osobne enklawy
blogerskie.
Niewykluczone jednak, że po prostu formuła blogowania okazuje się niewystarczająca w debacie publicznej. Z
prostego powodu, który też już wyżej werbalizowałem: media masowe mogą
całkowicie zignorować to, co się dzieje w Sieci, w związku z tym to, co
głosi się czy o co toczy się spory w blogosferze, pozostaje dostępne dla
wąskiej grupy odbiorców. I przemija.
Powraca więc po raz
kolejny problem profesjonalizacji – takiej choćby jaka zaszła w USA,
jeśli chodzi o blogosferę. Tam jednak, tj. w Stanach, tradycje wolnych
mediów są tak długie i tak mocno związane z amer. poczuciem
praworządności, że sytuacja jest w gruncie rzeczy nieporównywalna z tym,
co jest nad Wisłą, zwłaszcza że tu za procesy profesjonalizacji
blogosfery zabrali się... sami dziennikarze (spraszając blogerów pod
swoje skrzydła), którzy zwykle związane mają ręce polityką redakcyjną
tych mediów, z którymi współpracują. Musi się to potem, niestety,
przenosić na realia tej blogosfery, nad którą dana grupa dziennikarzy
sprawuje pieczę (bez względu na kontekst ideologiczny).
To, o czym wspominam
teraz to znowu temat na szeroką dyskusję: jak mogłaby wyglądać
sprofesjonalizowana blogosfera wolna od nacisków politycznych czy
ideologicznych – i czy w ogóle coś takiego w takim zantagonizowanym
wewnętrznie kraju, jak nasz, jest możliwe.
Jakość
debaty medialnej leżała Wam wówczas bardzo na sercu, ale chyba nie
tylko ona... Szybko się okazało, że Wasze aspiracje były bardzo ambitne i
równie znakomicie zrealizowane, ale o tym za chwilę...
Piszę „Wam”,
bo błyskawicznie na Twoim blogu uformowało się w miarę stałe, liczne
grono dyskutantów – istnych tuzów blogerskich, że wymienię jedynie
Katarynę, Michaela, Unukalhaia...
4. Co Was połączyło? Jakie jeszcze wymieniłbyś blogerskie nicki z tamtego dynamicznego okresu?****
Odp.: Nie jestem pewien, czy można mówić o jakimś połączeniu.
A już na pewno nie dziś, kiedy tyle wojen się przetoczyło przez Sieć.
Tu może powołam się na myśl Tyranowej, czyli mojej Małżonki (mam
nadzieję, że nie będzie mi miała tego za złe, bo swoje przeszła w ramach
linczu, jaki na mnie, a momentami na nas, dokonano), która
doktoryzowała się z badania „virtual communities”. Wbrew temu, co piszą
anglosascy medioznawcy (twierdzi ona), nie ma czegoś takiego, jak wirtualne wspólnoty – są może wirtualne więzi, ale nie istnieją grupy ludzi, którzy tworzą jakąś wspólnotę online.
Po pierwsze, jeśli naprawdę zawiązują się więzi między użytkownikami Sieci, to wcześniej czy później przenoszą się one poza Sieć (i tacy ludzie spotykają się i kontaktują „w realu” i tym samym więzi stają się realne),
po drugie zaś ta grupa, która np. przez jakiś czas intensywnie się ze
sobą komunikuje (dajmy na to na jakimś czacie), po paru miesiącach czy
latach stopniowo ulega erozji i rozsypuje się. Pozostają tylko ci, co
chcą się ze sobą przyjaźnić czy kumplować, przy czym już nie potrzebują
do tego takiego narzędzia, jakim w okresie ich e-komunikowania się był
Internet.
Musiałem
przyznać rację Tyranowej, choć zrazu byłem zupełnie odmiennego zdania,
właśnie zanurzywszy się na dobre w blogosferze. Sądziłem – niestety
naiwnie aż do bólu – że sympatie okazywane online mogą być trwałe, a nie
chwilowe lub... tylko werbalne. Tego wszystkiego człowiek blogując uczy
się z czasem, rzecz jasna, gdy naraz odkrywa, że ktoś, kto jeszcze
wczoraj danego blogera chwalił i wynosił pod niebiosa, ciamkając z
zadowolenia po lekturze jego tekstu, dzisiaj lży go jak najgorszy lump i
opluwa, że ledwie może przy tym dech złapać. Tyranowa łapała się za
głowę, słysząc, że tylu osobom się na przestrzeni lat ujawniłem i mnie
przestrzegała, że się to może źle skończyć – ja się tłumaczyłem (znów
naiwność, mea culpa), że przecież to zaufani ludzie, że mają podobne
poglądy jak ja, że się świetnie rozumiemy, że oni na pewno... itd.
Przyznaję
szczerze (a nie przychodzi mi to łatwo :), bo często się spieramy jako
naukowcy) - miała absolutną, świętą rację. Jeślibym więc dziś i przy tej
okazji miał radzić komukolwiek, kto chciałby się zająć na serio
blogowaniem (bez względu na to, czy byłby to student, naukowiec, pisarz
itp.), to rzekłbym jednoznacznie i stanowczo: „nigdy nie ujawniaj się
nikomu pod żadnym (ale to żadnym!) pozorem. Nie tylko bowiem Twoimi
personaliami ta „zaufana” osoba podzieli się z innymi ludźmi (zgodnie z
takim niepisanym prawem, że największe tajemnice najszybciej się
rozchodzą), lecz też wnet się okaże, co będzie dla Ciebie wielkim
rozczarowaniem, iż spora część, spośród tych, którym zaufałeś, to Twoi
wrogowie, a nie przyjaciele”. To, naturalnie, pewna „lekcja życia”,
jaką odebrałem podczas blogowania, lecz chyba warta „sprzedania”
wszystkim, zwłaszcza tym (młodym lub starszym) zapaleńcom Sieci, którzy
chcieliby od jutra „ruszyć w szranki” publikowania online. Powtarzam
wyraźnie: „nigdy nikomu pod żadnym pozorem się nie ujawniaj – nigdy, nigdy, nigdy. Przenigdy”.
I
w ten sposób dochodzę do sedna sprawy poruszonej w Twoim pytaniu. O
tych „połączeniach” należałoby bowiem mówić w określonych kontekstach
sytuacyjnych, że się tak wyrażę. Bywało, że łączyły nas (blogerów,
komentatorów) poglądy polityczne, ale bywało (mimo różnic ideowych), że
łączyły nas jakieś bulwersujące działania/zachowania redakcji s24.
Bywało jednak też tak, że wśród „ideowo połączonych” pojawiały się ostre
konflikty na zasadzie „albo jesteś z nami, albo...”. Te konflikty
wybuchały np. w ramach walki jakiejś części blogerów z redakcją s24 –
dana grupa decydowała się na zerwanie z s24 i domagała się tego od
innych blogerów, a jeśli ktoś nie chciał przystać na takie rozwiązanie,
to automatycznie trafiał pod pręgierz wraz z redakcją s24 jako „zdrajca”
czy „sługus Jankego”.
Zabrzmi to może belfersko, ale powiem dziś, że nie ma też czegoś takiego jak wspólnota poglądów. Rzekłbym nawet, że prawdziwą sztuką jest kooperowanie ludzi różniących się
poglądami, lecz realizujących wspólne cele (w postaci np. wspólnego
dobra). Tworzenie się „wspólnot” na zasadzie: „albo jesteś z nami, albo
won” jest samo w sobie skazane na niepowodzenie, gdyż w takich
„wspólnotach” normą jest... „jednomyślność” (nigdy zresztą nie wiadomo,
jakimi jednostkami „mierzona”). Jeśli więc ktoś się wychyli, nie daj
Boże, z szeregu i zacznie zgłaszać jakieś wątpliwości – to natychmiast
może wylądować w „strefie skażonej” i zostać okrzyknięty „trędowatym”, a
następnie wydalony z „naszych”. Tak to właśnie działa, jeśli się
skrzykują ludzie wedle kryterium „wspólnoty poglądów”.
Chciałbym
być tu dobrze zrozumiany – ważne jest to, by ludzie jakoś znajdowali
między sobą pewne nici porozumienia zwłaszcza w sferze idei, lecz,
mówiąc nieco potoczyście, życie dowodzi, iż budowanie wspólnot na
„wspólnych poglądach” prowadzi do takich sytuacji, że dla kogoś może się
okazać ważniejszy pogląd, a nie człowiek (!). Niektórzy ludzie
do tego stopnia potrafią być zacietrzewieni, że (osobiście znam takie
historie)... zrywają z kimś przyjacielskie, koleżeńskie, a nawet
rodzinne więzy z tego tylko właśnie powodu, iż dana osoba ma odmienny pogląd na jakąś sprawę. Tymczasem może być tak, że ktoś o odmiennych od nas poglądach może, tak samo jak my, dążyć do tego samego wspólnego celu. I vice versa – ktoś o podobnym poglądzie, jak my, może wcale nie
dążyć do wspólnego celu wraz z nami. To zatem nie kwestia poglądów jest
isotna a – zabrzmi to górnolotnie – dobrej woli. Woli współpracy i
pewnej otwartości umysłu – otwartości na zasadzie: może ten mój bliźni
ma jakąś rację w tym, co twierdzi. Spróbujmy wspólnie rozwiązać problem.
Pozwolę sobie nie wymieniać nicków osób, których
pisanie ceniłem, buszując po s24 (zresztą łatwo to odtworzyć, śledząc
moje posty i dyskusje pod nimi), by nie urazić kogoś, kto mógłby być
wymieniony, a go akurat pominąłem. Ktoś zaś mógłby się
poczuć urażony zaś z tego powodu, że go wymieniam :) (bo np. bliżej mu
dziś do „szkoły Macierewicza” niż do mnie). Tak czy tak na pewno z
częścią tych osób, których nicki wymieniłaś, moje drogi się definitywnie
rozeszły.
Również dość wcześnie (6.07.2007) zaczynasz stosowaćformułkę „To all brothers and sisters” i ona zadamawia się na Twoim blogu na stałe.
5. Miała pogłębić poczucie wspólnoty?
Odp.:
To była taka pół żartem, pół serio formuła nawiązująca (żartem) do
takich określeń, jakich używają hip-hopowcy oraz do chrześcijańskiego
przesłania o braterstwie (serio). Oczywiście, w myśl zasady, że
cokolwiek robisz i mówisz może się w Sieci obrócić przeciwko tobie, to
nawet ta „formułka” była przez „życzliwych” wyszydzana i/lub
zniekształcana.
6.Dzisiaj na Twoim blogu zapisane są: „Układ Warszawski – reaktywacja” i „Podziemne tunele”. Czy na początku w 2007 było inaczej? Nie było czasami „centrali antykomunizmu”?
Odp.: Owszem,
było inaczej, lecz na pewno nie „centralaantykomunizmu” (ta ostatnia
nazwa na blogspocie też się pojawiła nieco przypadkiem, bo za Chiny
Ludowe nie mogłem znaleźć tam takiego hasła, które już nie byłoby na tym
portalu zaklepane – wymyśliłem w końcu dostatecznie długie i
egzotyczne, którego nikt przede mną nie miał). O ile pamiętam, na s24 to
było początkowo: „Głos z offu”, co miało oznaczać, że bloguje ktoś
spoza „głównego nurtu” lub jakiegokolwiek nurtu :), ale też chyba coś
było o „wrogu czerwonoarmistów we wszelkich postaciach”. Niestety, nie
robiłem sobie zrzutów bloga w celach pamiątkarskich, lecz jeśli ktoś
dokładnie badał wtedy s24, to może ma taki ślad (a wiem, że s24 badają
medioznawcy). Opis mojego bloga się zmienił w ramach generalnych
remanentów, jakie czyniłem parę lat temu, dokładnie jednak nie byłbym w
stanie powiedzieć, którego dnia.
„Podziemne tunele” były nawiązaniem do
„zapiwniczenia”, czyli trzymania blogerów przez redakcję s24 poza stroną
główną. Takie bowiem „kary” czasami sobie ta redakcja wymyślała dla
„niegrzecznych” :).
Niektórzy (Melwas) zarzucali Ci już wówczas bezpardonowe wywalanie ze swojego bloga „ciał obcych”...
7.Co
to były za orientacje, które Ci zdecydowanie nie pasowały i nawet nie
chciałeś podejmować z nimi żadnej polemiki? Narażałeś się nawet na
zarzuty tworzenia na swoim blogu towarzystwa wzajemnej adoracji...
Odp.:
To Ty mi dopiero o kimś takim jak Melwas przypomniałaś – jak ten czas
leci :). I jeszcze te zarzuty z „towarzystwem adoracji” :D - jaka to
adoracja była, to dało się dostrzec w „chwilach próby” (nie mówiąc o
dniu mojego ujawnienia się), ale mniejsza z tym. Cóż, lewacy mieli to do
siebie, że im przeszkadzało „sprzątanie” na moim blogu, to prawda
(blogerka Maryla, kiedyś też bardzo rozpoznawalna twarz s24, nazywała to
u siebie „wymiataniem”, „zamiataniem miotłą”). Oni, tj. lewacy, bowiem
wychodzą z założenia, iż jak oni cenzurują (a robili to przez
dziesięciolecia) to OK, ale jak się ich wycina na jakimś blogu, to jest
to „koniec świata, panie dzieju”.
Nigdy
nie przejmowałem się takimi głosami, wychodząc z założenia, że jeśli
ktoś w XXI wieku przyznaje się do ideowych związków z czerwonymi, to
powinien najpierw łeb ogolić, a potem posypywać go długo popiołem,
chodząc w zgrzebnym worze i brać na siebie winy popełnione przez
komunistycznych zbrodniarzy, a nie udawać, że reprezentuje jakąś „nową
lewicę”, która z totalitaryzmem i ludobójstwem nie ma nic wspólnego.
Uważam, że naturalnym odruchem każdego neomarksisty jest sięgnięcie
(oczywiście dla dobra ogółu) po metody totalitarne – innymi bowiem nie
sposób zmusić ludzi do podporządkowania się obłędnej wizji świata, w
którym porządek ustala „walka klas”. Czy marksizm jest w stanie obejść
się bez przemocy? Wątpię.
Może jednak, przyznaję szczerze, trafić się u nas ktoś, kto jest takim lewicowcem, który autentycznie respektuje idee niepodległościowe
– jest lewicowcem (nie lewakiem) i zarazem kocha Polskę. Podkreślam,
chodzi o idee niepodległościowe, a nie żaden internacjonalizm czy
kosmopolityzm, które zwykle w zakamuflowany sposób przemycają ideę
jakiegoś imperializmu oraz czyjejś „hegemonii” (tu świadomie używam
określenia z języka neomarksizmu). W przypadku sowietyzacji chodzi o
imperium sowieckie, w przypadku unijnej kosmopolityzacji w Europie może
to być odradzające się żywiołowo imperium niemieckie, które jak na razie
jest wciąż nieco tonowane w swych geopolitycznych zapędach przez NATO i
USA, ale przecież od lat coraz głośniej odzywają się w Niemczech ci, co
chcą deamerykanizacji Starego Kontynentu i jego denuklearyzacji (co
przełożyłoby się na powrót supremacji Niemiec, a w konsekwencji i
Moskwy).
Zatem,
jeśli ktoś przyjmuje postawę lewicowca niepodległościowego, to już na
takim gruncie można dyskutować – bez problemu. Istnieje wszak w takiej
sytuacji grunt, po którym możemy się poruszać – fundament niepodległości
państwa. Jestem więc daleki od ortodoksyjnego liberalizmu lub
libertarianizmu (a la UPR), który we wszelkiej myśli społecznej, która
wytyka jakieś wady instytucjom kapitalistycznym upatruje „socjalizm”
(ergo zamordyzm). W ten sposób nawet nauczanie Kościoła można wrzucić do
jednego wora z dziełami zebranymi Marksa, Engelsa, Lenina, Stalina,
Gramsciego i im podobnych. Osobną sprawą jest to, na ile obecny ustrój
Polski można w ogóle nazywać kapitalistycznym – to generalnie ustrój
hybrydalny, tzn. posiadający cechy różnych porządków
społeczno-politycznych i w tym m.in. leży jego słabość, atroficzność.
Ale
jest jedna rzecz, którą ludzie z lewej strony (nad Wisłą) powtarzają
jak mantrę od lat, i co do której muszę się zgodzić (nie tylko w
kontekście mojego doświadczenia związanego z blogowaniem, ze śledztwem
smoleńskim i z moim czerwcowym ujawnieniem się, tudzież jego skutkami).
Po pierwsze twierdzą oni, że trudno powiedzieć, jakie środowiska są naprawdę prawicowe, tzn. kto tylko stosuje retorykę
„patriotyczno-niepodległościową”, traktując ją jako skuteczny
instrument w politycznej grze, wcale nie mając zamiaru wprowadzać
rozwiązań liberalno-konserwatywnych w sferach polityczno-społecznych
(interesuje go bowiem wyłącznie władza). Innymi słowy ugrupowania prawicowe mogą faktycznie stawać się tylko „partiami władzy”.
Nie
jest to słuszne spostrzeżenie lewicowców? Moim zdaniem jest jak
najbardziej. Nie tylko chodzi o klasycznych „Jasiów wędrowniczków” i
„partie kanapowe” usiłujące doczepić się do rozmaitych lewiatanów, lecz
zwłaszcza o to, że jacyś ludzie mający na ustach szczytne hasła, więcej
wkładają wysiłku właśnie w konstruowanie retoryki niż w autentyczne
reformowanie państwa.
Po
drugie (twierdzą ludzie lewej strony) to, co uchodzi za środowiska
prawicowe i tak się samo niszczy (podziały i wojny wzniecane w tych
środowiskach to chleb powszedni „debat na prawicy”. Oczywiście pozostaje
kwestią otwartą, kto odpowiada za te wzniecane podziały i za wzbudzane
coraz to nowe fale nienawiści, lecz to spostrzeżenie, iż prawica niszczy się sama
(przez to sama się marginalizuje politycznie i społecznie), jest znów
jak najbardziej słuszne. Parę tygodni temu rozmawiałem na uczelni
zresztą z jednym młodym naukowcem, który nie kryje swoich lewicowych
poglądów, a który się za głowę złapał, gdy przypadkowo w Sieci natrafił
na „debaty prawicowe” na mój temat (już po moim ujawnieniu się) i
powtórzył właśnie to, co przywołałem wyżej – ludzie z tych środowisk po
prostu sami się wykańczają i dziwił się, że ja (jako prawicowiec czy
konserwatysta właśnie) mogłem sądzić inaczej.
Daleko
zresztą odpowiedniej egzemplifikacji tego „prawa autodestrukcji” nie
trzeba szukać – niedługo po powstaniu POLIS MPC w Cafe Śródmiejska
pojawił się R. Broda, który od zachwytów na nasz temat przeszedł wnet do
całkowitego potępienia oraz, co typowe dla tego typu formacji
intelektualnej, jaką Broda reprezentuje, do posądzania nas o
agenturalność, z tego choćby powodu, że nie chcemy Brodzie ujawnić, kim
jesteśmy osobiście, czyli podać imion i nazwisk. To tylko jeden z
przypadków – takich było o wiele więcej, a już podczas śledztwa
smoleńskiego jest przykładów działania „prawa autodestrukcji prawicy” na
kopy.
Metoda
„na agenta” jest jedną z najczęstszych, jeśli nie najczęstszą próbą
niszczenia jakichkolwiek sensownych debat w Sieci i jest to metoda tak
nachalnie stosowana, że można się dziwić jedynie, iż ludzie jej
działania nie dostrzegają. Po prostu hasłem „agentura” zamyka się
sprawę. Jeśli kogoś posądzi się „o agenta”, to tak samo, jakby „odkryć”,
że ktoś jest chory psychicznie.
Zauważmy zresztą przy tej okazji zbieżność
tych dwóch metod („na agenta” i „na wariata”) – obie bowiem, co należy
zdecydowanie podkreślić, zostały dopracowane do perfekcji za komuny.
Ludzi, którzy sprzeciwiali się sowietyzacji i sowietyzmowi właśnie w
taki sposób „zabijano cywilnie”, „zabijano publicznie” - albo
posądzeniem o bycie agentem imperializmu (za co szło się do więzienia
lub ziemi), albo (metoda psychuszek) o „schizofrenię bezobjawową” czy
inną paranoję (za co można było trafić na ciężkie psychiatryczne
„leczenie”). Ja akurat znalazłem się (w momencie ujawnienia) w tej
„szczęśliwej” sytuacji, że rozmaite szuje od razu tymi dwiema metodami
naraz się posłużyły, a więc zarówno przypisały mi agenturalność, jak i
„zidiocenie” czy „obłąkanie”, więc pojąłem – to było olśnienie niezbyt
przyjemne – iż metody bolszewickie znakomicie zostały zaadaptowane przez
ludzi uważających się za przedstawicieli prawicy. Rzecz jasna, hasło
„prawica” mało komu się już kojarzy z prawością, a już szczególnie z
takim przykazaniem jak to, które nakazuje niemówienie fałszywego
świadectwa przeciwko bliźniemu swemu – ale mniejsza z tym. Nie mam
zamiaru tutaj profilować psychologicznie osób sięgających do oszczerstw i
godzących to na przykład z katolicyzmem.
Wracam do samej metody, bo to najistotniejsze, sądzę. Czemu ona jest skuteczna – tak skuteczna? Z banalnego powodu – nie możesz się po takich kalumniach wybronić.
Nie możesz. Jesteś przekreślona. W Sieci zresztą to działa piorunująco
jak mieszanka wybuchowa, jak cyber-napalm, gdyż Sieć jest jak na razie
najszybszym, jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się przekazu, medium –
szybszym od telewizji i radia (potwierdzi to, sądzę, każdy znawca nowych
mediów).
Jeśli
więc jesteś „agentem” czy „schizofrenikiem”, to cokolwiek powiesz i
zrobisz „potwierdza” to, że jesteś agentem czy schizofrenikiem - machina
sama się napędza, poza tym i tak mało kto chce cię już słuchać. Im
bardziej więc byś zaprzeczała, tym bardziej „przekonujesz” nawet
„nieprzekonanych”, ci ostatni bowiem nie zadają sobie pytania, dlaczego
oszczercy łżą. Co ciekawsze, dowód potwierdzający twoją niewinność ma
spoczywać po twojej stronie, a nie po stronie oszczerców. Ci bowiem
wcale nie troszczą się o dowody, gdyż metoda „na agenta” to stara
sprawdzona metoda typu „łapaj złodzieja”. Odwraca się uwagę od siebie i
zarazem samemu sobie zapewnia niewinność, szkalując zwykle niewinne
osoby.
W
ten sposób jednak dochodzimy do sedna sprawy, czyli do trzeciego
istotnego argumentu, który zgłaszają ludzie z lewej strony. Otóż oni
twierdzą – i niestety tu się znów muszę z nimi zgodzić (po obserwacji
tego, co się działo/dzieje nie tylko wokół blogerskiego śledztwa, ale
też w ogóle patrząc od środka na różne środowiska prawicowe) – że
środowiska deklarujące się, podkreślam, deklarujące się
jako prawicowo-niepodległościowe mogłyby zgotować nie gorszy
totalitaryzm aniżeli czerwoni. To oczywiście konstatacja dość szokująca,
lecz moim zdaniem wcale nieodległa od prawdy. Skala nienawiści, jaką
się wznieca w sporach społecznych właśnie po prawej stronie jest
przerażająca. Łatwość, z jaką przychodzi rozmaitym patriotom od siedmiu
boleści posądzanie innych o agenturalność, o wszystko co najgorsze oraz
łatwość, z jaką kieruje się tę wznieconą społeczną nienawiść na
konkretne osoby po to, by je zlinczować (innego określenia na to nie
znajduję) – jednoznacznie dowodzi, że gdyby tylko istniały odpowiednie
„narzędzia”, to pod osłoną szczytnych haseł rozmaici ludzie (nowej)
władzy pakowaliby do więzień albo kneblowali usta tym, co ośmielają się
ich, tychże ludzi (nowej) władzy krytykować. Trudno taki stan rzeczy
nazwać wtedy wolnością, prawda? A przecież z tym się powinna kojarzyć
myśl patriotyczno-niepodległościowa.
Oczywiście, należy tu zwrócić uwagę na to, iż czym innym jest deklarowanie się
(a więc i posługiwanie określonym językiem w debacie), czym innym zaś
rzeczywista postawa konserwatywno-niepodległościowa (pewien ethos
postępowania, ethos pracy, ethos organizowania takich a nie innych
instytucji etc.). Dla ludzi lewicy nie ma tu różnicy, gdyż oni wychodzą z
założenia, iż autentycznych postaw tego typu zwyczajnie nie ma,
istnieje tylko retoryka, za którą skrywa się cynizm, a może i zamordyzm.
Niestety, czasem mają rację i już tu nie będę sypał przykładami. Nie
trzeba ich szukać ze świecą w ręku.
Tak
czy tak uważam, że niebezpieczeństwo totalitaryzmu nie polega już tylko
na tym, że się naraz „wezmą za nas lewacy”. Równie realne może być
takie zagrożenie, że powstanie jakiś porządek społeczny, w którym ludzie
od „wskazywania agentów i schizofreników” (oraz skazywania na śmierć
cywilną) będą nami bezwzględnie rządzić, a my (w najlepszym wypadku)
będziemy się porozumiewać, stukając w więzienne ściany. Opukując mur.
Na
Twoim blogu porywa ówczesna wiara i nadzieja (czerwiec – październik
2007) w możliwość ponownego zwycięstwa wyborczego PiS i w ostateczne
pokonanie (a więc w końcu w realne zmarginalizowanie) środowisk
komunistycznych. Wasze prace analityczne – bo taki właśnie charakter
miały Wasze blogi (Twój, czy Michaela) – to warianty zarówno
optymistyczne, jak i przerażająco realistyczne, uwzględniające skutki
przegranej obozu niepodległościowego, patriotycznego w starciu
politycznym z połączonymi siłami PO i komunistów. Obserwujemy je dzisiaj
aż nadto wyraźnie...
8.
Jak dawaliście sobie radę po dwukrotnej klęsce tych nadziei? Pierwsza –
2007, druga – 2010... Z każdorazowym wzrostem roli b. WSI... To musiało
być przecież szalenie dołujące. Czy nie trochę dlatego koncentracja
uwagi na wyjaśnieniu wszystkich okoliczności zbrodni smoleńskiej była potem, przez dwa lata, aż tak silna? Byłoby to psychologicznie jak najbardziej usprawiedliwione.
Odp.:
Z perspektywy czasu inaczej się widzi wydarzenia z 2007 r. i być może
nawet bez większych sentymentów. Nie wiem zresztą, co dziś można by
uznać za „obóz niepodległościowy”. Myślę, że to określenie wymaga
przedefiniowania, o ile w ogóle może pełnić istotną rolę w debacie
publicznej właśnie w kontekście tego, co się działo po 10-tym Kwietnia –
a zwłaszcza tego, co się działo „na prawicy” po tej tragedii. Ze
śledztwem (badaniem?) prowadzonym przez „Zespół Macierewicza” włącznie.
Skoro
jednak przy tym jesteśmy, to zwróćmy uwagę na (przyspieszoną) kampanię
prezydencką z 2010. Być może nie pamiętasz, a ja pamiętam doskonale, jak
premier J. Kaczyński dokonał politycznego zbliżenia z lewicą (mówił
nawet coś w tym stylu, że określenie „postkomuniści” już się
zdezaktualizowało) i po pierwszej turze wyborów niemal całkowicie
zniknął temat tragedii z kampanii. Kaczyński nawet specjalne
podziękowanie na wideo do Rosjan zamieścił. Wybory prezydenckie 2010
zakończyły się zwycięstwem gajowego. W tekście opublikowanym zrazu w
„Nowym Państwie” (7/2010) (redakcja tego pisma zapewne chciałaby teraz
zapomnieć, jak chętnie zamawiane u mnie teksty zamieszczała), a potem w
POLIS MPC (http://www.polis2008.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=769),
nie byłem w stanie zaakceptować ani zrozumieć (pomijając może jakieś
pragmatyczno-polityczne przesłanki), dlaczego Kaczyński oddaje pole
walki, mając wygraną w kieszeni.
Pamiętam,
jak jeden mój dobry przyjaciel był wprost oburzony tym, co Kaczyński
opowiadał właśnie o ludziach lewicy – wprost pukał się czoło i dopytywał
mnie, co ja na to. Trudno było mi bronić premiera Kaczyńskiego w tamtej
sytuacji, skoro ja sam nie wiedziałem, jak wytłumaczyć ten zagadkowy
zwrot szefa PiS-u na lewo. Po paru latach jednak uzmysłowiłem sobie, że
faktycznie 10 Kwietnia zamyka całkowicie pewną epokę. Choćby ofiarą
życia złożoną przez osoby, które były przedstawicielami lewicy i zginęły
w tragedii. Jakimś zupełnie chorym rozwiązaniem jest stosowane przez
niektórych ludzi zawłaszczanie tej tragedii i opisywanie jej w
kategoriach takich, jakby śmierć dotknęła wyłącznie przedstawicieli PiS-u. To przecież ewidentny fałsz.
Cała
„historia smoleńska” jednak, pamiętajmy, jest wciąż otwarta. Nie
powstała jeszcze nadzwyczajna komisja, która zajęłaby się sprawą
śledztwa. Jej powołanie wieszczy, dodajmy, sam E. Klich w książce „Moja czarna skrzynka” (Warszawa 2012, s. 8) już na samym początku wywiadu: „Ta
sprawa nie jest jeszcze zakończona. Prędzej czy później do jej zbadania
Sejm powoła komisję śledczą, jestem tego pewien. Zginęli prezydent,
ministrowie, generalicja, tylu posłów, a ludzie wciąż mają wątpliwości w
sprawie przyczyn”. Ja jednak sądzę, że taką komisję powinien
powołać kiedyś po prostu premier (czy ten, czy następny, to mniej
ważne). Z drugiej strony zaś mamy medialny teatr w postaci prac
„Zespołu”, przysłowiowej góry, która po dwóch latach urodziła mysz, nie
wyjaśniając zgoła nic i trzymając się FMS-a, jak pijany płotu.
9.
Na końcu załączone są linki do Twoich artykułów. Wybrałam je
(subiektywnie), bo teksty te wydają mi się bardzo znaczące dla Twojego
dorobku z omawianego tutaj okresu i bardzo mi się one podobają. Czy
chciałbyś do nich jeszcze dodać inne pozycje? Które budzą Twój
szczególny sentyment?
Odp.:
Może Cię zdziwię, lecz nie wracam do swoich tekstów sprzed lat. Świat
tak bardzo się zmienił na przestrzeni tego, co się działo po tragedii z
10-04, że nawet nie miałbym chyba ochoty przywoływać w pamięci czasów,
kiedy jeszcze sądziłem, iż nastaną jakieś radykalne polityczne zmiany
bez konieczności składania jakiejś ofiary krwi. Ta ofiara jednak została
złożona i teraz „wszystko jest inne”.
Nie
chciałbym sam siebie reklamować – jeśli zaś ktoś chciałby teraz
zapoznawać się z moimi tekstami, to należy je podzielić na kilka
okresów: czas do 10 Kwietnia, czas do sformułowania hipotezy (a potem
teorii) maskirowki (czyli odchodzenia od hipotezy zamachowej na
Siewiernym) i czas po ujawnieniu się. Jeśli coś szczególnie miałbym
„rekomendować” to po prostu dwie książki: „Czerwoną stronę Księżyca” (początek dla zainteresowanych tu: http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-1.pdf) i wcześniejsze od niej „Społeczeństwo zamknięte i jego sojusznicy” (w którym to tekście, jeśli chodzi o „Smoleńsk”, trzymałem się jeszcze hipotezy z zamachem na XUBS; tekst do ściągnięcia na http://chomikuj.pl/yurigagarin).
Tę ostatnią miało kiedyś w planie wydać szacowne „Nowe Państwo” jako
numer specjalny (p. J. Targalski powinien tę sprawę doskonale pamiętać).
Plany spełzły niestety na niczym, gdy zacząłem coraz śmielej zdążać w
stronę „maskirowkowego” ujęcia wydarzeń z 10 Kwietnia, czyli „science
fiction”, jak to mówią „znawcy” z pewnej szkoły.
Narodziny i sens POLIS MPC
10.Kolejne inicjatywy – czyje one były? Czy wszystkie one były Twojego autorstwa, czy też projektowaliście je zespołowo?–
pojawiały się jedna po drugiej: najważniejsza z nich POLIS MPC (w
wigilię Wigilii Bożego Narodzenia 2008), potem Twój blog „centrala
antykomunizmu” na blogspot.com (styczeń 2009) i przejściowe odpuszczenie
sobie salonu24...
Odp.: Mój blog na blogspocie powstał w
rezultacie wojny, jaką wytoczyła nam tj. twórcom POLIS MPC, redakcja
s24, która w ogóle nie chciała wtedy słyszeć o informowaniu za pomocą
s24 o powstaniu naszej kulturotwórczej inicjatywy, która nie miała nic
wspólnego z portalem blogowym. Potem się to podejście redakcji zmieniło,
lecz ja już wiedziałem (namawiało mnie zresztą na to wiele osób), że
blog na s24 po prostu „nie jest bezpieczny”, a więc, że s24 może z
chwili na chwilę dokonać czegoś, nad czym nie będę miał żadnej kontroli –
ze skasowaniem bloga włącznie.
Tak więc się zaczęło
„multiplikowanie” treści przeze mnie, czyli wklejanie tych samych postów
w paru miejscach (blogspot, „FymReport” na POLIS MPC i s24 – czasami
dochodziły inne miejsca, ale wnet – jak Niepoprawni czy Blogmedia, nie
mówiąc o Blogpressie, okazały się wrogie i niekontrolujące trollingu w
ogóle; podobnie negatywne doświadczenie miałem z Nowym Ekranem), pomijam
„mechaniczne” kopiowanie zawartości mojego bloga przez różne inne
strony, najczęściej bez mojej wiedzy i zgody.
Tu też przy okazji „lekcja blogowania” dla każdego nowicjusza: „nigdy
nie twórz bloga w jednym miejscu – zawsze miej jakąś swoją własną
strefę – bez żadnego dodatkowego „moderatora”, „redaktora naczelnego”
czy innego „administratora”. Innymi słowy: nie zaprzyjaźniaj się z
żadnym miejscem (portalem, forum etc.), gdyż łaska pańska (w Sieci) na
wyjątkowo pstrym koniu jeździ (a nawet na cyber-pegazie) i któregoś dnia
możesz się obudzić, i wyświetli ci się, że nie możesz się logować na
własnym blogu, komentować, wklejać tekstu itd.”
Lekcja „dobrego
wychowania”, jakiej udzieliła mi redakcja s24 po moim ujawnieniu się
właśnie uniemożliwiająca mi zarządzanie blogiem, była zarazem smutnym
akordem zamykającym moją burzliwą, 5-letnią publicystyczną przygodę z
tym portalem. Nigdy oczywiście nie śniłem, że z takim wielkim hukiem to
się zakończy, no ale któż jest w stanie przewidzieć przyszłość? :) Gdyby
przecież ktoś mi przed laty powiedział, że polityk, którego sam
niezwykle wysoko ceniłem (każdy, kto czytywał moje teksty, łatwo może
znaleźć potwierdzenie), zacznie kiedyś mną właśnie, moją skromną osobą,
straszyć na publicznych spotkaniach w Polsce i w innych krajach –
straszyć tylko z tego powodu, że ośmielam się głosić odmienną koncepcję
dot. scenariusza zdarzeń związanych z największą polską tragedią po II
wojnie - i jeszcze będzie mnie, człowieka, który nigdy ze służbami
specjalnymi nie miał nic do czynienia, insynuować agenturalność – to też
bym nie uwierzył. Ale „to Polska właśnie...”. Taki kraj.
11.Może zacznijmy od idei POLIS MPC i jego zawrotnego sukcesu...
Odp.:
Sama idea pisma tego typu pojawiła się jeszcze zanim zacząłem blogować,
lecz już pracowałem na rzeszowskiej uczelni (i to od samego początku
była nazwa POLIS jako swoista idea regulatywna). Oczywiście jako pisarz
długie lata marzyłem o „własnym piśmie”, tu jednak chodziło o to, by
połączyć idee pisma kulturalnego z naukowo-filozoficznym, a więc by nie
zamykać się wyłącznie w obszarze np. prozy i poezji – z drugiej zaś
strony nie zamykać się wyłącznie w jakimś elitarnym obszarze zagadnień
naukowo-filozoficznych.
Sukces
chyba nie był zawrotny, wbrew temu, co twierdzisz – co gorsza od razu
zaczęła się walka z POLIS MPC także wzniecana w środowisku blogerów. Od
razu ktoś chciał współpracować, a ktoś inny ostentacyjnie nie –
wnet część ludzi zaczęła się domagać „wykreślenia” z „Listy Ludności
Miasta” z takich czy innych powodów. Z mojego wstępnego planu, by to
było forum, na którym publikuje się teksty „trwałe”, takie, które nie są
związane „bieżączką medialną”, które można czytać z czasowym dystansem,
a zarazem by publikowało je mnóstwo blogerów (czy nawet autorów spoza
blogosfery) – niewiele zostało. Jeśli bowiem ktoś tworzy bloga, to dobry
tekst (taki specjalny, nad którym się długo pracuje) i tak woli zrzucić
u siebie aniżeli w jakimś „ekskluzywnym piśmie online”.
Jednym
z „warunków” (a ściślej próśb) związanych z publikacją w Mieście Pana
Cogito było i jest „prawo pierwodruku”, tzn. by najpierw u nas się
ukazywało to, co potem można u siebie „wydać”. Dla części osób to było
także nie do przyjęcia. Pomijam już fakt, iż w POLIS MPC nigdy nie było
honorariów za publikowanie, a pieniądze, które spływały w ramach
wspierania Miasta szły po prostu na utrzymywanie strony, opłaty serwera
itp. Krótko mówiąc, nie jest łatwo zebrać zespół osób, które wraz z tobą
wiernie i zgodnie (przede wszystkim zgodnie) tworzyć będą taką
redakcję. Zawsze może się pojawić ktoś, kto sprzeciwi się temu, że
„Tyran” jest naczelnym. I ten ktoś wychodzi, strzelając drzwiami.
12. Dlaczego nie uzyskaliście wsparcia dla POLIS i dla jego promocji ze strony administracji salonu24?
Odp.:
To chyba nie do mnie pytanie :). Z czasem podejście s24 się zmieniło,
nawet zaoferowano nam „Polisowy”, tzw. zielony blog, co było miejscem
delikatnego promowania niektórych tekstów. Ja nie do końca byłem
entuzjastą takiego rozwiązania, gdyż pojawianie się troli, którzy zaraz
wylewają swoje pomyje pod czyimś porządnym tekstem od razu zniechęca
potencjalnego czytelnika do lektury. W samym Mieście Pana Cogito
przyjęliśmy „zasady higieny” takie, że żaden trol nie ma prawa się
pojawić, tak by ewentualna dyskusja pod jakimś tekstem nie schodziła na
tematy poboczne i nie burzyła porządku lektury czyjejś publikacji.
Mnie
osobiście po dziś dzień dziwi, że zwykłe portale informacyjne pozwalają
na swobodne zapluwanie się (pod publikowanymi tekstami, informacjami
etc.) rozmaitych, jak to określił kiedyś obrazowo i chyba trafnie R.
Ziemkiewicz, „internetowych mend”, a więc, że nie prowadzi się żadnej
moderacji komentarzy i rozmaici „komentatorzy” wypisują to, co im ślina
na język przyniesie. Wystarczy tymczasem spojrzeć na stronę BBC News (http://www.bbc.co.uk/);
widać tam diametralną różnicę w tej materii w porównaniu z polskimi
portalami informacyjnymi. Idea hyde parku (mam na myśli speaker's
corner), mimo że pochodzi z Wielkiej Brytanii, nie jest tam aż tak
rozpowszechniona, jak nad Wisłą, co raz jeszcze dowodzi, że w naszym
kraju wielu ludzi nie rozumie tego, czym są i do czego służą media.
13.
Formuła POLIS MPC, zakres problematyki, poziom estetyki, szata
graficzna, próbna wersja papierowa, blok tekstów dostępnych on-line...
To Twoje dziecko, Twoja chluba, genialny pomysł i świetna realizacja.
Chciałbyś szerzej o nim opowiedzieć?
Odp.: Nie przesadzaj z tymi komplementami :) Pomysł na samo pismo owszem, był mój, lecz pomysł na pismo online
był już blogera Strzałki. Nie obrazi się chyba, jeśli powiem, że to
kolejny mój dobry przyjaciel, szkoda tylko że tak rzadko pisujący w
Sieci (podobnie zresztą jak RadioBotswana). Niestety zdolnych ludzi nie
tak łatwo namówić na pisanie w Sieci, gdyż nie tyle nie każdy ma na to
czas i ochotę, ale też nie każdy ma czas i ochotę na to, by publikować
coś za darmo. To naturalnie temat na osobną dyskusję, lecz użytkownicy
Sieci traktują jako coś oczywistego to, iż dobre teksty są online za
darmo, zupełnie nie biorąc pod uwagę faktu, iż czasami nad tymi
publikacjami trzeba się długo napracować, wiele poczytać itd.
Wracając
do meritum. Idea pisma online była więc Strzalki, lecz ja z kolei
opracowywałem „schemat graficzny” - co potem wcielało w życie parę osób.
Nie zdradzę tu wielkiej tajemnicy, że jakby wzorcem była dla mnie
ówczesna edycja online pisma „Paris Review” (http://www.theparisreview.org/)
(ten ich layout jest już nieco zmieniony), które od czasu do czasu
czytywałem. Myślę, że POLIS MPC najlepsze lata ma dopiero przed sobą,
gdyż brakuje na naszym rynku pisma, które nie grzeszyłoby z jednej
strony „analizą bieżączki”, z drugiej zaś, nie byłoby „nadmiernie
elitarne” w tym sensie, że zupełnie niestrawne i nieciekawe dla
zwykłego, inteligentnego czytelnika.
Salto: czerwiec 2012
14. Nie ma najnowszej odsłony POLIS MPC planowanej na wiosnę 2012. Nie będzie wersji papierowej, klasycznej... Dlaczego?
Odp.:
Wersja papierowa w formie wstępnego wyboru pewnych tekstów została już
przygotowana i tak czy tak przymierzamy się do jej pilotażowego
opracowania, lecz nie spieszymy się (co na tle rozmaitych niedawnych
wydarzeń chyba jest zrozumiałe). Tyle na razie mogę powiedzieć. POLIS
MPC papierowo to już wyzwanie zupełnie innego typu aniżeli Miasto Pana
Cogito online, tu już trzeba zainwestować jakieś pieniądze – znowu
włożyć czas i pracę, a szczególnie trzeba wiedzieć, jak rozwiązać
problem dystrybucji. Ja sądzę (tak też proponowałem osobom zaangażowanym
w POLIS MPC), że będzie ona wysyłkowa, a nie poprzez np. zawarcie umowy
z jakimś państwowym dystrybutorem. Ten bowiem może zwyczajnie zarżnąć
tego rodzaju inicjatywę.
Co
do wiosennej wersji POLIS MPC to wstyd się przyznać, ale po pierwsze,
najciemniej okazało się pod latarnią. Ja sam się zwyczajnie nie
wyrobiłem z tekstami, które zacząłem przygotowywać i one są wciąż „na
warsztacie”. Po prostu ugiąłem się pod nawałem „pracy śledczej” i innej.
Niestety. Zwyczajnie – dzień ma taką a nie inną ilość godzin, więc
odliczając parę godzin na sen i tak nie jesteś w stanie napisać więcej
niż napiszesz, a przecież jest jeszcze życie rodzinne i zawodowe, w co
nie muszę już (po moim ujawnieniu się) nikogo z Czytelników tego wywiadu
wtajemniczać.
Po
drugie (skoro mowa była właśnie o ujawnieniu) znakomity Rolex
opublikował nagle swój (przeznaczony do POLIS MPC) tekst orwellowski, co
wprawiło mnie w konfuzję, gdyż nie wiedziałem, czy nie jest to zarazem
formuła „odrywania się od” Miasta Pana Cogito. Po trzecie, tzw. inne
sprawy (rozmaite dramaty, że tak powiem, pomijając już detale) nabrały
rozpędu i zupełnie zepchnęły na dalszy plan prace w POLIS MPC. W tej
chwili mogę powiedzieć, że na jesień 2012 nowa odsłona Miasta zostanie
przygotowana, więc bez oba – i proszę brać cały czas poprawkę na to, w
jakich warunkach i w jakich okolicznościach to pismo jest tworzone.
Także po gorącym czerwcu 2012.
Wracają
do nas jak bumerang pytania – te postawione i te ciągle nie zadane – o
to, co się stało i dlaczego się stało w czerwcu 2012... Jeśli można,
chciałabym teraz do tych spraw nawiązać
Po
opublikowaniu 9. czerwca Aneksu-3 do „CzsK” często jesteś nieobecny w
dyskusjach pod notką anonsującą jego powstanie, zdarzają Ci się dość
nieprzyjemne odpowiedzi kierowane do osób komentujących, możliwa jest do
odczytania nerwowość. 16.06. podajesz informację o grzebaniu w Twoim
komputerze przez „smutnych panów”... 17.06. p. Julia Jaskólska wysyła Ci
tekst wywiadu, który opublikujesz dopiero po 4 dniach...
Odp.: To nie tak, jak
mówisz. Mój komputer wolno chodził, bardzo wolno się otwierała Sieć
itd., co potraktowałem jako pretekst do wysłania na s24 takiego
„ostentacyjnego komentarza” - który to komentarz zresztą nie wydawał mi
się bezpodstawny – tak czy tak bowiem Sieć jest monitorowana przez
służby, więc niewykluczone, że i ktoś może jakieś złośliwe
oprogramowanie komuś (takiemu jak ja) podrzucić.
Co do
wywiadu, to też sprawa miała się nieco inaczej. Ten wywiad miał być w
POLIS MPC, lecz Jakuccy mieli ochotę opublikować go wcześniej – ja z tym
przez chwilę zwlekałem, ponieważ przygotowywałem się do ujawnienia i
zarazem intensywnie pracowałem nad różnymi zagadnieniami śledztwa. W
końcu zgodziłem się, by Jakuccy tekst opublikowali i sam go również
opublikowałem, co potem wytworzyło dosyć duży, mimowolny kontrast, z
moim tekstem związanym z ujawnieniem się.
15. Pytania:
Co się stało w tych dniach 12-16-21 czerwca?
Czy
wydarzenia te miały wpływ na przygotowywany przez Ciebie tekst „Here is
the breaking news for GRU Powrót z Mandżurii [ostatni rozdział Czerwonej strony Księżyca]” ?
Odp.:
Wiele się stało w czerwcu 2012 – zwłaszcza w moim prywatnym życiu, co
też przełożyło się na moje samopoczucie. Natomiast czułem, że kwestia
mojego ujawnienia wisi w powietrzu – tzn. wcześniej czy później
(ponieważ walka z teorią maskirowki i blogerami z nią związanymi się
wielu od miesięcy nasilała: http://wpolityce.pl/artykuly/21314-antoni-macierewicz-w-sprawie-koncepcji-fym-a-pelny-tekst-listu)
albo sam Macierewicz, albo któryś z jego ludzi (jak Ścios itp.) ujawni
mnie, co wyzwoli jeszcze większą falę personalnego ataku na mnie.
Miałem
tego zwyczajnie i serdecznie dosyć, i nie kryję, że byłem po prostu
wściekły, jak tylko Polak-szlachcic wściekły być może. Ta wściekłość
wyraziła się w mojej publikacji, w tekście, który zarazem dokonywał
bardzo istotnej zmiany w moim życiu i blogowaniu, gdyż po kilku latach
odsłaniał mnie, jako konkretnego autora postów, komentarzy itd. Nie
sądziłem, że w takim kontekście będzie dochodziło do mojego comingoutu, lecz nie miałem większego, a właściwie... żadnego wyboru.
Z
jednej strony piszesz książkę, która stanowi próbę jakiegoś uporania
się z różnymi wątkami śledztwa, z drugiej narasta wokół ciebie atmosfera
podsycanej nienawiści, gdzie insynuacja goni insynuację, a oszczerstwo
oszczerstwo – jak to zwykle w „szkole Macierewicza”. (Jak zresztą
słusznie kiedyś zauważył strzalka – akcja samego Macierewicza i jego
„pretorian” przypominała akcję Brody, o której wspominałem wcześniej.
mówiąc Ci w wywiadzie o wczesnym POLIS MPC – lecz to, czego
dokonała/dokonuje „szkoła Macierewicza”, to było coś więcej, sądzę, coś
dużo więcej, vide choćby obecna donosicielska akcja Dąbrowskiego, której
będę się uważnie przyglądał wraz z prawnikami: http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/08/sciaga-dla-dabrowskiego.html).
Jednocześnie,
tj. oprócz napisania książki i oprócz wzburzonego morza nienawiści,
masz świadomość tego, jak bezpowrotnie stracono czas dwóch lat pracy
„Zespołu” (z którym na początku nie tylko ja, ale i wielu innych ludzi
wiązało wielkie nadzieje). Co więcej, zauważasz, że od długiego czasu
„Przewodniczący” i jego „uczniowie” w Sieci zajmują się głównie
zwalczaniem teorii maskirowki (!), nie zaś prowadzeniem dochodzenia.
Byłoby to śmieszne, gdyby nie było takie straszne. Czy w pewnym momencie
nie masz ochoty powiedzieć: „basta!” i walnąć pięścią w stół, aż się
posypie tynk w pomieszczeniu? Najbardziej pokornego świętego by to
wszystko wytrąciło z równowagi, a co dopiero mnie, który jestem zwykłym
człowiekiem.
Patrząc
przecież zupełnie na zimno – co zresztą wielokrotnie sygnalizowałem w
moich publikacjach – gdyby śledztwo blogerskie było „ufologią”, to nikt
nie powinien był sobie zawracać nim głowy, tylko powinien spokojnie
rozwijać wątki wypadkowe lub katastroficzno-zamachowe. I już. No problemo.
A tu tymczasem wprost odwrotnie – narastająca akcja propagandowa (w
iście orwellowskim stylu) obejmująca właśnie śledztwo blogerskie i
teorię maskirowki. Co więcej, jeśliby się konsekwentnie przyjmowało, że
„prezydenckiego tupolewa” wysadzono nad Siewiernym, to należałoby badać
wątek: jak mogły się pojawić środki wybuchowe na pokładzie (w luku
etc.), czyli najzwyczajniej wrócić na Okęcie. Jeśliby się uważało, że
samolot zestrzelono, to należałoby zacząć przesłuchiwać świadków
smoleńskich (takich jak dziennikarze czy załoga jaka-40). A tu – gdzie
tam. „My już wszystko wiemy”, powiada „Przewodniczący” a propos
przebiegu zdarzeń z 10-04, „to nie jest żaden Free Your Mind”, mówi do
p. E. Stankiewicz przed kamerą.
W jaki sposób Macierewicz np. „zbadał Okęcie”? Ano w taki, że zaprosił legendarnego T. Szczegielniaka (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/03/tajemnice-okecia-2.html) i zaczął go wypytywać o różne zagadnienia w kontekście „różnych teorii”, m.in. takiej, nie wiem, czy pamiętasz, dotyczącej wcześniejszego uprowadzenia delegacji.
Szczegielniak zaprzeczył, by delegacja została wcześniej, tj. przed
przybyciem na EPWA, uprowadzona, więc sprawa wyjaśniona, bo „wszystkich”
Szczegielniak widział, jak wsiadali. Tymczasem, jak wiemy, nie kto
inny, a sam „Przewodniczący” grzmiał na spotkaniach z ludźmi, iż rząd
Tuska zlekceważył komunikat o zagrożeniu terrorystycznym uprowadzeniem,
który pojawił się 9 kwietnia 2010. Czemu tego wątku uprowadzenia
właśnie Macierewicz nie drążył dalej? Uprowadzić samolot można wszak na
kilka sposobów: 1) po starcie, ale i 2) w trakcie lotu (przejęcie przez
terrorystów kontroli nad załogą lub też zmuszenie przez wrogie myśliwce
do lotu we wskazane miejsce). Uprowadzić delegację zaś można nie tylko
1) „przed startem”, lecz także 2) w locie (vide wrogie przejęcie), ale
też i 3) po wylądowaniu. Tymi kwestiami „Przewodniczący” w ogóle się nie
zajął.
Na
tym nie koniec, jeśli chodzi o powody mojej „ślepej furii”. Były i inne
„punkty zapalne” mojego wściekłego wybuchu. Parę dni wcześniej
spotkałem się (pisałem o tym) z poważnymi naukowcami i ze zdumieniem
stwierdziłem, że większość tych osób nic prawie nie wie (poza tym, co
„ogólnie krąży” w mediach) o szczegółach sprawy tragedii. Nie wiedziano
nawet o szokujących wynikach sekcji zwłok śp. premiera P. Gosiewskiego i
śp. prof. J. Kurtyki. O znajomości zeznań świadków też, rzecz jasna,
nie było mowy ani o skali zaniedbań (wymieniam je w jednym z
początkowych rozdziałów „Czerwonej strony Księżyca”) ze strony
polskich instytucji państwowych, jeśli chodzi o „miejsce katastrofy”.
Wiedziano jednak... o możliwych „dwóch wybuchach”, a żeby było jeszcze
śmieszniej jeden z naukowców spytał, co sądzimy o „koncepcji FYM-a” :).
Ja
na tym spotkaniu nie przyznawałem się, że FYM to ja, ale (gdy spytano
mnie, jak wg mnie było z wydarzeniami 10 Kwietnia) i tak nie ukrywałem
tego, że mam identyczne poglądy na scenariusz z 10 Kwietnia, jak FYM.
Zaczęliśmy się więc dość głośno spierać (choć było to zwykłe,
towarzyskie spotkanie w ogrodzie przy winie i sałatkach) na temat
„fantastyczności” teorii maskirowki, lecz sporej części osób wprost „nie
mieściło się w głowie”, że tamtego dnia mogłoby nie być żadnej
katastrofy.
Zrozumiałem więc wtedy, że trzeba nareszcie wyjść ze sprawą blogerskiego śledztwa poza
środowisko blogosfery, gdyż ta jest do tego stopnia ignorowana przez
ludzi nauki, iż pewne zagadnienia, ustalenia, pytania po prostu do nich
nie docierają. Nie docierają. Innej drogi na owo „wyjście” nie było, jak
ta, że naraz otwarcie przyznam, że FYM to ja, czyli PP, tj. osoba
zajmująca się takimi a nie innymi zagadnieniami naukowymi. Chciałem w
ten sposób pokazać, że blogerskiego śledztwa nie prowadzą jacyś dziwni
pokrzywieni ludzie w piżamach, lecz po prostu naukowcy, którzy przyjmują
pseudonim, by móc swobodnie publikować swoje poglądy.
Wprawdzie
na jednej z konferencji medioznawczych (na naszej uczelni)
prezentowałem (pod imieniem i nazwiskiem) referat na temat medialnego
obrazu tragedii (został opublikowany, niestety bez ilustracji, w książce
„Konteksty dziennikarstwa” (red. R. Polak, Kraków-Rzeszów-Zamość 2010, pt. „Tragedia smoleńska w polskich mediach elektronicznych (pierwsze tygodnie)”
na s. 189-197) zwracając uwagę na śledztwo blogerskie na s24 (pomijając
zarazem z oczywistych, metodologicznych względów własny blog), lecz
tekst przeszedł bez echa, jako że publikacja w naukowej „zbiorówce” to
nie to samo co przekaz w tygodnikach opinii lub gazetach codziennych.
Zwracam jednak uwagę na ten mój tekst, ponieważ jedną z jego tez, tj. taką, że „od samego początku w mediach nie emitowano żadnych poważnych materiałów związanych z okolicznościami katastrofy” powtórzyłem w rozdziale „Czerwonej strony Księżyca”
dotyczącym medialnego obrazu Zdarzenia. W artykule akcentowałem m.in.
właśnie przedziwne zachowanie mediów (zastawiając je choćby z wieloma
filmowymi relacjami z 11 września 2001) i brak obrazu samej katastrofy.
Te zagadnienia potem starałem się w miarę dokładnie przedstawić w „Czerwonej stronie Księżyca”, dysponując już (na przestrzeni dwóch lat) obfitym materiałem badawczym.
Wracając jednak do mojego ujawnienia się. Ów tekst to był stylistyczny freestyle.
Zapewne moja „dusza pisarska” przeważyła nad tym „chłodnym naukowym
podejściem”, jakie starałem się (z lepszym lub gorszym skutkiem)
prezentować w dziesiątkach śledczych postów. Nie wiem jednak, czy
istniałby jakiś... złoty środek w kwestii ujawniania się :). Miałbym
może pytać ludzi, którym się wcześniej ujawniłem, jak to zrobić? Jak się
ujawnić, by nie było „szoku”? Biorąc pod uwagę, że tacy ludzie jak
Nowaczyk, Osiejuk czy Ścios którzy długo już wiedzieli, że FYM to ja,
stali się moimi zaciekłymi wrogami, to chyba byłaby to zbędna fatyga.
Miałem zrobić ankietę: „jak się ujawnić, by zminimalizować efekt
zupełnego zaskoczenia”? :)
Decyzja
na pewno nie było dla mnie łatwa, bo liczyłem się w końcu z tym, że
odtąd już „nic nie będzie takie jak było”, zaś „szkoła Macierewicza”
urządzi sobie doprawdy krwawe bachanalia moim kosztem. Zarazem jednak
liczyłem (w tym zaś względzie się nie pomyliłem), że ludzie, którym mogę
zaufać, pozostaną przy mnie, zaś ludzie, którzy zobaczą, jak wielką
nienawiść rozpętują siewcy nienawiści, zastanowią się choćby nad tym: co takiego jest w tym, co głosi teoria maskirowki, iż wokół niej tak krząta się zajadła „szkoła Macierewicza”,
której jedynym celem jest szczucie jednych Polaków na drugich? Tak,
szczucie – nienawiść jest w sposób sztuczny podsycana po to, by jedne
grupy społeczne żarły się z innymi. Taka to metoda „zarządzania
nastrojami” opracowana przez tę „szkołę” do perfekcji.
A
przecież ta nienawiść społeczna jest podstawowym problemem współczesnej
Polski. Nie żadne kwestie gospodarcze. One są drugorzędne wobec tego
fundamentalnego zagadnienia. Ludzie w naszym kraju ze sobą często nie
kooperują, bo się nienawidzą. Tak nie może funkcjonować
społeczeństwo, a już na pewno nie społeczeństwo wolnych obywateli.
Nienawiść zaś generowana jest w prosty sposób poprzez jawną
dyskryminację tych „nie naszych”. Albo jesteś z nami, albo „won, ruski
agencie”. Ta metoda jest „uniwersalnym rozwiązaniem” tego typu gremiów
jak „szkoła Macierewicza”. To są ludzie niereformowalni i jeśli nie
zaznają łaski jakiegoś gruntownego nawrócenia (o co należy się dla nich
modlić), będą żyć w swej nienawiści do końca swych dni.
Nienawiść,
zaznaczmy, nie musi się od razu wyrażać jakimś skakaniem komuś do
gardeł (choć tym także może, rzecz jasna) – częściej jest to na zimno,
tj. z całkowitym wyrachowaniem, wskazywanie/typowanie ludzi „do
stracenia”, do „cywilnej śmierci” i obserwowanie, jak ta metoda
„pracuje” - jak organizują się ci podburzeni do linczowania kogoś
„wykluczonego”. To coś potwornego – i gdybym nie zaznał tego na własnej
skórze, to pewnie nie zrozumiałbym potworności tego piekielnego,
patologicznego mechanizmu. Ta machina wydaje się z pozoru nie do
zatrzymania, w tym sensie, iż zawsze znajdzie się nowy obiekt do
zlinczowania, jeśli tylko go „mistrz” wskaże. Można ją zatrzymać zaś
tylko wtedy, gdy wielu ludzi przejrzy na oczy i zobaczy, jaki chory
mechanizm jest tu uruchamiany. Mechanizm szczucia, insynuacji,
oszczerstw, upodlania i właśnie społecznej nienawiści, która skutecznie
uniemożliwia społeczną kooperację. Nie ma on absolutnie nic wspólnego,
nie muszę chyba dodawać, z miłością bliźniego i katolicyzmem. Nic. Nie
zmienia to jednak faktu, że ludzie deklarujący się właśnie jako katolicy
potrafią taki właśnie piekielny mechanizm nienawiści społecznej
uruchamiać.
Mój tekst – mój freestyle
był także drapieżną odpowiedzią na to zjawisko. Stwierdziłem bowiem, że
tylko taką literacką wizją, która spróbuje ten miecz nienawiści obrócić
przeciwko samym nienawistnikom, że się tak wyrażę. Był to zarazem „wet
za wet”. Wystrzał z haubicy po długim ostrzeliwaniu i obleganiu mojego
„elektronicznego bunkra”. Dlaczego miałem pozwalać, by jakiś polityk
sprowadzał moją dwuletnią pracę do poziomu agenturalnej działalności i
jeszcze roztaczał atmosferę nienawiści wokół mnie? Dlaczego ktoś miał
robić sobie ze mnie worek do bicia?
Nie
było innego wyjścia, jak pokazanie Macierewiczowi, że ja też potrafię
języka użyć jako miecza. I pokazałem, że potrafię. Wystrzał był potężny i
jeśli trzeba będzie go powtórzyć, to na pewno powtórzę – z jeszcze
większym efektem kanonady, aż szyby się będą trzęsły. Nie pozwolę bowiem
sobie na to, by ktoś mnie, uczciwego polskiego naukowca i pisarza,
mieszał z błotem tylko z tego powodu, że mu się nie podoba to, co na
blogu lub w książce takiej jak „Czerwona strona Księżyca” głoszę – choćby to był nawet polityk „najświętszy z świętych na prawicy”, jak właśnie Macierewicz. Nie pozwolę na to.
Możliwe
jednak, że zbytnio zaufałem memu poczuciu, iż wiele osób czytających
mnie wie, że potrafię w swym pisaniu łączyć różne style (ktoś, kto
uważnie czytał moje opracowanie „Zniewolonego umysłu” Miłosza (http://polis2008.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=898:the-captive-mindq1-czytany-po-60-latach-omega-&catid=348:dzielnica-krytykow&Itemid=344,
mógł się domyślać, że jestem także pisarzem i teoretykiem literatury),
zatem nie wprowadziłem jakiegoś „zabezpieczenia” w postaci wstępu: „Uwaga,
uwaga, ten tekst będzie zupełnie odmienny, od tego, co choćby czytali
Państwo w ostatnich moich notkach – tak więc proszę się nastawić na szok”.
Poza
tym, czy takie zabezpieczenie cokolwiek by zmieniło? Na pewno nie
spodziewałem się, że natychmiast pojawią się ludzie kwestionujący, że
FYM to ja (i to nawet ci, co znali moje personalia!). Raczej sądziłem,
że rozgorzeje dyskusja wokół ujętej literacko wizji, w której 10
Kwietnia uniknęliśmy wojny (zapoczątkowanej uprowadzeniem Delegacji), a
nie że zacznie się cyberwojna z moją prywatną osobą. Przeliczyłem się,
aczkolwiek lekcja historii była pouczająca – zobaczyłem na własne oczy,
kto jest kim. Także pośród osób deklarujących się jako prowadzące
śledztwo w ramach teorii maskirowki. Nie ukrywam, że tej wiedzy także od
jakiegoś czasu poszukiwałem – pojawiali się bowiem
komentatorzy/blogerzy, których podejrzewałem o to, że kierują śledztwo
na fałszywe tory, lecz nie byłem w stu procentach pewien, czy moje
przeczucia są uzasadnione.
Błąd
– taki czysto techniczny – (a diabeł zwykle tkwi w szczegółach, jak
wiemy) polegał pewnie na tym, iż nie zrzuciłem tego samego tekstu (jak
to zwykle czyniłem) w paru miejscach naraz. To od razu dało rozmaitym
„życzliwym” pretekst do kwestionowania mojej tożsamości, a tym samym do
odwracania uwagi Czytelników od treści tego, co przekazywałem w moim
dramatycznym tekście. Kierowałem się tym, że chciałem skoncentrować
dyskusję tak, by przebiegała na s24 i w jakiejś mierze „wyróżnić” to
miejsce takim moim nadzwyczajnym wsytąpieniem. Gdy wnet zrzuciłem tekst
na dwóch innych moich blogach (dołączając na początek jeszcze moją
literacką rekonstrukcję możliwego dialogu między Tuskiem a Kaczyńskim –
niewykluczone, że tak należało też zacząc z tekstem na s24, ale to dziś
nieważne) dla troli i tak nie miało to znaczenia, gdyż istota rzeczy
polegała na atakowaniu mojej osoby, nie zaś dyskutowaniu tego, co
pisałem.
Zrozumiałem,
że w ten sposób cyber-wojna zaczyna się na całego i muszę jakoś stawić
jej czoła. Innymi słowy, że nie ma znaczenia to, jak wielka jest skala
tragedii z 10 Kwietnia, nie ma znaczenia to, że sprawa jest wciąż
nierozwiązana (zwłaszcza po dwóch latach bezowocnej pracy „Zespołu”),
nie ma znaczenia to, co można usłyszeć na ścieżce z filmiku Koli (po
odizolowaniu jej od obrazu, który wg mnie jest dodany w celu
„przesłonięcia” dźwięku), nie jest ważne nawet to, że należy jak
najszybciej powołać nadzwyczajną komisję do zbadania tragedii (a nie
żadnej „katastrofy smoleńskiej”) - ważne jest jedno: by zagłuszyć mój
głos. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji zacząłem się elektronicznie
„ostrzeliwać”.
Pod
wspaniałym wywiadem z p. Jakuckimi, opublikowanym 21.06., Twoje
komentarze szokują wielu komentatorów: rzekome szyfry w książce Piotra
Kraśki, zapewniająca Ci bezpieczeństwo Polska Policja, zapowiedź
politycznego trzęsienia ziemi, jesteśmy chronieni przez NATO,...
Wrażenie gorączkowej (dość chaotycznej) próby przekazania czytelnikowi
jakichś ważnych, ale szalenie niejasnych przesłań i informacji...
Dobrze, że wspominasz
o pp. Jakuckich, bo zapowiadali, jak wiemy, opublikowanie książki
związanej z teorią maskirowki. Mam nadzieję, że nie odstąpili od tego
zamiaru, gdyż sam niecierpliwie wypatruję tej publikacji. Miałem okazję
ich poznać 4 czerwca 2012, kiedy to rozmawialiśmy długo o
„Przewodniczącym”, o śledztwie i o maskirowce właśnie. Wspominałem im
wtedy o tym, że szykuję pewną niespodziankę, co możliwe iż oni
potraktowali jako zapowiedź ujawnienia się, ale mnie chodziło wtedy o
tekst literacki, który piszę w nawiązaniu do tragedii z 10 Kwietnia. To
już nie jest niespodzianka, gdyż podzieliłem się tą informacją w moim
„comingoutowym” tekście. Ciekaw jestem, co u Jakuckich słychać.
Natomiast, co do policji, to niech to pozostanie w sferze tajemnicy. Nie
muszę chyba wszystkiego podczas naszej rozmowy ujawniać. O wiele
ciekawszy jest wątek następny, który poruszasz, a więc ochrony
NATO. Nad tym się proponuję zatrzymać na dłużej, dokonując pewnej
retrospektywy, która, sądzę, powinna być bardziej zajmująca niż moje
osobiste perypetie.
Jeśli przyjrzymy się
uważnie tygodniowi, który związany jest z 10-tym Kwietnia, to mamy tam
taką sekwencję zdarzeń – znaną nam wyłącznie z mediów. Po pierwsze
trwają wielkie bałtyckie manewry NATO, po drugie 12 kwietnia odbywa się
szczyt nuklearny NATO w Waszyngtonie, po trzecie 13 kwietnia prezydent
USA deklaruje (co należy do rzadkości, jeśli chodzi o administrację
amerykańską) swój przyjazd na pogrzeb polskiego Prezydenta, zaś trzy dni
później, 16 kwietnia wybucha islandzki wulkan i zostaje w niedługim
czasie (po raz pierwszy po II wojnie) całkowicie sparaliżowana
przestrzeń powietrzna nad Starym Kontynentem. Jeszcze 17 kwietnia po
północy USA potwierdza przybycie Obamy, lecz już po godz. 20-tej ją
odwołuje (informacje dot. Obamy podaję za Kraśką i jego książką).
Jak ta „wulkaniczna” sytuacja przekłada się na polskie realia? Jak to ujął S. Mikosz (ówczesny prezes PLL LOT) w książce „Leci z nami pilot” (Warszawa 2011, s. 100-101): „ostatni
raz, kiedy LOT nie wykonywał żadnego rejsu z Polski miał miejsce 13
grudnia 1981 roku, po wprowadzeniu stanu wojennego. (...) Obecną
sytuację od wydarzeń z grudnia '81 różniło to, że prawie cała Europa
zamknęła swoją przestrzeń powietrzną. (...). Przez większą część kryzysu
otwarta była Portugalia i Grecja. W pozostałych krajach nic nie latało.
Niebo nad Europą po prostu opustoszało.”
To jednak wcale nie koniec tej dziwnej historii. Mikosz pisze nieco dalej tak (s. 105): „Niestety,
nikt nie mierzył parametrów pyłu i nie miał odpowiedniego sprzętu, aby
to zrobić. Eurocontrol publikowała to, co miała. Sytuacja była więc
kuriozalna: cała branża lotnicza w Europie uzależniona była od
najzwyklejszej mapy Europy z zaznaczonym na niej czerwoną linią
pięciobokiem, wewnątrz którego znajdowała się chmura. Najważniejszy w
tych dniach dokument przypominał mi trochę rysunek mojego pięcioletniego
syna, który figury geometryczne rysował od linijki. Kilka zdawkowych
informacji o możliwych wysokościach chmury i nic więcej. Tyle, że chmura
była wewnątrz pięcioboku i tam nie można było latać. A pięciobok
obejmował 3/4 kontynentu.”
I jeszcze dalej historia robi się jeszcze dziwniejsza (s. 107-109): „pył z islandzkiego wulkanu nie zawierał tak groźnych dla silników substancji (jak ten znany choćby z awarii Boeinga 747 w 1982 r. - przyp. F.Y.M. I teraz uwaga). Z
różnych doniesień wiedzieliśmy też, że brytyjskie służby
meteorologiczne dysponują nawet specjalnym samolotem, który mierzy
gęstość pyłów. Pech chciał, że dwa dni przed wybuchem (wulkanu – przyp. F.Y.M.) właśnie
ten samolot został oddany do przeglądu. Stał w hangarze bez jednego
silnika. A silnika nie można było dowieźć, bo nie latały samoloty z
cargo. Samolot ten był dostosowany do lotów w pyle, miał pełną
aparaturę.
Wtedy też wyszedł
cały biurokratyzm europejskich struktur. Ponad 60 % całej europejskiej
floty było uziemione, codziennie anulowano 20 tysięcy rejsów, a
urzędnicy Eurocontrol pojechali sobie na weekend. Od piątku nic nie
latało, a pierwszą konferencję telefoniczną z udziałem przedstawicieli
rządów zorganizowano w poniedziałek 19 kwietnia o 15.00, podczas gdy
zakaz lotów obowiązywał od 16 kwietnia! Nie ukrywam, że doprowadzało nas
to do wrzenia. Tym bardziej, że konkluzją było stwierdzenie, że nic nie
wiemy i czekamy.”
Jaki zatem finał tej „wulkanicznej telenoweli”? Na s. 108-109 Mikosz pisze: „Pierwszy
nie wytrzymał Willie Walsh, Prezes British Airways. Ponieważ sam jest
pilotem, zebrał załogę ochotników i pustym Boeingiem 747 poleciał z nimi
w lot testowy. Przeleciał przez rzekomą chmurę, pięć dni po jej
zjawieniu się nad Europą i po wylądowaniu i gruntownym przeglądzie
okazało się, że na samolocie nie było ani jednej rysy, ani innych śladów
oddziaływania pyłów. Stopniowo zaczęły to robić inne linie: Lufthansa,
Iberia też wykonały rejsy testowe. Sprawa była o tyle poważna, że (wulkan – przyp. F.Y.M.) nadal
dymił, a premier Islandii powiedział, że jego drugi „młodszy kolega”,
jest znacznie większy i specjaliści mówią, że lada moment może nastąpić
kolejny wybuch. A ponieważ w czasie jego ostatniej większej erupcji, w
1821 roku, dymił przez dwa lata, po odczytaniu tej informacji na
posiedzeniu sztabu kryzysowego twarze wszystkich zastygły w swoistym
bardzo wykrzywionym uśmiechu.”
Dalszy ciąg możemy
sobie teraz darować, nie wchodząc w kwestie bajońskich kwot strat
poniesionych przez poszczególne linie. Na moje oko „zamknięcie nieba nad
Europą” to kolejna militarna akcja NATO z połowy kwietnia 2010, o
której kulisach kompletnie nie wiemy. Ale może się niedługo dowiemy.
I na koniec świeższe
wieści związane z NATO i polskim lotnictwem. Zapewne nie widziałaś
najnowszej okładki pisma „Lotnictwo” (8/2012) – jest na nim zdjęcie
polskiego pilota F-16 nad Alaską. Co on tam robił? Otóż wraz z innymi
najlepszymi polskimi pilotami brał tam udział w manewrach nomen omen
„Red Flag”. Jak pisze Ł. Grudziński: „Lotnicy udali się na Alaskę na
zaproszenie wystosowane z Departamentu Sił Powietrznych w 2010 roku.
Gospodarze umożliwli im wszechstronny trening na poligonach
odwzorowujących z maksymalnym realizmem warunki współczesnego pola
walki, w tym oddziaływanie środków obrony przeciwlotniczej przeciwnika i
zakłócenia radioelektroniczne. Pierwszy test stanowił dla nas bardzo
daleki przelot, z czterema tankowaniami w powietrzu. Już na miejscu
osiem myśliwców F-16 Jastrząb rozlokowało się w bazie Eielson AFB,
transportowiec C-130 Herucles zaś wylądował w bazie Elmenorf AFB,
Wkrótce na Alasce załopotała biało-czerwona flaga.” Autor przypomina też, że „Wyjątkowość ćwiczeń Red Flag polega na tym, że to gospodarze decydują, kogo zaprosić do udziału w nich i że są to manewry o największym stopniu trudności”.
Znamienny jest komentarz SirPKL:
„Jeżeli to TY FYMIE toPOZDRAWIAM
Wbrew
wszystkim dotychczasowym zwyczajom, kiedy to dyskusja pod jedną notką
trwała dość długo, a szczególnie jeśli dotyczyła pewnych generaliów
polskiego życia politycznego i szerszych uwarunkowań – bo takim tekstem
jest rozmowa z pp. Jakuckimi, już następnego dnia rano ukazuje się
kolejny tekst, zapowiadany „Powrót z Mandżurii”, jako ostatnia
(integralna) część „CzsK”
Odp.:
Poruszasz wiele poważnych rzeczy naraz i właściwie trudno się odnieść
do wszystkich za jednym zamachem. Zacznijmy od Kraśki, do którego
nawiązałaś wcześniej, a którego pominąłem, rozwodząc się o NATO –
czytałaś jego książkę? Jeśli nie, to poczytaj koniecznie. Podobnie radzę
tym wszystkim, co nie czytali. Podejrzewam, że może być trudna do
zdobycia obecnie, bo chyba nie została wznowiona, lecz może gdzieś do
znalezienia jest. Kraśko był tu w moim „skandalicznym tekście” jednym z
przykładów, ale wyrazistym, jak sądziłem. Książka ta ukazała się kilka
miesięcy po tragedii jako pierwsza publikacja „smoleńska” i zrazu nie
pozostawiłem na niej suchej nitki (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2010/07/smolensk-w-wersji-dla-idiotow.html).
Przy hipotetycznym założeniu jednak, że Kraśko wie, iż nie doszło do
katastrofy na XUBS, to czyta się ten tekst zupełnie inaczej, zwłaszcza
taki fragment (s. 63):
„-
Wszystko wyglądało koszmarnie. Porozrzucane fotele, ubrania, dokumenty,
a wokół szczątki samolotu. Widziałem te ciała. To było straszne – tak
mówił jeden z obecnych tam, poseł PiS Maks Kraczkowski. - Człowiek czuł
się jak w mogile. Coś przerażającego. Kiedy teraz, po powrocie zamykam
oczy, widzę miejsce tragedii. To koszmar, co tam zobaczyliśmy.
Z daleka widzieli wiszący na gałęzi dobrze im znany żakiet Grażyny Gęsickiej.
-
Na miejscu katastrofy był szokujący widok. Części garderoby, biżuterii.
Ciał już nie było, ale były ślady krwi. Widziałem zwisający z kadłuba
żakiet naszej koleżanki klubowej. Taki bardzo charakterystyczny, który
często komentowaliśmy – kilkanaście godzin później w Warszawie mówił
Adam Bielan.”
Przecież oba te
akapity wzajemnie sobie przeczą – każdy w stanie jest tę sprzeczność
wyłowić, a mają dotyczyć mniej więcej tej samej chwili. Może Kraśko
pisze w takim właśnie stylu. A może nie? Może celowo zestawił takie
niespójne relacje. „Zespół” nie znalazł czasu na to, by przesłuchać tego
dzienikarza, choć przecież materiał towarzyszącego mu operatora R. Sępa
(w prokuraturze zeznał, że nie widział fragmentów ciał ofiar) nadano w
TVP jeszcze zanim zaprezentowano moonfilm Wiśniewskiego.
Sądzisz,
że gdyby nie doszło do katastrofy (a tak zakładamy w ramach teorii
maskirowki), to (przynajmniej niektórzy) dziennikarze by o tym nie
wiedzieli? Jeśliby zaś wiedzieli, że do niej nie doszło, to w jaki
sposób pisaliby książki... o niej? Tylko w wersji, w której pojawiają
się jakieś przedziwne, przykuwające uwagę fragmenty. Pytanie: kto z
dziennikarzy wie, a kto nie wie (zakładając taką właśnie wersję
wydarzeń). To jednak wciąż kwestia do zbadania. Czy jakikolwiek ważny
dla „sprawy smoleńskiej” dziennikarz został przesłuchany przez „Zespół”?
Bater? Mróz? Pyza? Wydarczyk? Cegielski? Świąder? By wymienić
pierwszych z brzegu poza Kraśką. Nie. A bierzesz pod uwagę także takie
rozwiązanie, że „Przewodniczący” wie, iż nie było katastrofy, a zarazem
ją... bada? Zostawmy tę ostatnią kwestię w tym momencie i wróćmy do
meritum.
Hipoteza,
podkreślam, hipoteza, jaką postawiłem w „ostatnim rozdziale” (choć może
opisana w nazbyt literacki sposób), związana była ni mniej ni więcej
tylko z poprzednimi ustaleniami – zakończonymi Aneksem-3 (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/06/FYM-Aneks-3.pdf).
Jeśli bowiem przyjmujemy (w ramach teorii maskirowki), że do katastrofy
na Siewiernym nie doszło, to chyba musimy konsekwentnie przyjąć też, że
musiał to także wiedzieć „gabinet ciemniaków”. Jeśli my do tego
doszliśmy po wielu miesiącach żmudnych analiz przeróżnych materiałów, to
polskie/natowskie służby, polski rząd itd. (ale też J. Kaczyński)
musieli to wiedzieć już 10 Kwietnia, zanim „ogłoszono” katastrofę w
mediach. Część polskich dziennikarzy także.
Powstaje
więc pytanie, co z taką wiedzą można było wtedy zrobić – to raz. Po
drugie zaś: jaki był faktyczny przebieg wypadków. Np. uprowadzenie
Delegacji i co dalej? Po trzecie: jak w sytuacji tak ekstremalnej
zareagowałoby polskie państwo? Po czwarte: jaka była skala zagrożenia? I
czego uniknięto, sięgając po takie a nie inne środki.
Powiedzmy
sobie szczerze: jeśliby doszło do terrorystycznego uprowadzenia (np. po
wylądowaniu na UMII), to natychmiast postawiono by NATO w stan
gotowości. Nie wierzę, by ktokolwiek przyglądał się z obojętnością
takiej sytuacji i sprawa byłaby najwyższej wagi – nie tylko w związku z
„globalną wojną z terroryzmem”, ale też ze względu na rangę Delegatów.
Jeśli natomiast
weźmiemy pod uwagę to, że media zwykle kreują rzeczywistość, a nie ją
odwzorowują, to musimy też pamiętać, iż nie wszystko to, co możemy
przeczytać, usłyszeć, zobaczyć w tychże mediach musi być prawdą. To
chyba banał, lecz warty powtórzenia. Nie chodzi o to, że media kłamią
czy też muszą kłamać. Między kłamstwem a prawdą rozciąga się wiele
połaci pół-kłamstw i pół-prawd – jak też, co znamienne nie tylko w
twórczości artystycznej, fikcji. Czy więc media nie mogą tworzyć Fikcji
(przez duże F), by np. chronić bezpieczeństwo państwa i obywateli? Ależ
mogą – i nawet dziwne byłoby gdyby tego nie robiły. Czy media informują o
wszystkim choćby w związku ze śledztwem? Oczywiście, że nie – wiemy
nawet, iż istnieją depozyty w przeróżnych rękach (nie tylko w
prokuraturze wojskowej), które mimo upływu czasu nie ujrzały światła
dziennego.
Powiedzieć musimy
sobie szczerze też coś innego: nie znamy wciąż pełnej prawdy ani o
wydarzeniach z 10 Kwietnia, ani tym bardziej o tym, co się dokładnie
działo i jakie zapadały decyzje w związku z tym, co się działo. Z tego
zaś, co przekazują nam media, powstają przeróżne obrazy wydarzeń,
wzajemnie sprzeczne. Im dłużej i głębiej się „grzebie” w poszczególnych
obszarach, tym więcej sprzeczności wychodzi. Czy zatem powinniśmy się
twardo trzymać przekazu medialnego? W żadnym wypadku. Powinniśmy cały
czas kontynuować dochodzenie, lecz pozostawać zarazem w nastawieniu
„niedogmatycznym”, a więc otwarci na możliwości rewizji naszych
koncepcji.
Tylko w ten sposób
pomożemy tym, którzy prowadzą autentyczne śledztwo. Jedno tu jeszcze
muszę dodać – śledztwo blogerskie było za słabe, jeśli chodzi o skalę
oddziaływania – z tego też względu muszą się włączyć w nie (już
otwarcie) środowiska naukowe. W ten sposób istnieje spora szansa, że uda
się odpolityzować sprawę „Smoleńska” i zarazem przerwać zmowę
zmilczenia, która konsoliduje ponad podziałami przeróżne polityczne
gremia szachujące się nawzajem tym, co wiedzą o sobie pod kątem
„utajnionych” spraw z 10 Kwietnia.
16. Pytania dotyczące okoliczności powstania tego tekstu:
W jakim okresie czasu ten tekst był pisany?
Kiedy zacząłeś, kiedy postawiłeś kropkę?
Czy to Ty, FYM’ie jesteś autorem tego tekstu – od początku do końca?
Dziwne
te pytania – przypominające mi atmosferę, jaka zapanowała po moim
ujawnieniu się. Nie była to miła atmosfera, jak pewnie wiesz. Tekst
powstawał w czerwcu przed jego publikacją. Jak już obszernie wyjaśniałem
wyżej, to był freestyle, mieszanina różnych stylów – swoista
„wolna amerykanka”, rozumiana jako wyraz mojej wściekłości, buntu, a
zarazem chęć zwrócenia uwagi na kilka podstawowych kwestii związanych ze
śledztwem.
Czy
ktoś postawił Ci warunek, że w CZsK MUSZĄ się znaleźć fragmenty
gloryfikujące Tuska i dlatego postanowiłeś ten zupełnie nieprawdopodobny
tekst potraktować jako ostatni rozdział „Czerwonej strony Księżyca”?
Czy
zaistniała sytuacja, w której wymuszono na Tobie dołączenie tego tekstu
do CzsK, by obligatoryjnie całość Twoich dotychczasowych ustaleń łączyć
nierozerwalnie z „Powrotem do Mandżurii”?
Odp.:
Nie. Nikt mi takiego warunku nie postawił, nie zaistniała więc
sytuacja, w której zmuszony zostałbym do dołącznia tego tekstu do „Czerwonej strony Księżyca”.
Możliwe, że na wyrost go nazwałem tym „ostatnim rozdziałem”. Trudno
byłoby tak osobisty tekst włączyć do książki, która, mimo że nieraz
jakieś emocjonalne elementy zawierała, to raczej (w moim zamiarze)
„trzymała fason” pewnej ironiczno-chłodnej stylistyki. Nie został on (ów
„ostatni rozdział”) zresztą, jak część osób zauważyła, opublikowany w
formie dodatkowego aneksu i w pdf-ie, co już było sygnałem (choć może
nie do końca czytelnym, jak widzę), że „ostatni rozdział”, to raczej
zakończenie pewnego dwuletniego okresu śledztwa, a zwłaszcza mocowania
się ze „szkołą Macierewicza” - zakończenie w tym sensie, że odtąd
występuję już pod imieniem i nazwiskiem, i zarazem, w taki właśnie
sposób, proponuję rozważenie najbardziej nieprawdopodobnej (trzymając
się Twojego określenia) wersji zdarzeń, w której rząd Tuska to nie są
ani hitlerowcy, ani bolszewicy, ani zdrajcy Polski, tylko ludzie, którzy
w sytuacji uprowadzenia Delegatów podjęliby jakieś działania mające na
celu zabezpieczenie kraju przed totalnym chaosem wojny.
Z
pewnością wtedy (tj. 22 czerwca 2012) emocje (oraz lincz, jakim się
zajęło mnóstwo „życzliwych”) nie pozwoliły różnym osobom wzięcia pod
uwagę takiego właśnie scenariusza – czy jednak jest on niemożliwy? Sama
nad tym pomyśl. Jeśli bowiem, a chyba tego już powtarzać nie muszę,
uważamy, że 1) nie doszło do żadnej katastrofy smoleńskiej, to wydaje mi
się, że nie jest zbyt trudnym do przyjęcia także takie założenie, iż 2)
o tym musieli wiedzieć ludzie władzy już 10 Kwietnia. Jeśli zatem
uważamy też (a to również chyba oczywiste na tle blogerskiego śledztwa),
że 3) doszło do skierowania Delegatów na zapasowe lotnisko, zaś lecieli
oni np. w dwóch samolotach (wersja z dwoma bliźniaczymi tupolewami –
jednym Stroińskiego, drugim Protasiuka, wydaje się najbardziej
prawdopodobna (por.http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/06/FYM-Aneks-3.pdf)), to możemy przyjąć że 4) rząd i polskie słuzby musieli o tym wiedzieć.
17.
16. czerwca ginie gen. Petelicki. Czy w Twoim najbliższym otoczeniu
zaszły zmiany, które wskazywałyby na to, że to zabójstwo może mieć
związek z Twoim poczuciem bezpieczeństwa osobistego i z gwałtownym
zawężeniem dotychczasowej swobody w prowadzeniu przez Ciebie badań
smoleńskich?
Odp.: Czytałem kiedyś (a było to już po moim burzliwym tekście z 22-06) w „Uważam Rze” (26/2012) artykuł M. Pyzy nt. śmierci Petelickiego. Kończy się on następująco, taką ezopową mową: „Podobnie
do wielu innych zagadkowych zgonów, również w przypadku generała,
zamiast wiedzy skazani jesteśmy na wiarę bądź jej brak w oficjalnie
podawaną wersję” (s. 15). Trzymając się tej stylistyki,
odpowiedziałbym Ci zatem: niestety, jak przy wielu zagadkowych
sprawach/historiach „okołosmoleńskich” nie wiadomo, co jest medialnym
przekazem, a co faktem. Nie jestem w stanie nic powiedzieć na temat
kwestii Petelickiego – myślę, że to sprawa, którą powinny się zajmować
wyspecjalizowane instytucje, a na pewno nie ja, nie dysponując żadną
możliwością weryfikacji danych medialnych.
Dla
większości Twoich czytelników i dotychczasowych współpracowników tekst
ten jest wręcz nie do przyjęcia. To tak jakby do rzetelnej historii
powstania warszawskiego dodać na końcu rozdział gloryfikujący
zbrodniarzy warszawskich 1944 r.. Nietrudno przecież sobie wyobrazić, że
o Erichu von dem Bachu-Zelewskim (wł.: Erich Julius
Eberhard von Zelewski), pogromcy Powstania Warszawskiego i zleceniodawcy
masowych zbrodni niemieckich dokonanych późnym latem na ludności
Warszawy, ktoś pisze rodzaj panegiryku. I – kierując się jedynie
przesłanką, iż von dem Bach nie został w Norymberdze skazany za zbrodnie
warszawskie – ten ktoś sobie wydumał, że w zasadzie ten von dem Bach to
nie tylko nic złego nie zrobił, ale tak naprawdę sprzyjał zarówno
powstańcom, jak i samemu powstaniu, które wspierał ze wszystkich sił...
W jednym z pierwszych akapitów piszesz:
„Tak,
proszę Państwa, Polska nie zginęła 10 Kwietnia, tylko rozpoczęła Nowe
Życie. To był Chrzest Krwi – to jest Nowy Kraj. Tak zstąpił Duch, na
Polskę. To już jest Nowa Rzeczpospolita. I my wszyscy zostaliśmy
odnowieni w ten sposób. 10 Kwietnia to najważniejszy dzień w Ich,
Męczenników Katyńskich historii, i w naszej, i w historii całej Polski.
Najważniejszy dzień – wyobrażacie sobie Państwo? Przeżyliśmy ponad dwa
lata temu najważniejszy dla wszystkich dzień. Dzień oporu. Wzięto
zakładników i postawiono pod murem cały nasz kraj – wszystkich nas. I
nie oddaliśmy kraju. To Dzień Męczeństwa i Zwycięstwa.”
Odp.: Twoje
porównanie uważam za zupełnie nietrafione (może nazbyt się zaczytujesz w
tekstach „szkoły Macierewicza”?). Miałbym uznać, że gabinet ciemniaków
to ludzie na kształt hitlerowców? Eksterminatorzy? Ludobójcy? Czy
sądzisz, że takie porównanie daje się obronić?
Już wiele
opowiedziałem Ci na temat mojego czerwcowego tekstu, lecz wciąż do niego
wracasz, niejako zapominając o tym, że była to publikacja wyjątkowa.
Bardzo wyjątkowa. I pozostanie taka – nie tylko przez wzgląd na mój
ówczesny stan emocjonalny, lecz i na to, że się w tym tekście ujawniłem,
co było dla mnie dodatkowym poważnym wyzwaniem. Wracając jednak do tego
cytatu i owej wizji związanej z takim scenariuszem, jaki już wyżej
rysowałem. Przy założeniu, że dochodzi do uprowadzenia Delegatów, ono
zaś jest związane z wypowiedzeniem Polsce (a może i Sojuszowi
Północnoatlantykiemu) wojny – to jeśli (z pomocą NATO) doszło do
twardego przeciwstawienia się agresji ze strony Moskwy, zaś dla naszego
bezpieczeństwa obrano wtedy i potem „narrację wypadkową”, to ja uważam,
że dzień 10 Kwietnia można by uznać za przełomowy właśnie w znaczeniu
połączenia Męczeństwa i Zwycięstwa.
Na ulicach polskich
miast nie ma gruzów po bombardowaniach. Na budynkach nie wiszą ruskie
flagi. W urzędach nie mówi się ruskim językiem. Chyba nie żyjemy w
najgorszym z możliwych światów. A śledztwo smoleńskie, zauważmy, trwa – a
ściślej śledztwa: jedno oficjalne (pseudośledztwo), a drugie, tajne (na
istnienie tego drugiego zwracałem uwagę w niedawnych notkach, a o
przebiegu i ustaleniach którego kompletnie nic nie wiemy: http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/07/posiedzenie-zespou-28-07-2010-cz-1_27.html, http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/07/posiedzenie-zespou-28-07-2010-cz-2.html, http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/08/posiedzenie-z-udziaem-prof-michaela.html).
18. Czy dostrzegasz tę wyraźną sprzeczność pomiędzy ustaleniami całości „CzsK” i jej „ostatnim rozdziałem”?
Czy
widzisz możliwości przekreślenia tej łączności „Powrotu do Mandżurii” z
całością „CzsK”? Np. poprzez skasowanie wpisu znajdującego się pod
tytułem tego tekstu informującego, że jest to ostatnia część „CzsK”...
Konsekwencje
utrzymywania tej łączności są zdecydowanie negatywne dla całości
„CzsK”, co wystarczy prześledzić chociażby w najnowszych wpisach Marka
Dąbrowskiego, narzucającego ton wypowiedzi całej grupie
„nurniopodobnych”.
Odp.: Myślę, że obszerne wyjaśnienia, jakie
złożyłem powyżej, powinny wystarczyć, a już na pewno donosicielskim
głosem architekta Dąbrowskiego nie powinnaś się przejmować. Nie widzę
powodu, by kasować mój wpis związany z ujawnieniem się – oddaje mój stan
silnego wzburzenia, a zarazem stanowi „świadectwo czasu”, takiego nie
innego. I tak na pewno jest on skopiowany przez „życzliwych” (takich jak
laleczka, która natychmiast po publikacji otwarcie wyznała, że sobie
kopiuje), więc nawet, gdybym go skasował, to zaraz by się pojawił w
dziesięciu wersjach z komentarzami, że „FYM skasował swój słynny post, a
więc”... i na nowo zaczęłaby się kołomyja. Troli nie zamierzam karmić.
„Życzliwych” też – ci ostatni zresztą zawsze znajdą pożywkę, bo to
ludzie, którymi kieruje zła wola – ta zaś wszystko potrafi obrócić
przeciwko tobie.
Odczuwam ulgę, że się
ujawniłem i cieszę się, że nie doszło w moim wypadku do tego, co
spotkało katarynę, którą ujawniono wbrew jej woli, a następnie
przeczołgano przez media i przez Sieć. Zaznaczam jednak – żeby nie było
wątpliwości, iż hipoteza (związana z „przewrotem kopernikańskim”)
testowana jest przeze mnie już na własny rachunek, a więc jeśli ktoś
uważa ją za niewartą sprawdzenia, bo „zupełnie nieprawdopodobną”, to
może spokojnie pozostać na poziomie „Czerwonej strony Księżyca”, której
ostatnim rozdziałem jest i pozostanie „Aneks-3”. Nie widzę tu większego
problemu. Ja osobiście zaś chcę sprawdzić jeszcze inny scenariusz.
Przejdźmy teraz może do samego tekstu z 22.06.
Odp.: Tak jakbyśmy o nim do tej pory nie mówili :)
19.-
Jak wyglądają merytoryczne przesłanki oskarżenia Antoniego Macierewicza
o bycie rezydentem GRU, rosyjskim agentem i zdrajcą polskich interesów
narodowych?
Odp.:
Teraz stawiasz mnie w kłopotliwej sytuacji, ponieważ muszę w jakiś
sposób oddzielić to, co stanowiło (może za śmiałą, ale to już rezultat
wzburzenia, w jakim się znajdowałem) literacką wizję od tego, co
faktycznie mam do zarzucenia „Przewodniczącemu”. To ostatnie zaś
wielokrotnie punktowałem, więc tu nie ma żadnych tajemnic. Niedawno
wypunktowałem to w poście skierowanym do donosiciela Dąbrowskiego (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/08/sciaga-dla-dabrowskiego.html).
Nie wiem wprawdzie, do kogo donos Dąbrowskiego ma być skierowany (może
do przyszłego SKW lub MSW znowu pod kierownictwem Macierewicza?), ale
chcąc uzupełnić jego donos, wtrąciłem trzy grosze o tym, jakich
informacji wciąż brak, jeśli chodzi o jego mistrza, czyli właśnie
„Przewodniczącego”. Wystarczy uważna lektura tego tekstu, by nabyć
wiedzę, jakie mam zarzuty wobec tego polityka, który zrobił wszystko, by
skompromitować śledztwo smoleńskie.
Pamiętasz, jak podczas poprzedniej naszej rozmowy („wieki temu”, bo w marcu br.: http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/03/wywiad-amelki222.html),
dopytywałaś, o co właściwie mi chodzi, że wracam do analizy pradawnych
posiedzeń „Zespołu”? Wtedy tego nie mówiłem wprost (do czego zmierzam),
sygnalizując z jednej strony to, że sam „Zespół” nie za bardzo dba o
dokładne spisanie zawartości swoich (nielicznych z udziałem świadków)
posiedzeń, a z drugiej to, że nurtują mnie nieścisłości w zeznaniach
świadków. Chodziło jednak też o to, by znaleźć odpowiedź na pytanie: co
się takiego stało, że przestano zajmować się przesłuchiwaniem osób,
które mogłyby coś powiedzieć o przebiegu zdarzeń? Być może odpowiedź
tkwi w samych tych przesłuchaniach?
I
odkryłem – są one ostawione na głowie: „Przewodniczący” ingeruje w
zeznania świadków, przerywa im, podpowiada itd. (to w moich „krytycznych
stenogramach” dość łatwo znaleźć). I musisz zadać sobie pytania: jak to
możliwe? Co się tu wyrabia? Dlaczego tak się dzieje? Czy sprawa nie
jest tak poważna, by te posiedzenia wyglądały zupełnie inaczej? Gdzie
jakieś metodologiczne reguły tych przesłuchań? Czemu pewnych ludzi się
nie wzywa, pewnych spraw się w ogóle nie bada, o pewne rzeczy się nie
pyta? Czemu nie konfrontuje się świadków, których zeznania się kłócą?
Itd. A z drugiej strony odkrywasz, że samo stawianie tych pytań naraża
cię na ostracyzm, bo zaraz uchodzisz za ruskiego agenta.
„Przewodniczący” jest poza podejrzeniami i poza jakąkolwiek krytyką. Tak
jak Sasin i inni „nasi”. I wtedy zdumienie musi się zmienić w jakiś
obywatelski, wściekły protest. W moim przypadku przybrało to taki
właśnie kształt – pamfletu na „Przewodniczącego”.
20. - Czy
pomówienie A. Macierewicza zawarte w tekstach wpłynęło na Twoje życie
zawodowe i prywatne? Pytam o to ponieważ postawienie tych zarzutów
firmujesz swoim nazwiskiem...
Czy zgłosisz/zgłosiłeś oficjalnie do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu czynów zabronionych przez posła Antoniego Macierewicza? Czy otrzymałeś już wezwanie z Prokuratury z powództwa A. Macierewicza?
Czy zgłosisz/zgłosiłeś oficjalnie do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu czynów zabronionych przez posła Antoniego Macierewicza? Czy otrzymałeś już wezwanie z Prokuratury z powództwa A. Macierewicza?
Odp.: Na pierwsze
pytanie odpowiedź brzmi „tak” (Macierewicz potrafi wielu ludzi
uruchomić, by komuś zaszkodzić). Na następne pytania odpowiedź brzmi
„nie”. Podejrzewam jednak, że taka odpowiedź może Cię nie zadowolić.
Liczyłem się z
tym, że może zostać mi wytoczony proces, Małżonce mówiłem, że najwyżej
będzie mnie odwiedzać w więzieniu, jeśliby Macierewicz taki proces w
jakiś sposób wygrał. Byłaby to analogia z procesem Michnika przeciwko
Rymkiewiczowi, sądzę, lecz jak dotąd do tego nie doszło. Tak samo jak
Macierewicz, o ile wiem, nie wytoczył procesu „Newsweekowi” za zdjęcie z
karykaturalnym wizerunkiem taliba. Wracając jednak do mnie – chciałem
udowodnić samemu autorowi insynuacji na mój temat rozpowszechnianych
systematycznie na publicznych spotkaniach lub do mediów, jak to jest
przyjemnie zostać personalnie publicznie zaatakowanym. Jak to jest
fajnie zostać pomówionym o agenturalność. A że przebiłem stawkę w
insynuowaniu i pomawianiu – to już licentia poetica.
21.-
Jakie masz przesłanki na potwierdzenie istnienia PPP? Na dominację
polskiej strategii wojskowej doby 20-lecia międzywojennego w strategii
dzisiejszego NATO? Pytanie to musi być postawione właśnie Tobie –
świetnemu znawcy Rosji, PRL i PRL-bis.
Jako F.Y.M. -
piszesz, że „Putin biorąc Tuska w objęcia sądzi wtedy, że przeciąga go
na swoją stronę. Ale czy widzicie, jak zachowuje się Tusk? Jakby go
diabli brali, a nie jakby się rozczulał. Widzicie twarz Polskiego
Premiera, gdy „prezentuje” mu Putin, co będzie robione? To jest twarz
Stratega, który obserwuje armię wroga od środka. I Tusk, i J. Kaczyński
zagrali genialnie. Jak na wielkich polskich polityków przystało. Śmiano
się z nich, wyszydzano, ale oni zagrali idealnie
– wzięli „Iwana Groźnego” jego własną bronią. Pokazali zatem, że nie
trzeba mieć milionów czerownych bojców bulgocących gębami „wsie pogibli,
wsie pogibli”, armat, samolotów, czołgów itd. Wystarczy spryt.”
Jak to jest możliwe, że takie oceny wychodzą spod Twojej ręki?
Odp.: Dramatyzm
Twoich pytań narasta z chwili na chwilę, jak widzę :). Mnie pozostaje
zaś cierpliwie przypominać Czytelnikom o specyficznym kontekście mojej
ówczesnej publikacji.
Mogłem zapewne się
spodziewać, że określenie „PPP” zostanie potraktowane jako „obuch”, za
pomocą którego będą okładać mnie rozmaici ludzie (nie mam tu na myśli
Ciebie) – ale nie znalazłem innego, równie odpowiedniego, powiedzmy,
skrótu myślowego, który pasowałby do opisu sytuacji. Jeden z profesorów,
z którymi miałem okazję (już po 22-06) rozmawiać, stwierdził, że nie
wierzy w coś takiego jak (nowoczesne) „PPP”, lecz dopuszcza taką myśl,
iż możliwe były rozmaite działania zapobiegawcze. I niewykluczone, że ta właśnie formuła jest jak najbardziej rozsądna – może nawet celniejsza od mojej.
Nie musimy nazywać
tego typu działań zapobiegawczych: „PPP”. To była moja propozycja w
ramach stawianej (w owej literackiej wizji) śmiałej hipotezy mówiącej o
tym, że być może Polska (a może nie tylko ona) uniknęła 10 Kwietnia
wojny w związku z opanowaniem sytuacji po uprowadzeniu Delegacji. Tu
znowu musimy wziąć pod uwagę różne kwestie: jeśli było już jakiś czas
wcześniej (niemożliwe, by to było dopiero 9 kwietnia 2010) rozpoznane
zagrożenie terrorystyczne takiego kalibru (tj. dotyczące „mózgu
państwa”) to jakoś trzeba było się do niego przygotować – zastosować
określone rozwiązania mogące zminimalizować ryzyko ataku na Delegację.
Takie jak np. 1) rozdzielenie Delegatów, 2) użycie dwóch bliźniaczych
tupolewów, 3) niewzięcie części osób na pokład (np. nie wszystkich
wojskowych), a może nawet 4) dołączenie dodatkowych pasażerów w postaci
ubranych po cywilnemu przedstawicieli jednostek AT. To hipoteza,
przypominam.
Stosowanie
„bliźniaczych” maszyn to standard w poruszaniu się prezydenckich
delegacji – sam Kraśko wspomina o tym w swej książce, pisząc o podróżach
Obamy (s. 87):
„Biały Dom dysponuje
dwoma identycznymi Boeingami 747 z napisem United States of America,
tak jak i kilkoma prezydenckimi limuzynami. W podróż zabierane są zawsze
dwie, w razie gdyby któraś z nich się popsuła. (...) Prezydenckich
helikopterów Marine One jest więcej. Kiedy któryś z nich się wznosi z
prezydentem na pokładzie, towarzyszą mu zazwyczaj jeszcze dwa
identyczne. Nikt z wyjątkiem załóg nie wie, w którym jest najważnieszy
pasażer. Zamachowcy chcąc użyć rakiet ziemia-powietrze, nie wiedzieliby,
co tak naprawdę powinno być ich celem, który helikopter „wybrać”.”
Wspomniałem
wcześniej, że pełne i dokładne odtworzenie chwili zamachu jest cały czas
niezwykle utrudnione – właściwie pozostajemy na poziomie domniemań, a
nie faktografii. Z oczywistych względów. Nie wiemy, jak to przebiegło –
możemy jednak założyć (już po dwóch latach śledztwa), że akcja
rozpoczęła się już po wylądowaniu na zapasowym lotnisku. Jak wiesz, ja
obstawiam Witebsk-Wostocznyj. „Komisja płk. Latkowskiego”, czyli grono
autorów opracowujących cykl książek „Ostatni lot” (których
złośliwie opisywałem w „Czerwonej stronie Księżyca” jako uczniów doc.
Amielina), pisze, że w przypadku ewentualnego lądowania na którymś z
białoruskich lotnisk, Delegatów tamtejsze władze mogłyby zrazu... nie
wypuszczać z powodu braku wiz („Ostatni lot. Raport o przyczynach katastrofy, s. 500).
„Komisję Latkowskiego” zresztą dziwiło wiele rzeczy (nie tylko w białoruskim kontekście). Stawiała sobie m.in. pytanie (s. 34): „
Jak to się stało, że Eurocontrol, instytucja koordynująca wszystkie
loty nad Europą, zaakceptowała przesłany przez 36 SPLT plan lotu,
zakładający skorzystanie z nieczynnego lotniska zapasowego? (...)
- Dobre pytanie – stwierdza (pewien pilot liniowy – przyp. F.Y.M.) po
chwili milczenia. - Podejrzewam, że Eurocontrol interesuje się głównie
lotniskiem docelowym. Służby w Brukseli, którym Witebsk musiał wyskoczyć
ze znakiem zapytania, uznały, że skoro Polacy wpisali go do planu lotu
jako lotnisko zapasowe, to zapewne załatwili sobie jego dostępność w
konkretnym dniu. W końcu był to samolot prezydencki, a na odpowiednim
szczeblu wszystko da się zrobić.”
Możliwe, że to
kolejny jakiś ślad związany z tym, jak mogło tam być. Pamiętamy słynną
historię z lęborską radioboją (pisałem o tym w „Czerwonej stronie Księżyca”, więc niezorientowanych odsyłam http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-cz-1.pdf,
s. 138 przyp. 193), która odezwawszy się na złomowisku, została
zarejestrowana przez systemy satelitarne, a poderwała wnet do lotu
śmigłowiec polskiej Marynarki Wojennej. Gdyby w Smoleńsku doszło do
katastrofy w postaci zderzenia z ziemią czy wysadzenia samolotu w
powietrzu – reakcja nie tylko systemu satelitarnego, ale i polskich
wojsk byłaby, sądzę, podobna. Co jeszcze niezwykłego dzieje się 10-go
Kwietnia? Przez kilka godzin nie widać na ekranach nikogo z rządu –
przemyka się gdzieś przed kamerami Paszkowski, ale więcej nie wie, niż
wie, jeśli o 9.35 opowiada przez telefon na antenie, że służby podejmują
próby wydobycia pasażerów z wraku (por. http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/proste-pytania.html).
Zwróćmy zresztą uwagę
na (omawiany przeze mnie niedawno) film nakręcony „rok po” Zdarzeniu,
zbierający m.in. wspomnienia samych (choć dość zagadkowo dobranych)
polityków (rządzących i opozycyjnych) (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/08/woko-filmu-sobota.html).
Zarówno Tusk, jak Graś opowiadają tam, że uznali, iż szybciej będzie
jechać autami do stolicy aniżeli czekać na przylot samolotów z 36 splt,
poza tym ponoć „loty były zawieszone”. Tymczasem Tusk, będąc na
Wybrzeżu, mógł spokojnie skorzystać z floty wspomnianej wyżej Marynarki
Wojennej i byłby błyskawicznie w Warszawie.
Premier zrazu, przez
długie godziny, w ogóle nie pojawia się w mediach – nie urządza ani
konferencji prasowej ani nawet krótkiego wystąpienia do obywateli: co
się dokładnie stało i jak w takiej sytuacji zareaguje polskie państwo. W
telewizji od godz. 9.19 (choć pierwsze „informacje” podaje Polsat News
tuż po 9-tej (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/07/tuz-po-9-tej-10-04.html i
choć w mediach już od blisko pół godziny są od korespondentów „wieści
ze Smoleńska”)) rusza specyficzny medialny spektakl, w którym do godz.
10.17 nic nie widać z „miejsca katastrofy”, za to możemy widzieć Polaków
na Krakowskim Przedmieściu lub zdjęcia z Katynia – natomiast nie ma
podstawowej rzeczy: kontaktu członków rządu (z premierem na czele) z
obywatelami. Nie wiemy też w ogóle, co się dzieje w armii – wiemy
jedynie tyle, iż nie lecą żadne jednostki, które mogłyby się zająć
ewakuacją rannych lub transportem zabitych z „miejsca katastrofy” (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/ewakuacja.html).
Skoro już o sprawach
wojska mowa. R. Benedict podczas letniej prezentacji „raportu Millera”,
opowiada, jak to inspektorat MON otrzymuje informację o Zdarzeniu o
godz. 9.12. Nie za późno? To raptem pół godziny po „katastrofie”,
prawda? Jeśli wierzyć tym danym, z którymi mamy oficjalnie do czynienia.
Gdyby jednak tego było mało, Benedict dodaje, że wylot pierwszej ekipy
ekspertów jest o 15.30. Jak z kolei zajrzymy do „mówionego pamiętnika”
E. Klicha („Moja czarna skrzynka”, s. 22), to on dopowiada ciąg dalszy – przylatują na miejsce i siedzą dwie godziny w samolocie.
Warto zresztą w ogóle
poczytać te wspomnienia Klicha, ponieważ on ze zdumieniem konstatuje
zachowania zwłaszcza polskich wojskowych, których kwaterowano w jakichś
pokoszarowych, starych budynkach – np. „Niektórzy wojskowi aż zdjęcia
sobie tam robili. Mnie to strasznie zdenerwowało, uważałem, że nie
powinniśmy się tak zachowywać wobec gospodarzy, którzy sami nie mieli
niczego lepszego. W końcu zagroziłem nawet, że jeśli te zdjęcia gdzieś
wyciekną, będę się domagać wyciągnięcia konsekwencji” (s. 27). Nasi
oficerowie robią więc sobie pamiątkowe fotografie w ruskich koszarach,
bo czegoś takiego nie widzieli od dziesięcioleci. Jeśli dodamy do tego
jeszcze to, że nie stanowiło dla nich problemu rozwalanie i cięcie
wraku, czyli machali na to ręką, zaś „prace polowe” na XUBS prowadzili
(jak to opowiadał M. Grochowski) „cały dzień, do nocy”, to wydaje się,
że istnieją podstawy do mówienia o drugim dnie całej „smoleńskiej
historii”. Po prostu napotykamy zachowania zupełnie kontrastujące z tym,
co w określonym kontekście należałoby (będąc na pewnym stanowisku)
robić i co zwykle się robi. Coś analogicznego jak wpadanie na miejsce
lotniczego wypadku i twierdzenie, że nie ma po co wzywać karetek ani
szukać rannych, bo „wsie pogibli”.
Nie ma tu czasu ani
miejsca na szczegółowe opisywanie rozmaitych „anegdotycznych” sytuacji,
które przywołuje Klich, ale przywołam jeszcze jedną, jak np. ta, że
Ruscy organizują sobie oblot nad Siewiernym (s. 39-40).
„Umówili się z
nami na konkretną godzinę, a potem przyspieszyli wszystko o prawie pół
godziny. Przez to nasi przyszli w rejon lądowania spóźnieni i nie
widzieli pierwszego podejścia do lądowania. Na szczęście następne już
obejrzeli. Dzięki temu złapaliśmy Rosjan na kolejnym kłamstwie. Dwa
miesiące później zaproszono nas na omówienie oblotu. Przygotowali
wizualizację, ale lot doprowadzili tylko do odległości półtora kilometra
od pasa. Twierdzili, że samolot ze względów bezpieczeństwa odszedł na
drugie zajście. A to nieprawda, bo pogoda była bardzo dobra i nasi
widzieli, że lądował. (M. Krzymowski: Protestowaliści?) Oczywiście, od razu powiedziałem, że jeśli chcą z idiotów robić, to my nie będziemy w żadnym omówieniu uczestniczyć.”
Czy tego typu
zachowania, to nie jest przejaw jakiegoś... strachu przed Polakami?
Niewpuszczanie polskich ekspertów do wieży szympansów, niepozwolenie
nawet na postawienie specjalnego namiotu przy wieży (tzw. wynos), by
podpiąć się z zewnątrz do tamtejszej przedpotopowej aparatury, cyrk z
przesuwaniem w czasie oblotu, a potem „omówienie” oblotu z kłamliwą
wizualizacją. Przecież Ruscy wcale nie musieliby się tak „chować” ze
wszystkim, gdyby „panowali nad sytuacją” i chcieli pogonić „polaczków”.
Mogliby się puszyć jak na na trybunie placu czerwonego – a tu cały czas
działają tak, jak uczeń, który sfałszował usprawiedliwienie i chowa je
przed nauczycielem za plecami, bo wie, że jak je pokaże, to będzie
jeszcze gorzej aniżeli jak powie, że „zapomniał” albo mu „zginęło po
drodze”. Polecam lekturę Klicha właśnie przez wzgląd na opowieści o
kulisach tego, co się działo podczas prac w Smoleńsku i w Moskwie.
Wracając jednak do sedna sprawy. Poczytaj sobie proszę ten wywiad z września 2009 z gen. F. Gągorem (http://fymreport.polis2008.pl/?p=7682). Czy taka cyberwojna, o jakiej mówi Gągor, nie została też wszczęta 10-04? Czy zarazem NATO by się nią pochwaliło przed jej zakończeniem? Nie sądzę. Moskwa by się pochwaliła swoją porażką? Też nie sądzę. Czy Putin ma jakieś militarne sukcesy od czasu 10 Kwietnia? Nie zauważyłem.
Pytałaś o Tuska 10
Kwietnia. Obejrzyj sobie zdjęcia z jego pobytu wieczorem na Siewiernym.
Czy nie jest on wściekły, gdy jest na XUBS? Ja nie widzę u niego innego
wyrazu twarzy – pomijając chwilę, gdy klęczy i krzywi się w bólu przy
szczątkach samolotu, zniczach i kwiatach. Cały pozostały czas ma wyraz
pełnego napięcia i skupienia na twarzy. Zajrzyj też do jego wypowiedzi
pojawiających się w filmie M. Osiecimskiego (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/08/woko-filmu-sobota.html). Mówi o „scenerii jak z upiornego przedstawienia teatralnego” (na „miejscu katastrofy”), a potem o tym, że „wszystko wydaje się tak bardzo, jak, no, ostrze noża, zimne i jasne – a równocześnie tak jakbyśmy nie mieli do tego dostępu”.
Tak opowiada o Siewiernym. Oczywiście niczego w tym miejscu nie chcę
przesądzać – nawiązuję jednak do tego, co 22-06 pisałem, a o co Ty
dopytujesz.
Czy jednak gdyby
doszło 10 Kwietnia do uprowadzenia Delegacji, to Tusk nie porozumiałby
się z Kaczyńskim? Nie zadzwoniłby do niego natychmiast, informując o
powadze i grozie sytuacji? Nie ustaliliby jakichś zapobiegawczych
działań? Nie zapomnieliby o jakichkolwiek podziałach politycznych? Czy
NATO nie ogłosiłoby jakiegoś alarmu?
22.- Film 1:24 – w swoich nowych tekstach twierdzisz, że oryginalny jest w nim jedynie dźwięk będący nagraniem egzekucji przeprowadzonej w Lesie Katyńskim, na który nałożono odpowiednio skomponowany obraz.. Jakie są podstawy do takiego jednoznacznego stwierdzenia?
Odp.: Na filmie nie
słychać ognia palącego się opodal, nie słychać też podjeżdżającego wozu
strażackiego (takie dźwięki słychać wyraźnie na moonfilmie
Wiśniewskiego), w samej końcówce zaś słychać syrenę karetki (te zaś
zrazu, jak pamiętamy, wcale nie były wzywane). Głos narratora na pewno
nie jest głosem Iwanowa-Safonienki (o tym już dawno, przed dwoma laty,
opowiadał w programie Wildsteina Iłłarionow) i słychać w nim autentyczne
przerażenie tym, co się dzieje. Z kolei sam Iwanow-Safonienko
wielokrotnie zapewniał, że nie widział ciał, a nawet sądził, że to
transportowy samolot, a nie pasażerski „spadł”. Filmik Koli powinien już
być dawno poddany fonoskopijnym badaniom przez Instytut Ekspertyz
Sądowych, tak by ścieżka dźwiękowa została w sposób dokładny odtworzona,
co do każdego odgłosu. Stenogram z takiej analizy fonoskopijnej
powinien zostać upubliczniony i wtedy powrócimy do tego wątku w kolejnej
rozmowie.
23. – Piszesz:„Tak,
możemy „kłamstwo smoleńskie” przekształcić na frazę Bitwa Smoleńska, co
Pan na to, Panie Premierze? Zgłaszam swoją propozycję, by wcale nie
rezygnować ze słowa Smoleńsk – przeciwnie, nadać mu nowy sens: Bitwa
Smoleńska 10-04-2010. W Bitwie zginęło 96 osób po stronie polskiej – po
ruskiej poległo Imperium Zła wraz z całą CzeKa. Czy to nie brzmi
poruszająco? I z dumą będzie mógł się prezentować polski żołnierz – nie
tylko na placu czerwonym. Wszędzie.”
Nie bardzo wiem, jak mam o ten fragment zapytać... Czego dotyczy ten przekaz?
Odp.: Trzymając się
tej hipotezy, o której mówimy, to jeśli cała terrorystyczno-militarna
akcja zakończyła się natowsko-polskim „zblatowaniem” Moskwy, to taki
optymizm byłby w pełni uzasadniony. Nikogo jednak nie chcę do takiego optymizmu zmuszać.
24. -.Albo o ten: „... nie było katastrofy smoleńskiej. (...) Mgłą
smoleńską należy bowiem nazwać siatkę ruskiej agentury, która usiłowała
dokonać zbrojnego przejęcia władzy w Polsce 10 Kwietnia. I nie
udało się jej. Wojna z tą Hydrą trwała jeden dzień. Jeden dzień. Taką
intelektualną, militarną i kulturową potęgą obecnie jest Polska.(...)
Agentura sądziła, że przetrwa czasy neokomunizmu przygotowując się do
„skoku ostatecznego”, ale 10 Kwietnia skończył się i komunizm, i
neokomunizm. Nieźle, prawda? Taki strzał. Taka armata jest teraz polska.
Putin wymięka przy niej.”
Dla
dotychczasowych Twoich czytelników – także z forum POLIS MPC - takie
stwierdzenia, to – jak to sam nieco później określiłeś – niemal jak
„przewrót kopernikański”. Ale chyba w sensie jedynie a
rebours – bo przecież swoimi tezami stawiasz całą dotychczasową
interpretację Smoleńska na głowie. Kopernik jednak swoimi odkryciami
inaczej ustawił oś widzenia świata – heliocentryzm do dzisiaj nie został
podważony...
Czy dzisiaj podtrzymujesz racjonalność tez zapisanych w „Powrocie do Mandżurii”?
Odp.: Zadajesz tyle
pytań naraz, część od razu zmieszanych z zarzutami, że właściwie nie
sposób – mimo że staram się obszernie pewne kwestie wyjaśniać, sprostać
wymogom Twojego wywiadu. Nie chcąc zaś powtarzać się, pozostaje mi rzec
tak: nie ma chyba żadnych wątpliwości, że skoro doszło do zamachu, to
jacyś współpracownicy zamachowców po polskiej stronie byli – bo musieli
być. I to bardzo wysoko postawieni. Tych ludzi można nazwać taką
„smoleńską siatką” (od jej jednak zwalczania są odpowiednie służby, nie
ja, zaznaczam). Jeżeli zaś, jak starałem się to w ramach referowanej
hipotezy, udało się odeprzeć atak na Polskę i przywołać Moskwę do
porządku, to siatka ta jest obecnie na patelni dla polskich służb, jeśli
faktycznie wiązała nadzieje, z militarnym przełomem po zamachu i
dalszej ofensywie. Nie sądzisz chyba, że zamachu na tego rodzaju
delegację, takiej rangi dokonuje się ot tak. Jeśli myśli się o
uprowadzeniu kogoś, to po to, by coś „wynegocjować” - jeśli chce się
uprowadzić prezydencką delegację – tym bardziej.
Określenie „przewrót
kopernikański” zostało przez Ciebie niewłaściwie zinterpretowane. Nie
chodzi o to, by wszystko stawiać na głowie, lecz by wziąć pod uwagę
jeszcze taki scenariusz, który w ogóle nie został przez nikogo z nas
rozważony, a który nie jest niemożliwy – choć wielu osobom wydał się
„zupełnie nieprawdopodobny”. Postawienie jednak takiej hipotezy było
możliwe (przynajmniej w moim przypadku) po gruntownym przemyśleniu
teorii maskirowki. Jeśli nie było katastrofy, to nie tylko my to wiemy,
lecz i od samego początku musiał to wiedzieć także rząd. Dotychczasowe
ujęcia blogerów oscylowały wokół rozwiązania takiego, że owszem, gabinet
ciemniaków mógł to wszystko wiedzieć, lecz ukrywał, bo sam maczał palce
w zamachu. Ja proponuję rozważyć jeszcze taki scenariusz, że może nie
maczał, tylko starał się uchronić Polskę np. przed wojną. Czy w XXI
wieku nie ma wojen? Są. Czy w 2008 r. Ruscy nie najechali Gruzji i nie
bombardowali gruzińskich miast? Najechali i bombardowali. Czy taki
scenariusz byłby nie do pomyślenia w Polsce, skoro ZBiR robił ćwiczenia
typu Zapad-2009?
A może nam groził właśnie taki scenariusz, lecz został 10 Kwietnia powstrzymany? Taki wariant staram się obecnie przeanalizować.
25. Trzy
notki (GRU, Kasia... i „M”) i podtrzymywanie przez Ciebie w
komentarzach ich generalnego przesłania, spowodowały potężny kryzys w
grupie współpracujących z Tobą dotąd blogerów. To było wsadzenie ich na
minę i odpalenie ładunku... Zacytuję może jedną z bardzo
charakterystycznych, pełnych goryczy, opinii:
„Czy zdajesz sobie sprawę, że tekstami GRU, Mandżuria, komentarzami, osiągnąłeś następujące efekty?
1. dezintegracja platformy do dyskusji
1. dezintegracja platformy do dyskusji
2. zaprzestanie dociekań co się stało 10.04.2010 (czasowe?)
3. częściowe skłócenie środowiska,
4. wprowadzenie pierwiastka nieufności pomiędzy dyskutujących (kto „szpieg”, kto swój)
5. podważenie CSK i innych opracowań poprzez ośmieszenie autora
6. skierowanie dyskusji i uwagi na temat "a co z tym FYMem?"
7. chaos informacyjny
Czy to właśnie było Twoim celem, bo to na pewno osiągnąłeś, czy może jeszcze coś, jeśli tak, to co?”
Czy mógłbyś się do niej odnieść?
Odp.:
Właściwie, gdyby to pytanie było jako pierwsze, to w ogóle nie
podjąłbym się odnoszenia się do tych wielu kwestii, które punktowałaś.
Pozwolę więc sobie w tym miejscu na wypowiedź: bez komentarza. Może
warto poczytać sobie np. to: http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/438522,proby-odbudowania-wsi. :) Za linka dziękuję MMarioli :) Rzuciłem okiem na listę polecanych autorów na tym blogu, a tam jakby dalej... FYM, cholera...
No
dobra, teraz już wypowiedź serio: łudziłem się, że moje „świadectwo
życia” to będzie jakiś dodatkowy „atut” mojego świadectwa śledczego.
Szczerze mówiąc: nie ma żartów. Zginęli niewinni ludzie – w tajemniczych
i przerażających okolicznościach. Tu (po ponad dwóch latach) nie ma
więc już czasu ani możliwości na dalsze lata pseudośledztwa a la
„Zespół” św. Antoniego. Tu trzeba dokonać zupełnie „nowego otwarcia”.
Niestety, moje odwołanie się do mojej własnej sytuacji życiowej wywołało
odwrotny efekt od zamierzonego. Szkoda, tylko tyle mogę powiedzieć.
Liczyłem bowiem na to, że osoby, które darzą zaufaniem mnie jako autora,
pozostaną przy mnie nawet, jeśli zacznę głosić coś, co je „zdumiewa”
czy „zadziwia”.
Dziś
pewnie już takiej osobistej argumentacji bym nie stosował – wiem już
doskonale, że cokolwiek się nie powie w Sieci i jakkolwiek człowiek nie
zechce wartościowo wesprzeć swojej działalności – to zawsze może być
obrócone przeciwko temu człowiekowi. Wszystko może być pretekstem do
personalnego ataku. Taka jest polska Sieć. Mam jednak nadzieję, że nawet
mimo mojego odejścia z s24 osoby, którym zależy na kontynuacji
śledztwa, są w stanie prowadzić dalej – w sporze ze mną, we współpracy,
we wzajemnym uzupełnianiu się – choćby w innym miejscu, jak FymReport.
26. -
W „Powrocie do Mandżurii” są również wątki osobiste. Na wielu osobach
zrobiły niedobre wrażenie. Wcale nie dlatego, że w ogóle się pojawiły.
Głównie dlatego, że forma, w jakiej zostały przedstawione absolutnie nie
mieści się w dotychczasowym Twoim wizerunku, rysem którego zawsze była
daleko posunięta dyskrecja i delikatność w sprawach osobistych. A tutaj –
ujawniając swoje dane - nagle równolegle zaserwowałeś nam dość
niezborny – jak na guru świetnej stylistyki - przekaz szczegółów, o
których zwykle nigdy publicznie się nie pisze.
Nie
dość więc, że sam tekst z dnia 22.06. zrodził poważne wątpliwości co do
jego autorstwa, to również niespodziewana autoprezentacja – w formule
nie mieszczącej się w żadnej wcześniejszej Twojej odsłonie –
sprowokowała pytania o prawdziwą Twoją tożsamość.
Chciałabym
tutaj być dobrze zrozumianą: sądzę, że to nie sam fakt podania do
publicznej wiadomości swoich danych: „jestem Pawłem Przywarą”, lecz
okoliczności (notka z 22.06.) i forma ich przekazania, spowodowały
lawinę pytań. Oto dwa z nich:
Czy podanie przez Ciebie swojego imienia i nazwiska zostało na Tobie wymuszone okolicznościami zewnętrznymi?
Czy miałeś wpływ na termin, sposób i formę przedstawienia informacji na swój temat?
Odp. W mailu ustaliliśmy, że do kwestii
zupełnie prywatnych i osobistych nie będziemy się odnosić, Ty zaś to
czynisz, co znowu traktuję jako dość niemiłą niespodziankę. Nie mam
zamiaru po raz n-ty zapewniać po całej tej „salonowej” histerii, że jako
PP (czyt. Paweł Przywara) pisałem i piszę pod pseudonimem „Free Your
Mind”, bo zawsze może się pojawić ktoś życzliwy, kto to zakwestionuje.
Zapewniam raz jeszcze, że dobry znawca stylistyki językowej, bez trudu
odkryłby powiązania formalne i frazeologiczne (o innych nie mówiąc)
między moimi tekstami literackimi, naukowymi, jak też tym, co pisałem na
blogu oraz w Mieście Pana Cogito. Co więcej nawet się obawiałem, że
ktoś mnie w ten sposób zdemaskuje, ale przecieniałem śledzenie przez
„środowiska artystyczno-naukowe” zawartości Sieci.
Nawiasem mówiąc, bohater mojej powieści „Euroman”
(Rzeszów 2001, s. 8) ma na koszulce napis „Free Your Mind!”, o czym już
zresztą kiedyś informowałem. Stąd (i z refrenu piosenki amer. grupy En
Vogue) wziął się mój nick. Piosenkę mam cały czas w moim mp3, można
sprawdzić :).
Jako ciekawostkę
dodam, że zrazu myślałem o nicku Mr. Incredible (w nawiązaniu do
rewelacyjnego amer. filmu „The Incredibles”, którego tytuł
przetłumaczono nie za szczęśliwie na „Iniemamocni”, a który to film
(pomijając coś tak oczywistego jak Boża Opatrzność) pozwolił nam – tj.
naszej rodzinie, przetrwać najcięższe doświadczenie, jakie mieliśmy w r.
2005, opisane we fragmencie tu (całość powieści dostępna w miesięczniku
„Twórczość” nr 3/2006: http://www.culture.pl/culture-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/Je7b/content/pawel-przywara-brak-sieci),
ale stwierdziłem, że za bardzo lubię tę postać, by zaraz ktoś (jakiś
trol) się zabierał za wykpiwanie jej. Nadmieniam o tym najcięższym
doświadczeniu także z myślą o tych osobach, które wciąż można spotkać w
Klinice Onkologii w Centrum Zdrowia Dziecka. By nie traciły nadziei.
27. Po 22.06. Publikujesz na centrali antykomunizmu, na fymreport...
Ani słowem nie wspominasz tam o pozostającej na salonie24 i będącej teraz w
rozsypce grupie blogerów dotąd z Tobą współpracujących. Z pewnych
uogólnionych pretensji można nawet wysnuć wniosek, że oni w ogóle
przestali Cię obchodzić, że nie chcesz mieć z nimi nic do czynienia, że
jedynie kilkoro z nich tolerujesz i akceptujesz na swoich blogach...
Czy po upływie ponad miesiąca zrozumiałe stają się rozterki i wątpliwości starych bywalców Twojego bloga na s24 co do autorstwa tekstów typu "Here ..."?
Jak byś je teraz rozwiał?
Czy dzisiaj chciałbyś im może coś więcej przekazać?
Odp.:
Nie wchodzę na s24 od weekendu czerwcowego związanego z moim
ujawnieniem się. Brak mi już czasu i ochoty po tym wszystkim, co się
stało i czego zaznałem (mam poza tym mnóstwo roboty, słowo daję).
Oczywiste zatem, że nie jestem w stanie śledzić tego, co się tam dzieje,
ani tym bardziej odnosić do tego. Jeśli jednak wiesz (i inne osoby
chyba też), że nadal publikuję moje posty, zaś na FymReport można (przy
mojej moderacji, oczywiście) komentować i rozwijać nasze dochodzenie –
to sytuacja nie jest beznadziejna. Jest inna zapewne niż była, lecz nie
beznadziejna. W żadnym wypadku nie chciałbym tworzyć wrażenia, że osoby,
które towarzyszyły mi w śledztwie, którego postępy publikowałem m.in.
na s24, są mi obojętne, że mnie nie obchodzą lub nie chcę z nimi mieć
nic do czynienia. Jeśli jednak chcą ze mną „nawiązać kontakt”, to
powinny to czynić poza s24 – mailowo albo na FymReport, gdyż tylko w ten
sposób możliwa jest nasza komunikacja.
Dziękuję Ci bardzo za tę rozmowę.
Nie kryję, że
od dawna na nią czekałam. Musiałam jednak wypracować w sobie
przynajmniej odrobinę dystansu do tego, co się wydarzyło, by móc zwrócić
się do Ciebie z taką propozycją.
Dziękuję, że jej nie odrzuciłeś.
To nie była łatwa
rozmowa. Także dla mnie. Mam nadzieję, że okaże się pomocna w jakiejś
skromnej mierze dla tych osób, które się nie poddają po 10-tym Kwietnia. Także dziękuję. I pozdrawiam ludzi dobrej woli – all brothers and sisters, wherever your are :).
Free Your Mind
[8 sierpnia 2012]
***Gwoli
uświadomienia młodszych czytelników i dzisiejszych bywalców wymienię
tutaj liczna bardzo grupę blogerów bywających na blogu FYM'a w miarę
regularnie od 2007: Radiobotswana, Unukalhai,
Rolex, Nick1, Poldek, Kaśka / Pyzol , Styx, Marie, Rybitzky, Rekontra,
Chłodny Żółw, Szpilka, Galba, Kataryna, Nurni, Greg, Ufka, Krzesimir,
Napastnik, Phk1, Pstrąg z pliszki, Brat-Olin, Maryla67, Michael, Tad9,
Czerwone Brygady, Bajbars2, Bajbars,
Futrzak, Antoni1, Gemba, Karlin, Woyzeck, M.M.W., Xiężna, S.Flores,
Zapluty Antyeuropejczyk, Amstern, Michał Stanisław De Żeleśkiewicz,
Sosenka, Joanna Mieszko-Wiórkiewicz, Eine, Kriszu, Michał Tyrpa, Czarna
Limuzyna, Basket, RRK, Kuraś, Kokos26, Anna Mieszczanek-Administracjo
Przeginasz, Karlin, Mariusz Wiącek, Galba, Kataryna, Galba, 35stan, Młódź Kaliska, Bez.Jaj.Kalisz., Jacek Syn Alfreda, Infidel, Ludowelobbyleppera, Valmerte, Haidiho, Docent Stopczyk, Starszy Pan, Jospin (Arek Balwierz), Effendi, Koval_F, Marek Kajdas, Noblog, Wiesława, Nostromo, Freeman, Wojtas, Ronson, Milton, Maryla, Wiki3, Lebiad, Unicorn, Szestow, Giz 3miasto, Blueslover, Customer, Bravo, Mohairhead, Obserwator 1, Marion, Lem, Teresa Bochwic, wawa, ŁŁ, 1maud,
Pomijam tutaj W. Sadurskiego, Martę Wawrzyn, Grzesia, czy J.Marka Nowakowskiego, bo to raczej ówcześnie zdecydowani oponenci Free Your Mind’a, ale bardzo aktywni na jego blogu.
Linki:
- Pierwsza notka: http://freeyourmind.salon24.pl/58673,polska-jako-bufor
amelka222
Odsłon bloga: 318290
Wszystkie notki | Dodaj bloga do ulubionych |
Moje komentarze | Blog przez RSS |
Komentarze przez RSS |
Piszę w lubczasopismach
-
08.08.2012 10:25
-
08.08.2012 06:51
-
03.08.2012 12:47
-
03.08.2012 12:37
Ostatnie notki
-
Jak łatwo uderzyć w twarz... cudzą. Wywiad z Free Your Mind
Początki na salonie24 Na wstępie chcę Ci gorąco podziękować za wyrażenie zgody na tę...
08.08.2012 05:01 334 -
Skasowany Zezorro
W dniu 30 lipca br. administracja portalu skasowała wszystkie komentarze Zezorro, blokując mu także możliwość...
03.08.2012 12:14 154 -
Metamorfozy...
Jakoś tak na tym naszym salonie się porobiło, że jedni mogą pisać o rozmaitych zdarzeniach i snuć swoje...
14.07.2012 17:17 493
Moje ostatnie komentarze
-
rozwijam: "@amelka222 17:40 A kto mnie 'wywalil' z moja tu odpowiedzia ?! GOYELLOW 02 |...14.08.2012 18:28
-
Nie poszerzaj mojej wypowiedzi. Odniosłam się jedynie do tego, co wyprawia A-tem.14.08.2012 13:58
-
Jeśli ktoś buńczucznie chwali się, że np. jest władny "zdjąć nakład" z rynku lub maszyn...14.08.2012 13:44
-
Dziękuję. Już go usunęłam.14.08.2012 01:36
-
kasuję Twój komentarz14.08.2012 01:22
Najpopularniejsze notki
-
Metamorfozy...
komentarze: 493
-
„Księga Hańby –Tragedia Smoleńska”, część ostatnia.
komentarze: 341
-
Jak łatwo uderzyć w twarz... cudzą. Wywiad z Free Your Mind
komentarze: 334
-
Skasowany Zezorro
komentarze: 154
-
SSJ-100. cz. 2.
komentarze: 101
Aktywne dyskusje
-
Jak łatwo uderzyć w twarz... cudzą. Wywiad z Free Your Mind
komentarze: 334ostatnio: MORFE
-
Metamorfozy...
komentarze: 493ostatnio: AMELKA222
-
Skasowany Zezorro
komentarze: 154ostatnio: AMELKA222
-
Przestępcza Rosja-2. Komitet Śledczy FR.
komentarze: 74ostatnio: AMELKA222
-
„Księga Hańby –Tragedia Smoleńska”, część ostatnia.
komentarze: 341ostatnio: UNUKALHAI
Archiwum postów
« | Sierpień 2012 | |||||
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | Nd |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Moje tagi
Ulubione blogi i lubczasopisma
- 35stan 161 8734
- A-Tem 5 3097
- Agata Czarniak 61 366
- Albatros ... z lotu ptaka 99 1267
- Aleksander Ścios 699 16359
- AlexanderHamilton 138 1569
- Ambiwalentna Anomalia 182 2635
- ander 208 6123
- Aspiryna 353 16492
- black.woland 42 1717
- Bogusław Zawadzki 8 6
- Bronisław Niezgoda-Dywanowski 620 6283
- capa 236 8860
- chips 13 321
- coryllus 1255 12291
- CzarnaLimuzyna 95 3661
- Czarnowidz 0 450
- e2rdo 44 523
- Eine 561 17322
- El Ohido Siluro 43 1373
- Forum Rosja-Polska 306 446
- Free Your Mind 1439 61832
- Freeman 70 6793
- GadajacyGrzyb 263 1197
- gini 322 21361
- Grudeq 638 5335
- Głos wolny 87 488
- hakir 196 86
- intheclouds 62 3034
- izaluka 5 633
- Jaszczur. 33 1283
- kaczazupa 49 5075
- karlin 334 4790
- Kaszmarin 2 4
- Kisiel 819 9855
- kokos26 1676 4338
- Krzesimir 98 2672
- Krzysztof Osiejuk 110 1583
- Księga Hańby
- latason 31 536
- Leszek Cisowy 24 1139
- Liberta 29 3333
- Marek Kogut 3 76
- Marek Dąbrowski 64 4495
- marektomasz 26 3282
- Michał Leśniewski - TU154.EU 263 2637
- miecios 220 3062
- MMariola 232 4097
- MNB 67 898
- molasy 127 1083
- ndb2010 93 2433
- OldSurehand 54 1548
- paczula 481 6333
- Panna Wodzianna 1614 47293
- piko 20 1536
- Piotr.Maciazek 354 417
- poldek 429 6650
- Ponury Wtorek 75 338
- rab bożyj 56 983
- rexturbo 24 4773
- Rolex 710 18084
- rosemann 29 3286
- sauelios 4 164
- Sceptyczny Wierzyciel 110 6316
- Scyzoryk spod Włoszczowy 38 191
- seaman 661 16337
- seawolf 873 10191
- skurnaczia 96 206
- Stary Wiarus 478 3285
- szczurbiurowy - Maciej Świrski 195 1650
- tad9 292 1886
- telok 1248 15518
- Teologia Polityczna 136 37
- Terry Asic 428 1844
- TRANSLATIONS 1 0
- unukalhai 15 22843
- Whistleblower 90 648
- wiktorinoc 54 435
- wikwoj 2 8
- Witek 269 12535
- WNPnews 36 12
- Włodek Putin 11 83
- Zebe 1261 10973
- zestawienia 39 84
- zhongguo 125 596
- Zygmunt Białas 692 14097
Reguły obowiązujące uczestników dyskusji:
Każdy wpis atakujący ad personam będzie wycinany.
Każdy wpis - nawet merytoryczny - ale zawierający określenia obraźliwe wobec innych dyskutantów / Autora wywiadu / właścicielki tego bloga, również będzie kasowany.
Zero tolerancji dla chamstwa.
@autor
Autor
Case closed.
@seawolf
@seawolf
Czy czytałeś Czerwoną Stronę Księżyca?
Brawo!
@autorka
Pełniejszy komentarz jak przemyślę odpowiedzi gościa.
@Autor
Najprostsza definicja nasuwająca się dzisiaj, w sierpniu 2012, to:
"FYM dawny" zniknął, pojawił się - po 21.06.2012 - "nowy". Abstrahuję w tym wypadku od tożsamości fizycznej "dawnego" i "nowego" FYM-a. Prawdopodobnie tożsamość fizyczna została w tym wypadku zachowana.
Obawiam się, że przez pewien czas będziemy "obydwu" FYM-ów analizować odrębnie. Trudno jest dwa tak odmienne zjawiska ze sobą połączyć. U "FYM-a nowego", tego z dzisiejszego wywiadu, dość silny wydaje się rys autokompromitacji. Wymyślony niezbyt rozsądnie jako zasłona dymna przed ujawnieniem własnej tożsamości.
Szaleństwo ,jako tarcza ochronna przed własnym strachem. Trochę to było ryzykowne.
Po drugie - potężne rozgoryczenie, nałożenie się ogromnych (takie odniosłem wrażenie) napięć psychicznych. W tym związanych z koniecznością ujawnienia się.
Wreszcie po trzecie - wielka ochota do intelektualnego eksperymentowania. Na kilku poziomach. Choćby takiego, jak "PPP", jak "zwycięska bitwa smoleńska" .... Nie umiałbym analizować tego typu koncepcji poważnie.
Może jeszcze jeden wyjątkowo trudny wątek - utożsamianie hipotezy inscenizacji zorganizowanej na Siewiernym, hipotezy maskirowki, z "nowym FYM-em". Utożsamianie w tym wypadku całkowicie nieuzasadnione. Hipoteza maskirowki posiada już solidne uzasadnienie, poważne grupy blogerów, którzy gotowi są takiej hipotezy bronić, sporą ilość oryginalnych opracowań pisanych bez udziału FYM-a. Aktualnie jest to hipoteza najmocniejsza.
I kolejny - ewentualnie utożsamianie zarzutów wysuwanych od dłuższego czasu w stronę pana Antoniego Macierewicza - zarzutów całkowicie słusznych, wynikającej ze sporej ilości poważnych błędów w działalności Zespołu Parlamentarnego, z jeszcze większej ilości oczywistych zaniechań, wręcz ostentacyjnej bierności zarówno samego Zespołu, jak i jej Przewodniczącego - z abstrakcyjnym (a la Witkacy) i niegrzecznym, co do stylu, formy, przekazywanych treści, z przekraczającym wiele granic tekstem "Here is the breaking news for GRU".
Publikacja tego wywiadu, to świadectwo, że blogerzy "nie wymiękną" przed najtrudniejszymi intelektualnymi wyzwaniami, że poradzimy sobie również i z takim zjawiskiem w sieci, jak "nowy FYM".
serdecznie pozdrawiam Autorkę niezwykle odważnego wywiadu :)
@amelka222
Odpowiedziałem mu:
@jozefmoneta
"FYM się o Panu wypowiedział:..."
Najłatwiej można sprawdzać wiarygodność człowieka, gdy mówi o sprawach z przeszłości, które dobrze sami znamy.
Ja wiem, że w przytoczonej przez Pana wypowiedzi FYM kilka razy kłamie. Mam pełną dokumentację swoich polemik na POLIS w tamtym czasie, ale przecież nie będę rozwijał w tym miejscu tematu.
..........
RAFAŁ BRODA 01325 | 08.08.2012 11:01
I na tym na razie poprzestanę. Dodam tylko, że podane kłamstwa są odwróceniem faktów, poczynając od tego, że "pojawiłem się" w POLIS. - tak po prostu wszedłem sobie sam do miasta Pana Cogito, aby atakować FYMa i jego środowisko.
Zostałem wciągnięty do POLIS zaproszeniem FYMa, bym napisał swoje uwagi na temat blogosfery - akurat w tej właśnie wymianie FYM sam prowokował uznając anonimowość za najważniejszy aspekt blogowania. Nigdy, także wtedy, nie zgadzałem się z tym. Dzisiaj już bardzo dobrze można ocenić, ile zła, braku odpowiedzialności i wreszcie chamstwa wynika z anonimowości.
Mam nadzieję, że autorka poważnie i obiektywnie potraktuje ustanowione przez siebie reguły, zwłaszcza owo "zero tolerancji dla chamstwa."
@seawolf
Tak więc nie napinaj się wciaz bez koniecznosci.
Trochę zainteresowanych sprawami smoleńskimi wie o tym, ze publikujesz w mediach lansujących opcję "dwuwybuchową", więc jestes zainteresowany w zwalczaniu opcji konkurencyjnej, równiez ze względów materialnych. Zaden z Ciebie świadek w takim sporze. Miałem tego nie napisac, ale sam się od dłuzszego czasu o to prosisz.
@Rafał Broda
Czytałam Pana czerwcowy wpis na blogu Free dotyczący sprawy anonimowości. Wynikało z niego - a obecnie Pan to potwierdza - że kwestia ta bardzo Panów już wówczas różniła.
Zarzucając FYM'owi "kilkukrotne mijanie się z prawdą", może dobrze byłoby wskazać na konkrety, w których owa nieprawda jest widoczna.
W innym wypadku - pozostajemy w kręgu lakonicznych i dość ogólnikowych opinii.
Co do uwagi o internetowym chamstwie, to - póki co - nie ma z tym tutaj żadnego problemu i życzyłabym sobie i nam wszystkim, by tak pozostało.
Pozdrawiam
@marektomasz
A biorąc pod uwagę atmosferę ostatnich paru miesięcy - nieprzychylną, to wręcz eufemizm - wytwarzaną celowo wokół Autora "CzsK" i niego samego, zgoda ta sama w sobie jest postawą godną szacunku.
Sądzę, że ogromna ilość wątków, które przewijają się w tym tekście, powoduje, że materiał ten oceniany być może z bardzo różnych perspektyw, tak więc dość trudno jest sformułować jednoznaczne opinie, co nie znaczy, że nie jest to możliwe...
Pozdrawiam
@amelka222
No tak, ale do 21.06.2012 istniało przecież dość pokaźne grono gorących obrońców FYM-a. Gdyby uznać "FYM-a nowego" za tą samą osobę, którą był "FYM dawny" (jak sobie życzy "FYM nowy"), to FYM zachował się w stosunku do tej właśnie grupy, do najwierniejszych swoich sympatyków i zwolenników fatalnie, wprost nie do uwierzenia. Naruszając absolutnie wszystkie zasady, jakie sam głosi - empatii, zrozumienia, wyzbycia się egoizmu, umiejętności podjęcia współpracy ... Boję się wręcz nazywać, jak odstręczające byłoby w takiej interpretacji to, co FYM (dr Paweł Przywara) zrobił. Było to skrajnie egoistyczne, skrajnie bezmyślne i wyjątkowo głupie.
Dlatego wolę interpretację ostrożną. Mamy dziś dwóch FYM-ów. Tego dawnego, z interesującym dorobkiem i ciekawą osobowością oraz "FYM-a nowego", który jest zagadką. Który plecie czasami niestworzone bzdury, snuje najdziwniejsze koncepcje, zamyka się na własnym blogu. Co to za zagadka, ten "FYM nowy", to się jeszcze okaże.
Dlatego zgoda "nowego FYM-a" na rozmowę była raczej czymś naturalnym. Z szacunkiem w tym wypadku bym nie przesadzał. Na uwagę zasługuje wyłącznie odwaga intelektualna Autorki wywiadu.
Z góry przecież było wiadomo, że treści wywiadu z "nowym FYM-em" - zwłaszcza po tym, czego dr Paweł Przywara dokonał po 21.06.2012 - mogą być poplątane, wielowątkowe, wywołujące sprzeczne uczucia, plus sporo zamieszania w głowach.
I takie są.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak trudno sie uderzyć w twarz...własną
oprocz tekstow fym'a rownie cenne byly komentarze blogerow wraz z coming out'em fym'a zniknela spora grupa "blogerow sledczych"
sam coming out fym'a to dziwna wciaz sprawa - jezeli mial zale i pretensje do macierewicza, ktore sie tak nawarstwily, ze spowodowaly "eksplozje zlych emocji" i przekazanie ich w postaci oskarzen pt. agent gru maciora maciorewicz. czemu wczesniej wycinal z dyskusji wszystkie krytyczne oceny prac ZP?
zabraklo mi pytan o role a-tem'a...
nie sposob tez nie skomentowac opisu rzeczywistosci po 10.04.10 - przeciez golym okiem widac, ze nato przestalo istniec jako sojusz obronny! niemcy buduja rosjanom najnowoczesniejsze centrum szkolenia wojsk, polskie f-16 lataja bez uzbrojenia a na polskiej ziemi nie ma nawet jednej kompanii nato!
coming out - w formie jaka wybral fym - mozna jedynie porownac do jeziora labedziego wykonywanego przez bolszoj zakonczonego przez tancerki kankana wsytepujace bez majtek - nie klei sie ni w formie ni w tresci!
dziekuje i pozdrawiam - moj pobyt na s24 zakonczne fade in'em.
@amelka222
To są ludzie niereformowalni i jeśli nie zaznają łaski jakiegoś gruntownego nawrócenia (o co należy się dla nich modlić), będą żyć w swej nienawiści do końca swych dni.
Nienawiść, zaznaczmy, nie musi się od razu wyrażać jakimś skakaniem komuś do gardeł (choć tym także może, rzecz jasna) – częściej jest to na zimno, tj. z całkowitym wyrachowaniem, wskazywanie/typowanie ludzi „do stracenia”, do „cywilnej śmierci” i obserwowanie, jak ta metoda „pracuje” - jak organizują się ci podburzeni do linczowania kogoś „wykluczonego”. To coś potwornego – i gdybym nie zaznał tego na własnej skórze, to pewnie nie zrozumiałbym potworności tego piekielnego, patologicznego mechanizmu. Ta machina wydaje się z pozoru nie do zatrzymania, w tym sensie, iż zawsze znajdzie się nowy obiekt do zlinczowania, jeśli tylko go „mistrz” wskaże. Można ją zatrzymać zaś tylko wtedy, gdy wielu ludzi przejrzy na oczy i zobaczy, jaki chory mechanizm jest tu uruchamiany. Mechanizm szczucia, insynuacji, oszczerstw, upodlania i właśnie społecznej nienawiści, która skutecznie uniemożliwia społeczną kooperację. Nie ma on absolutnie nic wspólnego, nie muszę chyba dodawać, z miłością bliźniego i katolicyzmem. Nic. Nie zmienia to jednak faktu, że ludzie deklarujący się właśnie jako katolicy potrafią taki właśnie piekielny mechanizm nienawiści społecznej uruchamiać.
Nic dodać, nic ująć....
@Autorka. All
do pełnego stanu równowagi.
FYM, przed udzieleniem tego wywiadu powinien posypać głowę popiołem,przeprosić wszystkich których obraził i zawiódł ich zaufanie.Nawet jeżeli jakiś idiota i cham obrzuca nas łajnem,nie możemy; chcąc zachować elementarny poziom kultury,odpowiadać mu tym samym.Mętne i pokrętne próby wytłumaczenia swojego haniebnego postępowania,że to wszystko dla dobra sprawy, świadczą jedynie, że ten facet dalej tkwi w bagnie, w które sam wskoczył.
Omijanie zasady, że cel nie uświęca środków, zawsze prowadzi do patologii
@amelka222
przedrukowałem wywiad, przeczytałem z podkreślaniem ważnych treści. I co? - I nic... Tylko Pani mogę pogratulować odwagi i siły woli, by drążyć temat.
Pozdrawiam serdecznie.
@ALL
"No dobra, teraz już wypowiedź serio: łudziłem się, że moje „świadectwo życia” to będzie jakiś dodatkowy „atut” mojego świadectwa śledczego."
"Liczyłem bowiem na to, że osoby, które darzą zaufaniem mnie jako autora, pozostaną przy mnie nawet, jeśli zacznę głosić coś, co je „zdumiewa” czy „zadziwia”."
"Wszystko może być pretekstem do personalnego ataku. Taka jest polska Sieć."
To są jedyne konkrety na zadane pytanie. Jak to skomentować? Ręce opadają.
@KA.T.m.
zwalanie na FYM-a winy za własną niemożność zrozumienia przekazu zawartego w ww. wywiadzie, to jeden z typowych przejawów projekcji.
Co najwyżej jest to droga do chwilowej poprawy własnego samopoczucia.
@piko
@amelka222
Stopniowo traciłem zainteresowanie hipoteza 2TU.
Merytorycznie utrata ta byla wprost proporcjonalna do postepu prac ZP i do bledów FYMa (nie rozpisujac się tu przesadnie, jeden przykład, na błąd metodologiczny - traktowanie każdej różnicy w zeznaniach dot. traumatycznych przeżyć jako dowodu celowego mataczenia jest błędem. W znanych mi raportach dot. udawanego, rutynowego "napadu", w ramach szkolenia dla pracowników placówek bankowych, ilość strzałów słyszanych przez poszczególnych pracowników wahała się od 2 do 6 (faktycznie oddano 3,słownie "trzy"), o rysopisach "sprawców" nawet nie będę wspominał, mali rośli w oczach jak nie przymierzając SP poseł Gosiewski w ros. protokole sekcyjnym) i rozmnażali się jak króliki. Dodam na koniec ,że wszyscy pracownicy wiedzieli, że to tylko ćwiczenia, a jednak siła zaciemniająca emocji była ogromna. To o utracie zainteresowania od strony merytorycznej.
Dodam, że wciąż uważam szereg faktów, poszlak, przesłanek których się FYM z zespołem dokopał, za potencjalnie wartościowy materiał, mogący pomóc w rozwikłaniu okoliczności tamtych wydarzeń.
Emocjonalnie utrata mojego zainteresowania rosła do kwadratu metod prowadzenia polemiki przez FYMa - insynuacje wobec rodzin ofiar, czlonków ZP, traktowanie polemistow na swoim blogu etc.
Dobrze ze pojawil sie ten wywiad. Zdementowawszy ostatecznie hipotezę 2FYM (włam, seryjny samobójca) , FYM pomogl mi rozstac sie z resztkami watpliwosc, co do wartosci swojej blogerki.
Pierwszy Plan Laufra (tak to pozwole sobie nazwac trawestując Rolexa),czyli 2Tu jako odpowiedz PPP na grozacą nam z 9 na 10.04.2010 wojne i mistrzowskie pokerowe twarze D Tuska i J Kaczynkiego, którzy "wiedzieli o porwaniu" i ograli polskim sprytem W.Putina z jego dywizjami i rezydentem GRU Maciorą - tu mówie już moje „basta”. Prosze nie kazac mi motywować tej decyzji. Dziękuję z góry.
Drugi Plan Laufra – to zabawa w testowanie wytrzymałości i rozciągłości blogosfery, podatności ludzi na bycie manipulowanymi. Wybieram ta wersje, by nie isc droga ku problemom psychicznym FYM, acz to się nie musi wykluczac. Niestety.
Pierwszy Plan Planisty może być natomiast taki – wykorzystac FYMa, otoczonego wielbicielami i inspirowanego „smutnymi” do siania zamętu w niemejnstrimowych śledztwach. Dodam – FYM może być tego nieswiadomy. Może stanowić idealne pudło rezonansowe.
W zasadzie spodziewam się już nawet tego, że FYM ogłosi, ze jego blog to kolejny odcinek pracy na rzecz PPP,bo PPP chce wysondowac, na ile bliska zakończenia jest pierwsza faza operacji FSB pt.„pokonać Polske”. Wg Bezmenowa pierwsza faza nazywana fazą demoralizacji trwa około 15 lat i kończy sie stanem, gdy już nikt nie jest w stanie wyrwac się z oblednego przywiązania do nawet najbardziej chorych koncepcji, gdy nawet widzac na wlasne oczy nagie fakty ludzie nie potrafia wyjsc z pulapki krzywej optyki, blednych przekonan, fałszywych wartości. I on, FYM, wlasnie to testuje.
To mój jak dotychczas jedyny wpis na temat polemiki ZP – FYM.
Pozdrawiam.
@unukalhai
Jest OK według Ciebie?
A może drobne: "sorry, bracia i siostry"
Już kiedyś starliśmy się w tym temacie. Proszę wrócić do tamtej wymiany zdań - nie będę się powtarzał.
@piko
Gdyby to mówił dawny FYM, to by znaczyło, że skarży się człowiek, który zebrał wokół siebie wyjątkowy potencjał szacunku, uwagi, zaufania, wsparcia, obywatelskich nadziei .... O którym świetnie wiedział. I który wszystkich wokół siebie maksymalnie zawiódł. Okazał się chorobliwym egocentrykiem, megalomanem, człowiekiem rozhisteryzowanym, słabym, niezbyt mądrym.
Dlatego nie umiem pogodzić się z taką interpretacją. Moim zdaniem "nowy FYM", to jest zupełnie inna osobowość.
"Liczyłem bowiem na to, że osoby, które darzą zaufaniem mnie jako autora, pozostaną przy mnie nawet, jeśli zacznę głosić coś, co je „zdumiewa” czy „zadziwia”."
Kolejne ostre przegięcie z megalomanią.
@unukalhai
Niedooooozobaczenia!!! Pasuje?
@Głos wolny
O jakim postępie prac Pan mówi? Może Pan wymienić, co udało się ZP osiągnąć (poza eksperymentami prof Biniendy)? Hipoteza 2 wybuchów jest błędna.
A co do "błędów FYM-a". Mimo jego "błędów" hipoteza inscenizacji na Siewiernym jest na dzisiaj najsolidniej uzasadniona. Wystarczy jedna publiczna, otwarta debata na ten temat. Z udziałem Pana Antoniego Macierewicza, pana Kazimierza Nowaczyka plus kilkoma zwolennikami hipotezy inscenizacji.
Jak Pan sądzi, Pan Antoni odważy się na taką debatę?
@Głos wolny
FYM nie traktuje takich róznic jako celowego mataczenia, tylko postuluje, ze skoro ZP podjal sie przesłuchań, to nalezy dolozyć starań, aby wyjaśnic tego rodzaju sprzecznosci.
A tego ZP nie czynił i nie czyni. I nie ma zamairu czynić.
To pierwsza Twoja nierzetelność i nadinterpretacja.
Skoro na podobnym odczytaniu zbusdowałes swoje bnegatywne emocje na temat 2 M, no to niczego dziwnego w tym byc nie moze.
Jaka czyjaś percepcja , takie i z niej wnioski.
@Głos wolny
a poza tym to zp odwala dobrą robotę
może Pan nie zmieni zdania o ZP ale też spojrzy krytycznie na jego procedowanie i dokonania.
@all
F.Y.M. - "Natomiast, co do policji, to niech to pozostanie w sferze tajemnicy. Nie muszę chyba wszystkiego podczas naszej rozmowy ujawniać."
?
@KA.T.m
Twój blog starannie omijam, ale jeśli juz udzielasz sie na innych blogach, to wowczas mam prawo skomentować Twoje wypowiedzi.
W kazdym razie do czasu, gdy gospodarze bloga na to zezwalają.
Nie zaistnieje więc pomiedzy nami tego rodzaju consensus , że Ty bedziesz bawił się w dowolne swawole erystyczne na temat FYM-a, a ja nie będę mógł się do nich odnieść.
Niech Ci sie nie wydaje, ze jesteś na tym forum jakąś świętą krową. wWkazdym razie z pewnością nie świętą.
@meaculpa
Wątek ten został Autorowi zaproponowany.
Nie został podjęty.
Pozdrawiam
Szanowna Amelko
Ze zrozumieniem tego co nam Dr. Paweł Przywara chciał przekazać jest jak z malarstwem współczesnym i to nie tylko abstrakcyjnym.
Znalazły się już osoby które w sposób literalny to odczytują (Seawolf,..), a mnie się wydaje że należy to interpretować poprzez wiedzę dostarczoną przez Prof. Dąbrówkę, Rolexa, Unukalhai, Marka Koguta.
A tak gwoli ścisłości to czy Dr. Przywara wraz z rodziną to mieszka gdzieś zagranicą np.UK lub Kanada etc.? czy w Rzeszowie, a czy Rzeszów to nie jest obecnie w granicach państwa totalitarnego?
PS. Zachęcam do linkowanego Przez FYMA fragmentu Brak sieci a który to fragment jak zaledwie trzy dni temu zamieściłem w tym komentarzu do Wiesławy
http://zygmuntbialas.salon24.pl/438552,marek-dabrowski-pisze-ksiazke-o-smolensku#comment_6432811
Bardzo Późno się Pani dzisiaj położyła spać, na szczęście nie ma odwiedzin Fymynologów.
Pozdrawiam
@KA.T.m.
Z całą świadomością ryzyka zaistnienia różnych możliwości poprosiłam Autora o tę rozmowę.
Od 22.06. minęło na tyle dużo czasu, by móc ponownie zapytać Autora o możliwość zweryfikowania sformułowanych wówczas tez. Potrzebę taką odczuwałam tym silniej, im bardziej zdawkowe i ogólnikowe były odpowiedzi udzielane przez niego w dyskusjach na centraliantykomunizmu, czy fymreport... i im badziej zaczęły się nasilać coraz bardziej prostackie ataki na jego osobę.
Narastające wątpliwości rozwiać lub osłabić mogła wcale nie zwiększona dawka emocji pozytywnych, uruchamianych niejako automatycznie w obronie FYM'a, lecz jedynie ponowna, otwarta i publiczna, konfrontacja z dniem 22.06.
I sądzę, że w jakimś stopniu ten wywiad spełnia (w tym zakresie) swoją rolę.
Dla Autora na pewno nie była to i nie jest sytuacja komfortowa; daje zresztą pod koniec wywiadu otwarcie wyraz swojemu zniecierpliwieniu "maglowaniem" przeze mnie ciągle tego samego wątku. No, ale nie trzasnął przysłowiowymi drzwiami...:)
Wydaje mi się, że powtórzenie - teraz nawet jakby z większą pewnością, niż miało to miejsce wcześniej - swojej postawy wobec niektórych zagadnień, czyni obecnie pewne sytuacje bardziej klarownymi.
O ile w okolicach 22.06. szereg elementów można było składać na karb wyśrubowanych emocji, to stwierdzenia zawarte w powyższym tekście są już napisane inaczej, z sugestią, że należy je odczytywać właśnie tak, jak zostały zapisane.
Sądzę, że jest to ważna wskazówka.
Pozdrawiam
@Zygmunt Białas
Ja po prostu jestem typem chadzającym czasami wielokrotnie na te same wystawy.
Mój typ tak ma :)
Pozdrawiam Pana serdecznie
@Głos wolny
Niezależnie od tego, jak ten werdykt o "wartości jego blogerki" ostatecznie brzmi, dobrze się chyba stało, że ten tekst przyśpieszył proces krystalizacji myśli i ocen.
Pozdrawiam Pana
@laleczka
Chyba na pewno możesz :)
Nigdy nie wiadomo, co okaże się stratą :)
Pozdrawiam
@Amelka222
http://www.youtube.com/watch?v=OlcZ0B0lAoo
Bardzo będę zobowiązana.
@E.T.
Również dla mnie to zdanie jest zagadką.
Jeśli będzie taka możliwość, by FYM włączył się osobiście do dyskusji - a tego na chwilę obecną nie wiem - może rozważy, czy "nie musieć" może przerodzić się w "mogę"
Pozdrawiam serdecznie
@Xiężna
"żądany film nie jest dostępny"
@amelka222
Ani nie dzieje sie to na planie filmowym w konwencji "wszystko na sprzedaż".
Moim zdaniem, dla luddzi dobrej woli, FYM wypowiedzial sie wystarczajaco jasno.
Pozostali beda się i tak czepiać slow, slowe, pólslowek, oraz tego, co ich zdaniem powinno zostać powiedziane, a nie zostało.
I tak bez konca.
PS
Dajesz sie wkrecać w podobnie jałowe dysputy.
pozdr.
@Xiężna
Pozdrawiam
@amelka222
Wymaga Pani ode mnie detali, których nie wymagała od swojego rozmówcy, a chciałoby się wiedzieć konkretniej np. na czym rzeczywiście polegała ta "akcja Brody", którą postawił za wzór złych czynów i intencji wobec siebie.
Czy ja mam Pani dokumentować, że nie "pojawiłem się w POLIS", by wszczynać jakąś akcję, tylko dlatego, że taką wersję Pani podał FYM?
Nie sądzę, by wklejanie bardzo obszernych polemik, z których jasno wynika kto mówi prawdę, a kto nieprawdę, skłoniłoby kogokolwiek do wgłębiania się w ich przebieg.
Proszę Pani, w wielkim skrócie historia wyglądała następująco.
Bardzo dawno temu podobały mi się teksty FYMa i od czasu do czasu wpisywałem na jego blogu komentarze. Z zainteresowaniem odbierałem jego informacje o tworzeniu portalu POLIS i nie opierałem się, gdy zaprosił mnie do uczestnictwa, a zachęcany do udziału w dyskusji napisałem swój komentarz o blogosferze, w ramach pierwszej debaty zainicjowanej przez POLIS. W tym pierwszym tekście w ogóle nie wspomniałem o anonimowości, na której oparł FYM obecny atak. Dopiero po głosach innych osób, kładących nacisk na wielką, pozytywną rolę tego aspektu blogosfery, wypowiedziałem swoje uwagi na temat anonimowości, oczywiście przeciwne do wcześniejszych głosów, ale po prostu tylko w odpowiedzi i reakcji na tamte. Potężnie się zdziwiłem eksplozji FYMa, który położył tak zasadniczy nacisk na anonimowość, że wprost uznał zdanie odmienne za nie do przyjęcia.
Lekko mnie ta postawa zaniepokoiła, ale na prośbę FYMa o teksty do POLIS, przekazałem mu własny artykuł o lustracji. Artykuł był bardzo obszerny i zwierał tezę, w której dotychczasowy bieg lustracji starałem się przedstawić jako preludium do ponownego wykorzystania tych samych materiałów, by powtórnie uderzyć w te same ofiary. Artykuł mógł być dla wielu ludzi kontrowersyjny, zwłaszcza gdy ktoś nie potrafił zrozumieć ani jego treści, ani jego celu. W szczególności w artykule potępiałem tych, którzy niszczyli abp. Wielgusa i wyrażałem, delikatnie mówiąc, brak uznania dla postawy ks. Isakowicza-Zaleskiego.
Polemika była bardzo ostra i nierówna, na zasadzie wszyscy na jednego, ale mnie to zupełnie nie dotknęło, a nawet tolerowałem bardzo nieuczciwe wobec mnie zachowania, którymi wszakże dyrygował FYM. Nigdy dotąd nie wychodziłem poza spory merytoryczne i w ogóle nie uznawałem, że jestem w jakimś poważnym konflikcie z FYMem.
Dopiero później rozwinęła się wielka afera, w związku z obrzydliwą prowokacją właśnie na forum S24, ale ani autora tej prowokacji, ani przebiegu tej awantury nie chcę dzisiaj przekazywać, bo ta sprawa jest już w znacznej mierze uznana za byłą.
W każdym razie, w związku z tym skandalem to FYM sformułował w swoim tekście podejrzenie, że coś z tym Brodą nie tak, bo przecież był w Rosji, w instytucie w Dubnej i "może warto poczekać na jakieś materiały z Rosji", by dowiedzieć się kim jest ten Pan.
Teksty, które się później ukazały w POLIS były jakby rozszerzeniem tej "dyrektywy" FYMa, wielce dla mnie obraźliwe i właśnie dokładnie zawierające istotę tego, co odwrócił w swoich dzisiejszych uwagach FYM. Miałem więc prawo określić to, jako kłamstwo FYMa. W zupełnej końcówce, gdy już pisałem tekst podsumowujący tę awanturę, odpłaciłem FYMowi sugestią, że w tym całym towarzystwie pewnie jest oficerem prowadzącym.
W gruncie rzeczy ta dawna polemika, choć ostra, była bardzo ciekawa, a tyle spraw w międzyczasie się rozjaśniło, że będę rozważał, czy tego nie opublikować. Poczekam jeszcze trochę do emerytury, może będzie jeszcze jaśniej.
Chciała Pani wyjaśnień, to podałem tyle, ile mogłem.
Pozdrawiam
@seawolf
Tak. Pozamiatane. :-( Nawet ostatnie resztki złudzeń...
@Milord
To skąd zatem wzięły się ich resztki?
@unukalhai
by udowodnić, że zna się piosenkę? :-)
@Milord
@unukalhai
@amelka222
Muszę przyznać, że jestem w stanie zaakceptować "nową drogę" FYMa, może dlatego, że zawsze miałam swoje własne zdanie i badałam własne hipotezy, często rozbieżne z tymi przedstawianymi na jego blogu. Co nigdy mi nie przeszkadzało, by uczestniczyć w burzy mózgów.
Jak sam mówi, jest to tylko hipoteza, a każdą hipotezę należy zbadać - nawet tę nieprawdopodobną. Osobiście nie wierzę w PPP, bliska jest mi treść notki "Kasyno" Rolexa.
Może nigdy nie dowiemy się co się tak naprawdę stało w owy piątek, może rzeczywiście to był po prostu "inny" dzień, każdy z nas ma przecież takie gorsze dni, ja też;)
FYM, chociaż prowadzi obecnie badania pod kątem PPP, wciąż pracuje na interesujących nas materiałach, porusza wiele kwestii, które też powinny nas przecież interesować.
Tak jak już kiedyś napisałam: nie wiadomo gdzie pojawi się światełko w tunelu. Może należy więc kontynuować wspólne śledztwo z FYMem?
@Milord
@intheclouds
Jakich materiałach? :-) Na tych ruskich wrzutkach do internetu? :-)
@Milord
@Xiężna
czy Xiężna jest jakoś skoligacona z Xiazeluka ?
@intheclouds
Te od - że zacytuję guru Fyma - Maciory?
@Rafał Broda
Nie chciałam Pana w żaden sposób urazić sugerując potrzebę uszczegółowienia poprzedniego Pana wpisu.
Wrażenie nierównego dopytywania Pana osoby i FYM'a spowodowane jest prawdopodobnie moją niewiedzą; by o coś dopytywać z sensem trzeba mieć świadomość zastosowanych niedomówień, niedopowiedzeń, skrótów , przeinaczeń, niedokładności etc.
Opublikowany przez mnie tekst jest duży rozmiarowo (i problemowo). Przyjęłam więc, że jeśli są / będą wątki, które należy jeszcze może rozwinąć, to dyskusja to ujawni i tą drogą uda się je poszerzyć.
Oczywiście, że znacznie korzystniejsza dla każdej polemiki jest sytuacja, kiedy toczy się ona niejako "na żywo", z bezpośrednim udziałem stron zainteresowanych.
FYM nie jest aktywnym użytkownikiem swojego konta na s24, nie loguje się nań, nie komentuje, nie zagląda tutaj nawet - jak sam pisze.
Przewiduję jednak, że możliwy się okaże jego udział w innej formie, ale w czasie odrobinę późniejszym.
Raz jeszcze dziękuję i łączę pozdrowienia
Intheclouds,
Gdyby to byla tylko kwestia wiary, to pól biedy.
Ale jesli przyjąc, że ta hipoteza jest prawdziwa, to zupelnie juz niezrozumialy staje sie atak na AM. Wszak jesli wedle FYMa śledztwo Zespolu jest az tak nic nie wnoszące, to przeciez z istoty hipotezy PPP wynikaloby, że jest takie po to, by nie ujawniać PPP wlaśnie.
To dośc fundamentalna niekonsekwencja.
@amelka222
To jest w każdym razie sytuacja, która nie nadaję się na bezpośrednią rozmowę konfrontacyjną. Wszystko, co się działo, odbywało się pisemnie w internecie, jest wobec tego udokumentowane, ale też trzeba by każdorazowo przywoływać pełne teksty, by w to rzetelnie wniknąć. Taka procedura jest tylko dla ludzi, dla których to naprawdę jest ważne i są uparci w wyjaśnianiu, gdzie leży prawda.
Ja również dziękuję i pozdrawiam.
@unukalhai - 17:12
Do jarmarcznych sztuk współczesnej tv jednak bym nie nawiązywała.
Jeśli już akurat ma to być tv, to chyba raczej "warto rozmawiać"; ale zdecydowanie wolałabym przywołać programy radiowe i nocne wywiady z postaciami, które mają coś do powiedzenia.
Nie zauważyłam tutaj pytań z gatunku wielbicieli ekshibicjonizmu obsadzających loże widzów w programach Jerry'ego Springera (The Jerry Springer Show), który zresztą właśnie dla tego typu publiczności został stworzony, więc proponuję nie etykietować i nie dyskredytować intencji dyskutantów.
Pozdrawiam
@sirPKL
Może moją "lotność" dzisiaj faktycznie obniża dość wczesna pora publikacji :), ale staram się to nadrabiać pracowitością :).
Na karb ewentualnego niedospania mogę jednak złożyć próbę odpowiedzi pytaniem na pytanie:
1/.
"a czy Rzeszów to nie jest obecnie w granicach państwa totalitarnego?"
- to ja zapytam, czy to państwo jest państwem totalitarnym dopiero od 21/22. 06.2012.?
2/.
W linkowanym komentarzu pisze Pan: "W mojej ocenie treny Jana Kochanowskiego z Czarnolasu są jak kropla w ocenie do tych słów zawartych w tym fragmencie..." i włącza Pan tym samym ten tekst do dyskusji o wywiadzie z Free Your Mind.
Nie wiem, czy słusznie.
Powiedziałabym nawet - że dość ryzykownie na pole pytań natury politycznej wprowadza się materię cierpienia rodzica.
Pozdrawiam serdecznie
@Rafał Broda - 19:03
@amelka222
krytyczna uwaga też się przyda.
Pozdrawiam.
@meaculpa
Żadnych nowych elementów nie mamy, ale śledzimy sezon "ogórkowy" na blogu Zezorro.
Zastanawiając się nad tytułem dla tego wywiadu, też pomyślałam o podobnej wersji do Twojej: "Jak trudno sie uderzyć w twarz...własną, a jak łatwo w cudzą", ale już nie mieścił mi się c.d. tytułu.
Wybrałam ostatecznie człon drugi. One oba i tak wzajemnie się dopełniają...
Ale na to dopełnienie wróciłam uwagę dopiero po Twoim komentarzu.
dzięki.
Pozdrawiam serdecznie
@all
Motywy ujawnienia:
1. istnieje duże prawdopodobieństo, że Macierewicz, Ścios lub ktoś z otoczenia to zrobi co wywoła falę ataków personalnych
2. ZP trwoni czas, nic się nie dzieje i trzeba z otwartą przyłbicą wystąpić
3. środowiska naukowe nic nie wiedzą o maskirowce i jako osoba znana lepiej do nich dotrze
4. śledztwo prowadzą nie tylko "osoby w piżamach" - anonimowi blogerzy, ale też naukowcy z dorobkiem.
Motywy zacne, racjonalne.
"Jak to zrobić by nie było szoku" szczucia i nienawiści. Jak to zrobić abym nie był workiem do bicia?
I Gościu zrobiłeś to (ujawnienie) w najgorszy możliwy sposób - w oparach, skandalu, zmieszania, niedopowiedzeń i absurdu. Efekt patrz pytanie 25. Jesteś workiem do bicia na własne życzenie.
Wiem że dobrymi radami to piekło ... ale czy nie lepiej było to tak rozegrać.
Opublikować CSK pod swoim nazwiskiem. Proces wydawniczy trochę trwa ale inni to zrobili zrobiłbyś i Ty. Brak funduszy? Zwróciłbyś się do braci blogerskiej - kasa by się znalazła. Przy okazji problemy finansowe mógłbyś rozwiązać.
Mając nazwisko na publikacji nie jesteś tylko PP ale i autorem (współautorem?) poważnego opracowania. Mówisz w blogosferze fym to PP i dalej prowadzisz to co prowadziłeś. Na pewnym etapie sugerujesz hipotezę nie ppp ale świadomego robienie durnia z siebie establiszmętu, bo "coś za coś", bez ubliżania AM bo to do niczego nie prowadzi. Ataki byłyby oczywiście, ale i obrońców byłoby wiecej (czytelników CSK, środowiska naukowe, itp.). Oczywiście nie znam uwarunkowań ale wariant nie jest z sufitu i nie jest tak tragiczny jak istniejący. Nie rozbijasz tego co składane było 2 lata.
Jak sądzisz czy teraz łatwiej Ci dotrzeć do środowiska naukowego jako pogromca maciory niż gdybyś tego nie głosił?
Piszesz, że prawdopodobnie uniknęliśmy wojny, że w urzędach mówimy po Polsku dzięki takiej postawie Państwa Polskiego względem Rosji. Sugerujesz, że byliśmy o krok od III Wojny Światowej? A może NATO olało by swojego członka?
Czy uważasz, że dzięki takiej postawie władz Polska jest teraz bardziej wiarygodna dla Zachodu i NATO?
Kiedy będzie przełom z ujawnieniem siatki agentów promoskiewskich? Bo tego na raty się nie da zrobić.
Literackie wizje PPP to można wprowadzać do obiegu ale nie w ten sposób.
@alandir
Na pytanie o brak procesu agentów Rosji, w kontekście weryfikacji idei PPP, najszerzej chyba odpowiedział Piko (21:52).
Pozdrawiam
@all polecam
@intheclouds
I nie wiadomo kiedy.
Jednak do dalszej wspólnej drogi potrzebne jest - na pewnym jej etapie - wspólne (lub bardzo zbliżone) rozumienie pewnych pojęć. Np. takich, jak "nasze", "my"...
W ostatnich zdaniach tego wywiadu (ostatni akapit) pada to słowo jeden raz: "nasze dochodzenie". Ale czy ono ma naprawdę jakieś poważniejsze znaczenie? Na jakiej podstawie można przyjmować, że tak, że ma...?
Ani razu bowiem - od 22.06. - nie miało miejsca odwołanie się do naszej blogerskiej grupy.
I tutaj, w ostatnim akapicie, również tego odniesienia do nas NIE MA.
FYM jedynie deklaruje, że postara się, by nie powstało "wrażenie, że osoby, które towarzyszyły mi w śledztwie (...) są mi obojętne, że mnie nie obchodzą lub nie chcę z nimi mieć nic do czynienia."
Ale żeby "nie powstało takie wrażenie", to same te osoby powinny o to zadbać: muszą spełnić określone warunki (wyjść poza salon), same muszą nawiązać kontakt itd.
Wygląda więc to raczej na deklarację gotowości do indywidualnej współpracy FYM,a z poszczególnymi osobami. Nie ma zaś żadnego odniesienia - przynajmniej ja go nie dostrzegam - do wspólnego badania, do tworzenia zespołu na wzór tego istniejącego do 22.06.
Już sama nie wiem: czy taki zespół w latach 2010-2012 w ogóle istniał naprawdę...?
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
@All
Jedno jest pewne. Polacy to nie Niemcy, są granice, których nie przekroczą i nawet najbardziej lubiany i admirowany przywódca ich do tego nie skłoni.
FYM wykonał ogromną pracę i wciąż jest autentycznie zaangażowany w wyjaśnianie Smoleńska. Dla mnie to uczciwy człowiek, o wielkiej wrażliwości i świetny fachowiec w swojej dziedzinie. Ale rozumiem Państwa rozżalenie. Też uważam, że w stosunku do ludzi, z którymi tyle czasu współpracował i którzy byli autentycznie zaniepokojeni jego bezpieczeństwem, to co się wydarzyło, nie było w porządku. I tu FYM się pogubił. Ale naprawdę nie wiemy wszystkiego. Presje, którym człowiek jest poddawany mają różny wymiar.
Serdecznie pozdrawiam
@amelka222 - Nie ma zaś żadnego odniesienia - do tworzenia zespołu na na wzór tego istniejącego do 22.06.
A przecież Waszego dotychczasowego dorobku zbiorowego nie lekceważy, więc zespołowość uznaje.
Dłuższa odpowiedź pod moją ostatnią notką.
@Andrzej Dąbrówka
W tej sprawie "nowy FYM" jest bez wątpienia specjalistą. Zrobił już dużo, żeby do zawiązania żadnej wspólnoty nie doszło.
"... będzie teraz badana jeszcze inna hipoteza, w czym mogą inni uczestniczyć ..."
Czy to będzie najnowsza hipoteza PPP, z Tuskiem w roli zbawcy? Ze "zwycięską bitwą smoleńską"?
Może zechciałby Pan wejść na chwilę na blog "Look at you", albo "w kapeluszu Panama". Pozwoli to Panu Profesorowi zrozumieć kontekst. Czy w bagnie, w jakie funkcjonariusze i rozmaici głupcy (eska, ufka i wiesława) zamieniają blogosferę, można sobie jeszcze pozwolić na ekstrawagancję? Na szaleństwo, na bełkot proponowany przez "nowego FYM-a"? Czy po takich eksperymentach normalni ludzie blogosfery definitywnie nie opuszczą? Czy nie należałoby raczej zmierzać do czystego nurtu, do zrozumiałego tonu?
Bełkot proponowany konsekwentnie przez "nowego FYM-a" (patrz opublikowany wywiad) w powrocie do czystego tonu z pewnością nam nie pomaga. Dlaczego Pan tego człowieka próbuje publicznie promować? Ma to jemu pomóc, czy nam?
pozdrawiam
@marektomasz
Najśmieszniejsze zaś jest to, że ta oczywistość nie może przebić się do Twojej percepcji.
@intheclouds
Ale przecież noey FYM oświadczył, ża z "tymi" ludźmi on nie chce mieć nic wspólnego.
"Tymy" ludźmi są "my", czyli uczestnicy dyskusji na blogu F.Y.M.'a.
@unukalhai
Białas, Białas za FYM-a. Tylko Białas!!!
@Andrzej Dąbrówka
Czyli dalszy ciąg eksperymentu: jak daleko można posunąć się w ogłupiani ludzi ?
Po dwóch latach ślęczenia nad hipoteżą 2M mamy, my barany, ot tak sobie zająć się badaniem hipotezy Tusk-Bohater.
Ta propozycja to szczyt bezczelności.
@unukalhai
Tymczasem "nowy FYM" uprawia konsekwentnie autokompromitację. Bodaj najcelniej ujął to meaculpa:
"coming out - w formie jaka wybral fym - mozna jedynie porownac do jeziora labedziego wykonywanego przez bolszoj zakonczonego przez tancerki kankana wsytepujace bez majtek - nie klei sie ni w formie ni w tresci!"
"Nowy FYM" ma oczywiście prawo do własnych eksperymentów oraz do takich opinii, jakie prezentuje. Na swój wyłącznie rachunek. Na rachunek dr Pawła Przywary. Jeżeli kogoś ten bełkot (eksperyment myślowy) przekonuje, niech się z "nowym FYM-em" bawi. Mnie takie badania nie kręcą.
Interesuje mnie w blogosferze wyłącznie(!) wydobycie prawdy o 10.04.2010. Bez wydobycia takiej prawdy jako naród i jako społeczeństwo przestaniemy stopniowo istnieć. Stąd doceniam tekst "Kasyno" Rolexa, doceniam wszystkie solidne opracowania na temat hipotezy inscenizacji/maskirowki zorganizowanej na lotnisku Siewiernyj. Jednak ... bez szaleństw.
Eksperymenty "nowego FYM-a" znakomicie ułatwiają kompromitowanie hipotezy inscenizacji. Hipotezy solidnie uzasadnionej, zdobywającej sobie zwolenników. Dlatego szaleństwa FYM-a, to zjawisko w sieci szkodliwe. Podobnie jak "eska, ufka, nurni i wiesława". Kolejny eksperyment, którego zadaniem wydaje się zneutralizowanie ludzkiej inteligencji.
Miejmy nadzieję, że Polacy przed tego typu eksperymentatorami potrafią się obronić.
pozdrawiam
@amelka222: niepodjety. watek. A-tema
Nie probowalabym analizowac tego o czym FYM chce mowic, bo IMHO wywiad ten ma na celu wprowadzenie jeszcze wiekszego zametu i zupelne zaplatanie wszystkich watkow w jeden wielki wezel absurdu.
Wazniejsze jest co FYM pominal milczeniem (A-tema i policje, rozbicie grupy ktora stworzyl, co jeszcze ?)
Najbardziej laskawa dla niego interpretacja to: FYM byl projektem badawczym prowadzonym przez 'pracownika naukowego' specjalizujacego sie w socjologicznym aspekcie nowych technologii komunikacyjnych.
Ani to etyczne, ani madre bardziej 'naukawe' niz naukowe.
Projekt wymknal sie spod kontroli, sledztwo 'grupy FYM'a' zaczelo byc cytowane, rozpoczely sie jakies telefony, cos trzeba bylo z tym zrobic i FYM wykonal figure akrobatyczna zaplatujac wszystko w wezel gordyjski.
FYM najchetniej odkrecilby wszystko, ale nie bardzo moze wiec probuje sie jakos odseparowac od bylych wspolblogerow majac nadzieje ze wszystko ucichnie, on napisze kilka 'prac naukowych' i wroci do swojej specjalizacji mieszania w glowach, moze sie habilituje ?
W sumie b. przykra historia.
@laleczka: metody manipulacji zasobami ludzkimi
@marektomasz
Może cały ten projekt - od samego początku - miał temu właśnie służyć?!Wiem, że to zaiste plan diabelski ale.... cel uświęca środki. Hipoteza - "maskirowki" - ma najwięcej logicznych uzasadnień. Jak ją zwalczyć? Ośmieszyć! Czy FYM został wykorzystany w końcówce czy cały czas pogrywał kierując tym socjo-patycznym projektem? Nie wiem, choć mam swoją teorię na ten temat. Uwiarygadniają ją osoby atakujące, nie przebierające w słowach i środkach przekazu.
@alaskanka
Ani to etyczne, ani madre bardziej 'naukawe' niz naukowe."
Pisząc o socjo-patycznym projekcie i swojej teorii - to właśnie miałam na myśli.
@alaskanka
Dopiero po opublikowaniu "Czerwonej strony Księżyca", w jakieś dwa miesiące później, pojawiło się pytanie ... co dalej? Dr Przywara mógł mieć z tym problem. Wybrał wyjście najgorsze z możliwych. Kto go do tego nakłonił, to zupełnie inna historia.
A może to nie on wybrał?
@marektomasz: maskirowka a projekt naukawy FYM
Szczerze piszac nie sledzilam szczegolow tej teorii, nie bede wypowiadala sie na jej temat, ogolnie: blogerzy (czyli podmioty eksperymentu :-)) dokopali sie do czegos co powinno byc zakopane, i trzeba bylo projekt zamknac w trybie naglym.
Moze to byla 'maskirowka', moze to byl A-tem, moze cos innego, znalezc moga to ci ktorzy brali udzial w projekcie i pamietaja duzo szczegolow.
Ponownie: kluczem jest to o czym FYM nie chcial mowic, to o czym obszernie opowiada nalezy jak najszybciej pominac zeby nie zasmiecac sobie glowy.
O ile rozumiem opublikowanie odlotu FYM w kraine fiction poprzedzil telefon (?), moze FYM wybral w sumie nienajgorszy z jego punktu widzenia sposob wyplatania sie z sytuacji przerastajacej go ?
@Amelka222 @Marektomasz @Piko WSZYSCY
Zgoda Piko, Marektomasz i inni ale trudno mi uwierzyć że dyskusja pod tym mądrym i koniecznym wywiadem @Amelki222 to tylko taka "Ostatnia Wieczerza".
Bo w 99% trafne komentarze mają skłonność do detalicznych analiz, wnikania w zaułki domysłów i odcieni tła co gubi sygnał zasadniczy (który wg sarkastycznego @Meaculpa "..mozna jedynie porownac do jeziora labedziego wykonywanego przez bolszoj zakonczonego przez tancerki kankana wsytepujace bez..").
A więc FYM:
- z jakichś powodów wybrał formę najbardziej dramatyczną i widoczną/kontrowersyjną/drastyczną
- z jakichś powodów ujawnił nagle swoje personalia zwracając na to maksymalną uwagę publiczną
- z jakichś powodów nie może pokazać swojego IP w Salonie24
- z jakichś powodów nie napisze nic o A-Tem'ie
- z jakichś powodów napisał Amelce222 "co do policji, to niech to pozostanie w sferze tajemnicy."
- z jakichś powodów napisał przedtem "odkryłem takie rzeczy związane ze śmiercią tych 96 niewinnych osób, że nie mogę milczeć. A jeślibym ja także miał zapłacić własnym życiem.."
- z jakichś powodów napisał wszystkim "to taki „wybór”, jak ten: „czy chce pan, by zginęła żona czy córka” – co tu można wybrać? Gdy terrorysta taki stawia wybór? Co wybierzemy? Co ja bym wybrał? Wybrałbym: zabij mnie – nie którąkolwiek z nich. Zabij mnie. Nikogo nie zabijaj, poza mną."
A F.Y.M. przecież popełnił właśnie wirtualne blogierskie (pisarskie?) samobójstwo.
A więc F.Y.M. jest izolowany od dawnego środowiska, perspektywy i od własnych planów (konferencja).
Zapewne bezpowrotnie i pewnie nigdy się nie dowiemy dokładnie dlaczego - niezależnie od ilości dyskusji.
A więc kontynuacja opieki nad pracą której FYM się przecież nie wyparł spoczywa na "Apostołach".
Do swojego bloga zaprosiła przecież @Intheclouds a @Rolex stworzył najlepszy chyba dotąd szkieletowy scenariusz (Kasyno).
I co dalej..? Bo na razie kręcimy się chyba w kółko.
@marianna: socjopatyczny projekt FYM
Projekt nie musial od poczatku sluzyc kompromitowaniu jakiejs szczegolnej teorii, o ile pamietam FYM pisywal rowniez przed katastrofa, sledztwo smolenskie blogerow bylo 'produktem ubocznym' projektu.
Byc moze blogerzy trafili zbyt blisko celu aby mozna bylo pozwolic na kontynuacje.
@
Jak wszystkim wiadomo slowo "bomba" to czasownik, dlatego czasem lubi wybuchac ;)
cytuje
Od kilku dni na "wiodących" portalach "informacyjnych" pojawiają się informacje nt. ewentualnej jesiennej ofensywy PiS. Ofensywa miałaby polegać na ogłoszeniu postulatów gospodarczych, likwidacji zespołu Antoniego Macierewicza i ogólnym szerokim uśmiechu w kierunku centrum.
http://bozeuchowaj.salon24.pl/439478,macierewicz-musi-zostac
artykul w rzepie, niestety znalazlam tylko kopie ;)
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:J39seeCF2jkJ:www.rp.pl/artykul/918308.html+rzeczpospolita+macierewicz&cd=5&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
Pozdrawiam wszystkich
@Milord
@Bastet
A skoro o wywiadach, to będą w najbliższym czasie (może dziś wieczorem) dwa z Rolexem. Jestem przekonany, iż Pan przeczyta.
@alaskanka
Podkreślam, hipoteza maskirowki jest dla mnie najbardziej wiarygodną z hipotez. Bez względu na to kto ją propaguje!
@MMariola
To nawet nie bombka. ZP przecież od wielu miesięcy jest tworem martwym, został doprowadzony do martwego punktu.
Wypracowanie dr Szuladzińskiego, to prawdę mówiąc kpiny ... Niemal każdy bloger może dr Szuladzińskiemu/Antoniemu Macierewiczowi/Kazimierzowi Nowaczykowi postawić serię pytań. Jednak logicznych, udokumentowanych odpowiedzi nie otrzyma.
"Bomba" to by była, gdyby ZP ożył cudownie pod nowym kierownictwem. Gdyby faktycznie zaczął dochodzić prawdy. A tak, mamy kolejne bicie piany. Coś na poziomie "ufki, eski, nurniego i wiesławy", funkcjonariuszy od dezinformacji w blogosferze. Nic więcej. Niech ci się tą "bombą" pasjonują.
pozdrawiam
@Zygmunt Białas
A Pan jest zbyt skromny i nie docenia potencjału swojego prowincjonalnego (aczkolwiek wojewódzkiego) miasteczka. W końcu Rzeszów też metropolią trudno nazwać.
@MATPiKC i all
Po tej notce nie powinno się już koncentrować na roztrząsaniu tego zdarzenia.
Co było do powiedzenia to chyba wszyscy zainteresowni powiedzieli.
Amen.
@meszek 08.33
Czy to juz koniec dyskusji o Smolensku?
Pozdr
USTERKA 0436 | 25.07.2012 21:32
@Usterka
Tutaj chyba tak, a szkoda ...
MESZEK 0650 | 26.07.2012 21:15 """
w zwiazku z powyzsza odpowiedzia, czy moge zapytac, czy wie P. co z A-tem?
@Andrzej Dąbrówka
Pozwoli Pan, że przeniosę tutaj Pana wpis i swój komentarz spod Pana notki:
"Wywiad Amelki z PP (...)
Umknęło osobom rozczarowanym wobec zachowania Fyma i ostatniego wywiadu to, że w zdarzeniach czerwcowych nastąpiło zderzenie kilku okoliczności:
1) dojrzewająca decyzja o podaniu swojej tożsamości, aby złożyć podpis pod dwuletnią pracą ukoronowaną CSK i wyjąć ją z zaklętego kręgu blogerskich dywagacji, które nie mogą się wydostać do powszechnego obiegu
2) zrozumienie konieczności przemyślenia konsekwencji tego, że ktoś (NATO, rząd) mógł podejrzewać atak na Delegację, więc coś z tym może robił.
3) niezrozumiała w swoim natężeniu i jednak bolesna nagonka ze strony osób, które dostają zawrotu głowy po przeczytaniu więcej niż trzech akapitów tekstu i muszą sobie wszystko sprowadzić do prostego rachunku "czy on nasz czy nie nasz".
To ostatnie sprowokowało Przywarę do drastycznej w stylu odpowiedzi, i zaważyło na ówczesnych reakcjach na nową hipotezę. W zasadzie te dwie rzeczy nie musiały nastąpić jednocześnie.
Na całym negatywnym odbiorze kontrowersyjnych wpisów z czerwca, który się nawet dalej utrzymuje mimo dzisiejszych jednoznacznych wyjaśnień samego Przywary zaważyło to, że czytelnicy nie nadążają za jego stylem i literacki pamflet czytają jako zeznanie pod przysięgą. Pisałem o tym w komentarzach pod moją ukrytą notką z 26 czerwca.
Widziała Pani, co mnie przy tamtej okazji spotkało, i zmusiło do rezygnacji z blogowania na Salonie 24.
To że nie rozumiejąc retoryki tekstu tak wielu ludzi (znających przecież tyle prac Fyma) potrafiło zmienić front, a ostało się przy nim zaledwie kilka - musiało być dla naszego bohatera doświadczeniem mało zachęcającym aby z entuzjazmem odtwarzać Zespół. Czy to nie on raczej może pytać o to, czy ten zespół naprawdę istniał, skoro tak łatwo się rozbiegł albo przyłączył do obławy?
ANDRZEJ DĄBRÓWKA 1051882 | 09.08.2012 01:17
@Andrzej Dąbrówka
Witam.
Dziękuję za informację u mnie na blogu o Pana wpisie.
Wydaje mi się, że problem nie do końca polega na "niedążaniu przez czytelników" za stylistyką FYM'a. Raczej rzecz sprowadza się do nagłej i niespodziewanej zmiany konwencji pisarskiej Autora w zakresie podstawowym: w analizowaniu wydarzeń dnia 10.04.2010.
Dwuletnie badania nie polegały przecież na zespołowej zabawie w pisanie literackich etiud i wariacji na temat..., tylko na merytorycznej analizie źródeł i na ich poszukiwaniu. Prace te przypominały coś w rodzaju zajęć na seminarium detektywistycznym, na które w dniu 22.06. szef przynosi nagle, bez uprzedzenia, "literacki pamflet" - by pozostać przy Pana porównaniu - i domaga się potraktowania go z taką samą powagą, jak wszystkie dotychczasowe teksty. Pamflet ten przy tym o 180' obraca główne przesłanki prowadzonego dotąd dochodzenia.
Nie jestem literaturoznawcą, ale wydaje mi się, że metodologia stosowana przez historyka w analizie źródła (bo w oparciu o tę szkołę prowadzono badania w grupie FYM'a) jest nieco innym warsztatem, niż ten za pomocą którego analizuje się teksty literackie.
Nie należy się więc dziwić, że "zespół historyków" odrzucił możliwość zajmowania się "literackim pamfletem", ponieważ nie miał do tego żadnego przygotowania. Literacka fikcja nie była materią, nad którą dotąd wytrwale pracował.
Nie tyle więc "zespół FYM'a" zmienił front, co sam FYM - nagle i niespodziewanie - zmienił swoją rolę.
O tym, czy forma i czas dokonania tej zmiany były najwłaściwsze, pisze bardzo trafnie Piko u mnie na blogu: PIKO 201514 | 08.08.2012 21:52
Sądzę więc, że na postawione przez Pana pytanie:
"Czy to nie on raczej może pytać o to, czy ten zespół naprawdę istniał, skoro tak łatwo się rozbiegł albo przyłączył do obławy?"
- odpowiedź wydaje sie dość jasna: tekst z 22.06. złamał dotychczasowe zasady, w oparciu o które zespół ten pracował, był miną wysadzającą tę grupę w powietrze.
Rozproszenie grupy nie nastąpiło w wyniku zmiany poglądów jej członków, tylko na skutek niemożności przyjęcia narzuconych tekstem z 22.06. nowych zupełnie reguł "gry".
"Przyłączenie się do obławy" przez część jej członków miało, jak mi się wydaje, również podłoże merytoryczne (atakowano "nową wykładnię wydarzeń z dnia 10.04.2010."), a nie personalne, chociaż i tego drugiego elementu nie można wykluczyć.
Są to jednak chyba rozważania wtórne wobec pierwotnego źródła całej tej historii: salta wykonanego przez FYM'a swoimi trzema tekstami z końca czerwca 2012.
Pozdrawiam
AMELKA222 1546694 | 09.08.2012 10:46
@Bastet
@MATPiKC 10.11
@Bastet
@Bastet
@amelka222
@MATPiKC
Nie kręcimy się w kółko.
Amelka zamyka właśnie sprawę "nowego FYM-a". Pan Zygmunt Białas opublikuje kolejne wywiady otwierające nowe perspektywy i nowe spojrzenie. Blogerzy wychodzą z kanału pt "Macierewicz kontra FYM". Co chcieć więcej?
Naszym zadaniem jest tak naprawdę propagowanie, poprzez lapidarny celny skrót(!), przez dobry film, dobrą muzykę, hipotezy inscenizacji, zorganizowanej na lotnisku Siewiernyj - jedynej, jak dotychczas, hipotezy opisującej w sposób logiczny wszystkie znane nam fakty. Uruchomienie publicznej, otwartej dyskusji na ten temat. Nic więcej na obecnym etapie zrobić się nie da.
Chyba, że nagle pojawi się solidnie udokumentowany nowy fakt. Fakt, który znowu trzeba będzie poddać szczegółowej analizie. Coś jak boja ratunkowa na złomowisku pod Lęborkiem, która uruchomiła kilka miesięcy temu światowy system ratownictwa lotniczego. Boja, jakiej zabrakło w Tupolewie z polską elitą na pokładzie. Po którą to boję natychmiast udała się "Anaconda" z centrum w Gdyni (mimo że 20 km od boi stacjonowała jednostka Marynarki Wojennej).
Niestety, nie ujawniono do dzisiaj, z jakiego samolotu pochodziła owa boja. Centrum ją czym prędzej schowało. "Nurni, eska, ufka i wiesława" takimi drobiazgami się nie zajmują.
pozdrawiam
@Polaczok
Roztrząsanie spraw personalnych blogerów czy też problemów zespołowych Macierewicza nie doprowadzi nas o nawet milimetr do rozwiązania zagadki smoleńskiej. Faktem jest, że mała kłótnia o sposób lizania lizaka pokazuje wyśmienicie powody dla których jeszcze ta sprawa nie została rozwikłana.
Reasumując, TEMAT jest najważniejszy. Co się tyczy oceny działalności FYM'a, jeśli ktoś z niej nie wyciągał żadnych wniosków - jego strata ( nie dotyczy to w żadnym wypadku pojęcia maskirowki ).
Pozdrawiam i zachęcam do powrotu na drogę sprawy.
POLACZOK 1034030 | 09.08.2012 10:54
@alaskanka - 09:08
Zaprzeczam.
Nie takie były intencje tej rozmowy.
Jej celem było przeanalizowanie wydarzeń z czerwca 2012 w kontekście całego dorobku FYM'a na s24., o który Autor sam opowiada.
Czytelnik ma możliwość samodzielnego ocenienia wszystkich wątków.
Pozdrawiam
@amelka222
"@amelka222
Polecam w temacie ciekawy link dotyczący ,,palenia pamiątek'' po śp. Mercie.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kulisy-akcji-policji-w-msz-mec-kownacki-wynik-mnie,1,5212819,wiadomosc.html
Do czego się posuwają szmaty z MSZ aby udawać że oni to zrobili i nawet przyjmują na siebie fakt, że są złodziejami. Jaki trzeba mieć tupet aby posyłać oficerów śledczych do poszukiwania czegoś, czego w tym miejscu się nie znajdzie ? Wszystko dzieje się za nasze pieniądze.
POLACZOK 1034031 | 09.08.2012 11:13"
Czytamy tam:
"Mecenas sugeruje też, że wersja urzędników MSZ może być nieprawdziwa. - Osobiście nie wierzę w to, by ta obrączka została gdzieś zagubiona. Sądzę, że ktoś po prostu ją ukradł. I to nie ze strony Rosjan - podkreśla."
Ale pamiętam również, że po stwierdzeniu, iż na terenie MSZ nie znaleziono poszukiwanej obrączki, padło pytanie, czy z taką samą starannością zostanie przeszukana Ambasada RP w Moskwie...?
Nie było odpowiedzi... :)
Pozdrawiam
@amelka222 & ALL
Otworzyłem stronę na: "Zadania badawcze i problemy naukowe. Wersja 2 - 09.06.2012". Tu znalazłem:
"1. Matematyka i informatyka:
1.1.2. Ocena prawdopodobieństwa hipotezy, według której śmierć pasażerów samolotu Tu-154 nastąpiła w innym miejscu niż wrakowisko pod Smoleńskiem,..."
Na co odpisuję:
Rzeczywiście ten punkt jest.
Natomiast zniknęła CSK jako materiał zgłoszony na konferencję (na życzenie części członków z uwagi na kolejne publikacje autora).
Zobaczymy jak będzie p.1.1.2. potraktowany i przez kogo.
@amelka222: intencje wywiadu z FYM'em
IMHO jego wypowiedzi zasupluja wszystko na amen.
Czy wywiad byl prowadzony twarza w twarz, czy tez korespondencyjnie ?
@MATPiKC
Trafne resume.
Jestem pewna, że wymienione przez Pana blogi Intheclouds i Rolexa - a ja dodałabym jeszcze blog Piko - skupią na swoim forum niepokornych i niestrudzonych w dalszym poszukiwaniu prawdy o 10.04.2010.
Nie wyobrażam sobie, by było inaczej.
Pozdrawiam serdecznie
@alaskanka
Korespondencyjnie, w dwóch aktach: nadesłanie wszystkich pytań 4.08., nadesłanie wszystkich odpowiedzi 8.08 (godz. 1:15).
@amelka222
@marektomasz
Mam swoja własną, co do treści której, mozna zorientować sie w moich, zamieszczanych z rzadka, komentarzach.
Tweój apodyktyczny ton, zawierajacy "ostateczne rozwiazanie" sprawy FYM-a bardzo jest irytujacy.
Mało co wiesz, ale pozujesz, ze wiesz wszystko na ten temat.
Powinieneś bardziej się mitygować.
Teraz jest taki "trynd", aby kopac FYM-a.
Latwe to i bezpieczne. No i, co nie bez znaczenia, pozostaje w zgodzie z aktualnie lansowaną modą przez netowych dyktatorów mody intelektualnej.
Ryzyko odwrotnie proporcjonalne jak przy probie wymierzenia kopnięcia dla ZP czy A. Macierewicza.
Ja nie jestem ani damskim bokserem, ani nie mam zwyczaju kopać nikogo leżącego.
Jesli ktos w tym gustuje, to nie mój problem.
Jestem natomiast zdania, ze to kwestia smaku.
Tak, smaku.
@Amelka222 @Piko @Marektomasz .....Co dalej?
Tym niemniej sam projekt tj cykl analiz z motywem "Maskirowka" czy zbliżonym może zniknąć o ile ktoś w tę rolę lidera nie wejdzie.
Nie żeby to akurat kontynuować bo istnieją oczywiste granice (wg Toyaha: "mur") ale żeby kierunkować energię grupy poprzez poszczególne zadania na cele etapów czy rozdziałów. A kolejnym, po zamknięciu CzSK wydawała się być Konferencja..
Porównując, muzycy bez dyrygenta mogą być dobrą kapelą jazzową ale to dużo trudniejsze.
A dla tych tysięcy regularnie czytających nie same tylko teksty ale długie pod nimi dyskusje siłą przyciągającą stanowiła nie
sama retoryka poszczególnych notek lecz piękno współpracy tuzinów blogerów w dowolnym wieku i stylu.
Jeżeli sprawdzi się dzisiejsza sensacja MMarioli (10:16) to i konferencja może zniknąć z pola widzenia. A potem już blisko nam będzie do: http://dim.salon24.pl/ "Newsy z Grecji: Przyczyną zadłużania się jest wykonywanie pracy" (lektura obowiązkowa, dzięki blogerowi Dimitris).
Pozdrowienia
@marianna
Chyba każdy ma jakąś swoja teorię na to, co się stało.
Niepodważalnym faktem jest jednak to, że te agresywnie atakujące osoby, "nieprzebierające w słowach i środkach przekazu", atakują przede wszystkim samą HIPOTEZĘ MASKIROWKI.
To ta hipoteza, którą stawiało i stawia wielu blogerów i komentatorów w śledztwie blogerskim, analizując wszystkie dostępne informacje, uwieńczeniem którego jest CsK, wzbudza u nich wręcz wściekłość.
A przecież z CsK każdy myślący może wyciągać swoje wnioski.
I to jest trudne do zrozumienia - nie dają żadnej odpowiedzi na stawiane pytania, nie dyskutują, nie mają żadnych argumentów i dowodów przeciw tej hipotezie, nie dopuszczają możliwości, że każda hipoteza, bez posiadania dowodów, jest uprawniona, jak w każdym poszlakowym śledztwie i każdą trzeba weryfikować i merytorycznie obalać, jeśli pojawiają się argumenty i dowody przeciw, wszystko po to, aby rzeczywiście dojść do prawdy.
Po prostu odrzucają ją bez dyskusji, skupiając się jedynie na wątkach pobocznych w śledztwie blogerskim i atakują.
Atakowana jest hipoteza, atakowane jest śledztwo blogerskie/obywatelskie, atakowani są ci, którzy stawiają pytania i mają jakiekolowiek wątpliwości.
Wolta FYM-a /??/ ułatwiła im to znakomicie.
@Czerwona - 14:48
Nie mogłam i prawdę mówiąc nie chciałam o to pytać.
Fakt, że z jakąś częstotliwością powtarzane jest jakieś podejrzenie, nie przekonuje mnie, że jest to argument merytoryczny.
Z tego, co pamiętam, pojawił się on kiedy zaczęto prześwietlać dr Przywarę i jego pracę zawodową. Jednym z pierwszych, który wysnuł taką hipotezę był A-tem, ale jemu autorstwa bym nie przypisywała; wcześniej gadał o tym Toyah.
Już wcześniej (m.in. od A-tema) chciałam uzyskać wiarygodną informację co do tego, gdzież sam FYM na ten temat pisał? Nigdzie nie pisał. Źródło nie zostało podane. Sprawa została wymyślona i do dzisiaj - w moim przekonaniu - ma charakter pomówienia, czy wręcz oskarżenia o kuriozalną manipulację.
Prosząc FYM'a o tę rozmowę z góry wykluczyłam rozmowę na temat plot krążących masowo na s24. Ustaliliśmy, że będzie ona dotyczyła spraw merytorycznych: jego dorobku na s24 od 2007 i sprawy czerwca.
Staram się tego zobowiązania dotrzymać.
Pozdrawiam
@amelka222
Dlaczego?
Pan Przywara poruszył kwestie "agenturalności" i "schizofrenii", naturalnym powinno być odniesienie się i do tego trzeciego zarzutu (w mojej opinii najłagodniejszego ale i najbardziej prawdopodobnego).
@amelka222
Badania to wrzutka Toyah'a. Nie interesuje się on wydarzeniami smoleńskim zupełnie (odwiedzałem często jego blog), a jednak 22 czerwca był na stanowisku silny, zarty, gotowy - i napisał co napisał.
Dotąd jasne. Jednak dlaczego pan prof. Dąbrówka uwiarygadnia tezę badań, zaproszeniem do badania bohaterskich-czynów-dzielnego-premiera-Tuska ?
@Kajka
Ale równolegle daje się zaobserwować niesamowity jazgot dotyczący samego FYM'a. Nasila się on do wyraźnie od 11.04., kiedy Toyah poświęcił swoją notkę i dość wrednie napiętnował FYM'a, zapewniając o swoim poparciu dla Aleksandra Ściosa. Potem szybko Coryllus, znowu Toyah... I tak to trwa do dzisiaj.
Za rozkręcenie całego konfliktu na przełomie 2011/2012 odpowiadają emisariusze A. Macierewicza na s24 i sam Aleksander Ścios. Zachęcenie do tego Dąbrowskiego & cons. było już tylko sięgnięciem po pałki. A uruchomiła je ręka Ściosa.
Pytaniem bez odpowiedzi na dzisiaj pozostaje chyba to: dlaczego tak naprawdę A. Macierewicz zaczął grać kartą FYM'a i zwalczać za pomocą bandy salonowej hipotezę "maskirowki"?
Pozdrawiam Cię :)
@Czerwona
Sądzę, że jest różnica pomiędzy tym, co może osoba proszona o wywiad, a tym, co wypada osobie zadającej pytanie.
Powody swojej wstrzemięźliwości wobec tej sprawy podałam wyżej.
@boxy
Przeniosłam Wasze igraszki do cybernetycznego przedszkola i tam pewnie mają się dobrze.
Milord - Twój kompan - ma u mnie większe tyły, więc od razu dostał bana.
Jeśli będziesz chciał tutaj bawić się podobnie - wylecisz też.
@meszek
Toyahem, ale nie byłam pewna.
Dla kogoś, kto nie wie, czym zajmuje się socjologia, czy socjologia mediów i cała gałąź medioznawstwa, przejrzenie jedynie tytułów prac z tej grupy może budzić skojarzenia analogiczne do tych, jakie prowokować może kryminologia z kryminalistą.
Na salonie wydają się w tym celować inżynierowie różnej maści szczególnie ci bardziej wyszczekani, sądzący, że zawsze "głośniej" i "ostrzej" oznacza patent na prawidłowe wnioskowanie. I tak ciągają te swoje inżynierskie dyplomy po błocie pomówień...
Im bliżej byli kiedyś bloga FYM'a (jak @W...), tym dzisiaj głośniej zakrzykują swoje dawne sympatie.
"...dlaczego pan prof. Dąbrówka uwiarygadnia tezę badań, zaproszeniem do badania bohaterskich-czynów-dzielnego-premiera-Tuska ?"
Może sam odpowie na to pytanie?
Pozdrawiam
Gratulacje :)
Pozdrawiam
@kubawara
Pozdrawiam serdecznie
@amelka222, ALL --- C.POLAK NOTKA
In situation when nobody has touched topic "April 2010 Tragedy" for almost 2 months, because everybody is rotating around "sprawa-fym", there is new Notka - analiza of C.Polak:
http://cyprianpolak.salon24.pl/439529,homilia-biskupa-polowego-nie-wygloszona-w-katyniu-10-04-2010
Amelka222. 16,02
Odp.1: bo chciał.
Odp. 2: bo musiał.
Dzisiejsza zapowiedź likwidacji Zespolu moglaby sklaniac ku odp.2, choć efekt juz może byc bardziej piętrowy: cala ta internetowa draka może paradoksalnie wypuścic hipoteze maskirowki na szersze wody.
@MATPiKC - 14:58
sama retoryka poszczególnych notek lecz piękno współpracy tuzinów blogerów w dowolnym wieku i stylu."
I właśnie to już "se ne vrati"
:(
Bardzo dziękuję i pozdrawiam
@epitwo 18:33
Pozdrawiam
@epitwo
Jeśli byłoby to możliwe, to jest nadzieja na wzmocnienie obrony przed pałkarzami - po prostu przybędzie nam szabel.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Nie wiem
Pozdrawiam Was
@amelka222
Atakowanie samego FYM-a nie ulega kwestii, dziwiłam się, że FYM nie reaguje. FYM wówczas był jeszcze spokojny, uznał, że należy to lekcewazyć i robić swoje, tak to rozumiałam.
Ale ataki na niego i na "maskirowkę" tak się wzmogły, że w końcu zdecydowanie zabrakło mi jego stanowiska, jego odniesienia się do tych ataków, dlatego mój pomysł z wywiadem, który wtedy podjęłaś i zrealizowałaś.
FYM skupiał na swoim blogu wszystkich, którzy zaczęli zastanawiać się nad tym, co mówiono i pokazywano opinii publicznej na temat Tragedii, którzy zaczęli zadawać pytania i zaczęli prowadzić samodzielne śledztwo, śledztwo obywatelskie i to przecież zanim powstał jeszcze ZP.
Uważałam, że należy się to piszącym na jego blogu, tym bardziej, że atakujący nie przebierali i nie przebierają do tej pory - wszystkich wrzucili do jednego worka i we wszystkich walą równo.
Dlatego trudno zrozumieć, dlaczego FYM "odwinął się" w taki sposób /"wściekły wybuch" "ślepa furia"/, bo zrobił to kosztem śledztwa blogerskiego i oczywiście kosztem własnym również. Niepokojące jest dla mnie też kontynuowanie "nowej teorii".
Tłumaczenie z dylematem ujawnienia się nie przekonuje mnie, skoro jak pisze FYM, kilka osób, "które stało się jego wrogami" wiedziało kim jest.
I jak zracałam uwagę już wcześniej, w tym samym czasie nasiliły się ataki na A.Macierewicza z różnych /jeśli można mówić o "różnych"/ stron.
Nie komentuję samego wywiadu, ale wiele jest w nim do przemyślenia.
Cóż, my wiemy tylko tyle, ile nam się pokazuje, ile samodzielnie myśląc, możemy wydedukować oraz wyczuć co jest informacją, a co dezinformacją i czy inni szatani nie są tam czynni, a to nie jest niestety prosta sprawa w naszej ponurej rzeczywistości.
Wiele przed nami.....
Pozdrawiam :)
@Kajka
Poprzedni wywiad z Free (ten z 23.03.br.) poprzedzony był próbą doprowadzenia do rozmowy ludzi z obozu ZP-AM z FYM'em, by wyjaśnić przyczyny tych nieprawdopodobnych ataków na Free.
Pośredniczyła w nich Martynka.
Nic z tego nie wyszło na skutek odmowy ZP-AM.
Wróciliśmy więc do rozmowy o badaniach smoleńskich.
I wówczas (20.03.) Free tak skomentował swój stosunek do tych napaści na niego na salonie (tutaj znowu przytoczę fragment nieopublikowany, bez autoryzacji Autora, bez wcześniejszego pytania go o zgodę, ale sądzę, że w kontekście tego, co sam powiedział w najnowszym wywiadzie, ta poniższa wypowiedź koresponduje dość ściśle z innymi na ten temat):
"Moja propozycja więc byłaby taka: powróćmy do kwestii analizy samego śledztwa i samych materiałów - do pytań związanych z książką, z wydarzeniami z Kwietnia 2010, nie zaś do analizy sporu w blogosferze. Ten spór jest napędzany przez ludzi, którzy żadnych analiz zeznań świadków, żadnego poważnego researchu etc. nie dokonują. Dlaczego więc mamy schodzić na poziom debaty z nimi?
Sprawa tragedii jest zbyt poważna, by się tłumaczyć, że się nie jest wielbłądem.
Kiedyś mój przyjaciel do mnie zadzwonił i mówi: słuchaj, może ja napiszę jednak, że ty nie jesteś ruskim agentem, tylko antykomunistą, że znam cię od wielu lat itd. Ja się zaśmiałem i mówię: słuchaj, to nie ma sensu - bo to działa tak, że jak ty staniesz w mojej obronie, to i ciebie uznają za ruskiego agenta.
Jeśli więc jacyś ludzie załatwiają sprawę debaty wokół kontrowersyjnych materiałów związanych ze śledztwem - inwektywami - to przecież przechodzenie na poziom tłumaczenia się przed światem, iż chce się służyć prawdzie, dobru publicznemu itd., mija się z celem. I jakoś jest poniżej mojego poczucia godności."
@Usterka 18.51
@Kajka - cd.
Nadal uważam, że Piko [08.08.2012 21:52] ciekawie sformułował, jak on to widzi i jaką - jego zdaniem - można było (czy było można?, to oddzielne pytanie) przyjąć strategię ujawniania się: "Opublikować CSK pod swoim nazwiskiem..."
Zupełnie inaczej wygląda scenariusz dalszych następstw...
Być może, nie wszystko dało się przewidzieć.
Być może już w czerwcu nie było można utrzymać tego stoickiego spokoju, który wydaje się dominować jeszcze w wypowiedzi marcowej i długo potem. Bo zaszły jakieś sprawy niemożliwe do przewidzenia wcześniej, o których w wywiadzie Free nie mówi dokładniej.
Masz racje pisząc:
"Cóż, my wiemy tylko tyle, ile nam się pokazuje, ile samodzielnie myśląc, możemy wydedukować..."
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
@Usterka
Pozdrawiam serdecznie:)
@boxy
Jeśli swój ruch kasujący wykonałam zbyt pośpiesznie, przepraszam.
By się zrehabilitować - zgoda, zadam pytanie: dlaczego tekst tego wywiadu Ci podpada?
@amelka222
A Henryk Urban z tego powodu /zniknięcia CSK oczywiście/ "nareszcie odetchnął z ulgą".
Na stronie opracowania naukowo-techniczne są cztery, w tym trzy - ekspertów ZP.
Wśród dokumentacji fotograficznej są m.in. albumy Marka Dąbrowskiego i Tommy Lee.
O to chodziło niektórym? Nie o to?
A może chodziło o wolność? Wolność słowa? Wolność myśli?
Nie? To o co?
:)
Kubawara,
http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,117915,12278494,PiS_szykuje_jesienna_ofensywe___mniej_Macierewicza_.html
Trzeba sprawdzić co będzie jutro - pojutrze.
@Kajka, amelka
Bo dla mnie - piżamowca - było to oczywiste.
Każda odpowiedź na powyższe pytanie (tak lub nie) jest kładąca.
Ale czyż takie pytanie samo się nie nasuwa?
@piko
Moim zdaniem, gdyby F.Y.M. "wybuchł" to użyłby w tekście słowa maciora x 1.
W inkryminowanym tekście zostało ono użyte niepotrzebnie jeszcze 19 razy. Ktoś przesadził.
@meszek
Umiar we wszystkim jest wskazany, nawet we wqr...eniu.
@amelka222 16.02
Pozdrawiam
@MATPiKC
A może raczej co i jak się wydarzyło - choć należy doceniać opracowania, które pokazują kłamstwa "raportu" Mak oraz "raportu" komisji Millera.
Przede wszystkim jednak nie pojawiają się teksty, które prowokują rozważania, kim mogli być zamachowcy, kto mógł nimi kierować, w jaki sposób doprowadzili do Tragedii oraz co należałoby w związku z tym zbadać -na miarę sił i możliwości, oczywiście, oraz będąc pewnym, że z pewnością nie pozostanie to niezauważone przez zamachowców, których na dzisiaj głównym celem jest dezorganizacja i dezinformacja środowisk, które próbują dotrzeć do prawdy o Tragedii Smoleńskiej.
Pozdrawiam
@seawolf
@marektomasz
Ander,
"na s24 nie ma już w zasadzie dyskusji o tym, co się wydarzyło 10.04.2010 r. "
Ale nie ma jej takze w zespole. I wielu komentatorow zgodzi sie z pogladem, że to "za sprawą" AM.
Tak czy siak nie ma tej dyskusji w dwóch miejscach, w kórych przez jakis czas była.
Zwykle sie mówi: gdzie dwóch sie kłoci (jest skłócanych) tam trzeci korzysta.
Odpowiedź na pytanie kto skłócił i kto skorzystał moze być trochę zaskakująca.
@Kajka
"Pojawiła się ZA TO..." - rozumiem, że w miejsce CzsK
Też się zastanawiałam: czy zwykła zawiść i zazdrość ludzka może być motorem takiej wojny na noże? Z ... jak się okazuje, konkurentem przecież z innej branży, , a nie z wrogiem politycznym.
Z konkurentem nie do zamówień o wartości miliardów, ale do ...konferencji naukowej o możliwość zaprezentowania na tym forum swojej koncepcji...
Może jednak w ślad za wygranym castingiem konferencyjnym idą jakieś chociaż nagrody pieniężne? Może to jest ten dawno przez nas poszukiwany główny motyw, bo np. odpłatność internautów za ściągnięcie odłamków luster okazała się zupełnie niedochodowa? A i krawiecki podręcznik z nożyczkami w tle też nie rokuje najlepiej?
Tak, czy inaczej, jeśli ktoś ze względów jedynie prestiżowych rozpętał w sieci w ub. roku tę kampanię nienawiści i wyostrzył ją do obecnych stanów napięcia, to oznacza, że dobrze zna profesjonalne metody działania prowokacji, którymi posługują się na taką skalę zwykle chyba tylko dwie struktury: służby i mafia.
Żadna z nich, jak wiesz, nie zna pojęcia wolności (poza oczywiście pełną wolnością "tylko dla nas"); tam działa jedynie rozkaz i jego dokładne wykonanie.
Mogą meldować, że wykonali. Konkurenta wyeliminowali. Swoich wepchnęli. Czekają na zapłatę.
Gorycz pewnie sporo ma odcieni...
Pozdrawiam Cię
Ander, p.s.
http://naszeblogi.pl/31323-zderzenie-z-rzeczywistoscia
Czyli nie tylko w salonie nie będzie dyskusji (i tak zresztą prawie nie ma) i nie tylko na temat smoleńska.
Tych pokłocimy, innych nie wpuścimy. bo emeryci, tak krok po kroczku...
@piko
A co dopiero założenie o możliwym rozważaniu skutków tego aktu, nazywanego w wypowiedzi "przelicytowanym nieco pamfletem literackim na Przewodniczącego".
Kontrast z naszą rozmową z 20.03. (zob. komentarz do Kajki z 19:39) jest tutaj bardzo wyraźny.
Popatrz - 20.03.:
"Jeśli więc jacyś ludzie załatwiają sprawę debaty wokół kontrowersyjnych materiałów związanych ze śledztwem - inwektywami - to przecież przechodzenie na poziom tłumaczenia się przed światem, iż chce się służyć prawdzie, dobru publicznemu itd., mija się z celem. I jakoś jest poniżej mojego poczucia godności."
I zawsze w FYM'ie ceniłam tę postawę. Była jasna, wyrazista, była "ponad".
@wronski111
Chętnie wrócę do tego tekstu, chyba z sierpnia 2011?
Podejrzewaliśmy wówczas, że jego autorem jest Aleksander Ścios, bo świeżo zalogowana blogowiczka @beatatomaszewska nic więcej i nic potem chyba już nie napisała...? :) Urszula Domyślna była bardzie twórcza :)
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie
@ander
Ktoś nam coś obiecał na lipiec w tej materii ... :)))
Pozdrawiam
@mycracow
@epitwo
Nie dla mas, tylko dla kadr - to na dzisiaj wiodące hasło
I Kadrowa - to Piłsudski, ale i Lenin ciągle mówił o kadrach...
@wronski111
"Beata M.Tomaszewska
"ataki ze strony różnych, samozwańczych „badaczy” katastrof lotniczych."
Powtarzam samozwańczych „badaczy”. Czyli nagonka na samodzielne myślenie. Do tej pory, takie kawałki spotykałem na ewidentnie esbeckich blogach. Skierowane przeważnie przeciw ludziom propagującym wyniki pracy zespołu Macierewicza. Ale również tym myślącym jak FYM. Niezła z Pani zamordystka.
Żeby była jasność, nigdy nie popełniłem kawałka ani nawet komenta,
poświęconego technicznej stronie Smoleńska. Piszę, bo Pani metoda załatwiania się z inaczej myślącymi, to dla mnie coś na poziomie MAKu
BAJBARS 1414691 | 30.08.2011 19:04"
@Polaczok
"@ander
Tematy są przygotowane ale muszą nabrać swojej wagi i poczekać na ruchy nieudaczników. Są to tematy, których nikt z oczywistych powodów nie dotykał, gdyż są bardzo kłopotliwe. W danej chwili są mało istotne. Czekamy.
POLACZOK 1034039 | 10.08.2012 01:00"
:)
Pozdrawiam serdecznie
Amelko,
@amelka222
1. Czy FYM nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swoich nowych wpisów? Ciężko pracował nad „Czerwoną stroną księżyca”. Przygotowywał się do wystąpienia na konferencji smoleńskiej. I nagle taka volta i w dodatku atak na AM.
Z jego inteligencją jest niemożliwe, żeby nie zdawał sobie sprawy z tego, że zaprzepaszcza całe 2 lata pracy swojej i innych, w momencie kiedy tą pracę uznano za wartą omawiania i poważni ludzie chcieli się hipotezą maskirowki zająć. To nie pozostałoby bez echa. Hipoteza 2m miała szansę wypłynąć na szersze wody.
2. A więc, jeśli zdawał sobie z tego sprawę, bo nie mogło być inaczej, to czy zrobił to z premedytacją, dlatego, że chciał właśnie taki cel osiągnąć? Czy jest możliwe, że okazał się takim cynicznym graczem, który wyprowadził w pole wiele osób, które uwierzyły w jego intencje i wspólnie z nim poświęciły swój czas i siły na badanie sprzeczności smoleńskich?
Państwo znacie go z blogosfery już 5 lat, czy to jest możliwe?
Niech każdy sam udzieli sobie odpowiedzi na te pytania. Dla mnie ta sprawa jest wciąż otwarta i należy do zagadek okołosmoleńskich.
pozdrawiam
@Polaczok
"@amelka222
Tytuł konferencji :
,,Stworzenie forum dla przedstawienia interdyscyplinarnych badań dotyczących mechaniki lotu i mechaniki zniszczenia samolotu TU-154M w katastrofie smoleńskiej.''
nie mieści się w konwencji CSK. Nie ma powodów do zmartwienia, że ta pozycja została usunięta z materiałów konferencji. Taka jest natura człowieka, że musi swoje przejść aby dojść. Dokąd ? Zobaczymy.
POLACZOK 1034041 | 10.08.2012 01:08"
Na razie nic nie mówi się o ewentualnym wycofaniu planowanego punktu:
"1.1.2. Ocena prawdopodobieństwa hipotezy, według której śmierć pasażerów samolotu TU-154 nastąpiła w innym miejscu niż wrakowisko pod Smoleńskiem, a samo wrakowisko i wszelkie informacje dostarczane przez stronę rosyjską są jednie inscenizacją (ros. maskirowka)"
O radości Urbana z wycofania CzsK z dokumentów i opracowań konferencyjnych pisała wyżej Kajka (zob. kom. z 09.08.2012 21:31, 10.08.2012 00:01)
:)
@amelka222
Czy ktoś może już zadał pytanie administracji salon.24, czy notka "Here is the news for Gru" (BTW co to za tytuł, co tytuł ma do treści notki?chcieli się pochwalić, że przejęli konto i wykonali zadanie) była przesłana z tego samego adresu IP co wcześniejsze notki?
Zwróćcie uwagę, że teraz w CELU OŚMIESZENIA osób biorących udział w śledztwie agenci zawsze powołują się na to co napisał FYMBIS po przejęciu konta prawdziwego Fyma: bzdury o pomocnym Tusku, PPP, wymyślone z kosmosu rozmowy telefoniczne itp..Wcześniej nie mogli w żaden sposób ośmieszać i RUSZYĆ Jego pracy, gdyż Fym opierał się na dokładnej, rzeczowej analizie FAKTÓW. Był bardzo ostrożny w snuciu NIEPOTWIERDZONYCH HIPOTEZ. JEGO PRACA OPIERAŁA SIĘ NA ZASADACH BIAŁEGO WYWIADU. Szanował A.Macierewicza- nigdy nie napisałby MACIOREWICZ, tak jak to zrobiła osoba podszywająca się pod Niego (BTW ta osoba używała tego określenia często na innych forach i proszę mi wierzyć, że to co pisała w komentarzach w najłagodniejszym określeniu jest "obrazliwe" dla rodzin katyńskich)
KOLEJNYM NAMACALNYM DOWODEM NA PODMIANĘ FYMA O KTÓRYM NIE WSPOMINAŁEM WE WCZEŚNIEJSZYCH MOICH WPISACH W PRZESZŁOŚCI SĄ RÓWNIEŻ KOMENTARZE POD SKASOWANĄ NOTKĄ "HERE IS THE BREAKING NEWS FOR GRU" na salonie24, GDZIE AGENT KOMPLETNIE ZIEJĄCY NIENAWIŚCIĄ, BANUJĄC BLOGERÓW Z KTÓRYMI FYM PRACOWAŁ 2 LATA- NAKŁANIA BLOGERÓW DO UJAWNIENIA SWOICH DANYCH(TAK JAK NAMAWIA ROLEXA POD NOTKĄ KASYNO BODAJŻE NA BLOGSPOCIE).
CO SIĘ STAŁO Z BLOGEREM MAHONIA http://mahonia.salon24.pl/, KTÓRY NAPISAŁ KILKA DNI TEMU ŚWIETNĄ NOTKĘ NA TEMAT POKRYWANIA SIĘ HIPOTEZ ZESPOŁU MACIEREWICZA I FYMA? KTO SKASOWAŁ WSZYSTKIE JEGO NOTKI?
PS. Tu tylko pytam: Czy ktoś wie co się dzieje z Lordem Jimem? Ktoś wcześniej próbował podszywać się pod Niego pod nickiem JimLORD..
@amelka222
Całości jeszcze nie przeczytałem, "przeleciałem" na razie, ale odnośnie tytułu, nie wiem, czy mogę zapytać:
- z lewej, czy z prawej?
@amelka222: korespondencyjny wywiad.... z kim wlasciwie ?
Czy autoryzowala Pani ten wywiad dzwoniac na nr telefonu podany na oficjalnej stronie dr Przywary ?
Bo jesli nie, to wlasciwie nie wiadomo kto jest autorem odpowiedzi...
@mycracow
19.07.2012 02:49
@kaczazupa
Słabo. Perfidnie jest się powoływać na notki po przejęciu konta zamordowanego blogera. Nie zatrzymacie już tego. Maskirowka została udowodniona.
MARTYNKA: "BIBLIA PAUPERUM" KOMISJI MILLERA
19.07.2012 20:45
@Martynka
Czy bierzesz pod uwagę hipotezę równoległą: maskirowki i wysadzenia pustego samolotu? Nie jestem zwolennikiem samej Maskirowki. Uważam, że w Smolensku rzeczywiście wysadzono pusty samolot lub nagrania skrzynek są kompilacją z oblotów i wcześniejszych lotów załogi w to miejsce.
MARTYNKA: "BIBLIA PAUPERUM" KOMISJI MILLERA
Zamieszczasz dwa identyczne wpisy u Rolexa mówiące, że raczej nie będziesz komentować bo się boisz.
I co już się nie boisz? Czy robisz to z trzęsącymi się portkami?
29.06.2012 00:02
jeszcze co do sprawy fyma
.....
ROLEX: ODSIECZ Z AMERYKI
28.06.2012 23:56
@Veni.Vidi.Deus...
...
ROLEX: PROSTA NIEDORÓBKA CZYLI O PROBABILISTYCZNEJ OCENIE ZDARZEŃ
" (...) Raczej nie chcę więcej komentować (jestem młody, mam świetną posadę programisty i zawód w jednym z największych komunikatorów w Polsce, mam żonę, no trochę złych sąsiadów:)i nie chcę żeby jakiś baran coś mi zrobił bo dostał taki rozkaz (maskirowka i tak wyjdzie na jaw). Pozdr Mich283."
@amelka222
I zawsze w FYM'ie ceniłam tę postawę. Była jasna, wyrazista, była "ponad".
No właśnie. Dlaczego nowy FYM podejmuje dyskusję z pałkarzem Dąbrowskim ?
@Piotr Stróż
@Kajka 15:01
Poziom ważnej debaty o hipotezie maskirowki, o naszym ogromnym szacunku dla dzieła, postawy i katorżniczej pracy "dawnego FYM-a", o naszej dezorientacji, również o jednoznacznej dezaprobacie dla "FYM-a nowego", zjawiska zagadkowego, wręcz nie do ogarnięcia (zamieszanie powiększają znakomicie swoimi wpisami Unukalhai, prof. Andrzej Dąbrówka, Intheclouds).
Ale przede wszystkim o porażająco destrukcyjnej działalności "salonowej bandy". Ludzi podszywających się, w każdym razie uznających samych siebie za "współpracowników" i "sympatyków" Antoniego Macierewicza.
Najpierw o hipotezie maskirowki. Pisze Pani prosto i logicznie:
"Hipoteza - "maskirowki" - ma najwięcej logicznych uzasadnień. Jak ją zwalczyć?
Ośmieszyć!"
Następnie odnosi się Pani do tezy, jakoby "FYM-dawny" mógł mieć w sobie coś wspólnego z "FYM-em nowym". Tezy dla zdecydowanej większości wielce wątpliwej:
"Czy FYM został wykorzystany w końcówce, czy też cały czas pogrywał kierując tym socjo-patycznym projektem? Nie wiem, choć mam swoją teorię na ten temat. Uwiarygadniają ją osoby atakujące, nie przebierające w słowach i środkach przekazu."
Słusznie. Ten nieprzebierający w środki atak trwał przecież ponad rok, był niezwykle brutalny, świetnie zorganizowany, bolszewicki w treści i w formie. Na blogach prowadzonych przez "salonową bandę" (identyfikowaną z Antonim Macierewiczem) można prześledzić historię współczesnego bolszewizmu w sieci. Zaczynając od wstępnych przygrywek Sciosa, Beaty Tomaszewskiej, kończąc na kanonadzie w wydaniu "kaczejzupy" (Michała Jaworskiego), czy Marka Dąbrowskiego.
Pani opisała to ładniej:
"Niepodważalnym faktem jest jednak to, że te agresywnie atakujące osoby, "nieprzebierające w słowach i środkach przekazu", atakują przede wszystkim samą HIPOTEZĘ MASKIROWKI.
To ta hipoteza, którą stawiało i stawia wielu blogerów i komentatorów w śledztwie blogerskim, analizując wszystkie dostępne informacje, uwieńczeniem którego jest CsK, wzbudza u nich wręcz wściekłość.
A przecież z CzsK każdy myślący może wyciągać swoje wnioski."
No tak, tylko że fanatycznym (albo bezwzględnie posłusznym) współczesnym bolszewikom nigdy nie chodziło o wyciąganie samodzielne własnych wniosków.
"I to jest trudne do zrozumienia - nie dają żadnej odpowiedzi na stawiane pytania, nie dyskutują, nie mają żadnych argumentów i dowodów przeciw tej hipotezie ... "
To prawda, równocześnie " ... nie dopuszczają możliwości, że każda hipoteza, bez posiadania dowodów, jest uprawniona, jak w każdym poszlakowym śledztwie i każdą trzeba weryfikować i merytorycznie obalać, jeśli pojawiają się argumenty i dowody przeciw. Wszystko po to, aby rzeczywiście dojść do prawdy.
Po prostu odrzucają ją bez dyskusji, skupiając się jedynie na wątkach pobocznych w śledztwie blogerskim i atakują."
Lenin tak uczył i tak robił.
Dzisiaj dokładnie to samo robią w sieci, w sprawie największej polskiej tragedii, w sprawie najważniejszej dla polskiej przyszłości, "sympatycy" Antoniego Macierewicza.
"Atakowana jest hipoteza, atakowane jest śledztwo blogerskie/obywatelskie, atakowani są ci, którzy stawiają pytania i mają jakiekolowiek wątpliwości. Wolta FYM-a /??/ ułatwiła im to znakomicie."
Dochodzimy do istoty. Qui bono?
Trudno oderwać się po takim pytaniu od połączenia pojawienia się bolszewickiej - najbardziej obrzydliwej, obraźliwej i łamiącej wszelkie formy - bandy w sieci, z szokującym zniknięciem FYM-a.
Trudno też nie zauwazyć skutków - szybko postępującego wygaszania tematyki zbrodni 10.04.2010 w polskim internecie. Czy o to "sympatykom" Antoniego Macierewicza chodziło?
pozdrawiam Panią serdecznie :)
@marektomasz
Jakiej znowu "jednoznacznej dezaprobacie"?
Konstatuję niniejszym, iż nie jesteś w stanie otrzeźwieć z własnej woli.
Posiadasz jeszcze takową?
@unukalhai
Podobno w Ewangelii jest też o prawym policzku, tzn. uderzeniu w prawy policzek. "Jeśli ktoś ... nadstaw mu drugi".
Obawiam się, że FYM & Co przyjęli w tej sytuacji taktykę stosowaną przez środowisko Lewicowo Napieralskie i jakieś inne takie np. Biedroniowate - odwołanie się do sentymentalizmu, czy reakcji obronnych, nie wiem do czego, to socjotechniki, których nie studiowałem, ale za to doskonale wyczuwam. W odpowiedzi na ata odwołują się do jakiego współczucia, poczucia soli, a bywa, że nawet konstytucji, że niby tolerancja etc.
Tymczasem uciekają od meritum.
Obawiam się, że gruppa FYM podobnie ucieka, a nie przedstawia konkretów.
Pozdrawiam
Dr Przywara jest skin zone
Wywiadu rozczarowywuje. Dr Przywara tez. Jawi sie czlowiekiem mialkim i malym.
Dlatego dajmy sobie spokoj z FYMem, F.Y.M.em, Free Your Mindem, dr Przywara, i nickami, ktorych proveniencja jest podejrzana i skompromitowana.
Czas wrocic do roboty i zajac sie INSCENIZACJA SMOLENSKA. Rozwalic raz na zawsz falszywe narracje: Makowska i ZetPeowska.
Mr. Przywara
Daj Pan sobie spokoj i zajmij sie czyms innym. Smolensk 2010 musi byc rozwiazany. Panska obecnosc w tym temacie tylko oddala to rozwiazanie.
Have some decency and try to make a graceful exit.
"Obawiam się, że grupa FYM podobnie ucieka, a nie przedstawia konkretów"
Konkret jest jeden. To ustalenie - "nie było 10.04.2010 żadnej katastrofy lotniczej na lotnisku Siewiernyj". Ustalenie, które zostało sformułowane po niezwykle szczegółowej analizie tysięcy detali (w tym drobiazgowej analizie sprzeczności), jakie pojawiły się w necie, w mediach, w relacjach z przesłuchań i wysłuchań (przed ZP) świadków.
Układanie tysięcy, dziesiątków tysięcy rozbitych szkiełek w jedną logiczną całośc zajęło blogerom sporo czasu i wysiłku. Można się z tym zapoznać na wielu blogach, również na blogu Free Your Mind do 21.06.2012. Również w "Czerwonej stronie Księżyca". Jedyne, co można jeszcze w tej sprawie zrobić, przy obecnym stanie wiedzy, to nadać ustaleniom blogerskim bardziej lapidarną, bardziej sugestywną i dosadną formę.
Do ludzi prostych, nie wytrzymujących dłuższych analiz, do ludzi nie lubiących specjalnie czytać, ani myśleć, przekaz jest jednozdaniowy - "katastrofy lotniczej na Siewiernym nie było".
Kolejna sprawa, o wiele trudniejsza w prowadzeniu publicznych dociekań, badań, analiz, to pytanie zasadnicze - "jak to 10.04.2010 naprawdę przebiegało?"
Otóż przed udzieleniem odpowiedzi należałoby rozpocząć poważniejsze śledztwo. Niekoniecznie omawiane publicznie podczas jego trwania. Śledztwo połączone z bezpośrednim kontaktem z jak największą ilością świadków, z docieraniem do oryginalnych zdjęć (o ile gdziekolwiek się znajdują), materiałów elektronicznych (z tym samym zastrzeżeniem). Ksera z "dokumentacji", ani przeciemnione fotomontaże, jakie do tej pory dość obficie nam serwowano, za pośrednictwem rozmaitych łebków z polskich służb, z pewnością zostałyby w takim śledztwie poddane negatywnej weryfikacji.
Zaczynałoby się to śledztwo od wydarzeń rankiem 10.04.2010 na lotnisku Okęcie, od ustalenia najbardziej prawdopodobnego scenariusza. Pytanie nr 1 - czy samolot, do którego wsiadali Delegaci, był tylko jeden? Jaki to był samolot? W jaki sposób pasażerowie do tego samolotu wsiadali? Jednorazowo, czy w kolejnych grupach? ... O której godzinie wreszcie wystartował?
Na żadne z tych pytań nikt nie posiada do dzisiaj wiarygodnej odpowiedzi. Nikt, zatem Antoni Macierewicz, ani banda jego rzekomych "sympatyków" z salonu24, rzekomych "ekspertów", również. Od tak prostych pytań należałoby zacząć. Dopiero po postawieniu takich pytań śledztwo nabrałoby kolorów, realizmu i tempa.
Czy Pan, Panie Piotrze Stróż, cokolwiek z tego, co powyżej, rozumie?
pozdrawiam wszystkich :)
@Labirynt
@Piotr Stróż
konstruujesz swoje psychologizmy na jakichś szczatkowych interpretacjach, nie znajac "realiow' , w ktorych FYM-owi w ostanim polroczu zdarzylo sie pracować nas watkami smoleńskimi.
Ja np. ide o zaklad, ze gdybys to Ty znalazł sie w podobnych okolicznosciach, twóje reakcje na opresyjnosc sytuacji nie bylyby lepsze niz FYM-a.
"Kto z Was jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem"
Nadzwyczaj sporo tutaj zglasza sie chetnych do kamieniowania.
@Labirynt
"kibic z dala się nie wp....la"
@boxy
Lord Jim ostatnio nas pozdrawiał muzycznie tutaj:
"pzdr.
LORDJIM 02153 | 27.07.2012 19:20"
http://lamelka222.salon24.pl/433893,metamorfozy
Twoje - powtórzone już - wątpliwości co do tego, czy jestem amelką, czy nią nie jestem, włożę między dowcipy i na tym ten wątek zakończymy, dobrze?
Wracając do konkretów 10:22
A co było?
Na pewno, to co widać na filmiku zamieszczonym wczoraj o 11:02. Medialna, polityczna i informacyjna maskirowka. Teatrzyk z rozpisanymi rolami, w wykonaniu przede wszystkim polskiej pajacowni. Plus inscenizacja, niezwykle nonszalancko wykonana przez Rosjan (przerwana linia energetyczna, film Ostrołęka, film i relacja Wiśniewskiego) na lotnisku Siewiernyj. Tylko tyle było.
A czy Oni nie zginęli? Może Oni żyją?
Najprawdopodobnie nie żyją. Z pewnością Ci, którzy zostali już z bez wątpliwości zidentyfikowani przez najbliższych, bądź których zwłoki zostały w Polsce poddane badaniu.
Tylko że takich nie ma zbyt wielu. To również jest sprawa, która obciąża polskich polityków wszystkich opcji.
@epitwo
Zgadzam się. Warto również pamiętać, że przez długi czas blogosfera była jedynym miejscem, gdzie takie dyskusje były prowadzone.
Pozdrawiam
@amelka222
Pozdrawiam
@Polaczok
W końcu trzeba będzie się jednak nimi zająć - choć mam wrażenie, że już jest nieco za późno.
Pozdrawiam
@meszek
Z powołania się przez FYM'a na ocenę prawnika (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/08/sciaga-dla-dabrowskiego.html)
może wynikać, że dobrze będzie, jak Dąbrowski zastanowi się pięć razy zanim go pomówi o jakąkolwiek współpracę.
Chodzi chyba o insynuacje Dąbrowskiego, jakie ten przedstawił pod ostatnią notką na blogu Martynki. Zapytany przeze mnie, o współpracę dokładnie z jakimi służbami posądza FYM'a, nie udzielił odpowiedzi.
Jest chyba pewna różnica między ogólnikowym mówieniem o "agenturze", o "roli agentury", których to eufemizmów używał wcześniej wobec FYM'a A. Macierewicz i na które FYM nie reagował, będąc jeszcze wiosną tego roku "ponad to wszystko", a bezczelnymi (chociaż nie do końca sprecyzowanymi) insynuacjami Marka Dąbrowskiego, z których ten ostatni zresztą zaczął się rakiem ostatnio wycofywać.
Jest to sprawa z gatunku tych, na które najpełniejszych wyjaśnień mógłby udzielić sam zainteresowany.
Jeszcze nie otrzymałam odpowiedzi FYM'a na propozycję osobistego ustosunkowania się do dyskusji, która się tutaj toczy.
@alaskanka
Nie, nie uczyniłam tego. Nie widziałam takiej potrzeby. Korzystałam również z ogólnie dostępnego konta kontaktowego "yurigagarin", za pośrednictwem którego kontaktowałam się z Autorem wiosną tego roku. Wykorzystałam również wcześniej inne dostępne kanały kontaktu (blogspot, FymReport...)
@ander
Za późno w tym sensie, że politycy polscy wszystkich opcji podjęli nieogłoszoną wprost decyzję, żeby zbrodnię 10.04.2010 jak najszybciej intensywnie zakłamać, pozostawić ją niewyjaśnioną, ewentualnie zamknąć ją w niekończących się i bezsensownych sporach "kaczejzupy" z YKW.
Obydwaj zostali wszak oddelegowani do ról zacietrzewionych idiotów. W sporach fikcyjnych, niby fachowych, które psa z kulawą nogą nie są w stanie poruszyć.
Natomiast nie jest zbyt późno w sensie usiłowań blogerskich. Sprawy mają się dość prosto, są wystarczająco poważnie i szczegółowo przebadane w odniesieniu do samej sprawy maskirowki - medialnej, politycznej i informacyjnej (10:22 oraz 10:44).
Pozostaje wyłącznie problem socjotechniczny, problem z docieraniem do świadomości Polaków nie interesujących się cała sprawą bliżej oraz sprawa przyszłego, rzetelnego śledztwa. Zacznijmy może od tego pierwszego.
pozdrawiam :)
@mycracow - 02:57
Nie wiem, czy mówimy o tej samej osobie o nicku "Mahonia" - tę, którą znam z wpisów, znam jedynie z komentarzy, żadnej dotąd notki nie napisała, jest wierną towarzyszką "gini" i tam można ją znaleźć.
Pisze Pan, ze FYM "nigdy nie napisałby MACIOREWICZ, tak jak to zrobiła osoba podszywająca się pod Niego (BTW ta osoba używała tego określenia często na innych forach i proszę mi wierzyć, że to co pisała w komentarzach w najłagodniejszym określeniu jest "obrazliwe" dla rodzin katyńskich)".
Czy można wiedzieć, o jakiej osobie tutaj jest mowa? Podanie jej nicka, linków do komentarzy ułatwiłoby rozmowę o konkretach...
Pozdrawiam Pana
@amelka222
Właśnie zakończyła się w TV audycja promocyjna. Zapomniano dodać "Zawiera lokowanie produktu"
Pozdrawiam
@wronski111
Remontowe ograniczenia utrudniają mi dostęp do tv, ale jakoś się podłączę:)
Szkoda, że nie zrobili wersji dla sieci...
Pozdrawiam serdecznie
@marektomasz
Ty jesteś trzecim w tym dziwnym układzie, który "ma za zadanie wprowadzić odrobinę rozsądku" do dyskusji. Na zasadzie:
"Koledzy wiecie, rozumiecie że sytuacja jest trudna; wszystko jest względne i zawsze sa dwa a nawet trzy rozwiąznia; bądźmy dzielni bo agentura jest wokół nas; kto nie z nami ten zdrajca; świat od czasów Kopernika nie jest już płaski itd. itd".
@BGM-109
Dokladnie tak jest.
@piko
@amelka222
http://fymreport.polis2008.pl/
@amelka222
Co do tej osoby to proszę wejść na wp.pl pod wszystko jedno jaki artykuł o Smoleńsku i poczytać komentarze. Piszę on Maciora, Maciorewicz itc..
ALBO PO PROSTU WPISAĆ W GOOGLACH: MACIOREWICZ, MACIOREWICZ MACIORA. UJRZY PANI KOMENTARZE TEJ OSOBY I STYL ZBLIŻONY DO FYMABIS.
Czy LordJim pisał coś merytorycznego, czy tak jak FymBis w swoich komentarzach piszę głupie posty z uśmieszkiem o muzyce?
@mycracow
@marektomasz 08.44
Najpierw o hipotezie maskirowki. Pisze Pani prosto i logicznie:
------------------------------------------------------------------
"Hipoteza - "maskirowki" - ma najwięcej logicznych uzasadnień. Jak ją zwalczyć?
Ośmieszyć!"
----------------
Następnie odnosi się Pani do tezy, jakoby "FYM-dawny" mógł mieć w sobie coś wspólnego z "FYM-em nowym". Tezy dla zdecydowanej większości wielce wątpliwej:
----------------------------------------------
"Czy FYM został wykorzystany w końcówce, czy też cały czas pogrywał kierując tym socjo-patycznym projektem? Nie wiem, choć mam swoją teorię na ten temat. Uwiarygadniają ją osoby atakujące, nie przebierające w słowach i środkach przekazu."
-----------------------------------------------------
Te dwa cytaty to słowa MARIANNY, do której komentarza m.in. nawiązywałam.
Pozdrawiam
all
OTO TA NOTKA
@All
Właśnie otrzymałam zamówioną w wydawnictwie Antyk książkę S.Krajskiego „Masoneria polska 2012” i z książki wypadła ulotka, na jednej stronie reklamująca książkę A.Ściosa „Zbrodnia smoleńska. Anatomia dezinformacji” , a na drugiej stronie reklamująca książkę:
„Biała księga. Pytania w sprawie katastrofy smoleńskiej.”
Praca zbiorowa blogerów Salonu 24.
Zadzwoniłam do wydawnictwa, żeby uzyskać informację, jacy to blogerzy wydali tą książkę. Niestety pełna anonimowość, nawet nie ma podanych nicków.
Mam więc pytanie: czy ktoś z Państwa wie coś na ten temat i czy macie z tą książka coś wspólnego. Podobno jest na stronie wydawnictwa.
Jeśli nie, to może warto pomyśleć o takim wydaniu dociekań i pytań blogerów grupy FYMa. A może Antyk wydałby „Czerwoną stronę księżyca”?
pozdrawiam
@MMariola, All
Sądzę, że osoby, które uznają, że ich wątpliwości / pytania nie znalazły się w zamieszczonym zestawie, mogą je zadać osobiście logując się u FYM'a.
Uzyskałam również zgodę na przeklejenie zamieszczanych tam odpowiedzi FYM'a na swój blog, do tej dyskusji.
Pozdrawiam wszystkich
@amelka222
„Karetki były zawracane z Siewiernego, bo otrzymały informację, że nikt nie zginął”.
Przejęzyczenie, czy coś więcej?
@mycracow
http://niepoprawni.pl/blog/756/moze-i-fym-i-macierewicz-maja-po-czesci-racje
W drugim przypadku:
-http://mikolajgrz.w.interia.pl/r3.htm
-wygląda to na różne niki z gazety.pl
Pozdrawiam
@mycracow - 16:43
@marektomasz
@unukalhai
@amelka222: wirtualny wywiad z wirtualna persona FYM
Przeprowadzila Pani wirtualny wywiad z wirtualna postacia, co do ktorej nie ma pewnosci czy istnieje.
Poprzednio postac ta przez ponad 2 lata prezentowala na Salonie swoja persone, absorbujac uwage i wysilki xxx blogerow, po czym w kulminacyjnym momencie (?) wycofala sie z gry.
A za chwile podjela ja poprzez nowa persone.
Jaka wiarygodnosc ma taka postac ?
Wpisalam sie na blogu Centrala Antykomunizmu pod pierwsza notka zadajac 2 pytania oczywiste (czy jest to postac zbiorowa, i kiedy ukaza sie wyniki kilkuletniego projektu "tworzenie wirtualnych rzeczywistosci grupowych na przykladzie Salonu24"), moje pytania nie zostaly opublikowane.
Przykro mi, ale IMHO daliscie sie wkrecic, pisze o tym szczegolowo Matka Kurka w poscie "FYM czyli Ketman".
Teraz dajecie sie wkrecic w nastepna persone pana PP (?), bedzie mial duzo materialu do swoich prac naukawych :-)).
@alaskanka
Może spróbuje Pani udać się na
http://fymreport.polis2008.pl/?p=7722#comments
i jeszcze raz wpisać interesujące Panią kwestie?
Część Pani wątpliwości została wpisana w pytania, które pojawiły się w naszej dyskusji i są one tam obecne.
Nie ma chyba żadnych przeszkód, by je uzupełnić, jakby co...
Pozdrawiam Panią
@Piotr Stróż
Znakomicie się składa, że wyjasniłeś tak istotną kwestię, gdyż
dotychczas byłem zdania, ze piszesz swoje komentarze w konwencji serio.
@alaskanka
@boxy
Wywiad 23.03. 2012. przygotowywany był dokładnie tak samo: korespondencyjnie
@boxy
@boxy
@amelka222
Chociaż padało i było ślisko.
@amelka222
http://niezalezna.pl/31794-filmowe-sledztwo-o-smolenskiej-tragedii
Fragment wypowiedzi Andrzeja Krauzego:
"W naszym filmie prywatne śledztwo jest, w moim przekonaniu, w pełni uzasadnione. Przecież cały czas mamy do czynienia z jednym, totalnym kłamstwem smoleńskim. Mam jednak nadzieję, że dla wszystkich logicznie myślących Polaków jest oczywiste, że to nie była zwykła katastrofa i w Smoleńsku dokonano zamachu. Mimo to niewyjaśnionych pytań wciąż pozostało wiele. Choćby o rolę Polaków, którzy wysłali ten samolot w ostatni rejs. Co w całej historii wydaje się szczególnie dramatyczne. Oczywiście film nie zastąpi prawdziwego śledztwa, ale będziemy starali się pokazać, jak było naprawdę."
Tak sobie pomyślałam, że może autorzy scenariusza zerkneliby do CSK.
Oby ten film powstał, bo zapowiedź jest ciekawa.
Pozdrawiam
@boxy 20:40
Piszesz waćpan że zapaliło ci się światełko, bo gospodyni zaznaczyła o 5:55, że buraków będzie banować. Rozumiem że według Ciebie nie powinna (jej blog mogą odwiedzać różni na co dowodem jesteś Ty).
Umnnął ci nick @milorda - czyżbyś miał własne komentarze zablokowane?
("Milord" - na necie nie mam kompanow (jestem sam sobie sterem,zeglarzem)).
Operujesz stekiem komunałów, wyświechtanych zwrotów, banałów. Nie trzeba być ekspertem bo Twój prymitywizm czuć na kilometr.
U mnie za to co poniżej cytuję dostałeś bana na wejście. Swoimi tekstami tylko mnie w tej decyzji utwierdzasz.
09.08.2012 08:33
"Piko" ... -
- czy czasami nie wywrozylem, ze jest nas dwoch ( chyba pamietasz to, prawdaß )
- bylem wczoraj u "Amelki", wyrazilem swoja opinie na temat tego tekstu ("wywiadu" z FYM-em bis) i zostalem skrecony.
Mysle, ze Jej blog zostal przejety przez skurwieli.
Uwazaj na siebie !
Pozdr. :-)
PIKO: Kilka refleksji niepoprawnych
@piko
@nocny kowboj
@piko
@nocny kowboj
@piko
@nocny kowboj
@
@piko
@nocny kowboj
@nocny kowboj
@piko
zajrzałam aby sprawdzić, co to za kowboj, otóż zrobił sobie zabawę z nicka FYM /badał klikalność/
http://baba.salon24.pl/
I po co ten kowboj tu zagląda, to nie wiem.
Pozdrawiam
@Kajka
@marektomasz
Zgadzam się w zupełności - trzeba zacząć właśnie od tego. Oraz od pokazania tego typu osobom,Polakom, że wyjaśnienie Tragedii Smoleńskiej jest jednym z najważniejszych punktów polskiej racji stanu - bowiem nie chodzi tu tylko o zamach na ludzi,na najważniejsze osoby w naszym państwie - tu chodzi o przejęcie kontroli nad naszym krajem, ze wszelkimi tego konsekwencjami.
Pozdrawiam
@unukalhai
@marektomasz
Tak. Np. z tego zdania:
Nikt, zatem Antoni Macierewicz, ani banda jego rzekomych "sympatyków" z salonu24, rzekomych "ekspertów", również.
wnioskuję, że autor ma coś wspólnego z partią miłości, po języku poznałem, poniekąd.
Pozdrawiam
Odpowiadam:
Napisałem wczoraj cztery komentarze (08:44; 10:22; 10:44; 11:06).
Pańska odpowiedź (13:05) świadczyłaby o tym, że albo nie rozumie Pan najprostszego tekstu, albo jest Pan jakimś wirtualnym trollem (taka zabawka służb polskich do rozwalania rozmów w necie). Z którym przypadkiem mamy do czynienia?
@Unukalhai
Dołączyłeś do BGM-109, zatem pytanie to samo.
Nie sądzę, żeby udało się Tobie, ani nawet BGM-109, wypromować "nowego FYM-a" z ideą Tuska zbawcy, zwycięzcy w bitwie smoleńskiej. Takiego czegoś widownia nie przyjmie.
@Piotr Stróż
" ... wnioskuję, że autor ma coś wspólnego z partią miłości ... "
Partia miłości, to partia Donalda Tuska, o ile kojarzę. Jeżeli w ten sposób Pan zrozumiał moje komentarze, to pojawia się podobny dylemat jak w przypadku BGM-109.
Wytłumaczę się na wszelki wypadek ze słowa "banda" w kontekście rzekomych sympatyków Antoniego Macierewicza. Mam tu na myśli wyłącznie trolli (taka zabawka służb polskich do rozwalania rozmów w necie) udających sympatyków ZP, Antoniego Macierewicza, rodzin Ofiar. Narobili w ciągu minionych dwóch lat sporo złego.
Jeżeli nie mówię do trolli, to pozdrawiam :)
@marektomasz
Koncepcja PPP (czyli "konspira" D.Tuska i J. Kaczyńskiego) byla hipotetycznym wariantem alternatywnego wyjasnienia zdarzeń, a zwłaszcza ich narracji dotyczacej zdarzenia w Smoleńsku rano 10.04.2010 r., a prowadzonej w polskich mediach, mediach rosyjskich i mediach zachodnich oraz wnioskowania na podstawie reakcji i zachowań oficjalnych polityków, instytucji i stosownych agend w państwach NATO i UE.
Potraktowana jako alternatywna hipoteza z zaproszeniem do zweryfikowania jej wiarygodności.
Wersja zaprezentowana przez FYM-a jako jedna z hipotez, oparta na wlasnym pomysle, a jako konkluzja CzSK.
Taka parabola intelektualna. Skoro mozna pomysleć w zasadzie dowolny scenariusz zdarzeń, to mozna i np. własnie taki (PPP).
Okazało sie, ze nie można.
A jak ta hipoteza została odczytana przez Ciebie?
Bo nawet nie wspominam trollach, ktorych zadaniem było zwalczanie FYM-a zawsze , wszędzie i bez wzgledu na to, co kiedykolwiek on napisał.
Przeciez nadal upierasz sie, że jest to ostatnie słowo FYM-a w sprawie Smoleńska. Oraz tych, ktorzy uwazają to za rodzaj karkołomnej, ale przeciez dozwolonej licentia poetica.
Ale przeciez nie za testament FYM-a.
To nie stanowi zasadniczego punktu odniesienia, bez wzgledu na to, jak bardzo będziesz się starał tak własnie ową hipoteze interpretować. I , co gorsza, narzucać swoja interpretacja jako jedyna i bezalternatywną.
Ochłoń wreszcie, bo celowo nadużywasz cierpliwości tych, którym
( jak np. mnie) pozostało w stosunku w stosunku do Ciebie jeszcze nieco złudzeń.
@unukalhai: raport komisji MAK jako parabola intelektualna
Raport byl taka "parabola intelektualna", ale IMHO koncepcja PPP bije MAK na glowe rozmachem i smialoscia paraboli, jest bardziej paraboliczna.
@35stan
Pozdrawiam
@unukalhai
służącym ośmieszeniu hipotezy dwóch miejsc, F.Y.M.'a, jego blogu, uczestników dyskusji na tym blogu, wyrzuceniu referatu F.Y.A.'a z konferencji ......
@alaskanka vs @unukalhai
Uwaga pt."MAK w gięciu paraboli był pierwszy", zaskakuje trafnością. Wyginali już rozmaite parabole "eksperci" min. Millera, Osiecki, prof. Artymowicz, następnie kaczazupa i dr Szuladziński. Chyba wystarczy.
Stąd powrót do prostoty (10:22; 10:44).
Pozdrawiam
@zampano
"@Amelko,
nie było Ci łatwo przeprowadzić ten wywiad ze względów emocjonalnych. Zadałaś tyle trudnych pytań ile mogłaś. Więcej i tak by nie przeszło z uwagi na widoczna barierę jaka wytworzyła się po 22.06. Nie za bardzo chcę już wnikać w motywację tak radykalnej zmiany poglądów FYMa. Nawet najbliżsi znajomi mogą mieć zły ogląd sytuacji, a co dopiero ktoś tylko czytający go na forum. Jednak czytając to trochę się zdziwiłem:
" Liczyłem bowiem na to, że osoby, które darzą zaufaniem mnie jako autora, pozostaną przy mnie nawet, jeśli zacznę głosić coś, co je „zdumiewa” czy „zadziwia”."
To byłaby wtedy sekta, która idzie za swoim guru a nie ludzie, którzy samodzielnie wyciągają wnioski. Poza tym, ludzie tak naprawdę pozostali przy FYMie (np.Ty Amelko), ale nie w taki sposób w jaki chciałby FYM. Prof. Dąbrówka twierdzi, że to licentia poetica... Hmm,dawno,dawno temu pewien satyryk amerykański stwierdził że: młode tygrysy nie jedzą ludzi, a jeśliby cię taki zjadł, to możesz się pocieszyć, że był anormalny. Gdybyż tu chodziło o tygrysy, a nie o anormalne sytuacje.
Pozdrawiam.
ZAMPANO 1319 | 10.08.2012 23:31"
Bardzo Ci dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie
@35stan
"@amelka222
Witam Panią.
Dopiero teraz zapoznałem się z tekstem wywiadu jaki przeprowadziła Pani z Pawłem Przywarą(co do tego nie ma chyba wątpliwości) i powiem szczerze, że jestem zawiedziony jego treścią, zwłaszcza w tej części która dotyka kwestii PPP i roli Tuska et consortes i NATO w ratowaniu Polski i świata przed agresją Rosji Putina.
Mam żal do Pani, że nie zapytała Pani PP o rolę jaką polityka Obamy(reset w polityce z Rosją i robienie wzajemnie korzystnych interesów zarówno w sferze bezpieczeństwa jak i gospodarczych)wywarła na przygotowanie i bezpieczny przebieg zamachu na polską delegację.
Opowiadanie przez PP o jakiejś patriotycznie motywowanej roli Tuska, przy oczywistej jego antypolskiej polityce(niekorzystna umowa gazowa z Rosją jako rodzaj haraczu wypłaconego Rosji za wykonanie czarnej roboty w tym zamachu, pakt fiskalny i ponad 6 mld euro polskiego wkładu do niemieckich banków jako gratyfikacja dla udziału Niemiec w tym wspólnym przedsięwzięciu z Rosją, zgoda Tuska i Komorowskiego na udział w amerykańsko- izraelskiej wojnie na Bliskim Wschodzie, jako haracz na rzecz USA jako najważniejszego spiskowca na życie śp. Prezydenta L.Kaczyńskiego - o tym wszystkim szczegółowiej pisałem na moim blogu) i nadzwyczajnie podłej jego kondycji moralnej, o której trudno inaczej się wypowiedzieć, jest plunięciem w twarz Polakom i obrazą dla zdrowego rozsądku oraz ośmieszeniem rzekomo naukowego warsztatu Pawła Przywary.
Można by go zapytać, czy paralelna do tej, sytuacja z zamachem w Gibraltarze i układem jałtańskim, była też ze strony rządu londyńskiego, UK i USA "obroną Polski" poprzez robienie interesów z ze Stalinem?
Gdzie się uchował taki "naukowiec" jak PP, który z historii nie wyciąga wniosków, a o geopolityce i poliarchii jako dziedzinach wiedzy objaśniających zachowania się mocarstw, zapewne nie słyszał?
Wskażę tu na ciekawą rzecz tyczącą materii, o której pisałem na swoim blogu.
Otóż z moich kontaktów na blogu FYM-a wynika, że unikał on zajmowania stanowiska w sprawie moich teorii o spisku z udziałem USA, Rosji, Niemiec i rządu polskiego, a nawet po zadaniu mu konkretnego pytania o jego opinie na ten temat, wypraszał mnie ze swojego bloga. O czym to świadczy? Mnie to nasuwa przypuszczenia(przepraszam za to co powiem, ale muszę, choć może być to odebrane jako trolling) o agenturalne motywacje po stronie amerykańskiej.
Temat agenturalnej amerykańskiej działalności w Polsce jest pomijany w debacie, gdyż uważa się, ze "sojusznik" nie działa w kraju sojusznika w sposób agenturalny. Nic bardziej błędnego! Dowody takiego mamy na każdym kroku(pod pozorem więzi sojuszniczych wykorzystuje się takiego jak Polska "sojusznika" jako przedmiot w polityce "równych sobie", czyli mocarstw.
Tak było w czasie II WS i tak jest obecnie.
Pozdrawiam.
35STAN 1618734 | 11.08.2012 02:00"
Zarzut, że pewnych pytań tutaj nie ma, przyjmuję. Niemniej... :)
Ponieważ FYM prowadzi na temat tego wywiadu dyskusję również u siebie na
http://fymreport.polis2008.pl/?p=7722#comments
proponuję jeszcze raz spróbować.
Za chwilę przekleję stamtąd odpowiedzi, jakich FYM udzielił na pytania zadawane w trakcie naszej dyskusji.
Pozdrawiam:)
Free Your Mind - pytania / odpowiedzi
"amelka222 says:
Sierpień 10th, 2012 at 14:45
Witam serdecznie.
Jeśli można, pozwolę sobie wkleić pytania komentatorów z dyskusji toczącej się na temat tego wywiadu na moim blogu na salonie24.
[zamieszczam je (mniej więcej) wg kolejności wpisów]
Ogólne:
Podziękowania od komentatorów za przeprowadzenie i opublikowanie tej rozmowy.
Rafał Broda:
„Ja wiem, że w przytoczonej [w wywiadzie] wypowiedzi FYM kilka razy kłamie. Mam pełną dokumentację swoich polemik na POLIS w tamtym czasie…”
„I na tym na razie poprzestanę. Dodam tylko, że podane kłamstwa są odwróceniem faktów, poczynając od tego, że „pojawiłem się” w POLIS. – tak po prostu wszedłem sobie sam do miasta Pana Cogito, aby atakować FYMa i jego środowisko.
Zostałem wciągnięty do POLIS zaproszeniem FYMa, bym napisał swoje uwagi na temat blogosfery – akurat w tej właśnie wymianie FYM sam prowokował uznając anonimowość za najważniejszy aspekt blogowania. Nigdy, także wtedy, nie zgadzałem się z tym. Dzisiaj już bardzo dobrze można ocenić, ile zła, braku odpowiedzialności i wreszcie chamstwa wynika z anonimowości.”
Czy można prosić o ustosunkowanie się do tej wypowiedzi?
Meaculpa, Usterka
„zabraklo mi pytan o role a-tem’a…”
Głos Wolny
W kontekście wypowiedzi jest pytanie o ocenę tekstu Rolexa „Kasyno”. Inne osoby również o to pytają…
Piko
- Pytanie o brak przeprosin grupy współpracującej po 22.06….
- w tej samej sprawie ode mnie: czy taki twór, jak „Twój zespół”/ „Twoja grupa” istniał na s24 – w Twoim przekonaniu – od 10.04.2010. do 22.06.?
- A.Dąbrowka
„Czy to nie [FYM]raczej może pytać o to, czy ten zespół naprawdę istniał, skoro tak łatwo się rozbiegł albo przyłączył do obławy?”
ANDRZEJ DĄBRÓWKA 1051882 | 09.08.2012 01:17
- projekcja Piko dotycząca innego scenariusza wydarzeń, którą muszę przedstawić w całości, z prośbą o jej ocenę:
„@all
W drugiej części wywiadu poruszane są kwestie dlaczego [Gospodarz] Gość chce się ujawnić i jak to zrobić. Może kilka refleksji na ten temat.
Motywy ujawnienia:
1. istnieje duże prawdopodobieństo, że Macierewicz, Ścios lub ktoś z otoczenia to zrobi co wywoła falę ataków personalnych
2. ZP trwoni czas, nic się nie dzieje i trzeba z otwartą przyłbicą wystąpić
3. środowiska naukowe nic nie wiedzą o maskirowce i jako osoba znana lepiej do nich dotrze
4. śledztwo prowadzą nie tylko „osoby w piżamach” – anonimowi blogerzy, ale też naukowcy z dorobkiem.
Motywy zacne, racjonalne.
„Jak to zrobić by nie było szoku” szczucia i nienawiści. Jak to zrobić abym nie był workiem do bicia?
I [Gospodarzu] Gościu zrobiłeś to (ujawnienie) w najgorszy możliwy sposób – w oparach, skandalu, zmieszania, niedopowiedzeń i absurdu. Efekt patrz pytanie 25. Jesteś workiem do bicia na własne życzenie.
Wiem że dobrymi radami to piekło … ale czy nie lepiej było to tak rozegrać.
Opublikować CSK pod swoim nazwiskiem. Proces wydawniczy trochę trwa ale inni to zrobili zrobiłbyś i Ty. Brak funduszy? Zwróciłbyś się do braci blogerskiej – kasa by się znalazła. Przy okazji problemy finansowe mógłbyś rozwiązać.
Mając nazwisko na publikacji nie jesteś tylko PP ale i autorem (współautorem?) poważnego opracowania. Mówisz w blogosferze fym to PP i dalej prowadzisz to co prowadziłeś. Na pewnym etapie sugerujesz hipotezę nie ppp ale świadomego robienie durnia z siebie establiszmętu, bo „coś za coś”, bez ubliżania AM bo to do niczego nie prowadzi. Ataki byłyby oczywiście, ale i obrońców byłoby wiecej (czytelników CSK, środowiska naukowe, itp.). Oczywiście nie znam uwarunkowań ale wariant nie jest z sufitu i nie jest tak tragiczny jak istniejący. Nie rozbijasz tego co składane było 2 lata.
Jak sądzisz czy teraz łatwiej Ci dotrzeć do środowiska naukowego jako pogromca maciory niż gdybyś tego nie głosił?
Piszesz, że prawdopodobnie uniknęliśmy wojny, że w urzędach mówimy po Polsku dzięki takiej postawie Państwa Polskiego względem Rosji. Sugerujesz, że byliśmy o krok od III Wojny Światowej? A może NATO olało by swojego członka?
Czy uważasz, że dzięki takiej postawie władz Polska jest teraz bardziej wiarygodna dla Zachodu i NATO?
Kiedy będzie przełom z ujawnieniem siatki agentów promoskiewskich? Bo tego na raty się nie da zrobić.
Literackie wizje PPP to można wprowadzać do obiegu ale nie w ten sposób.
PIKO 201525 | 08.08.2012 21:52”
E.T.
Czy na pytanie o policję mógłbyś udzielić pełniejszej wypowiedzi? Jasne jest w wywiadzie, kiedy mówisz, że „nie musisz” tego czynić, ale może jednak…?
SirPKL
Czy z faktu zamieszkiwania w kraju totalitarnym, jakim jawi się Polska, wynika coś konkretnego dla osób krytykujących / zwalczających ten system?
Xiężna
Przesyła link do nagrania muzycznego:
http://www.youtube.com/watch?v=OlcZ0B0lAoo
Alandir
„krytyczna uwaga też się przyda.
Załóżmy, iż nie powiodły się starania rosjan z przejęciem władzy.Nie widzieliśmy żadnego z licznych jej agentów przed obliczem prokuratury.
Pozdrawiam.
ALANDIR 0752 | 08.08.2012 20:32”
Czy mogę prosić o ocenę tej uwagi?
Alaskanka, Laleczka, Czerwona
Czy kiedykolwiek łączyłeś swoją działalność w sieci z realizacją programu, o którym wspomina Laleczka, i który określa tak: „” Metody manipulacji zasobami ludzkimi, na podstawie losowo wybranej grupy internautów, na przykładzie projektu ” maskirowka””.
Przypomnę tylko, że już w pierwszych komentarzach pod notką z 22.06. Laleczka sygnalizowała możliwość prowadzenia przez Ciebie jakichś badań eksperymentalnych…
By wyjaśnić sprawę – mógłbyś to skomentować?
Meszek
„Jednak dlaczego pan prof. Dąbrówka uwiarygadnia tezę badań, zaproszeniem do badania bohaterskich-czynów-dzielnego-premiera-Tuska ?
MESZEK 0653 | 09.08.2012 15:59”
Prośba o komentarz…
amelka222, Epitwo
„dlaczego tak naprawdę A. Macierewicz zaczął grać kartą FYM’a i zwalczać za pomocą bandy salonowej [gini, Dąbrowski, nurni, wiesława] hipotezę „maskirowki”?”
Prośba o komentarz…
Kajka, Piko
„Dlatego trudno zrozumieć, dlaczego FYM „odwinął się” w taki sposób /”wściekły wybuch” „ślepa furia”/, bo zrobił to kosztem śledztwa blogerskiego i oczywiście kosztem własnym również. Niepokojące jest dla mnie też kontynuowanie „nowej teorii”.”
Kajka, amelka222
Rozmowa dotyczyła różnic w sposobie reagowania przez Ciebie na brutalność ataków ze strony Macierewicza i Dąbrowskiego w dwu okresach: w marcu i w czerwcu. Do tego odnosi się poniższa wątpliwość:
„Być może już w czerwcu nie było można utrzymać tego stoickiego spokoju, który wydaje się dominować jeszcze w wypowiedzi marcowej i długo potem. Bo zaszły jakieś sprawy niemożliwe do przewidzenia wcześniej, o których w wywiadzie Free nie mówi dokładniej.”
Czy jest możliwe poszerzenie tego wątku?
Meszek
„Dlaczego nowy FYM podejmuje dyskusję z pałkarzem Dąbrowskim ?”
amelka222
Czy jest możliwe, by atak M. Dąbrowskiego, a wcześniej także A. Ściosa, na Twoją osobę i na „CzsK” motywowany był jedynie zawiścią / względami prestiżowymi o laury płynące z możliwości zaistnienia na Konferencji Smoleńskiej w Warszawie 22.10,2012.? Czy też kategoria interesów stricte politycznych o tym zwalczaniu Ciebie i Twojej książki tutaj zdecydowała?
Dziękuję za możliwość zamieszczenia tutaj powyższych pytań.
Pozdrawiam serdecznie.
Odpowiedzi FYM':
FYM says:
Sierpień 10th, 2012 at 20:26
Amelko,
do kłamcy i ściemniacza Brody nie będę się odnosił. Nie chcę znać tego człowieka.
Odniosę się do pozostałych komentarzy, cytując je:
Meaculpa, Usterka
„zabraklo mi pytan o role a-tem’a…”
Odp. Z A-Temem nie chcę mieć nic wspólnego.
Głos Wolny
W kontekście wypowiedzi jest pytanie o ocenę tekstu Rolexa „Kasyno”. Inne osoby również o to pytają…
Odp. Trudno mi się odnosić do tekstu Rolexa. Nie wchodzę na s24.
Piko
- Pytanie o brak przeprosin grupy współpracującej po 22.06….
Odp. To ja mam przepraszać grupę na s24? To chyba jakieś nieporozumienie.
- w tej samej sprawie ode mnie: czy taki twór, jak „Twój zespół”/ „Twoja grupa” istniał na s24 – w Twoim przekonaniu – od 10.04.2010. do 22.06.?
- A.Dąbrowka
Odp. Nie traktowałem nigdy prac nad sprawami śledztwa jako „działania grupy FYM-a”. Sądziłem (może naiwnie), że kooperują ze sobą wolni ludzie, którzy szanują swoją odrębność.
„Czy to nie [FYM]raczej może pytać o to, czy ten zespół naprawdę istniał, skoro tak łatwo się rozbiegł albo przyłączył do obławy?”
ANDRZEJ DĄBRÓWKA 1051882 | 09.08.2012 01:17
Odp. Nie było „zespołu FYM-a”.
- projekcja Piko dotycząca innego scenariusza wydarzeń, którą muszę przedstawić w całości, z prośbą o jej ocenę:
„@all
W drugiej części wywiadu poruszane są kwestie dlaczego [Gospodarz] Gość chce się ujawnić i jak to zrobić. Może kilka refleksji na ten temat.
Motywy ujawnienia:
1. istnieje duże prawdopodobieństo, że Macierewicz, Ścios lub ktoś z otoczenia to zrobi co wywoła falę ataków personalnych
2. ZP trwoni czas, nic się nie dzieje i trzeba z otwartą przyłbicą wystąpić
3. środowiska naukowe nic nie wiedzą o maskirowce i jako osoba znana lepiej do nich dotrze
4. śledztwo prowadzą nie tylko „osoby w piżamach” – anonimowi blogerzy, ale też naukowcy z dorobkiem.
Motywy zacne, racjonalne.
„Jak to zrobić by nie było szoku” szczucia i nienawiści. Jak to zrobić abym nie był workiem do bicia?
I [Gospodarzu] Gościu zrobiłeś to (ujawnienie) w najgorszy możliwy sposób – w oparach, skandalu, zmieszania, niedopowiedzeń i absurdu. Efekt patrz pytanie 25. Jesteś workiem do bicia na własne życzenie.
Wiem że dobrymi radami to piekło … ale czy nie lepiej było to tak rozegrać.
Opublikować CSK pod swoim nazwiskiem. Proces wydawniczy trochę trwa ale inni to zrobili zrobiłbyś i Ty. Brak funduszy? Zwróciłbyś się do braci blogerskiej – kasa by się znalazła. Przy okazji problemy finansowe mógłbyś rozwiązać.
Mając nazwisko na publikacji nie jesteś tylko PP ale i autorem (współautorem?) poważnego opracowania. Mówisz w blogosferze fym to PP i dalej prowadzisz to co prowadziłeś. Na pewnym etapie sugerujesz hipotezę nie ppp ale świadomego robienie durnia z siebie establiszmętu, bo „coś za coś”, bez ubliżania AM bo to do niczego nie prowadzi. Ataki byłyby oczywiście, ale i obrońców byłoby wiecej (czytelników CSK, środowiska naukowe, itp.). Oczywiście nie znam uwarunkowań ale wariant nie jest z sufitu i nie jest tak tragiczny jak istniejący. Nie rozbijasz tego co składane było 2 lata.
Jak sądzisz czy teraz łatwiej Ci dotrzeć do środowiska naukowego jako pogromca maciory niż gdybyś tego nie głosił?
Piszesz, że prawdopodobnie uniknęliśmy wojny, że w urzędach mówimy po Polsku dzięki takiej postawie Państwa Polskiego względem Rosji. Sugerujesz, że byliśmy o krok od III Wojny Światowej? A może NATO olało by swojego członka?
Czy uważasz, że dzięki takiej postawie władz Polska jest teraz bardziej wiarygodna dla Zachodu i NATO?
Kiedy będzie przełom z ujawnieniem siatki agentów promoskiewskich? Bo tego na raty się nie da zrobić.
Literackie wizje PPP to można wprowadzać do obiegu ale nie w ten sposób.
PIKO 201525 | 08.08.2012 21:52”
Odp. Nie rozumiemy się. Tyle mojego komentarza w tej sprawie. Choćbym napisał 1000 stron to zawsze będą tego typu pretensje.
E.T.
Czy na pytanie o policję mógłbyś udzielić pełniejszej wypowiedzi? Jasne jest w wywiadzie, kiedy mówisz, że „nie musisz” tego czynić, ale może jednak…?
Odp. Czuję się chroniony.
SirPKL
Czy z faktu zamieszkiwania w kraju totalitarnym, jakim jawi się Polska, wynika coś konkretnego dla osób krytykujących / zwalczających ten system?
Odp. Gdyby Polska była krajem totalitarnym – nie dyskutowalibyśmy w ten sposób, tylko wymienialibyśmy więzienne grepsy.
Xiężna
Przesyła link do nagrania muzycznego:
http://www.youtube.com/watch?v=OlcZ0B0lAoo
Odp. ??
Alandir
„krytyczna uwaga też się przyda.
Załóżmy, iż nie powiodły się starania rosjan z przejęciem władzy.Nie widzieliśmy żadnego z licznych jej agentów przed obliczem prokuratury.
Pozdrawiam.
ALANDIR 0752 | 08.08.2012 20:32”
Czy mogę prosić o ocenę tej uwagi?
Odp. Nie jestem demiurgiem, który steruje światem. Wyłapywanie ruskiej agentury należy do służb natowskich, nie do mnie.
Alaskanka, Laleczka, Czerwona
Czy kiedykolwiek łączyłeś swoją działalność w sieci z realizacją programu, o którym wspomina Laleczka, i który określa tak: „” Metody manipulacji zasobami ludzkimi, na podstawie losowo wybranej grupy internautów, na przykładzie projektu ” maskirowka””.
Przypomnę tylko, że już w pierwszych komentarzach pod notką z 22.06. Laleczka sygnalizowała możliwość prowadzenia przez Ciebie jakichś badań eksperymentalnych…
By wyjaśnić sprawę – mógłbyś to skomentować?
Meszek
Odp. Laleczka nie jest dla mnie partnerem do dyskusji. To zakłamana osoba.
„Jednak dlaczego pan prof. Dąbrówka uwiarygadnia tezę badań, zaproszeniem do badania bohaterskich-czynów-dzielnego-premiera-Tuska ?
MESZEK 0653 | 09.08.2012 15:59”
Prośba o komentarz…
Odp. Nie wiem, dlaczego zaczyna się atak na prof. Dąbrówkę.
amelka222, Epitwo
„dlaczego tak naprawdę A. Macierewicz zaczął grać kartą FYM’a i zwalczać za pomocą bandy salonowej [gini, Dąbrowski, nurni, wiesława] hipotezę „maskirowki”?”
Prośba o komentarz…
Odp. Czy to pytanie do mnie, czy do M.? Odpowiedź wydaje się oczywista – Macierewicz ma interes polityczny w zwalczaniu maskirowki. Praca ZP po dwóch latach to kompromitacja śledztwa. Góra urodziła mysz i tyle. Macierewicz sam nie mając bladego pojęcia o badaniu katastrof lotniczych i o przesłuchiwaniu świadków, doprowadził do tego, że instytucja ciesząca się tak wielkim zaufaniem społecznym jak ZP nie sprostała zadaniu. Wina leży jednak po stronie tych osób, które wybrały Macierewicza na szefa ZP. Powinien był być choćby sen. Piotrowicz. Ale niestety, czasu wrócić się już nie da.
Ja się cieszę, że ZP kończy działalność – powinna powstać inna instytucja ds. tragedii z 10-04,
pozdr
Kajka, Piko
„Dlatego trudno zrozumieć, dlaczego FYM „odwinął się” w taki sposób /”wściekły wybuch” „ślepa furia”/, bo zrobił to kosztem śledztwa blogerskiego i oczywiście kosztem własnym również. Niepokojące jest dla mnie też kontynuowanie „nowej teorii”.”
Kajka, amelka222
Odp. Śledztwo w niczym nie ucierpiało. Moje odwinięcie się przy okazji sprawdziło intencje Macierewicza. Ten człowiek zajmuje się tylko auto-lansem i propagandą wokół swojego pseudośledztwa (nie mówiąc już o ataku na teorię maskirowki).
Rozmowa dotyczyła różnic w sposobie reagowania przez Ciebie na brutalność ataków ze strony Macierewicza i Dąbrowskiego w dwu okresach: w marcu i w czerwcu. Do tego odnosi się poniższa wątpliwość:
„Być może już w czerwcu nie było można utrzymać tego stoickiego spokoju, który wydaje się dominować jeszcze w wypowiedzi marcowej i długo potem. Bo zaszły jakieś sprawy niemożliwe do przewidzenia wcześniej, o których w wywiadzie Free nie mówi dokładniej.”
Czy jest możliwe poszerzenie tego wątku?
Odp. Nie wiem, jak to rozwinąć. Mówiłem dość otwarcie w wywiadzie dla Amelki – Macierewicz postawił wszystkich swoich ludzi na równe nogi. Red Alert. Code Red.
Meszek
„Dlaczego nowy FYM podejmuje dyskusję z pałkarzem Dąbrowskim ?”
Odp. Ja nie dyskutuję z donosicielem Dąbrowskim. Ja tylko mu sygnalizuję, co go może czekać.
amelka222
Czy jest możliwe, by atak M. Dąbrowskiego, a wcześniej także A. Ściosa, na Twoją osobę i na „CzsK” motywowany był jedynie zawiścią / względami prestiżowymi o laury płynące z możliwości zaistnienia na Konferencji Smoleńskiej w Warszawie 22.10,2012.? Czy też kategoria interesów stricte politycznych o tym zwalczaniu Ciebie i Twojej książki tutaj zdecydowała?
Odp. Dąbrowski jest takim badaczem tragedii z 10-04 jak Ścios, Osiejuk etc. Dąbrowski, który zaczynał od akcji „kopiuj-wklej” i tak montował swoją słynną „Dżunglę luster” jest postacią żałosną i w jakiejś mierze nawet zasługującą na współczucie, bo nie jest to naukowiec – tak jak i Ścios czy Osiejuk, czy Macierewicz, ale uzurpuje sobie prawo do „badań”, co daje taki wynik, jaki widzimy. Czy ci ludzie tylko odczuwają zawiść czy coś więcej, sądzę, jest bez znaczenia. Oni nie są w stanie nic zdziałać w ramach smoleńskiego śledztwa. Klapy na oczach im w tym przeszkadzają; pominę niedostatki intelektualne,
pozdr"
@amelka222 21:52
ALASKANKA, Piotr Stróż, MYCRACOW, boxy i inni znani skądinąd "przyjaciele" FYM-a.
Co wartościowego wnoszą do dyskusji - oceń sama.
Dziękuję za - jakże potrzebny - wywiad
pozdrawiam
@Dolcino
Przyjęłam, że na tę rozmowę jest "wstęp wolny"; z wyjątkiem najbliższego "towarzystwa" gini, które i tak nie ma wejścia na mój blog.
Myślę, że jeszcze nie jest nagorzej :), funkcja kasowania zawsze może być wykorzystana.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
@boxy - 10:55
Postaraj się rozróżnic "tekst" od wywiadu, bo to nie jest to samo.
A Ty byś ten wywiad u siebie zamieścił - jak byś oczywiście prowadził blog?
@amelka222 odpowiedź z 11.08.2012 12:34
"Odp. Nie rozumiemy się. Tyle mojego komentarza w tej sprawie. Choćbym napisał 1000 stron to zawsze będą tego typu pretensje."
Zadałem proste pytania, znaczy się nie ma na nie prostych odpowiedzi, które zajęłyby np. dwie strony.
Pretensje zapewne zawsze jakieś będą, ale dobrze jest zaprezentować swoje stanowisko a nie robić uniki.
Trudno - przyjdzie mi żyć bez tych odpowiedzi. Jakoś sobie poradzę.
@piko
@nocny kowboj
@piko
Masz prawo czuć się rozgoryczony czy boleśnie rozczarowany, owszem.
Podobnie FYM ma prawo do swoich odczuć (a spróbuj choć na chwilę wejść w jego położenie).
W niczym to jednak nie zmienia ogólnego CELU jaki nas jednoczy.
Skupmy się nam nim, zostawiając na boku nużące swary.
@Dolcino
Jak zauważyłeś piszę Gość wywiadu - tak jest dla mnie poprawniej.
A @nocny kowboj to nie żaden kowboj (tym bardziej nocny) tylko zwykły pastuch co beczy, jak barany w stadzie gimanu.
@piko
@amelka222
Czy kiedykolwiek łączyłeś swoją działalność w sieci z realizacją programu, o którym wspomina Laleczka, i który określa tak: „” Metody manipulacji zasobami ludzkimi, na podstawie losowo wybranej grupy internautów, na przykładzie projektu ” maskirowka””.
Przypomnę tylko, że już w pierwszych komentarzach pod notką z 22.06. Laleczka sygnalizowała możliwość prowadzenia przez Ciebie jakichś badań eksperymentalnych…
By wyjaśnić sprawę – mógłbyś to skomentować?
Meszek
Odp. Laleczka nie jest dla mnie partnerem do dyskusji. To zakłamana osoba.
Dziękuję, że jednak ta kwestia została podniesiona. Wobec udzielonej odpowiedzi deklaruję, że jeśli będzie okazja to chętnie zapoznam się z rozprawą habilitacyną na podstawie w/w projektu. A ponieważ dr Przywara jest bardzo pracowity domniemywam, że nastąpi to w nieodległej przyszłości.
Pozdrawiam.
@nocny kowboj
Pozdrawiam-)))
@Czerwona
NO!
@piko - 13:48
Znaczy: dyskusji nie będzie...
@amelka222
"Amelko,
do kłamcy i ściemniacza Brody nie będę się odnosił. Nie chcę znać tego człowieka."
Nie mam zamiaru dopominać się o znajomość z FYMem i odwzajemniam jego niechęć. W istocie, w wyjaśnieniu z 8 sierpnia o godz. 17:14 podałem w skrócie praktycznie pełną i prawdziwą historię moich kontaktów z FYMem. Miały one miejsce wyłacznie w intenecie, zakończyły się wiele miesięcy przed 10.04.2010, nie miały bardzo intensywnego przebiegu, ani takiego obrazu jaki FYM przedstawia. W końcowej fazie konflikt stał się bardzo ostry, ale głównym negatywnym bohaterem i przyczyną konfliktu był ktoś całkiem inny niż FYM. Wszystkie słowa związane z tymi kontaktami są zapisane i publicznie dostępne.
Jeśli z dwóch osób jeden jest kłamcą, a drugi mówi prawdę, to głównie kłamcy zależy na skuteczności i liczy na to, że adresaci kłamstwa nie będą sobie zadawali trudu, by szukać prawdy, zwłaszcza jeśli wymaga to wysiłku. Nie wiem, czy ktoś będzie na tyle dociekliwy, ale w przeciwieństwie do sprawy smoleńskiej, gdzie wiele jeszcze jest do wyjaśnienia, tutaj sprawa jest zamknięta i gotowa do wyciagania własnych wniosków. Podaję więc drogowskaz do tych zapisów:
Na stronie POLIS-Miasto Pana Cogito, w dziale "Cafe Śródmiejska" każdy może odnaleźć polemikę na temat blogosfery, w której wziąłem udział. Czytając wraz z komentarzami idyskusją pod każdym tekstem, chronologicznie ustawione wypowiedzi, można z pełną jasnością stwierdzić, czy poniżej zamieszczone insynuacje i wymysły FYMa z jego wywiadu są prawdą, czy fałszem? Chodzi o odszukanie tych fragmentów, w których posądzam polemistów o agenturalność na podstawie ich niechęci do ujawniania nazwisk, a co więcej, o to, kto w biegu polemiki wprowadził anonimowość jako centralny temat.
Ponieważ sama tam dzisiaj zajrzałem, chcę wyrazić podziw dla mojego Przyjaciela ś.p. Zbigniewa Łabędzkiego, który o wiele wcześniej, niż ja dostrzegł, że coś tu nie gra i polemizował o wiele ostrzej.
Dwa cytaty (i kłamliwe zarzuty) dotyczące R.Brody z wywiadu FYMa.
"Daleko zresztą odpowiedniej egzemplifikacji tego „prawa autodestrukcji” nie trzeba szukać – niedługo po powstaniu POLIS MPC w Cafe Śródmiejska pojawił się R. Broda, który od zachwytów na nasz temat przeszedł wnet do całkowitego potępienia oraz, co typowe dla tego typu formacji intelektualnej, jaką Broda reprezentuje, do posądzania nas o agenturalność, z tego choćby powodu, że nie chcemy Brodzie ujawnić, kim jesteśmy osobiście, czyli podać imion i nazwisk. To tylko jeden z przypadków – takich było o wiele więcej, a już podczas śledztwa smoleńskiego jest przykładów działania „prawa autodestrukcji prawicy” na kopy."
"Jak zresztą słusznie kiedyś zauważył strzalka – akcja samego Macierewicza i jego „pretorian” przypominała akcję Brody, o której wspominałem wcześniej. mówiąc Ci w wywiadzie o wczesnym POLIS MPC "
Jeśli kogoś to pasjonuje, może zapoznać się też na stronie POLIS z inną, o wiele ważniejszą polemiką, na temat lustracji. Rozpoczęła się ona moim artykułem w numerze z marca 2009 i czterema polemicznymi artykułami zamieszczonymi w tym samym numerze. Później polemika była kontynuowana w dziale "Cafe śródmiejska", gdzie koniecznie poszczególne wypowiedzi trzeba czytać wraz z zamieszczonymi pod nimi komentarzami.
Te wszystkie dawne sprawy nie wiążą się w żaden sposób ze Smoleńskiem, ale trochę przybliżają sylwetkę FYMa i jego sposoby działania, które mogą być ważne dla aktualnych polemik.
Na tym kończę moje wymuszone sytuacją rozważania i wyrzucam FYMa z dalszych rozmyślań, a Pawła Przywary nie muszę wyrzucać, bo go w moich rozmyślaniach nigdy nie było.
@look at you
Inne, trwalsze elementy, są zbierane na nawóz, przerabiane, by następnie wspomagać kolejne siewy i zbiory...
Nowe rodzi się zawsze na kompoście starego...
@marektomasz: raport MAK jako parabola paraboliczna
Jak widac jesli uzyje sie wystarczajaco napuszonej formy literackiej, adoratorzy sa w stanie przelknac najwieksza bzdure i na powaznie zastanawiac sie nad PPP.
Ketman vel Maleszka zapytany na filmie przez (bodajze) Ewe Stankiewicz dlaczego zdradzil swych kumpli (jednym z nich byl Pyjas, prawdopodobnie zabity przez SB), odpowiedzial "to dobre pytanie".
"Wywiad" jakiego udzielil FYM jest podobnym pseudo-intelektualnym belkotem.
Wpadlam tu na chwilke, na tym koncze zagladanie w zagadke "kim byl FYM i dlaczego".
Jego Adoratorom zycze wrazen jakich oczekuja.
@Rafał Broda
Jest mi bardzo przykro, że konfrontacja prawda-kłamstwo dotycząca minionych sytuacji przybrała taką postać.
To Pana osoba - z nazwiska - została wymieniona w wywiadzie przez FYM'a i miał Pan pełne prawo odnieść się do zawartych w nim wypowiedzi Autora. Nie pojawia się bowiem Pan w całej tej historii "zza węgła" i nie strzela FYM'owi pierwszy w plecy.
Zamykanie rozmowy zdaniem: "do kłamcy i ściemniacza (...) nie będę się odnosił. Nie chcę znać tego człowieka", ustawia adwersarza od razu na mało wiarygodnej, niestety, pozycji. Tym bardziej, jeśli istnieje możliwość wglądu w całość tej historii, zapisanej na kartach POLIS MPC.
Jeśli mogę jeszcze zapytać: czy pisząc swoje ostatnie zdanie ["...wyrzucam FYMa z dalszych rozmyślań, a Pawła Przywary nie muszę wyrzucać, bo go w moich rozmyślaniach nigdy nie było"] miał Pan na myśli to, że nigdy przed dniem 22.06.2012. nie słyszał Pan o drze Pawle Przywarze pisującym pod pseudonimem Free Your Mind?
Pozdrawiam Pana serdecznie.
@alaskanka
Rozumiem, że dalsze swoje utyskiwania i brak satysfakcji przeniesie już Pani na inny blog.
@amelka222. all
To pytanie do mnie?
Nie wiem jak to rozwinąć! - odpowiedzi Jasia z oślej ławki.
Czy Fym-bis to nieuk, udający idiotę manipulant, czy tak śpiewa -
- bo musi.
I. Nieukiem nie jest, świadczą o tym w oczywisty sposób jego teksty
II.Czy jest manipulantem udającym idiotę - bardzo prawdopodobne, jego surrealistyczna i niespójna "tfurczość" po 22.VI z tym, co czynił wcześniej,mogą uwiarygadniać taką hipotezę.Zamiana z Pawła na Szawła, bez żadnej racjonalnej przyczyny, jest możliwa jedynie jak ktoś straci zmysły, lub skuszony "metodą na Judasza" pójdzie na współpracę.Mętne i absurdalne w swojej wymowie tłumaczenie,że antyteza to dobre narzędzie dla reklamy i nagłośnienia sprawy - jest nielogiczna.P.P nie jest durniem i nie podcinał by gałęzi na której siedział. Nie ośmieszał by towaru który chciał sprzedać, obrażając przy tym całe grono zacnych zaangażowanych w sprawę blogerów i zwykłych czytelników.
III.Prawdopodobna jest w oczywisty sposób (czasy wyjątkowo podłe)
sytuacja, że naszemu bohaterowi, na wzór azjatycki, przystawiono głodnego szczura poniżej pleców (w bardzo ogólnym rozumieniu) i śpiewa na nutę na jaką oprawca czy szantażysta sobie tylko życzy.
Jeśli prawdziwe jest to co napisałem, to należy się spodziewać
że "psy jeszcze nie jednego zająca zjedzą, wśród przyjaciuł wielu"
FYM - pytania / odpowiedzi
"amelka222 says:
Sierpień 11th, 2012 at 14:20
Piszesz:
„Ja się cieszę, że ZP kończy działalność – powinna powstać inna instytucja ds. tragedii z 10-04.”
Czy chciałbyś wziąć udział w jej pracach?
Pozdrawiam
(...)
FYM says:
Sierpień 11th, 2012 at 16:43
Amelko,
oczywiście, że tak, jeśli widziano by potrzebę wzięcia mnie do prac w takiej komisji,
pozdr
P.S. Powołanie takiej komisji jest wprost niezbędne po tych dwóch zupełnie straconych latach prac „Zespołu Macierewicza”. Oczywiście taka komisja musiałaby się trzymać jak najdalej od polityków i jak najdalej od ludzi związanych z Macierewiczem właśnie (mam tu na myśli także środowisko naukowe). Komisja ta musiałaby zacząć od kompleksowej analizy dotychczasowej dokumentacji (jeden zespół), od kompleksowych, publicznych przesłuchań świadków (drugi zespół) i od całkowitej rewizji dotychczasowego śledztwa (trzeci zespół).
@KA.T.m.
@amelka222
Gdyby ktoś sięgnął do owej wspomnianej polemiki na forum POLIS, łatwo dostrzegłby, że wcale nie domagałem się od nikogo rezygnacji z anonimowości. Moim głównym zarzutem było wtedy przekonanie, że na poważne tematy nie można prowadzić poważnej rozmowy z kimś, o kim niczego nie wiadomo. Dzisiaj natomiast, na podstawie doświadczenia uważam, że bardzo nieciekawi ludzie korzystają ponad miarę z tego przywileju, że mogą każdemu dokopać, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności. Jeśli jeszcze właściciel portalu z takimi ludźmi współpracuje i pozwala wielokrotnie zmieniać nicki, to atmosfera staje się nieznośna.
Odpowiadam na Pani pytanie: nigdy przed 22.0.2012 nie słyszałem o drze Pawle Przywarze, co więcej, nigdy nie poszukiwałem odpowiedzi na pytanie, kim jest FYM, bo było to dla mnie całkiem nieważne. Dziwiłem się tylko, że oczekuje on debat z poważnymi ludźmi, sam występując anonimowo. Tutaj odrobina wyobraźni wystarczy, by dostrzec zasadnicze trudności.
Aby moja odpowiedź była pełna, sięgająca nawet poza zakres Pani pytania, powiem, że człowiek, jak teraz się okazuje z tego samego środowiska, dr Dominik Strzałka został wtedy przeze mnie zidentyfikowany i w cytowanych polemikach dałem o tym znać. W danych z bazy: ludzie polskiej nauki, znalazłem, że jest on z Rzeszowa. Nie miałem ani chęci, ani żadnych podstaw, by próbować lokować FYMa w tym miejscu. Spojrzałem na dane dr D.S., bo był dość aktywny w dyskusji i wystepował pod własnym imieniem i nazwiskiem, a mimo że dość żarliwie polemizowaliśmy, jego wypowiedzi cechowała odpowiedzialność za słowo.
Również Panią serdecznie pozdrawiam i zachęcam do przedstawienia się - z Pani kulturą i uczciwością powinna Pani nieść z dumą swoje nazwisko. Chyba, że są inne ważne powody, a nie wykluczam, że czasem mogą być uzasadnione powody.
@Rafał Broda
Pozostanę amelką222 :)
Nick daje mi pełną wolność i swobodę, nie obliguje mnie do niczego, pozwala mi być sobą lub taką jaką lubię być:)
Czy mi się to uda? nie wiem.
W następnym komentarzu zamieszczę pewnien cytat - najświeższej daty - który moje dobre samopoczucie może skrócić :)))
Nie zamieszczam go tutaj, by nie był łączony z Pana osobą.
Dziękuję za wszystkie Pana uwagi i wyjaśnienia.
Pozdrawiam raz jeszcze
@alaskanka
A juści
@Rafał Broda
pamiętam ostrą dyskusję którą wywołał pański artykuł na temat lustracji. Najpierw pragnę Pana przeprosić, co zamierzałem już dawno uczynić, za mój nieświadomy udział w nagonce, zamiast dyskusji, jaką FYM zorganizował na łamach POLIS. Najpierw kilka sprostowań „mijania się z prawdą”, a mówiąc wprost kłamstw w wywiadzie „uczciwego” naukowca z Rzeszowa.
1. Na łamach POLIS nie mógł pojawić się nieproszony gość nawet w dyskusji, nie mówiąc już o zamieszczeniu artykułu. Każda wypowiedź w dyskusji była moderowana i przechodziła przez ręce (ekran) administratora, a najczęściej FYMa, co czasami skutkowało nawet jednodniowym opóźnieniem. Tylko obywatele POLIS mieli przywilej bezpośredniego zamieszczania komentarzy.
2. Po pańskim artykule o lustracji FYM wysłał prośbę do współpracowników POLIS o napisanie artykułów polemicznych. Później, w trakcie dyskusji, zwrócił się ponownie tym razem o danie „odporu” pańskiemu stanowisku.
Przyjąłem to za dobrą monetę, tym bardziej, że moje stanowisko różniło się od pańskiego (i różni się nadal), więc wpisałem się w tą dyskusję. Później, gdy się zorientowałem, w jakim kierunku ona zmierza, (więcej o tym może powiedzieć toyah) wycofałem się. Niesmak pozostał do dzisiaj – stąd te przeprosiny.
Jak zauważyłem, dr Przywara „prostuje” ścieżki FYMa i cała dyskusja pod pańskim artykułem o lustracji, jak i polemicznymi wpisami w numerze marcowym POLIS 2009 została wyczyszczona, dlatego muszę zabrać głos w tej sprawie. Taka postawa „uczciwego naukowca” jest mi całkowicie obca.
Serdecznie pozdrawiam.
Kazimierz Nowaczyk
@KaNo
Pisze do prof. R. Brody, iż "Taka postawa „uczciwego naukowca” jest mi całkowicie obca."
Jeśli mogę zapytać: czy oznacza to, że NIGDY WCZEŚNIEJ nie spotkał się Pan z kasowaniem przez FYM'a niewygodnych danych
z istniejącej "bazy danych " (POLIS, inne materiały)?
Czy to się zdarzyło - wg Pana wiedzy - po raz pierwszy?
Pozdrawiam
@amelka222
P.S. Oczywiście w wypadku trzeciego wariantu nie można nikogo krytykować za jego postawę.
@boxy
@amelka222
Rafał Broda Zaprogramowana lustracja?
Krzysztof K. Karnkowski (Budyń78) Jak uśmiercić lustrację
castillon Zaprogramowana lustracja, czyli w rytmie nieporozumień
Dominik Strzałka Uwagi do tekstu R. Brody
Free Your Mind Nie lustrować?
Usunięta też została cała dyskusja z Cafe Śródmiejska dotycząca anonimowości w blogosferze. Znikły zatem komentarze, na które powołuje się prof. Broda.
Może jednak się mylę, proszę mnie sprostować, bo samemu trudno mi w to uwierzyć.
Do lipca tego roku z wielką odpowiedzialnością i poświęceniem sprawował pieczę nad Miastem Pana Cogito Arek Balwierz - wielkie dzięki! Po jego pożegnaniu z POLIS i FYM-em nie wiem kto jest administratorem strony.
@KaNo
Szczerze dziękuję za skierowaną do mnie wypowiedź. Przyjmuję także słowa przeprosin, choć akurat Pan, w tej "kontrolowanej" polemice w 2009 roku, niczym mnie nie uraził.
Tutaj nie trzeba było dużej przenikliwości, by rozpoznać, że w tej lustracyjnej debacie moi oponenci działali w grupie, a nawet że niektórzy z nich byli ukierunkowani, by zmiażdżyć interlokutora.
No jest to trochę nieuczciwe, gdy wszyscy stoją po drugiej stronie, ale to mnie nie denerwowało. Do dzisiaj uważam, że dawałem sobie dobrze radę.
To, co mnie naprawdę drażniło, to merytoryczny bieg tej polemiki, a mówiąc ściśle, kompletny brak reakcji na moje argumenty, nawet ich lekceważenie i ustawiczne, wielokrotne zniekształcenie tez, które przedstawiłem w oryginalnym artykule. Często było to nawet odwrócenie tych tez i przypisywanie mi opinii i zdań, których nigdy nie formułowałem.
Jestem przekonany, że większość polemistów niezwykle pobieżnie zapoznała się z moim artykułem, a część w ogóle nie zrozumiała o co w nim chodziło. Nawet jeśli Pan Profesor twierdzi, że i wtedy i dzisiaj ma różne stanowisko w tej sprawie, śmiem podejrzewać, że musi tutaj zachodzić jakieś nieporozumienie, które w innej atmosferze łatwo byłoby wyjaśnić. Zresztą, od tego czasu wiele spraw zyskało nowe światło, np. mój sceptyczny i mało entuzjastyczny stosunek do ks. T. I.-Z. mógłby być teraz mniej szokujący niż wtedy.
Aby nie przedłużać, jeszcze raz serdecznie dziękuję za Pana bardzo ważną dla mnie wypowiedź, a przyjmując przeprosiny za tak niewielkie przewiny, czuję się zakłopotany.
Pozwolę sobie tylko sprostować Pana informację o "wyczyszczeniu" dyskusji na portalu POLIS, bo akurat dzisiaj sprawdzałem, że wszystko to tam jest. Trzeba kliknąć na "Cafe śródmiejska" i cofnąć się do samego dołu, do najwcześniejszych dyskusji.
Jest tam zarówno polemika o blogosferze, jak i ta późniejsza, po moim artykule i czterech artykułach polemicznych.
Sedecznie Pana Profesora pozdrawiam i gratuluję tak ważnej dla Polski współpracy Pana z prof. W.Biniendą i z Zespołem Parlamentarnym.
@Rafał Broda
Mam problemy z odnalezieniem tej dyskusji, a nie chciałbym bezpodstawnymi oskarżeniami wprowadzać czytelników tego wpisu w błąd. Czy mogę poprosić o link?
@KaNo
Rozumiem, że poniższy post p. Rafała Brody wszystko wyjaśnia.
Dziękuję i pozdrawiam.
@KaNo
....dalej na Cafe śródmiejska,
i tam już są te dyskusje, ustawione chronologicznie od dołu.
pozdrawiam
@KA.T.m. -18:11
Ja już we wszystkich swoich wątpliwościach dotyczących tej sprawy chyba doszłam do ściany.
Ponieważ nie potrafię rozstrzygnąć niczego sensownego w sprawie przyczyn tej zmiany, jaką wszyscy obserujemy od 22,06., postanowiłam zająć się tekstami.
Wróciłam do całkiem niedawnego, przypomnianego przez @boxa, wywiadu z 24.03.
Kilka cytatów stamtąd - o państwie, o Polsce AD.2012
"Tak już na marginesie dodając, to może kiedyś ktoś zajmie się analizą neokomunizmu jako specyficznej „nowoczesnej” formuły kulturowej, w której sowietyzacja przeprowadzana jest nie metodą „sierpa i młota”, lecz z uśmiechem na ustach i w luksusowej, polukrowanej oprawie – z wydatnym udziałem high technology."
"Nie jestem pewien, czy matrix dotyczy tylko kwestii tragedii z 10-04. Jakąś urojoną, iluzoryczną, fantasmagoryczną, a więc nierealną, jest cała polska państwowość doby „transformacji”. Nie ma winnych zbrodni komunistycznych, komunizmu zresztą też już „nie ma” – nie ma więc też i dekomunizacji, skoro sam komunizm okazał się widmem, które było i sobie poszło, bo komuniści odwiesili sowieckie mundury i włożyli garnitury, zamieniając się w bIznesmenów oraz socjaldemokratów, a nawet... wolnomyślicieli „walczących o prawa” przeróżnych „mniejszości”. Państwo skonstruowane na niesprawiedliwości, bezprawiu i zakłamaniu nie może przybrać w pewnym momencie jakiejś normalnej formy, tylko karłowacieje, deformuje się coraz bardziej. Kończy się to tragicznie. I skończyło się 10 Kwietnia.
Dlaczego tyle teraz opowiadam o czerwonych? Dlatego że różowi są ich przedłużeniem – czasami pokoleniowym, czasami tylko ideowym, ale bardzo wyraźnym. Różowi najwyraźniej są zafascynowani siłą (i właściwie nieograniczonymi w żaden sposób możliwościami) władzy nad ludźmi, jaką daje komunizm, choć zarazem wzdragają się przed totalnym terrorem. Różowi to zatem mieńszewicy w stosunku do bolszewików, można powiedzieć (jeśli by usytuować obie grupy w kontekście „rewolucyjnego myślenia” o państwie). Część różowych zresztą to dawni czerwoni, więc tym bardziej porównanie ich do mieńszewików jest uzasadnione."
"O co chodzi różowym? O to, żeby nie tyle „sierpem i młotem”, co nieco subtelniejszymi metodami (pseudoedukacja, permisywizm moralny i popkultura) dokonywać społecznego chowu i tresury. Różowi bowiem, tak jak czerwoni, mają postawę „gnostyków” – ludzie władzy to elita wtajemniczonych, w związku z tym są predestynowani do sterowania „masami” (innymi słowy: procedury obywatelskiego wyłaniania struktur władzy są OK, o ile wyłaniają właściwych „przedstawicieli” czy „reprezentantów” ludu)."
"Różowi jednak brzydzą się morzem krwi, jakie pozostawia po sobie komunizm i wolą „nowy ustrój”, w którym chów / tresura dokonują się na nowych zasadach. Obywatele pozostają w kołchozowych boksach, jak za komuny, lecz mają większy wybieg, nieco lepszą karmę, no i sporo świeżego powietrza. O ile czerwoni wychodzą z założenia, iż „bez bata ani rusz”, o tyle dla różowych filozofia polityki sprowadza się do konstruowania złotych społecznych klatek – tak by uwięziony nie tylko nie widział problemu w tym, że nie ma wolności, lecz też chwalił sobie taki stan rzeczy i nie chciał go zmieniać (bo „zawsze może być gorzej”). Przełom kulturowy, jaki niesie ze sobą neokomunizm jest więc taki, iż obywatele przyjmują kierat jako nie tyle konieczność, co przyjemność – rozrywkę, fun. Społeczne więzienie jest OK – zresztą, jakie to więzienie, skoro czujemy się wolni?"
"Ten zgoła apokaliptyczny styl myślenia (radośnie godzącego się z niewolą) widać w kontekście tragedii z 10-04. Tu faktycznie matrix jest ekstremalny, ale też siła perswazji wiąże się z mocą narzędzi techonologicznych biorących udział w upowszechnianiu i utrwalaniu fałszywego obrazu Zdarzenia w umysłach obywateli. Matrix jest tak wielki, że spora część Polaków myśli: a dajmy sobie z „tym Smoleńskiem” spokój.
Polska bez wątpienia jest krajem „pozamachowym”, przy czym określenie „zamach” należy rozumieć wieloaspektowo – nie tylko bowiem chodzi o zamach na samą delegację, lecz i zamach na polską państwowość oraz na obywatelskie wolności (i tak mocno ograniczone w neokomunizmie). Określenie „pucz” by tu się nasuwało („zamach stanu” jest nieadekwatne mimo wszystko – ciemniacy już od paru lat rządzili, gdy doszło do ataku na polską delegację, nie musieli więc „odzyskiwać” czy „przejmować” władzy), lecz i ono nie do końca się sprawdza – po puczu to zwykle wojskowi biorą się za rządzenie – po 10. Kwietnia władza de facto pozostała w rękach ciemniaków (zwłaszcza w służbach), choć nabrała nowego, absolutystycznego wymiaru, ponieważ uległa dalszemu rozszerzeniu.
Absolutyzacja władzy zaszła nie tylko dzięki obsadzeniu „ośrodka prezydenckiego”, BBN etc., nie tylko przez „zmianę warty” na wysokich stanowiskach w armii, ale też dzięki geopolitycznemu przewrotowi – resowietyzacji na szczeblu państwowym. Polska po 10-04 weszła na okołomoskiewską orbitę i jeśli nie dojdzie do radykalnego sprzeciwu wobec tego stanu rzeczy – resowietyzacja przyjmie formę taką, iż Polska będzie taką „republiką” jak Białoruś. Całkowicie zależną od neo-ZSSR. Wtedy też amerykańska administracja będzie traktować Polskę jako już tylko państwo buforowe, tj. „stracone” dla wolnego świata."
Czyli tę przyszłą polską Białoruś buduje się nie za pomocą obozów, więzień i strzałów w potylicę, lecz metodami "high technology"
I nie rozumiem, jak się mają powyższe wypowiedzi do wywiadu najnowszego.
Np. dlaczego teraz na pytanie, czy żyjemy już państwie totalitarnym – odpowiedź brzmi: nie, bo jeszcze nas nie pozamykali.
Jednak Autor nas przestrzega, "że powstanie jakiś porządek społeczny [obecnej prawicy] , w którym ludzie od „wskazywania agentów i schizofreników” (oraz skazywania na śmierć cywilną) będą nami bezwzględnie rządzić, a my (w najlepszym wypadku) będziemy się porozumiewać, stukając w więzienne ściany. Opukując mur.”
Tak jakby różowe lewactwo na usługach służb (z PO, SLD, RP) nagle przestało być groźne, władcze i decyzyjnie skuteczne, a głównym zagrożeniem stała się sama prawica...
Tym tropem porównań staram się iść z nadzieją, że może tutaj znajdę jakiś ślad.
Pozdrawiam :)
@Polaczok
"@Rafał Broda
Zaciekawiony dyskusją na polisie w tematyce lustracyjnej, pragnę tylko poprzeć Pańskie zdanie w tym temacie ale nie dlatego abym był zauroczony wywodami lub innym wpływem chwili czy też wpływem postaci wypowiadających się w tej tematyce. Sprawa leży w doświadczeniach, o których tylko mogę powiedzieć tyle, że moja ulubiona pozycja :
http://minus.com/lcEKt9rmlyeKW
znika zewsząd, nawet z serwerów Gazety Polskiej. Nie będę tworzyć wywodów na ten temat, ale jeśli ktoś nie jadł tego smalcu, to nic nie wie.
http://marianpilka.salon24.pl/345230,moralna-tyrania
( chodzi o komentarze pod postem ).
Pozdrawiam.
POLACZOK 1034045 | 11.08.2012 23:39"
Pozdrawiam
@Rafał Broda
Pozdrawiam.
@KaNo
One ukazały się równocześnie z moim artykułem i na nie odpowiedziałem zbiorczo "W odpowiedzi "polemistom"", a użycie cudzysłowu w tekście tej wypowiedzi wyjaśniłem. Łącznie z wszystkimi kolejnymi wypowiedziami (także Pana) i komentarzami do nich, to jest bardzo obszerna dyskusja. Nie sądzę, by cokolwiek zostało z niej usunięte.
Z POLIS usunięto natomiast inne teksty i komentarze, które pojawiły się tam w związku z paskudną prowokacją na S24, o której wolałem teraz nie mówić. Te teksty były bardzo dla mnie obraźliwe i używając tamtych sformułowań, można powiedzieć, że "kopano mnie w ruską d...".
Ja chyba mam je gdzieś zarchiwizowane i spróbuję je odnaleźć, bo pokazują najdobitniej jak FYM kłamstwem odwraca sprawę.
ad. a-tem - 11.08.2012 19:47
@Kajka, @KA.T.m.
Pytanie: "Sytuacja jest więc o tyle inna niż np. jeszcze rok temu, kiedy wszyscy „niepokorni” musieli się zmagać jedynie z niechęcią ośrodka rządowego, a teraz dodatkowo mają jeszcze przeciwko sobie dawnych sprzymierzeńców."
Odp.: "Mimo wszystko nie zaliczałbym siebie do niepokornych :), staram się być pokorny (na miarę swych możliwości). Oczywiście nie znaczy to, że chowam się w kącie i przestaję blogować, bo jakaś tam grupa urządza wrzaski i się piekielnie awanturuje :). Nie. Nie wchodzę jednak w „interakcje komunikacyjne” z tego typu ludźmi, przyjmując, iż najważniejsze jest tutaj samo śledztwo, w które zaangażowane jest tak wielu wartościowych i zdeterminowanych pragnieniem dotarcia do prawdy, ludzi." [podkr. moje, a.222]
Sformułowanie to tworzy wyraźny dysonans w stosunku do obecnie prezentowanego stanowiska, w którym kompletnie pomija się wcześniejsze zaangażowanie tych "wielu wartościowych i zdeterminowanych" osób.
I sprawą obojętną jest to, czy grono to nazwie się "zespołem FYM'a", czy grupą jego współpracowników na s24; istotna jest jego - tego grona - podmiotowość w sposobie myślenia FYM'a w marcu 2012 i jej kompletny brak obecnie.
Nie potrafię sobie tego inaczej wytłumaczyć niż jedynie podejrzeniem, że autorem tak różnych ujęć mogą być tylko dwie różne osoby.
Podobnie trochę wygląda sprawa oceny Komisji J. Millera.
W wywiadzie marcowym FYM nie pozostawia na niej suchej nitki, a w obecnym - już w pierwszych zdaniach naszej rozmowy zalicza tę komisję do jednych z najważniejszych ośrodków smoleńskiego śledztwa obywatelskiego.
Dotąd FYM nigdy nie mieszał tych dwóch przestrzeni: działań obywatelskich z oficjalnmih, instytucjonalnymi...
@amelka222
24.marca FYM tak kończy rozmowę:
Pytanie: "Co byś radził tym, którzy nie dają się zapakować do jednego siermiężnego wora z napisem „Front Smoleńskiej Jedności Moralno-Politycznej Narodu”?"
Odp.: "Sursum corda! Prawda musi zwyciężyć – także prawda o straszliwej tragedii z 10-04. Tragedii, która dotknęła całe nasze państwo – nas wszystkich. Cierpliwości, wytrwałości, pokory życzyłbym – to wszystko wcześniej czy później zaowocuje właśnie zwycięstwem prawdy, które to zwycięstwo przede wszystkim należy się poległym 10 Kwietnia, ale też należy się samej Polsce, która została tak boleśnie doświadczona i która musi się zacząć konstytuować na nowo. Zupełnie na nowo."
Kategorie: "my", "dobro Polski", "zwycięstwo prawdy" - są tutaj wysunięte na plan pierwszy, bo w takich klimatach cała tamta marcowa rozmowa przebiegała...
@amelka222 et all
@amelka222
Banalna oczywista prawda, znana większości, ale jakoś nikt się nie zrywa i za miecz nie chwyta.Spętane ręce, spętane nogi,i co gorsza spętane głowy. Nie ma autorytetu, nie ma Godota, cóż nam pozostaje,długi,mozolny w ślimaczym tempie marsz, jak namawia A.Ścios, czy może modlitwa odmawiana bezgłośnym falsetem eunucha.
A może tylko wystarczy ruszyć dupy i zacząć biec, nie przestając przy tym myśleć, a podczas tego biegu znajdzie się nie jeden a kilku mężów opatrznościowych
p.s.Mam wrażenie, że organizowanie na Salonie jakiejkolwiek grupy obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec wrogich naszej Ojczyźnie działań, nie jest mądrym i gwarantującym skuteczność rozwiązaniem.To tak, jakby ruch oporu za niemieckiej okupacji organizować na placu przed budynkiem gestapo.
@Momotoro
Autor chyba przede wszystkim zarobić chce kasę na ich sprzedaży. W jego motywacjach uzasadniających ich zrobienie (stworzenie?) też nie widzę nic nowego: ponad 2 lata na przyswojenie sobie prawdy, że rząd robi nam wodę z mózgu w sprawie Smoleńska, to chyba aż nadto, jak na "artystę".
Dzięki za tę info.
Pozdrawiam
@Amelka222
Jestem pełna podziwu dla determinacji w dążeniu do odkrycia prawdy FYMa. Ale bez jego pomocy tej prawdy nie da się odkryć, a FYM unika odpowiedzi na podstawowe pytania. To też o czymś świadczy.
Może lepiej zostawić na razie tą sprawę i zająć się Smoleńskiem. Jak pisałam wcześniej Antyk wydał pracę zbiorową blogerów Salonu24 : Biała księga. Pytania w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Może warto podążyć tym śladem i zebrać wszystkich chętnych wokół takiego celu. Może Antyk wyda Czsk.
Serdecznie pozdrawiam
@KA.T.m.
Sieć może co najwyżej pewne akcje jedynie inicjować, ale niewiele więcej.
Nie wiemy, co wielu z nas robi w realu; w sieci - piszemy i czytamy swoje wpisy, ale kto wie, ilu z nas prowadzi inną aktywność na rzecz ratowania tego naszego wspólnego domu...?
Pozdrawiam
@E.B
"Biała Księga" blogerów s24 opracowywana była przez Rolexa i na jego blogu z okresu lata-jesieni 2010 można znaleźć wszystkie etapy zbierania materiałów-pytań do tej księgi (było kilka pierwotnych redakcji przed jej opublikowaniem).
Jakieś wstępne rozmowy FYM chyba prowadził jeśli chodzi o możliwości wydawnicze. Nie wiem, czy chodziło o to właśnie wydawnictwo, ale również uważam, że "CzsK" powinna być wydana drukiem, z Aneksem-3, jako kończącym tę pracę.
FYM jest jej autorem. On będzie decydował o ostatecznym kształcie książki. Uważam za bardzo ważną tę jego wypowiedź wywiadu:
"Zaznaczam jednak – żeby nie było wątpliwości, iż hipoteza (związana z „przewrotem kopernikańskim”) testowana jest przeze mnie już na własny rachunek, a więc jeśli ktoś uważa ją za niewartą sprawdzenia, bo „zupełnie nieprawdopodobną”, to może spokojnie pozostać na poziomie „Czerwonej strony Księżyca”, której ostatnim rozdziałem jest i pozostanie „Aneks-3”. Nie widzę tu większego problemu. Ja osobiście zaś chcę sprawdzić jeszcze inny scenariusz."
Aż by się chciało powiedzieć: Alleluja! i do przodu:)
Pozdrawiam serdecznie
@amelka222
Serdecznie pozdrawiam
@KA.T.m.
Aż tak źle chyba nie jest. Nie wiemy, jak słusznie zauważyła Amelka, co wielu z nas robi w realu ...
"Nie ma autorytetu, nie ma Godota ..."
Tego akurat nie potrzebujemy. A jak taki gdzieś się pojawi, to najpierw głęboko się nad nim zastanowimy. Wałęsę już nam kiedyś podsunęli.
"... cóż nam pozostaje,długi,mozolny w ślimaczym tempie marsz ..."
Jeżeli będziemy ruszać się w tempie ślimaków, to taki będzie nasz marsz. Tylko że wcale tak być nie musi. Zadecyduje suma indywidualnych wysiłków, indywidualnej energii, indywidualnej inteligencji Polaków.
"Mam wrażenie, że organizowanie na Salonie jakiejkolwiek grupy obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec wrogich naszej Ojczyźnie działań, nie jest mądrym i gwarantującym skuteczność rozwiązaniem."
Z całą pewnością. Dlatego nikt nawet nie próbuje. E.B. podkreśla słusznie:
"Może lepiej zostawić na razie tą sprawę (FYM-a/dr Pawła Przywary) i zająć się Smoleńskiem."
Jasne, że tak. Pojawiło się choćby takie lapidarne opracowanie:
http://atemcom.blogspot.com/2012/08/o-oszustach.html
Im dalej jesteśmy od wszelkich całkowicie przypadkowych antagonizmów (klimacików) osobistych, tym szybciej rozwiążemy "parabole intelektualne" zafundowane nam przez służby - przez MAK, Komisję Millera, "ekspertów" Antoniego Macierewicza. To niepoważne, co ci ludzie wypisują, wdrukowując do głów swoich rodaków obraz rzekomej "katastrofy lotniczej". To oczywiste, że żadnej katastrofy lotniczej na lotnisku Siewiernyj nie było. "Eksperci" polscy mówiąc o czymś takim, mówiąc o oczywistej fikcji, wyłącznie się kompromitują. Na poziomie VI klasy szkoły podstawowej. Jak słusznie zauważył A-TEM.
pozdrawiam serdecznie :)
@marektomasz; 15:33
???
http://zezorro.wordpress.com/2012/08/12/dwa-zero-czyli-jak-lesio-czatuje-w-ogorkach-odc-8/
@intheclouds
Tak, A-Tem ma w tej kwestii rację, mimo że miał stronę internetową na rosyjskim serwerze - "w Smoleńsku nie wydarzyła się żadna katastrofa".
Ten temat był szczegółowo omawiany na blogu F.Y.M.'a przez wiele miesięcy. Nie zmienią tego żadne bohaterskie czyny np. Ewy K.
@meszek
@meszek
Ktoś przecież musiał ściąć brzózki, a ofiary jeśli spadły z 20m musiały mieć obrażenia typowe dla takich upadków i nie mogły po wybuchu wyglądać jakby spały. Zadziwiający brak logiki u naukowców i brak zrozumienia dla podstawowych praw fizyki. Ekwilibrystyka naukowa, żeby udowodnić niemożliwe.
@meszek- " mimo że miał stronę internetową na rosyjskim serwerze "
@intheclouds 16:37- veni, vidi
@intheclouds 20:49
na lotnisku Siewiernyj (nie tylko NA POLANCE) nie wydarzyła się żadna katastrofa lotnicza.
Pomysł, jakoby na polance przy lotnisku funkcjonowała wcześniej przygotowana inscenizacja, natomiast kilkaset metrów dalej miała miejsce prawdziwa katastrofa lotnicza, której nam nie pokazano, po której błyskawicznie posprzątano (ciekawe po co?), nie należy do zbyt przytomnych. Można go wykluczyć po głębszym namyśle. Gdyby jednak pojawiły się wątpliwości, to można taki przypadek szybko omówić.
Podobnie nielogiczny jest pomysł z użyciem na Okęciu w Warszawie 10.04.2010 dwóch Tupolewów. Z których jeden został ukryty. (bardziej logiczne jest dodatkowe użycie dwóch Jak-ów)
@yuppy
@marektomasz
To, czy użycie dwóch tupolewów było logiczne czy nie, nie ma znaczenia. Ale nie da się wytłuczyć faktów przedstawionych w tej notce: http://clouds.salon24.pl/395705,2-x-tu154-101-w-kwietniu-2010 inaczej, niż że w kwietniu 2010 były w użyciu dwa tupolewy.
@intheclouds- masz mnie za idiotę? pycha to grzech główny, uważaj
"dziwnie się czuję z zezoro"
ach, ach, któż, ach któż to mógł napisać?
któż lansuje tutaj zezoro?
panieńka z głową w chmurkach, co to świat po niej nie chodzi, ale zerro owszem
@yuppy
@intheclouds
- oczywista oczywistość z której nic nie wynika
- oszczędźmy sobie prawienie banałów
@yuppy
Bo na pewno nie tylko z uwielbienia do zezorro, chociaż tego uwielbienia nigdy nie ukrywałam;)
@meszek
@intheclouds: "Przecież sama ten link zamieściłam dając dowód na to, że przekazałam zezorro skany tego czata"
"Do przemyślenia pozostawiam - dlaczego:) "
Przemyślałem. Długo myśleć nie musiałem.
Różne są oblicza głupoty.
Przecwaniłaś się "z uwielbienia do zezorro"
Banalna historia w sumie. FYMa mi tylko szkoda.
@meszek- powtarzam pytanie z 21.20, bo monsieur chyba nie zauważył
A skąd wiesz, że miał?
@yuppy
@intheclouds 22:31
1. Gdyby pusty Tupolew nadleciał z zachodu, przeleciał nad lotniskiem, ścinał drzewa, ściął linię energetyczną, to pokazano by w relacjach medialnych tego właśnie rozbitego Tupolewa, a nie jakąś nędzną inscenizację (bo w przeciwnym wypadku, po co by rozbijano pustego polskiego Tupolewa?)
2. Bardziej spójne byłyby zeznania świadków.
3. Linia energetyczna byłaby zerwana, a nie przecięta. Byłyby widoczne ślady takiego zerwania.
Zapewniam Panią, że nie jest Pani w stanie wymyślić żadnego spójnego logicznie scenariusza łączącego autentyczną katastrofę lotniczą z maskirowką, z przeciętą linią energetyczną, z filmami Ostrołęka, z relacją Wiśniewskiego.
Tego dnia nie było na Siewiernym żadnej katastrofy lotniczej.
pozdrawiam
@yuppy
uspokój się synu
@meszek- tak trudno odpowiedzieć na proste pytanie? skąd wiesz?
@meszek - muszę Cię zmartwić, bo nie mam, ani nie miałem "strony na ruskim serwerze"
Przerażającą głupotę blogerek i blogerów za to obserwowałem, którzy świńskim truchtem biegli za flecikiem zezórka ZMYŚLAJĄCEGO bujdy na użytek naiwnych i niedoczytanych.
Dopiero po tygodniach przeczytałem pierwszy rozsądny komentarz o "translacji adresów". Po tym co nabełkotał idiotek zezorek to łyk świeżego powietrza móc przeczytać odrobinę rozsądniejsze spostrzeżenie. Wreszcie, wreszcie znazazł się ktoś, kto coś wie o tym, czym jest naprawdę "domena internetowa".
Gdyby jeszcze ta domena była moja, to wszystko byłoby piękne.
Ale nie jest. Dyskusja toczyła się w próżnię, bo ja takiej domeny jaką insynuował zerro od lat już chyba ośmiu nie posiadam, a za rekordy w bazie danych ICANN kto niby jest "aktualnym" adminem-B czy adminem-C tej domeny i za przekłamania w nich zawarte nie odpowiadam. Niech się ICANN tłumaczy dlaczego przez lata (nieomal dziesięciolecia, bo niedługo będzie pełna dycha) nie uaktualnia starych rekordów. Zerro nabrał Was wszystkich na kwit z pralni sprzed 10 lat. Otrzeźwiejcie!
Wiem, że zezórek -jako anonimowy konfabulant- sprokurował donos, wprawdzie nonsensowy zupełnie ale chwytliwy, bo pełen "fachowych" terminów technicznych. Nie przejmuję się wcale że taka czy inna gołąbica za nim powtarzała, jak nawiedzona. Wstyd, że poważni faceci się na to złapali, którzy MOGLI sprawdzić co piszą.
Wstyd że np. propagandysta Dąbrowski, członek z ramienia zespołu parlamentarnego, rzuca się na ten anonimowy knot, i rozsmarowuje go po stronie Jerzego Targalskiego. Miś ten, mający obok siebie ministra policji Macierewicza, twórcę SKW i czort wie jakich jeszcze wywiadów czy kontrwywiadów, wali bzdurę za bzdurą zaśmiecając poważne portale - i to wielu wersjach!
Czyste wariactwo w wykonaniu Dąbrowskiego. Piszę oczywiście do Pana Jerzego Targalskiego w tej sprawie, no i do wydawnictwa Antyk również, bo Dąbrowski ma zamiar książkę pisać. Ubiegnę go, a jak się misiówa nie opamięta, zdejmę nakład z rynku, a Dąbrowski zostanie z rachunkiem drukarni do zapłacenia, i z rachunkiem NISZCZARNI za przemiał jego śmieciówy - który też będzie do zapłacenia. Już pomijam to, że kolejny raz p. Marek Dąbrowski odgraża się wszech i wobec, jak to on napisze o awiacji czyli o czymś, na czym się kompletnie nie zna. Zajrzyjcie na mój blog za parę dni, będzie tam artykuł o matactach Dąbrowskiego.
Tymczasem wskazuję, gdzie miś ten nakłamał:
http://naszeblogi.pl/31297-nozyce-dezinformacji-2
Prymitywne kłamstwa zawiera link numer (10) i następny, numer (11)
Proszę Państwa, pan Dąbrowski oszalał - cytuje anonimka plotącego pierdoły. Coś niedobrego się z ludźmi dzieje, którzy mają przy sobie służby, wywiady, kontrwywiady i samego Antoniego, a konfabulują jak płatni policyjni prowokatorzy.
Czołem Towarzystwu,
Leszek
amelka222
@czajnikowowe
Podzielam Pani opinię o możliwościach smutnych panów...
Dziękuję i pozdrawiam
@A-Tem
w zacietrzewieniu nie zauważył pan, że mój wpis był w pana obronie, w obronie logiki i zdrowego rozsądku.
Blogerka Intheclouds próbowałB zakwiestionować pański tekst na Blogspot posiłkując się wpisem Zezorro.
Ja chciałem wskazać (widać mi się nie udało), że merytoryczną zawartość teksu należy oceniać używając obiektywanych narzędzi badawczych, czyli logiki i zasobów wiedzy z danej dziedziny a nie na podstawie cech osobowych autora.
Ujawnienie przez Zezorro adresu witryny atem, nie miało wielkiego wpływu na mój stosunek do pana. To tylko sieć, rzeczywistość wirtualna, czekałem spokojnie na wyjaśnienie sprawy.
Zawsze z przyjemnością i uwagą czytałem pana wpisy na blogu F.Y.M. Były trochę oderwane od bieżączki, ujmowały sprawę z pewnego dystanu i cechowały się zdrową refleksją.
Jednak ostatnie dwa wpisy na tym blogu to inna kategoria, zawierają za dużo inwektyw i złości. Dlatego ja komentator @meszek,z inteligencją wrodzoną w dolnych strefach stanów średnich, kieruję mój kciuk w dół.
P.S. Tak też sobie myślę, a co mi tam, że zamiast obsypywać internautów inwektywami, a potem wyjaśniać sprawę rosyjskiego serwera "nie miałem strony na rosyjskim serwerze" należało to zrobić w odwrotnej kolejności.
@A-Tem
Ciepło, ciepło.
rozwijam wpisy
"Tego dnia nie było na Siewiernym żadnej katastrofy lotniczej." -
- w swiatowym rejestrze lotniczych katastrof nie odnotowano takiego zdarzenia : Smolensk, 10.04.2010 (!?) ( info z netu )
NEWNICK 02 | 13.08.2012 09:55 zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
@marektomasz 21:47
Gdybym postawil pytanie : kto tu z komentujacych smolenskie wydarzenia byl tam osobiscie to jaka otrzymalbym odpowiedz.
Przy najbardziej prawdopodobnym zalozeniu, ze nikt nasuwa mi sie pytanie czy scenografia filmiku p.Wisniewskiego (majacego za zadanie obrazowac miejsce katastrofy) - filmiku, na ktorym wszyscy operuja - jest topograficznie tozsama z tamtejszym realem ?
Kto, na 100% zagwarantuje, ze ten filmik byl tam robiony ? - bo to chyba zaden problem ( w swietle calej tej hucpy) dla dysponentow mediow sugestywnie stwierdzic, ze tak. Prawda ?
BOXY 036 | 13.08.2012 10:14 zablokuj
link nadużycie usuń odpowiedz
W swietle wzajemnych tu pomowien ...
Pod "piko" postawilem pytanie :
5. Uwazasz, ze na blogu naszego FYM-a goscili tylko uczciwi ludzie ?
Rozsadnym jest chyba zadac pytanie : kto z tych goszczacych, a dobrze zakamuflowanych od samego poczatku byl po "czerwonej stronie Ksiezyca" a kto z nich obecnie udziela sie w blogowej sferze( z roznych wzgledow ) ?
BOXY 036 | 13.08.2012 10:27"
Boxy, co przeskrobałeś?
:)
@RóżowaPantera
Najwyraźniej tyrasz w akordzie, niczym wół
@amelka222 11.18
- w swiatowym rejestrze lotniczych katastrof nie odnotowano takiego zdarzenia : Smolensk, 10.04.2010 (!?) ( info z netu )....."
Zastnanawia mnie:
Gdyby , ktos mial wpylw na tresc glownych Wiadomosci o 19.30 na TVP1 i podano by taka informacje, jaka reakcja by byla zwyklych Polakow , jaka reakcja byla by zwyklych Ludzi na swiecie.?
Blogosfera nie ma jednak tego zasiagu co Wiadomosci.
Wiem jednak , ze taka propozycja to utopia.
/pomarzyc wolno/
Pozdrawiam
@Newnick
A jaki to tajemniczy rejestr katastrof? Bo np. na najbarziej znanym Aviation Safety, katastrofa Tu154 figuruje 10 kwietnia, "near Smolensk Airport" :
http://aviation-safety.net/database/dblist.php?Year=2010
Jest nawet link do raportu Mak-u. No ale na takich serwisach publikowane są jedynie oficjalne informacje, trudno by poprzez umieszczenie, bądź nie umieszczenie na liście, mieli by wpływać na blogerskie śledztwo :)
Niestety, jak widać, Rosja postarała się, żeby "Świat" potraktował raport "MAK" jako prawdę objawioną i podejrzewam, że sprawą Smoleńska na świecie, zajmują się jedynie zapaleńcy na jakichś forach dyskusyjnych...
@goyellow
@amelka222
@czajnikowowe
Jest Pani jedną z nas - też nie potrafimy się pogodzić z ICH śmiercią.
Dlatego spotykamy się i czytamy, rozmawiamy i próbujemy szukać odpowiedzi na dręczące nas pytania...
Pozdrawiam nocą :)
@A-Tem - 23:32
@unukalhai - 12:20
Już go usunęłam.
@goyellow
"@amelka222 17:40
A kto mnie 'wywalil' z moja tu odpowiedzia ?!
GOYELLOW 02 | 14.08.2012 18:00"
nie pamiętam :)
Znalezione w Salonie 24:
jedz, pij i
wypuszczaj Bąka!
@amelka222 18:28
No to jestem w domu - ciekawe co do mnie maja ? ( czyzby do tego tu "boxy" z 11:18 ? )
Pozdr. :-)