
Zaproszenie do ukraińskich spotkań...

Przenikanie...
Najbliższe
notki też będą poświęcone problemom ukraińskim, ale są przygotowane w
nieco innej konwencji. Korzystając z pewnych możliwości, o których tutaj
szerzej pisać nie będę, chciałabym przedstawić kilka odrębnych spojrzeń
na wydarzenia ukraińskie, składających się na krótki, ale dość zwarty
cykl publikacji. Dałam im wspólny tytuł: „Spojrzenia na Ukrainę…”.
Autorami
wypowiedzi będą: historyk stosunków polsko-ukraińskich, szef Związku
Ukraińców w Polsce, szef ukraińskiej „Swobody”, historyk stosunków
wyznaniowych na Ukrainie. Czy akurat w takiej właśnie kolejności
publikacje przeprowadzonych wywiadów elektronicznych się ukażą, tego nie
mogę dzisiaj zagwarantować - np. pewne bariery związane z dotarciem do
O. Tiahnyboka mogą przesunąć w czasie (lub nawet uniemożliwić) planowaną
rozmowę, ale jestem raczej dobrej myśli. Zanim jednak otrzymam
wypowiedzi od osób indagowanych, cykl ten rozpocznę przetłumaczeniem na
język polski opublikowanego wczoraj na łamach "Gaziety" znakomitego
wywiadu z Dmitro Jaroszem, już jawnie od pewnego czasu występującym jako
szef "Prawego Sektora".
Bezpośrednim
impulsem dla tego cyklu spotkań było dostrzeżenie tego, że w polskich
dyskusjach o Ukrainie i o kijowskim Majdanie mamy kilka poważnych
problemów i kilka punktów widzenia, które zaczynają w istotny sposób
dzielić polski obóz patriotyczny. Ostatnie rozejście się dróg ks.
Isakowicza-Zaleskiego z redakcją „Gazety Polskiej” i narastające
napięcie w relacjach portalu Kresy.pl z innymi środowiskami nurtu
niepodległościowego na tle stosunku do obecnej na Majdanie i aktywnie
uczestniczącej w ukraińskiej rewolucji partii „Swoboda”, odwołującej się
do tradycji UON-UPA i Stepana Bandery, pokazuje jak ważny jest tutaj
aspekt nierozliczonych zbrodni na Wschodzie z lat II wojny światowej. Ciągle
krwawiące rany Wołynia łączone są jednoznacznie z dzisiejszymi
spadkobiercami tradycji Bandery, Suchewicza, Melnyka i Konowalca,
zgrupowanymi w partii „Swoboda” i w strukturach „Prawego Sektora”, które
nawet nie ukrywają swoich związków z tą częścią dziedzictwa
ukraińskiego ruchu narodowego (rocznicowe obchody, pomniki, miejsca
pamięci i kultu).
I chociaż w politycznej opozycji antyjanukowyczowskiej reprezentowane są również inne środowiska
polityczne – jak: „Bat’kiwszczina” A. Jaceniuka i J. Tymoszenko, „Udar”
Witalija Kliczko, i są też działacze reżimowej Partii Regionów, która
wyraźnie ulega dezintegracji w wielu regionach Ukrainy i jej szeregi
topnieją – i wszystkie one mają poważny wpływ na kierunek inicjowanych
obecnie przemian i na przebieg dzisiejszej rewolucji, to polska optyka
widzenia wydarzeń na Ukrainie ciągle się potyka o ukształtowany u nas
obraz Ukraińca-banderowca. Nie tylko „potyka się”… Zaczyna przekształcać
się w barykadę, na której coraz częściej padają zarzuty o zdradę
pamięci zamordowanych na Wschodzie, która wykluczać powinna po stronie
polskiej jakiekolwiek pozytywne oceny współcześnie przeprowadzanej
ukraińskiej rewolucji i samego Majdanu.
Pomimo
tego, że nadzieje na pokonanie tych trudności są (na dzień dzisiejszy)
zdecydowanie nikłe, to jednak wydaje się, że w tej złożonej sytuacji
wskazana byłaby próba pokazania raz jeszcze odrębności poszczególnych
warstw składających się na „kwestię ukraińską” w tym naszym polskim,
dzisiejszym sposobie widzenia Ukrainy i Ukraińców. Warstw, które
niewątpliwie przy pewnych zagadnieniach ściśle się z sobą zazębiają, ale
jednak nie w każdym wypadku.
Warstwy te widziałabym następująco:
- dziedzictwo wzajemnych stosunków polsko-ukraińskich w I połowie XX w.
- wykształcone na ich bazie stereotypy wzajemnego postrzegania „Polaków” i „Ukraińców”
-
dokładniejszy obraz współczesnego narodu ukraińskiego w poszczególnych
regionach (zachód, wschód, obszary centralne, Krym) – ich system
wartości cywilizacyjnych, bohaterowie-symbolika dziedzictwa narodowego
oraz obecne preferencje polityczne
- wątek Rzezi Wołyńskiej i konsekwencje nierozliczenia tej zbrodni ludobójstwa
- bliższa charakterystyka uzasadnień postawy wrogościze strony Ukraińcówwobec Polaków
-
nieporównywalność masowych zbrodni dokonanych na Polakach ziem
wschodnich z lat II WW oraz Akcji „Wisła” – czynnikiem uniemożliwiającym
znalezienie płaszczyzny porozumienia dla dzisiejszych dyskusji
ukraińsko-polskich o tragicznej przeszłości.
Stąd też pomysł oddzielngo przeprowadzenia rozmów na te tematy z historykami i z politykami obserwującymi z bliska wydarzenia na Ukrainie.
Niezależnie
od tego, czy wszystkie wywiady uda się zrealizować, już teraz dziękuję
zaprzyjaźnionej osobie, której operatywność organizacyjna i posiadane
kontakty umożliwiły porwanie się na to przedsięwzięcie.
Zapraszam.
@Autor
@SCEPYTK
O terminologii używanej przez historyków w kwestii zbrodni i Akcji "Wisła" będzie mógł Pan porozmawiać z historykami, którzy - zapewniam - zęby zjedli na dokumentach archiwalnych i wyjaśnią Panu, co jest poprawne, a co nie; co jest skrótem myślowym, a co celowym przekłamaniem, co jest w dokumentach i czego nie ma...
Pozdrawiam.
@SCEPYTK
Wydawało mi się jasne, że użyty przeze mnie skrót: "masowych rzezi z lat II WW" dotyczy bezpośrednio tego, na co Pan zwraca uwagę - zbrodni ludobójstwa na Polakach na ziemiach wschodnich. Tyle razy już używałam tego określenia w poprzednich swoich wpisach, że nie sądziłam, iż w/w skrót myślowy może wywołać aż takie emocje.
Niemniej, ponieważ skrót ten występuje w wykazie problemów, zaraz go skoryguję, by lepiej oddawał moje intencje.
Co do Akcji "Wisła".
Podejrzewam, że nie jest Pan historykiem. Historyk nigdy nie napisze: "W żadnym dokumencie z tamtego okresu nie ma słowa ,,akcja"..." Napisze, że się nie spotkał z takim zapisem, że nie widział takiego dokumentu. Co oznacza, że jeśli on go nie widział, to w niczym nie przesądza, że takiego dokumentu nie ma.
Tutaj prawdopodobnie jest jedno nieporozumienie.
Zespoły dokumentów pionu wojskowego i MBP - zawierają niemal zawsze termin "operacja "Wisła". Ale już inaczej sytuacja wygląda w źródłach wytworzonych przez inne instytucje w tym samym czasie. Np. akta Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, który to urząd zajmował się przesiedleniami, używają powszechnie określenia "przesiedleńcy z Akcji "Wiła""; ich statystyki również ten termin "akcja" stosują.
Inne urzędy: administracja państwowa, czy Bank Rolny - kiedy opisują sytuację socjalną przesiedlonych Ukraińców - także stosują określenie "akcja" a nie "operacja". I każdy może to sprawdzić w opublikowanych książkach - wystarczy zajrzeć do przypisów.
Ale poczekajmy na wyjaśnienia...
Chciałabym jednak już teraz otrzymać od Pana odpowiedź na pytanie: co Pan ma na myśli zarzucając mi stosowanie "upowskiej retoryki"? Bo naprawdę nie wiem, co to może być takiego i gdzie mam tego szukać w swoim krótkim tekście...
@AMELKA222
@AMELKA222
Trzymam kciuki za Twój projekt. Wiedza o tym, co dzieje się na Ukrainie, nie tylko w sferze działań, ale również w sferze przemian świadomości Ukraińców - czego, jak mi się wydaje, jesteśmy właśnie świadkami - jest dla Polski bardzo ważna, o czym chyba nie trzeba nikogo przekonywać.
Pozdrawiam serdecznie
@MOMOTORO
Jednak od razu moje próby są szufladkowane i etykietowane przez "posiadających jedynie słuszną rację", którzy wymagają patrzenia pod "zawsze jedynie słusznym kątem"... :)
Zaprawiona w smoleńskich bojach, tak łatwo się nie poddam :)
Dziękuję!
@ANDER :)
Bardzo bym chciała, by wszystko się udało. Jeśli tylko osoby, których wypowiedziami jestem tutaj zainteresowana, nie zrezygnują - otrzymalibyśmy przekrojowy obraz wielu problemów. Obraz na pewno dyskusyjny, ale właśnie dlatego pobudzający szczególnie do myślenia.
Pozdrawiam Cię serdecznie
linki
.
@Autor